PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11191}
7,1 22 tys. ocen
7,1 10 1 22187
6,7 13 krytyków
Trędowata
powrót do forum filmu Trędowata

trędowata  

ocenił(a) film na 5

Starostecka i Barańska zagrały mdło, beznadziejnie, sporo zepsuły, jeszcze ten śpiew Starosteckiej - za długo i kiepsko, dzieciak grający Lucie - pisk i nic więcej, dlatego film średni

użytkownik usunięty
krasula_1

Moim zdaniem większość ról była świetnie obsadzona. Niesamowity młody ordynat, smutny pan Maciej, ekstrawagancka Rita i śmieszny Trestka. Natomiast cały film psuła Starostecka. Jej gra aktorska to były tylko smutne minki i westchnienia. Chyba większość widzów nie mogła uwierzyć, że pełen życia, energiczny ordynat mógłby się zakochać w takim manekinie.

ocenił(a) film na 5

Oo, dokładanie, dokładnie. Ta aktorka wszystko zepsuła!

ocenił(a) film na 5
krasula_1

Przed chwilą skończyłam oglądać ten film i nie wiem co napisać. To totalna katastrofa!!! Kiedyś oglądałam i bardzo mnie wzruszył. Natomiast po przeczytaniu powieści pani Mniszek muszę przyznać, że zdębiałam. Wszystko zmienione, a ja się pytam po co? Może pan Hoffman chciał udowodnić, że przewyższa autorkę talentem. Skoro mu się tak wydaje to czemu sam czegoś nie napisze. Już pomijając fakt , że to drugi film pana Jerzego, który kompletnie mnie zirytował głupotą reżysera. Gdybym nie przeczytała książki być może oceniłabym film lepiej, ale w takim wypadku nie mogę postawić nic więcej niż 5/10. Aktorzy byli fatalnie dobrani. Jedynie Leszek Teleszyński i Gabriela Kownacka pokazali klasę. Zresztą Anna Dymna też zagrała całkiem nieźle choć i tak pozostawiła mi trochę do życzenia. Helena Mniszek przewraca się w grobie na wieść, że tak okrutnie potraktowano i zepsuto jej wspaniałą powieść. Jak można powierzyć rolę Stefci pani Elżbiecie Starosteckiej, która nie dość, że wygląda zupełnie inaczej niż Rudecka to jeszcze kompletnie potrafi zagrać emocji towarzyszących bohaterce. I ten jej straszny głos. Nie rozumiem zresztą czemu umniejszono rolę hrabiego Trestki. W książce to postać wnosząca sporo humoru, zresztą w powieści mnóstwo było humoru, a film był dla mnie słabym melodramatem bez jakiejkolwiek śmieszności.Jeden wielki kicz. Naprawdę nie wiem jak reżyser mógł mieć taką okropną koncepcję. Dla mnie to totalne dno. Ale muszę przyznać, że muzyka była wspaniała ( oprócz śpiewu głównej bohaterki, którego w powieści nie zastosowano). Wojciech Kilar spisał na medal. Kostiumy były znośne, ale plenery nie zachwyciły mnie. Helena Mniszek napisała, iż Głębowicze były jak drugi Wersal. A w filmie? Jakaś tragedia. Tylko ze względu na role Rity i ordynata oraz wspaniałą muzykę daję 5/10.