Kojący ruch oceanu, cisza industrialu, wyludnione nabrzeża migoczące w oddali. Życie na statku towarowym przypomina w "Transatlantyku" świadomą dezercję przed światem. W ujęciu kanadyjskiego reżysera zamknięci na ograniczonej przestrzeni marynarze są niczym pustelnicy późnego kapitalizmu, a pokład kontenerowca sunącego do nieznanego portu... Kojący ruch oceanu, cisza industrialu, wyludnione nabrzeża migoczące w oddali. Życie na statku towarowym przypomina w "Transatlantyku" świadomą dezercję przed światem. W ujęciu kanadyjskiego reżysera zamknięci na ograniczonej przestrzeni marynarze są niczym pustelnicy późnego kapitalizmu, a pokład kontenerowca sunącego do nieznanego portu to ich ostoja. W odosobnieniu skupiają się na codziennej, mozolnej pracy lub gdy zmiana dobiega końca, oddają się małym przyjemnościom. Niektórzy grają w krykieta w wielkim hangarze, inni oglądają stare bollywoodzkie filmy. Cały czas towarzyszy im zaś jednostajny, miarowy hymn maszynerii statku. czytaj dalej