odcinam się całkowicie od przesłania tego filmu. Ale jest zrobiony perfekcyjnie, myślę że to naprawdę dzieło sztuki. Leni była wspaniała, szkoda ze tu przysłużyła się faszyzmowi i temu idiocie z wąsikiem.
Mam podobne zdanie. Dałem 2/10. Dałbym najniższą ocenę za przesłanie, ale dałem dwójkę za kunszt techniczny autorki tego filmu. "Pokłosiu" Pasikowskiego dałem 1/10, bo oprócz równie obrzydliwego przesłania propagandowego, zabrakło tam kunsztu technicznego.
........ ale ten film to przede wszystkim kunszt techniczny. Przypominam, to jest 1934. Przypominam, mamy 2013 rok, a z tych rozwiązań korzysta się cały czas. (!!!!)
Co do odcinania - od treści tego odcina się sama autorka, NIKT nie ogląda tego dokumentu dla treści/przesłania, radziłbym się ogarnąć.
".. ale ten film to przede wszystkim kunszt techniczny..."
Czyżby przekaz ideowy nie był istotną częścią?
"NIKT nie ogląda tego dokumentu dla treści/przesłania..."
Ryzykowna teza.
..... ale prawdziwa.
Treść tego filmu odnosi się bezpośrednio do czasów. Przedstawia zjazd w okresie rozkwitu niemiec i z takich też pobudek został nakręcony(!) (zlecony /przez hitlera/ został z innych powodów, ale pragnę zauważyć, że ludzie pokroju REŻYSERKI nie mieli pojęcia co siedzi w jego głowie).
Mało tego.
2 lata po powstaniu tego dokumentu, w 1936 roku, Hitler zlecił Leni Riefenstahl nakręcenie filmu dokumentalnego o Olimpiadzie w Berlinie (TAK SAMO zlecił go z podobnych co wcześniej pobódek, manipulacyjnych, TAK SAMO nikt tego wtedy tak nie traktował - w otoczeniu nazwijmy kulturalnym /jakzwałtakzwał/). Ten film przez kolejne lata był nagradzany w kolejnych krajach na całym świecie, jako najlepszy dokument. Zapewniam, że nie miał na to wpływu "przekaz ideowy", tym bardziej wpływ nagranego wcześniej dokumentu o zjeździe w Norymberdze. Podkreślam - na całym świecie!
Dopiero później, gdy "cały świat" przejrzał na oczy nagle wszyscy uwierzyli, że to Leni Riefenstahl promowała faszyzm, ludzie przyznający jej wcześniej nagrody oczywiście nie mieli nic sobie do zarzucenia, jakoby oni coś promowali :)
Także radzę jednak przede wszystkim z TRZEŹWOŚCIĄ oglądać te dokumenty i RACJONALNIE traktować #wolę Leni Riefenstahl..
Przypominam -> 1934 rok, a my w 2013 cały czas posługujemy się podobnymi rozwiązaniami tworząc obraz filmowy!
Dziwne. Bo przecież agresja bojówek SA, prześladowania Żydów, manipulacje przy przejęciu władzy nie zaczęły się w 1939 r. A \może warto przypomnieć entuzjastyczną depeszę Riefenstahl doi Hitlera po zajęciu Paryża? Wtedy dalej nic nie wiedziała?
Co do tych nagród na całym świecie - pamiętam bodaj Wenecję i Paryż (Berlina z przyczyn oczywistych nie liczę). To już cały świat, czy o czymś zapomniałem?
Oglądam Triumf woli "trzeźwo". I widzę świetną robotę filmową oraz manipulację polityczną pokazującą jeden z najkrwawszych reżimów w historii jako miłujący pokój i godny zaufania. Trium woli promuje nazizm, trudno twierdzić, że tak nie jest. To jest właśnie trzeźwa konstatacja.
Temat jest taki, że film wcale nie przedstawia "jednego z najkrwawszych reżimów w historii jako miłujący pokój i godny zaufania", niestety nie pasuje to do twojej fanatycznej teorii więc musiałeś zagiąć prawdę ekranu.
Ponoć trudno jest dyskutować z faktami, ale to cię wcale nie zraża.
Film bowiem pokazuje reżim nazistowski jako godny podziwu, zaufania i dążący do pokoju. Film jednoznacznie promuje nazistów. Wystarczy znać film. Tylko tyle.
Moja "teoria"nie wynika z żadnego fanatyzmu - po prostu dość dobrze znam film.
Fanatyzm tu polega na czym innym.
Film przedstawia zjazd partii, przedstawia ich uczestników, posługuje się przy tym pewną konstrukcją-narracją. Żaden szanujący się znawca kina nie uzna, że zabiegi artystyczne "promują" jakąkolwiek ideologię. NIE DA SIĘ. Fizycznie nie możliwe. A ten wspomina tu coś o faktach.
Proste zadanie. Znasz ten film. Wskaż moment, w którym ten PROMUJE cokolwiek.
Odpowiadam.
Owy fanatyczny pogląd na to, że wizja artystyczna twórcy, na przedstawienie zjawiska społecznego (posługując się figurami filmowymi) TO FAKT PROMOWANIA czegokolwiek -> jest karygodny i "trudno z tym dyskutować".
!!!!!!!!
Obawiam się że łączysz przekaz podprogowy prosto z pomieszczeń tortur z bogatuchawinnym niemal AUTORSKIM pomysłem na przedstawienie ideologii w sposób monumentalny - takie były wówczas nastroje społeczne -> nie każdy niemiec był faszystą, każdy niemiec chciał aby hitler jako ideolog pomógł narodowi wstać EKONOMICZNIE po kryzysie.
MYŚL!
Obrazoburczą różnicą jest to, że ten pierwszy realnie steruje zachowaniem - psychiką oglądającego, podczas gdy ten drugi rzeczywiście pokazuje oddanie twórcy danej ideologii w którą wierzy, ALE BROŃ BORZE NICZEGO NIE PROMUJE. Co za głupota to aż w to nie wierze. Naprawdę silnie wierzysz w to, że ten film będzie teraz nawracał ludzi na reżim nazistowski "jako godny podziwu zaufania i dążący do pokoju".
Żeby to wszystko rozplątać trzeba by poświęcić ci naprawdę dużo czasu. Uwierz mi, w szkołach filmowych pokazują ten film jako wzór, uczą na jego podstawie, ALE NIE FASZYZMU.
Za dużo by ci tłumaczyć...jak kopanie się z koniem.
Film (mowa zarówno o intencji jak i jej efektach) kreuje nazizm jako ustrój godny podziwu, pełen godnych naśladowania wartości. Wbrew pozorom - to nie reportaż. Riefenstahl pokazuje nazizm jako system, który nie jest zagrożeniem dla Europy i świata - to twoim zdaniem prawda czy propaganda?
"Triumf woli" to film propagandowy i film polityczny (ten twój komiczny wątek o niemożnosci promowania przez zabiegi artystyczne ideologii jest wręcz absurdalny - bo to samo dzieje sie np. z fotomontażem w ZSRR albo filmami Eisensteina czy Wiertowa) Jako taki - film propagandowo-polityczny, zamówiony przez NSDAP - własnie promuje pewien konkretny system. Wiec jesli masz ochote - bij sie z koniem, ale szans na sukces wielkich nie masz - bo bijesz sie z jednoznacznymi faktami. A walory artystyczne i formalne sa zagadnieniem drugim - bo ich istnieniu nikt nie przeczy.
I nie wrzeszcz, jeśli łaska.
to że akcentuje słowa klucze nie ma nic wspólnego z "WRZESZCZENIEM", widzę weteran dyskusji internetowych, znający jedyne i właściwe zasady internetowe. Prosi jeszcze o łaskę. Ratunku.
Proponuję w kolejnym kroku zająć się szkołami filmowymi, na początek polskimi. Zamknąć to w cholerę, bo propaguje faszyzm oraz nazizm, kreując je jako postawy godne podziwu, pełne godnych naśladowania wartości.
Miałeś podać konkretne fragmenty znanego ci doskonale filmu, jako te bezpośrednio wielbiące nazizm, cóż, chyba nie wyszło.
Porównujesz owy film z radzieckim fotomontażem. Brawo. Prosiłbym jednak, abyś nie wypowiadał się o rzeczach na temat których nie masz pojęcia.
Podpowiedź.
Ten film nie kreuje rzeczywistości. Nie zaciemnia jej. Nie WYCINA z kadrów cierpiących ludzi. NIE DODAJE na twarzach obywateli miasta uśmiechów. NIE MNOŻY tłumów na placach. to nie CGI człowieku.
Ten film przedstawia zastaną rzeczywistość, zatrzymuje w kadrze momenty takimi jakie one były. Podkreśla pompatyczność i kreuje monumentalizm środkami artystycznymi, podążając w ten sposób za nastrojami społecznymi. Tego widocznie nie możesz zdzierżyć.
To że hitler odkrył siłę obrazu "pokażę jak jest miło, wszyscy zobaczą jak jest cudownie i nie zauważą gdy zacznę gwiazdorzyć", to problematyka zupełnie nie związana z wizją artystyczną filmu.
To co siedziało w głowie hitlera - tu cię zaskoczę - wiedział tylko hitler.
Faktem potwierdzającym taki stan rzeczy są późniejsze reakcje społeczeństwa, wypieranie nocy kryształowej. To nie cały naród niemiecki zmówił się na wspólną wersję i zaprzeczanie wszystkiemu, tylko nikt nie mógł uwierzyć w taki obrót spraw. Z Riefenstahl w USA na czele.
Ty zamiast tego wolisz mówić o FAKTACH w aspekcie relacji filmowej. Brawo.
Nie warto z tobą w ogóle gadać. Żyj sobie w tym wygodnym najwyraźniej zacietrzewieniu.
Zajmij się szkołami filmowymi. Mówię ci. To jest realne zagrożenie.
Najwyraźniej nie rozumiesz, co to jest "kreacja". A jest nią sam wybór, którego dokonuje Riefenstahl. Patos i monumentalizacja podobnie jak nowoczesne środki formalne kreują nowy ustrój jako pełen powabu, energii, siły, godny podziwu. Tak, istotnie - "nie wycina z kadrów cierpiących ludzi" - nie musi, bo ich tam po prostu nie umieszcza. To konkretny wybór. W rezultacie w filmie nie ma niczego poza jednomyślnym i entuzjastycznym poparciem dla Wodza i Partii. Tak była prawda, jednoznaczna i bezdyskusyjna? Potraktuj to pytanie jako retoryczne.
Niestety, tak to jest, ze wielkie litery i wykrzykniki w necie to wrzaski. Masz drugiego konika do kopania, widocznie to lubisz. A że można inaczej, to już wiesz - naśladuj lepszych i ucz się, bo na to zawsze jest czas.
Odnośnie radzieckiego fotomontażu - chętnie dowiem się, czego nie wiem i dlaczego tak uważasz? Tym razem spróbuj merytorycznie. Tradycyjnie już może się nie udać, ale chociaż podejmij próbę.
Wybacz, ze nie zajmuje sie wszystkimi twoimi andronami, ale jest ich zbyt wiele.
Miałeś zająć się ZAMYKANIEM szkół filmowych ponieważ propagują tam faszyzm.
Miałeś wskazać KONKRETNE klatki w filmie, które mają na celu PROPAGANDĘ.
Miałeś dać sobie spokój z definiowaniem co w internecie jest WRZASKIEM bo nikogo to nie interesuje.
Możesz udowodnić, że diaboliczny plan hitlera DZIAŁAŁ JUŻ w oraz przed 1934 rokiem, na ulicach byli cierpiący "których [reżyserka] tam po prostu nie umieszcza"
Możesz udowodnić, że każdy ówczesny obywatel niemiec* miał świadomość krzywd wyrządzanych już WTEDY przez hitlera; * - czyli był faszystą nazistą etc.
Możesz też spróbować udowodnić, że np. rok 1934 odbył się PO ROKU 1938 - feel free jak to mówią.
Możesz udowodnić, że jednak większa grupa ludzi wiedziała co siedzi w głowie hitlera, na czele z Riefenstahl - CZEKAM NA FAKTY, DOKUMENTY, KWITY. Spodziewam się jednak jedynie domysłów.
Co do radzieckiego fotomontażu - głupcze - nie sugeruj, że popełniłem tu jakiś błąd semantyczny. Twoja próba porównania celowej ingerencji w obraz z nagraniem zjazdu oraz domniemanego ukrywania cierpienia - CZEKAM NA DOWÓD - jest żałosna. Nie chodzi o czepianie się twoich wynurzeń historycznych i fotomontażu jako elementu walki politycznej, a nie znajomości technik artystycznych i ich całkowitego mieszania i strzelania na ślepo.
Ostatecznie.
Zacznij od szkół. Bez odbioru.
Nigdzie nie wnioskuje zamykania szkół filmowych. To, ze ogląda sie tam i analizuje "Triumf woli" jako dzielo artystyczne nie zmienia przecież faktu, że film ma okreslony ładunek ideologiczno-propagandowy - calkowiciie zgodny z zamysłem mocodawców reżyserki.
Mam szukac pojedynczych klatek? Pocieszny jestes. Caly film jest wielką klatką (pułapką) , w ktorą maja zlapać sie ci, ktorzy film obejrza i zobacza nazizm jako system pełen cnót i siły. Propagandowy wymiar ma wizja Hitlera zlatujacego niczym Mesjasz do Norymgergii. Albo szpalery SA-Mannów prezentujących regiony Niemiec z których przybyli. Albo końcowa mowa Hessa ("Hitler to Niemcy, Niemcy to Hitler...!) Można wymieniac i wymieniac, czasu nie starczy.
Niektóre twoje postulaty są dziwaczne. Niby dlaczego mam udowadniac, ze kazdy ówczesny Niemiec był naizsta", skoro nigdzie tego nie twierdzę? Dlaczego mam udowadniać, że inni wiedzieli, co siedzi w glowie Hitlera, skoro w zaden sposób nie zmienia to faktu, ze film ma wymowe poltyczno-propagandową? Logika, kolego.
Już w 1934 r. byly w Niemczech obozy, w ktorych osadzano przeciwnikow reżimu. To byli ci "cierpiacy", których film jakos nie pokazał. W filmie nie ma innych Niemcow, niz ci, którzy wielbia Hitlera.
To naprawdę nie jest aż takie trudne.
Odnośnie fotomontazu: dalej brak argumentów.
Przecież osiagnięcia awangardowego fotomontażu konstruktywistycznego były wykorzystywane przez władze dla ideologicznej propagandy ZSRR - również w krajach zachodnich. Wie to bodaj kazdy, kto zna choć troche historie fotomotażu radzieckiego w latach 20 i 30-tych.
Przykład o tyle właściwy, że pokazuje jednoznacznie mozliwosc (co ty dziecinnie negujesz) wspólzalezności nowatorskiej formy i propagandowego przekazu (czyli równiez "Triumf wolii)
Gdzie sie mylę, czego nie rozumiem, konkrety?
No, tak naprawdę żartuję, bo przecież nie myślisz, ze naprawdę liczę, ze otrzymam od ciebie jakies konkrety, bądźmy poważni.
Nie jesteś w stanie pojąć, że nie chodzi o podważanie stosowania fotomontażu do celów politycznych co jest oczywistym faktem, a o twoje zestawienie tej techniki z filmem bez ingerencji w obraz. Tak po prostu masz, smutne natomiast jest to, że rzucasz się o fakt z którym nikt nie dyskutuje. Czekasz na jakieś wyimaginowane argumenty za czymś, o czym istnieniu wie każdy człowiek.
"Przykład o tyle wartościowy" - nie, przykład nie ma z omawianą problematyką nic wspólnego. Wyśmiewasz moje "myślenie" w sytuacji kiedy rozpatrujemy brak twojego myślenia. Clever. No.
Twoje "konkrety" to jedynie domysły i nakrzywianie faktów.
Nikt nie podważa motywów mocodawców - ZROZUM TO WRESZCIE - nie jesteś jednak w żaden sposób udowodnić tego, że w tym 1934 każdy niemiec wiedział o obozach, tuszował ich istnienie, co za tym idzie reżyserka chciała mordować zabijać w imie propagowania faszyzmu nazizmu cokolwiek. To oczywiście skróty myślowe, ale do tego prowadzi twoja retoryka.
To że film był wykorzystywany w celach propagandowych, NIE OZNACZA ŻE FILM SAM W SOBIE COŚ PROPAGUJE CO USILNIE TWIERDZISZ.
Cały czas odtrącasz walor artystyczny, kiedy właściwie to ten walor stanowi o tym filmie - dlatego on powstał. Było to dla reżyserki filmu pewne wyzwanie artystyczne, z którym chciała się zmierzyć, pokazując tym samym ówczesny ustrój jako ten dobry - bo takie były nastroje. JAK WSPOMNIAŁEM, to że każdy niemiec chciał wyjścia kraju z kryzysu nie oznacza że każdy chciał budować obozy...... OCHŁOŃ.
Film może służyć propagandzie jedynie w kontekście jego pokazywania. Sam w sobie nie stanowi propagandy - DLATEGO SŁUŻY W SZKOŁACH FILMOWYCH.
Odrzucasz wszystko co świadczy o braku bezpośredniego elementu propagandowego w filmie, podtrzymując swoją retorykę jedynie na tym, że HITLER WIEDZIAŁ - KAŻDY WIEDZIAŁ - PROPAGANDA.
Ciekawe czemu FILM NAGRADZANO W EUROPIE.
Napisałeś: „żaden szanujący się znawca kina nie uzna, że zabiegi artystyczne "promują" jakąkolwiek ideologię. NIE DA SIĘ. Fizycznie nie możliwe.”
Natomiast da się – i to właśnie przypadek „Triumfu woli” oraz filmów Eisensteina, Wiertowa, radzieckiego fotomontażu politycznego – połączyć formalne nowatorstwo z przekazem ideologicznym. Utrwaliłeś to sobie, czy kolejny raz zmuszony będę powtarzać?
Zakładam, że już wyrobiłeś sobie zdanie na temat moich wykładni oraz o mnie samym (jako o głupcu) , więc spieszę dostarczyć ci listę kolejnych kretynów, którzy nie negując wcale walorów artystycznych filmu, wskazują jednocześnie na jego oczywisty ładunek propagandowy.
http://www.filmweb.pl/film/Triumf+woli-1934-98840/discussion/%22Triumf+Woli%22+j ako+dokument+propagandowy+%28Bohdan+Bobrowski%29,762567
Fajnie chyba musisz się czuć, że wszyscy dookoła ciebie – którzy podejmują czy podejmowali tematykę „Triumfu woli” - to czysty idioci. Oczywiście, chętnie poznałbym nazwiska autorów i prace dotyczące „Triumfu woli”, które potwierdzałyby twoje fiksacje interpretacyjne -czyli negowałyby polityczno-propagandowy wymiar filmu. Niestety, wskazanie podobnych publikacji nastręcza pewien problem – bo takich po prostu nie ma. Chcesz udowodnić, że się mylę? Proszę bardzo...
Jeszcze raz powtarzam - nie ma żadnego powodu, żebym udowadniał twoje banialuki – nigdzie nie twierdzę, że „w 1934 r. każdy Niemiec wiedział...” itd. Oczywiście, że wielu nie wiedziało, czy nie chciało wiedzieć – ale jaki to ma wpływ na propagandowy wymiar filmu Riefenstahl? Skoro nie ma żadnego, dlaczego budujesz kolejną barykadę w szczerym polu, bez żadnego sensu?
Nigdzie nie napisałem, że reżyserka wzywa do zabijania kogokolwiek - przeciwnie, nie wzywa tylko pokazuje agresywny reżim (który w istocie parł do wojny i podporządkowania Europy Niemcom) jako pokojowo nastawiano, godny szacunku i zaufania. Czyli manipuluje i kreuje fałszywy obraz rzeczywistości. Naprawdę wydaje ci się, że Hitler i Goebbels oczekiwali kina artystycznego, który byłby pozbawiony ładunku ideologiczno-propagandowego? Dostali to, czego chcieli – monumentalny obraz silnego wodza, państwa i narodu – bez zmarszczek, fałd, niedomówień i jakichkolwiek niejednoznaczności. Trzeba być niezmiernie naiwnym albo zacietrzewionym, żeby tego nie dostrzegać.
Filmoznawcy zajmują się artystycznym wymiarem filmu, i to jest oczywiste. Dlaczego miałoby być inaczej, skoro jest to obraz nowatorski i przełomowy? Natomiast pośród licznych publikacji na temat filmu i reżyserki nigdzie nie ma– poza, rzecz jasna, twoimi dziwacznymi banialukami - negowania propagandowo-politycznego wymiaru filmu. Nie szukając daleko – zerknij na przynależność gatunkową filmu wskazaną na stronie Filmwebu. Czarno na białym. Ale pewnie i to przekręcisz, prawda?
Dlaczego film nagradzano? Bo ma niezaprzeczalne walory formalne. Serio nie wiedziałeś?
Piękny link dałeś. Przepiękny.
Pragnę zauważyć że sam sobie zaprzeczasz. To czego oczekiwał po filmie hitler pisałem już 3 razy. To jest właśnie ten kontekst, w którym ten film może służyć propagandzie. W kontekście w jakim stworzyła go pani reżyser - A O TAKIM ROZMAWIAMY - nie jest to film propagandowy. Można za jego pomocą szerzyć propagandę - to powtarzam już wspomniany 3 raz.
Piszesz że podpieram się jakimiś źródłami których rzekomo nie ma. Proponuję jednak się dokształcić bo:
A. Swoje teorie sam podpierasz domysłami kto artysta miał na myśli i jak to mogłoby być
B. Na temat samej artystki istniej wiele publikacji oraz dokumentów które potwierdzają to co piszę
C. Reżyserka po wykonaniu zlecenia próbowała stworzyć film fabularny co ówczesny system skutecznie jej utrudniał (film nie powstał) następnie tworzyła dokumenty. Trochę dziwne że ten faszyzm który tak czynnie wg ciebie propagowała tak ją odsunął, zmarginalizował. Czemu w ogóle bawiła się wjakiś film fabularny zamiast dalej żwawo promować faszyzm co nie?
PIĘKNY LINK PODAŁEŚ
"Sama Riefenstahl nie traktowała Triumfu ... jako filmu propagandowego"
PIĘKNY.
Widzisz misiu, to ci próbuję cały czas wytłumaczyć.
Jeżeli namówię użytkownika zweistein do stworzenia filmu o motylach, mam świadomość że pokaże on w nim jak te stworzonka pięknie latają, jakie kolorowe, radosne, użytkownik zweistein wszak kocha motylki.
FILM JEST JUŻ PROPAGANDĄ?
Następnie zmutuje wszystkie motyle świata, sprawie aby nastawiły się przeciw ludziom
CZY FILM TERAZ JEST PROPAGANDĄ?
Zacznę puszczać film w telewizji ogólnej, non stop, 24 h na dobę
KTO JEST TU WINNY?
Zgaduję że już podczas kręcenia filmu użytkownik zweistein stwożył manipulację polityczną i jest współwinny CZEGOŚ? Bo to zły człowiek jest.
Tak, umiesz cytować...;) Tylko czemu oszukańczo cytujesz tylko ten jedyny fragment, który ci pasuje, a pomijasz ciąg dalszy, który dopowiada myśl i wskazuje jednak na aspekt propagandowy filmu ? I dlaczego nie cytujesz wcale pozostałych tytułów prac i fragmentów, w których mowa wyraźnie o propagandowych aspektach tego filmu? Bo nie pasują zupełnie, prawda? ;_
Raz jeszcze pytam o autorów i prace, w których mógłbym przeczytać o tym, że "Triumf woli" nie ma wymiaru propagandowo-politycznego? Nie gołosłowne twierdzenia, nie bajeczki o motylkach, tylko jakieś konkretne nazwiska, jakieś konkretne tytuły. Ciężko, prawda? ;) Bo król okazuje się być nagi, choć tak chętnie stroi sie w papuzie piórka.
Rzeczą drugą (choć ciekawą i mogącą być przedmiotem dyskusji) jest to, w jakim stopniu ten wymiar propagandowy był zamierzony przez reżyserkę - najistotniejsze, ze w filmie jest wyraźnie obecny - czemu ty przeczyłeś uparcie od początku. Po prostu: film kłamie na temat istoty systemu nazistowskiego. Gdyby mówił prawdę, nazizm byłby ustrojem sympatycznym, godnym podziwu, zaufania, pokojowo nastawianym do świata - przecież taki obraz stworzyła Riefenstahl. Prościej już nie można.
Tak z ciekawości: czemu wstrzymujesz się od nazwania idiotami autorów tych prac, które przywołałem w linku? Troszkę jestem zawiedziony, popraw się.
I daruj sobie misie, pieszczoszku, bo na wzajemność liczyć nie możesz.
Cytuję tylko ten fragment gdyż zamyka on całkowicie dyskusje.
O propagandowych aspektach tego filmu już wspominałem, ty oczywiście wolisz to przemilczeć. TAK, mam za ciebie wyszukiwać dokumenty. Przecież ty nic nie chcesz wiedzieć, więc nic nie będziesz szukać. Ja nie mam zamiaru ci w niczym pomagać. Udowodniłem to co miałem do udowodnienia.
Dokładniej: cytujesz zaledwie fragment, który pozornie potwierdza twoją optykę. Ciąg dalszy tego samego cytatu już ją przełamuje i stanowi argument na moją korzyść. Nie dość, że oszukujesz, to jeszcze mataczysz.
Tak, o propagandowych aspektach filmu wspominałeś, istotnie. Np. tam, gdzie pisałeś, ze nie istnieją, bo inaczej film nie byłby analizowany przez studentów szkół filmowych. Bo jeśli byłyby tam wątki propagandy nazistowskiej, to szkoły te propagowałyby faszyzm (!) Zabawna logika w krótkich majteczkach.
Nieudolnie uciekasz. A fakty są jednoznaczne: podałem ci spis literatury i autorów, gdzie widać wyraźnie potwierdzenie propagandowo-politycznego charakteru filmu Riefenstahl. Twoi autorzy? Zero. Twoje publikacje? Również zero. Twoja bezradność naprawdę nie wymaga komentarza. Przykre jest natomiast, że nie potrafisz przyznać się, że napisałeś głupstwa i poległeś w ogniu merytorycznych argumentów.
Na koniec: nie umiesz "za mnie wyszukać dokumentów" (zresztą, nie dziwota, bo przecież żadnych nie znasz, prawda?), więc raz jeszcze ja wyszukam za ciebie. W "Teatrze i filmie Trzeciej Rzeszy" B. Drewniak pisząc o dokumentach Riefenstahl (w tym o "Triumfie woli"), nazywa je "prawdziwymi majstersztykami propagandy". Następny głupiec do twojej kolekcji.
Twoja dziecinna hucpa, moje merytoryczne argumenty. Każdy wedle możliwości i wiedzy.
Ty kamieniem, a ja znowu pachnacym kwiatuszkiem. Ze specjalną dedykacją: następny nieszczęśnik postulujący zamykanie szkoł filmowych, bo jeśli "Triumf woli" jest filmem propagandowym, to jego prezentowanie i omawianie jest promacją nazizmu. Prawda?
"(Triumf woli) to już było arcydzieło sztuku propagandowej, "symfonia obrazów", "reportaż heroiczny", film fabularny o zniebazstąpieniu nowego mesjasza i ekstatycznym akcie miłosnym miedzy Wodzem i Narodem. Taka fabułę sobie (Riefenstahl) wymyśliła i odpowiednio do niej w nowatorski i inteligentny sposób przycięła dokumentalny materiał zdjęciowy".
A. Krzemiński, Mroczny anioł, jasny anioł
Za nic
Za nic
Za nic
Za nic
nie potrafisz pojąć elementu kontekstu w jakim ten film może być prezentowany. Pisałem o tym wiele razy, ty za każdym omijałeś te fragmenty.
Nastroje społeczne w ówczesnym czasie były takie, że taka forma przedstawienia zjazdu partii była naturalna. Fakt że nikt nie znał takiej formy a Riefenstahl ją odkryła idzie na jej plus. Gdyby w sytuacji abstrakcyjnej nie doszło do żadnych zbrodni a niemcy odbudowali się bez żadnej agresji problematyka filmu jaką przedstawiasz nie byłaby w ogóle poruszana.
Film promuje Wodza narodu, ukazuje wielkość z jaką to się łączy i w kontekście pokazywania tego filmu gdy stało się co się stało, promuje on człowieka który okazał się wielkim zbrodniarzem, siłą rzeczy promując jego ideologię.
Ty za to nie potrafisz zrozumieć, że twórcy filmu nie zakładali tego co się wydarzy, nie jesteś w stanie w żaden sposób udowodnić, że ktokolwiek z ekipy filmowej siedział w głowie Hitlera, oraz również nie jesteś w stanie udowodnić ŻADNEJ manipulacji obrazem, która miałaby na celu zaciemnianie czy zamazywanie historii.
Film wedle zamówienia mocodawców miał godnie zaprezentować zjazd partii, pokażcie jacy jesteśmy kochani, więc Riefenstahl wykonała zadanie. Ty "próbujesz" udowodnić jej diaboliczne zamiary sugerując że w 1934 musiała wiedzieć co się szykuje. Co za bzdura.
Dlatego również zacytowałem konkretny tekst, ponieważ reszta odnosi się do kontekstu prezentowania filmu. Film sam w sobie przedstawia jednak pole szachów jeszcze przed rozpoczęciem partii. Oczywiście umownie, hitler zapewne swoje kroki poczynił, ale twierdzenie że wiedział o tym już każdy niemiec i ekipa filmowa celowo to zataiła jest głupotą.
Chwalisz się wiedzą, że w 1934 również istniały obozy dla politycznych przeciwników - chcesz przez to powiedzieć że ogłaszano wszem i wobec ich istnienie? Zakładając że wiedział o tym każdy myślisz że myślano o tym jak o rozwiązaniu w dobrej sprawie, czy była świadomość czynienia zła i dążenia do eksterminacji żydów i ludobójstwa? Skąd takie informacje?
Sam uznajesz przed sobą że posiadasz merytoryczne argumenty, unikasz jednak stwierdzenia, że nie odnoszą się one bezpośrednio do dyskusji. Stwierdzasz fakty oczywiste, podczas gdy ja się pytam o rzeczy typu: kto siedział w głowie hitlera i dlaczego twierdzisz że wszyscy etc. itd. Ponieważ twoje traktowanie tematu sugeruje planowane przez Riefenstahl zakłamywanie rzeczywistości zastanej, planowane wychwalanie faszyzmu zbrojnego, wybielanie zbrodniarzy etc.
Jak napisałem - nie rozróżniasz kontekstów w jakim ten film jest prezentowany. Pokazywany jest w szkołach między innymi dlatego że sam w sobie nie promuje faszyzmu, ale posługując się filmem można promować faszyzm. Kontekst głupcze.
Głupstwo za głupstwem.
Np. piszesz, że "taka forma pokazania zjazdu była naturalna". Jak mogla być "naturalna", skoro była nowatorska i nikt przed Riefentahl nie stosowal podobnych środków? Dzieciaku, logika. Przedtem nie rozumiałeś, co to jest "kreacja", teraz nawet nie rozumiesz, co jest "naturalne". Jeśli z takimi prostymi dosc terminami masz tyle kłopotow, nie dziwota, że boleśnie wywracasz sie na wiekszych.
Kolejna bzdura: nigdzie nie napisałem, ze w 1934 r. Riefenstahl wiedziala, dokad zmierza nazizm, że bedzie Holocaust. Nie jest to bowiem najistotniejsze, co widziała, na ile była naiwna, na ile bezkrytyczna, na ile wierzyła w Hitlera - bo mnie (jak również wszystkich, którzy o filmie pisza i myślą rozsadnie) interesuje po prostu produkt finalny - obraz, który Riefenstahl stworzyła. A jest on jednoznaczną promocja Hitlera, NSDAP, nazimu i nowego porządku w Niemczech. Nie mam zamiary iśc twoim dziecinnym tropem i zastanawiać sie, co siedzialo w glowie Hitler, co myslała Riefenstahl - mam film jako procje nowej wladzy, niezależnie od tego co myślała Riegfentahl i czego nie wymyśliła,
Patrz na film, w nim jest wszystko. I skoro piszesz, że "Riefentahl wykonała zadanie mocodawców", to zastanów się, jaki to było zadanie? Przecież chciano, zeby stworzyła film propagandowy - i taki właśnnie fim powstał, wybitny film propagandowy o walorach artystycznych.
Jeśli nie jest propagandą, a tylko odbiciem prawdziwej rzeczywistości - czy mowi twoim zdaniem prawde o Hitlerze, faszyzmie, zamiarach nazistów wobec Europy? Ten przekaz jest prawdziwy? Tak czy nie? Proste pytanie.
To, że film ma charakter propagandowy stwierdzają bodaj wszyscy autorzy, których przedstawiłem. Dlaczego? Bo to oczywista konstatacja. Dlaczego nie mozesz przedtawić żadnego tekstu, ktory wspierałby twoją infantylna interpretację? Bo żadnego nie znasz, proste.
I może warto przestać kłamać, że jest inaczej.
Szkoly filmowe pokazuja film nie dlatego, ze nie ma przesłania peopagandowo-politycznego, jak twierdzisz.bez sensu. On to przesłanie oczywiście mial i ma je nadal - bo tak został pomyślany przez nazistow i tak został zrealizowany - jako propaganda nowych Niemiec i Hitlera. Ta pociagajaca wizja nazizmu jest połączona z nowatorską forma artystyczną . I to oczywiscie ten aspekt formalny sprawil, ze film ciagle oglada się w tych szkołach. Ale pewnie się zdziwisz i oburzysz - "Triumf woli" bywa też prezentowany na przeglądach filmów propagandowych.
Biedaku, sami głupcy cie otaczają. Cieżko żyć z brzemieniem własnego geniuszu?
naturalne było pokazywanie zjazdu jako czegoś pokojowego, z ludźmi na ulicach. Nowatorskie środki użyte przez R. to jeszcze bardziej podkreśliły i uwypukliły.
MYŚL CZŁOWIEKU.
Jak masz problemy z takimi skrótami myślowymi, to nawet nie ma sensu tego kontynuować.
Tak, jeśli chciano uzyskać zamierzony efekt propagandowy - o ktorym pisałes wcześniej, ze nie istnieje, prawda? ;)
Sposób kreacji wydarzeń (bo nie była to prosta rejestracja dokumentalna) przez Riefentahl naturalny wówczas nie był.
Zostalo ci jeszcze kilka niewygodnych pytań do odpowiedzi.
To co napisałem akurat do ciebie w ogóle nie trafia, więc bądź łaskaw nie wspominać o czym pisałem a o czym nie, bo widać nie masz pojęcia i przeinaczasz.
Pytania nie są w cale niewygodne, nie słodź sobie. Po prostu to nie ma żadnego sensu, i tak będziesz wyciągał błędne wnioski i zakłamywał rzeczywistość. Fakt jest taki, że film nie jest groźny, nie płodzi nazistów.
Dziękuję, dobranoc.
Ja pisałem od początku (chcesz sprawdzić?), że Riefentahl stworzyła wybitny film propagandowo-polityczny. Prawda czy fałsz?
Też myślę, ze pytanie o to, czy można gdziekolwiek znależć autorów, którzy twierdziliby, że Triumf woli nie jest filmem propagandowym nie ma sensu. Podobnie to, w którym pytam, czy film mówil prawde o nazistach, Hitlerze i ich pokojowych zamiarach.
Wiadomo dlaczego, prawda? ;)
Przeczytaj uważnie, i utrwal sobie: to, ze dzisiaj film (hipoteza) wcale nie wychowuje nazistów, nie znaczy wcale, że nie jest filmem propagandowym. Więcej: to klasyka filmu propagandowego, wedle wszelakich analiz filmoznawczych.
Wiem, że to dla ciebie za trudne, no ale próbuję, bo dobry ze mnie człowiek.
Nigdy nie twierdziłem że Triumf Woli nie jest filmem propagandowym. Nie umiesz czytać to jest pewne. Sprzeciwiałem się twojemu traktowaniu go jako film propagujący faszyzm, czy FILM MANIPULUJĄCY RZECZYWISTOŚĆ, bo sam w sobie nie zawiera żadnych środków które by o tym świadczyły.
Ty oczywiście wolisz wszystko przeinaczać, pisać bzdury, oczywistości, banały...
By na końcu stwierdzić że ty jedynie pragnąłeś udowodnić że film Propagujący szczęście społeczne podczas zjazdu politycznego jest ... Propagandowy. No brawo. Nie dodałeś tego że od samego początku chodziło ci o to że propaguje agresje, faszyzm, bojówki, etc. (4 maj 2013 1:09)
KONIEC
KONIEC
DOBRANOC.
Twoje wywody to jakś kpina, w właściwie kpin kilka: z rozumu, trzeźwosci osądu i z wiedzy też.
Skoro - jak w końcu stwierdzasz - "Triumf woli" jest filmem propagandowym, to oczywiście propaguje faszyzm i Hitlera. Bo cóż innego?
Film jest kreacją rzeczywistości, manipuluje obrazem nazizmu, bo go heroizuje i estetyzuje, popkazuje wyłącznie w pozytywnym świetle - to kreacja i manpulacja zarazem. Wiem, ze tego nie rozumiesz, ale nic na to nie poradzę.
Nigdzie nie napisałem, jak kłamliwie twierdzisz, że film propaguje bojówki, agresję - przeciwnie, napisałem, że film pokazuje nazizm jako usttrój pragnący pokoju, godny zaufania.
Moze chociaż sprawdź w jakimś słowniku termin "propaganda". Jak już sprawdzisz, to moze coś dotrze.
Jednak wspominasz o bojówkach nie bez powodu.
Nie widzę żadnego sensu, abyś zarzucał mi różne rodzaje kpin, kiedy w rezultacie wytykania mi błędów przeinaczasz wszystko i szukasz 8 dna.
Prawda jest taka, że film niczego nie zakłamuje, nic nie wybiela, ponieważ w chwili gdy powstawał pokazywał rzeczywistość i miał na celu pokazanie szerszemu gronu, że obecny ustrój wyprowadzi niemcy na prostą z kryzysu ekonomicznego,biedy. Nic ponad to. Nie mam zielonego pojęcia skąd bierzesz swoje tezy na temat manipulacji, czemu kurczowo się ich trzymasz i twierdzisz że jest to dowód rzeczowości twoich argumentów. Wróżysz z fusów.
Cały czas nie udowodniłeś, że możliwe było by ktokolwiek z ekipy filmowej siedział w głowie nazistów i spodziewał się tego co nastanie, dlatego kierował film na konkretne tory.
Film pokazuje jak ludność wita zjazd, pokazuje defiladę na placu ogromnego wojska, niczym nie manipuluje, naród niemiecki zaraz po dojściu hitlera do władzy nie wiązał tego z żadnymi przyszłymi okrucieństwami co próbujesz wmówić; tak samo jako FILM NIE MOŻE ESTOTYZOWAĆ CZY HEROIZOWAĆ obrazem nazizmu w momencie, gdy takie pojęcie podczas powstawania filmu NIE ISTNIEJE. To że były zalążki w głowie zbrodniarzy, nie DOWODZI W ŻADEN SPOSÓB tego, że twórcy filmu celowo pragnęli promować takie postawy.
Twoje tezy są tak rzeczowe, że w żaden sposób nie jesteś w stanie się do tego odnieść. Jedynie wróżyć i przedstawiać wydarzenia w czasie dokonanym / zmieniając kontekst.
Cały czas nie wytłumaczyłeś jak to możliwe, że Riefentahl która według twoich słów tak CZYNNIE propagowała faszyzm, nazizm, manipulowała rzeczywistością, po zrealizowania filmu nie mogła zrealizować żadnego swojego filmu/dokumentu blokowana przez ową władzę, której PODOBNO tak sprzyjała.
Radzę również zapoznać się z reakcją Riefentahl na postulaty typowo nazistowskie, choćby błahą różnicę poglądów na sztukę między nią a hitlerem.
Śmiesz wyśmiewać moje spojrzenie na sprawę, podczas gdy twoja interpretacja realnych możliwości propagacji nazizmu, faszyzmu, wybielania, manipulacji opiera się na wróżeniu z fusów oraz tajemniczemu odczytywaniu cudzych myśli, czego w żaden sposób nie potrafisz udowodnić.
Tak, „o bojówkach wspominam nie bez powodu”. Tylko problem w tym, że jest to zupełnie inny powód od tego, który ty mi kłamliwie przypisałeś.
Szukamy prawdy? Prawda jest następująca: jesteś ignorantem, który własne fantazje uważa za wiedzę i orientację. Gdyby było inaczej, odniósłbyś się do literatury , która potwierdzałaby twoje interpretacje. Mimo buńczucznych zapowiedzi, że taka literatura istnieje, nie przywołałeś ani jednego nazwiska, ani jednaj publikacji. Więc skłamałeś i tym razem, przecież wiesz o tym równie dobrze jak ja.
Czytam te twoje wywody i szczęka mi opada wraz z rękami. No, nie wiadomo, co prostować, co tłumaczyć - błąd na błędzie, półprawdy pomieszane ze zwykłą niewiedzą i ostentacyjnym momentami brakiem rozeznania w zakresie sztuki i historii.
Riefenstahl interpretuje rzeczywistość w taki sposób, jaki uznała za stosowny. Używając środków, które powodują monumentalizację i heroizację podjętego zagadnienia . Tworząc obraz nazistów jako ludzi odpowiedzialnych, godnych zaufania i miłujących pokój, nie będących zagrożeniem dla sąsiadów tworzy obraz niezgodny z rzeczywistością. Nie muszę wchodzić do głowy Hitlera w roku 1934, żeby to wiedzieć. Znam literaturę, która dość dokładnie przedstawia plany nazistów po Machtubernahme. To nie jest tak, że początkowo chodziło o gospodarkę, a potem pomyśleli, że zajmą się czymś innym. Od początku Hitler planował, że będzie wojna, podboje, walka z kościołem, prześladowania Żydów. Więc jeśli nic o tym nie ma w filmie, to znaczy, że film nie mów i prawdy o nazizmie roku 1934. To oczywiste.
Czytam, że twoim zdaniem film powstał po to, żeby poinformować Niemcom, że Hitler wyprowadzi kraj z kryzysu gospodarczego. Tylko osoba kompletnie niezorientowana w historii III Rzeszy może pleść podobne głupstwa. Nie masz zielonego pojęcia, dlaczego Riefentahl krótko po „Zwycięstwie wiary” kręci nowy dokument o zjeździe NSDAP. Nie masz bladego pojęcia, jakie istotne wydarzenie przedzieliło oba filmy i jaki miało wpływ na powstanie drugiego filmu reżyserki. Nie masz pojęcia różowego, o czym piszę, prawda? ;) Skąd masz niby wiedzieć, skoro całą „wiedzę” czerpiesz nie z literatury fachowej, a z własnej głowy, a tam najwyraźniej rozkosznie hula wiatr.
Gdy piszesz, że”film nie może estetyzować czy heroizować” w olśniewający sposób prezentujesz własną niewiedzę. Otóż sztuka często estetyzuje i heroizuje władzę, a najbardziej jest to widoczne w reżimach totalitarnych. Skąd to wiem, czy sam to wymyśliłem? Otóż nie, niespodzianka. Wiem to z książek, np. możesz o tym poczytać w ”Sztuce totalitarnej” Golomsztoka. Ale przecież wiesz lepiej, prawda?
A właściwie inaczej: nie wiesz, a skoro nie wiesz, to uważasz, że to, o czym nie wiesz po prostu nie istnieje. I w ten sposób to, co dla innych (np. dla mnie) jest wiedzą użytkową i oczywistą, dla ciebie jawi się jak niedostępne i groźne Himaleje. Więc lepiej chyba jednak udawać, że Himalaje tak naprawdę nie istnieją i wymyślił je zweistein.
W mojej pisaninie nie ma wróżb i fantazji. Jest natomiast wiedza oparta na literaturze z zakresu historii, sztuki, filmu. I to nas wyraźnie różni. Bo gdy ja mogę osadzić moje uwagi w kontekście literatury przedmiotu, choćby cytując książki czy artykuły. Ty nie masz nic, tylko własne domysły i pomysły, często będące na bakier z podstawową logiką i wiedzą. I dlatego wcale nie wskazujesz na literaturę – bo byłoby to dla ciebie zabójcze. Wskazanie konkretnych publikacji i konfrontacja z nimi, jasno wykazałaby, że nie masz żadnego oparcia w analizach historycznych i filmoznawczych. Najważniejsze wątki twoich wywodów nie znajdują tam żadnego potwierdzenia.
Teza, że po 1934 naziści jakoby „blokowali” reżyserkę nie znajduje potwierdzenia w literaturze. Jeśli chcesz naprawdę wiedzieć, dlaczego Riefenstahl tak długo pracowała nad filmem fabularnym, sięgnij choćby do biografii S. Bacha „Leni. Życie i twórczość L. R.”. Po co ci fantastyczne podejrzenia, skoro możesz znaleźć po prostu prawdę historyczną?
Zresztą: nawet, gdyby miała problemy z filmem - jaki byłby związek z ”Triumfem woli”? Skoro Hitler i Goebbels uznali film za wspaniały?
Na koniec: znowu wątek czytania cudzych myśli. Widocznie cię mocno fascynuje. Pewnie nie masz pomysłu, jak inaczej dowiedzieć się co myślały rozmaite postacie historyczne, jak tylko wleźć im do łbów. Tymczasem prawda jest banalna: wystarczy czytać, najlepiej sporo i to dobrej literatury. To z niej dowiesz się, jakie plany mieli naziści wobec świata w roku1934, dlaczego film Riefenstahl jest wspaniałym filmem propagandowym, jak Leni współpracowała z faszystami i jak podziwiała Hitlera. Czytaj, a wiedza przyjdzie z czasem. Bo na razie, bądźmy szczerzy: nędznie jest.
nie, nie widzę powodów do zaczytywania się w książkach historycznych przy okazji oglądania filmu. Oglądam go z powodów stylistycznych, nie zamierzam historii w nim przedstawionej sprawdzać w tonach publikacji - mam świadomość że ty się tym szczycisz, różnica jest taka że jako historyk nic wielkiego w życiu nie odniesiesz; ja za to mam wiele rzeczy na głowie jako konstruktor - inżynier więc wybacz nie będę zaśmiecał sobie głowy konkretnymi tytułami z którymi w przeszłości się spotkałem / mnożył tytułów / wracał do tego bez ustanku jak smutny historyk.
Niezmiennie opierasz swoją retorykę na tym, co hitler od początku planował, sądząc że wszyscy wokół mieli tego doskonałą świadomość i sprzyjająć mu pomagali mu w jego planach. Cały czas to element twojej wiary w czytanie cudzych myśli co tak wyśmiewasz jako moją fascynację. Prawda jest taka, że to właśnie twoje wszystkie argumenty się do tego odnoszą a ja to w kółko powtarzam bo nie dociera. Plany hitlera naprawdę nie mają znaczenia, nawet gdy - co jest prawdą i co pisałem - zaplanował propagować tym filmem swoją przyszło ideologię, twórcy nie mieli takiego pojęcia i nie jesteś w stanie tego udowodnić.
Czuję że szczycisz się tym, że siedzisz głęboko w tych wszystkich książkach, że są one potęgą i bez nich wszyscy wyginiemy; ale w momencie gdy ty martwisz się losami ludzkości i walczysz z nazizmem, ktoś musi pracować. Pracować w prawdziwej pracy, rozwijać świat.
Skoro nie widzisz powodu efekty będą dwa. Ignorancja (tu już masz rezultaty niezłe) i konieczność wchodzenia w głowę Hitlera, żeby zrozumieć co on tam knuł w 1934 roku. A, przepraszam - przecież twoim zdaniem wcale nie knuł, tylko myślał, jak uwolnić Niemcy od kryzysu gospodarczego. Co za facet.
Nie chodzi o "tony publikacji ", tylko o to, że niemal nic nie wiesz - bo nie czytasz. Wyważasz drzwi, które nie istnieją nigdzie indziej, jak tylko w twojej głowie. To efekt braku oczytania i ogólnie dającej się zauważyć niewiedzy. Moje argumenty opierają się nie na moich fantasmagoriach, tylko na znajomości zagadnień, którą posiadłem w wyniku lektur. To moja przewaga, bo ty masz w rękach tylko powietrze.
Kompletnie nie rozumiesz, że film propagandowy powstał niezależnie od tego, jaką wiedzę na temat Hitlera i jego przyszłych poczynań miała ekipa filmowa. Powstał, bo takie było zamówienie Hitlera i wola polityczna. Powstał, bo miał promować nazizm jako nową drogę dla Niemiec. To, że Riefenstahl nie weszła Hitlerowi do głowy nie ma żadnego znaczenia. Patrz na film, jak reżyserka uwzniośliła wydarzenie, jak obsadziła Hitlera w roli Mesjasza - to jest konkret, nie bajeczki o wchodzeniu do głowy Hitlera. Twierdzenie, że film jest po prostu obiektywnym dokumentem jest absurdem.
Serio, pracujesz? Niespodzianka, nie jesteś osamotniony. A jeszcze są tacy, którzy - choć nie są historykami - pracują i jeszcze znajduja czas, żeby poczytać coś z dziedzin, które ich interesują. Dlatego w starciu ze mną zawsze będziesz na straconej pozycji. Chyba, ze pyszczenie zastąpisz czytaniem. Wiedza jest w książkach, nie w twojej głowie, póki co.
Nie uważam że jesteś idiotą, bo myślisz inaczej, tylko dlatego że celowo przekreślasz moje słowa manipulancie.
Nie idioto, nie pisałem nigdzie że Hitler chciał uwolnić niemcy z kryzysu myśląc o pokojowym rozwiązaniu; pisałem że taki był odbiór społeczny a Hitler od początku dążył do wiadomo czego - tylko nikt nie siedział w jego głowie.
To że powstał na zamówienie hitlera również pisałem, jednak kluczem jest tu analogia z "motylkami" którą tak wyśmiałeś. To że hitler był wówczas uwielbiany i dlatego został tak a nie inaczej przedstawiony również pisałem. Nie wnosisz niczego nowego.
Nie wątpie że gdzieś pracujesz, ale mając takie predyspozycję do przekręcania cudzych wypowiedzi i wgłębiania się w źródła historyczne / jak sobie pomyślę że do głupiej dyskusji internetowej wertowałeś jakieś dodatkowe książki - to czym się zajmujesz nie może być niczym poważnym, w nową erę z pewnością nas nie wprowadzisz. Watch out.
Skończyłem.
Odnośnie uwolnienia Niemiec od kryzysu: napisałeś wprost - film "miał na celu pokazanie, że obecny ustrój wyprowadzi Niemcy na prostą z kryzysu ekonomicznego. Nic ponad to."
Więc nie pisz, że nie pisałes tego, co napisałeś. Nie dośc już się nakłamałeś?
Co do głupców i idiotów - to czyste chamstwo, być może normalne w kregu inzynierów, ale w normalnym świecie nie bardzo. Moje zarzuty wobec ciebie maja charakter merytoryczny, bo w twojej pisaninie widze bezwład interpretacyjny, chaos, buńczuczną ignorancję i przygnębiający brak wiedzy (historia, film). Ale nawet widząc ciebie w takiej mizerii, nie nazywam cię głupcem, idiotą, półgłówkiem - a przecież miałbym ku temu zdecydowanie wieksze podstawy. Dlaczego? Bo byłbym podobnym chamem do ciebie.
Twoje śmieszne motylki do omawianego filmu mają sie nijak. Bo motylki nie mają zamiaru przesladować innych narodów i gnębić żuczki. Bo motylki nie prowadzą agresywnej proagandy na swą korzyść. Bo reżyser filmu z motylkami nie kolaboruje. Bo motylki nie mają wodza, który jest przedstaiwany jako zbawienie dla całej łąki. Bo motylki nie pałują przeciwników politycznych na ulicach i nie unieważniają mandatów poselskich. Bo nikt nie namawia innych owadów, żeby wielbiły Fuhrera motylków... Itd, itd.
Więc zostaw te motylki w swojej głowie, gdzie ich miejsce - bo z filmem, o którym mówimy i Niemcami roku 1934 szczególnie wiele wspólnego nie mają. Ale owszem, roumiem cię dobrze: co właściwie miałbyś napisać, skoro nie mozesz oprzeć się na ksiązkach ani innych publikacjach, żeby udowodnić, ze twoje widzenie nie jest indywidualnę, alogiczną fiksacją?
Lepszy rydz (czyli motylki) niż nic. No, jeszcze można zaglądnąc Hitlerowi do glowy... ;) Wiecej "argumentów" nie masz.
Ciekawe, że fakt szukania właściwej (tj. takiej, ktora potwierdza moje interpretacje, a zaprzecza wyraźnie twoim) literatury przemawia, twoim zdaniem, na moja niekorzyść. Zapewne również moja wiedza i orientacja w temacie jest dowodem mojej głupoty. Za to twoje nierozeznanie, absolutna nieznajomosc literatury przedmiotu, przekonanie o tym, ze niemądre fantazje są faktami historycznymi i ogólna arogancka ignorancja są z pewnością twoimi atutami, którymi warto się pochwalić.
A czym zajmuję sie podczas wakacji to moja sprawa, nic ci do tego.
Skończyłeś, prawda? ;)
JEZUS MARYJA!
Z tobą nie da się w żaden sposób rozmawiać, WSZYSTKO przeinaczysz i zmanipulujesz.
Dosłownie.
Ta wypowiedź którą cytujesz, odnosi się do filmu. Do funkcji jaką wiązali z nim jego twórcy.
TY NA PODSTAWIE TEGO CYTATU sugerujesz, że ja napisałem, że hitler chciał wyprowadzić niemcy z kryzysu.
JESTEŚ ZŁEM NAJGORSZYM.
Zero merytoryczności. Jedynie odwracanie kota ogonem i dopatrywanie się w rzeczach oczywistych 8 dna które nie istnieje. Sięganie do świadomości twórców przez pryzmat zleceniodawców. Budowanie własnej historii, kolaboracji reżysera ze zbrodniarzami, ręce opadają.
Cokolwiek. Mam przynajmniej świadomość, że techniczne wykształcenie dało mi możliwość czynnego zmieniania świata. Ty sobie interpretuj rzeczywistość i biernie obserwuj, ale....
Nie pisz nic więcej!!
Zabawne są te twoje deklaracje: że już nic nie napiszesz, że skończyłeś, że nigdy więcej... A potem znowu, jak gdyby nigdy nic. Może masz jakieś przyjemne cechy charakteru, ale słowność do nich nie należy, musisz przyznać. Na dodatek nieustannie ten sam wyśrubowany niski poziom refleksji: nie rozumiesz ani moich wypowiedzi, ale też , co ciekawe, nie rozumiesz też własnych. A to już przypadek uroczy.
"Zero merytoryczności"?;) Masz fakty i ich konsekwencje: dlaczego film jest propagandą pisałem już wcześniej. Tłumaczą to również autorzy, których wymieniłem (tak, ci debile i głupki, bo jak wiadomo, ty wiesz, ja i oni to kompletne zera). Podobnie jak to, dlaczego Riefenstahl sympatyzowała z Hitlerem, i jak widać to w filmie. Oraz dlaczego nowatorska forma filmu służy celom ideologii. A twoje "uzasadnienia" typu: "film nie może być propagandą nazizmu, bo dzisiaj oglądają go w szkołach filmowych, więc gdyby był propagandą, te szkoły filmowe należałoby pozamykać..." jest tak ignorancko idiotyczne, że aż śmieszne.
Też mam taką skromniutką radę, choć wiem, że szans na jej realizację wielkich nie ma. Oto ona: najpierw czytaj, potem się wypowiadaj. Bo inaczej wychodzą dziecinne fantasmagorie. Obejrzyj starannie film - tam jest wszystko, co trzeba, żeby dyskutować. To może trudniejsze niż zastanawianie się, co sobie myślała Riefentahl, kto komu wchodził do głowy i co tam znalazł - ale za to z pewnością bardziej sensowne.
to co próbowałem włożyć do twojej głowy opisał jadler
Kontekst głupcze.
Nastawienie, postawa twórców, chęć przedstawienia zjazdu i hitlera tak a nie inaczej to wszystko co starałem się opisać będąc atakowanym i próbując udowodnić że nie jestem wielbłądem; spowodowało że sylwetki te są przedstawione tak wyniośle (po myśli zleceniodawców) co skutecznie przemieniło film w propagandę w kontekście prezentowania go w czasach terroru hitlera i tego wszystkiego co znamy.
Sam film w zamyśle twórców jednak propagandą nie jest. KONIEC.
Wypowiedź kolegi jadlera jest bez zarzutu. Refleksje konkretne, rzeczowe i wręcz oczywiste - bo osadzone w solidnym kontekście współczesnej wiedzy o filmie i reżyserce. Czyli skrajnie inaczej niż w twoim przypadku.
Więc jeśli tobie wydaje się, że między moją opinią o filmie i Riefenstahl a opinią kolegi, jest znacząca różnica, to nie zrozumiałeś nic. Co zresztą tak bardzo mnie nie dziwi.
Wiem już, jak bardzo lubisz słowo "koniec".
PS. A propos "fanatyka" - poczytaj o nazistowskiej nowomowie u Klemperera w "LTI" . No, wiem śmieszne. Ty i czytanie? Nonsens, przepraszam. I jeszcze za to, ze naśmiewam się ze słabszych.
różnica jest oczywista.
Dla ciebie film jest propagandą, reżyserka stworzyła go aby promować nazizm i faszyzm.
Dla każdego normalnego człowieka film był używany do propagandy, został zlecony przez hitlera aby promować nazizm i faszyzm.
To napisz konkretnie - na czym ta różnica polega?
Nie tylko dla mnie, ale dla każdego rozumnego widza, Riefenstahl stworzyła "Triumf woli" jako film propagandowy, zlecony przez Hitlera żeby promować nazizm. Ty od początku twierdziłeś inaczej (zajrzyj, bo może zapomniałeś), twierdząc, że gdyby był filmem propagandowym i gdyby promował nazistów, nie byłby oglądany dziś w szkołach filmowych. No facet, weź odpowiedzialność za własne słowa.
To co myślała Riefestahl w 1934 r. wymaga faktycznie wejścia w jej głowę. To zadanie w sam raz dla ciebie. Mnie wystarczy film i jego bardzo jednoznaczna propagandowo-polityczna wymowa.
Chyba zapomniałeś napisać "koniec", prawda? ;)
Ja już dawno skończyłem, muszę jedynie powtarzać niektóre rzeczy bo masz problemy.
Powtarzałem wiele razy, żebyś już zamilkł.
Jedyne co potrafisz w tej "dyskusji" robić, to manipulować moimi wypowiedziami i naginać rzeczywistość.
Nie masz pojęcia o sztuce filmowej, przekręcasz nawet moja wypowiedź dotyczącą szkół filmowych, a koniec końców jesteś jakimś humanistą, którego wykształceni ludzie muszą utrzymywać.
Na koniec piszesz "weź odpowiedzialność za własne słowa"
Żałosne.
Gdybyś naprawdę skończył (a kończyłeś już przecież wielokroć - bezskutecznie) , nie byłoby twoich kolejnych dopisków. Za trudne?
Nie mów o moich "manipulacjach", tylko o swoich kłamstwach i własnej ignorancji historyczno-filmowej. Mów po prostu o faktach. Co do "przekręcania" - nie przekręcam, tylko cytuję wiernie - wystarczy przecież popatrzeć wyżej, co napisałeś konkretnie, wprost i bez żadnych "ale" - nie uciekniesz od własnych słów.
Dalej czekam na wskazanie konkretnych, fundamentalnych różnic między opinią kolegą jadlera a moją.
wracając do analogii motylków - to okropne jak bardzo nie zrozumiałeś takiego banalnego przykładu dla dzieci i wszystko przekręciłeś i zmanipulowałeś. jak tacy ludzie mają odpowiadać za pisanie naszej historii to jesteśmy w d*pie.