PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=632172}

Tom

Tom à la Ferme
2013
6,9 17 tys. ocen
6,9 10 1 17468
6,5 27 krytyków
Tom
powrót do forum filmu Tom

Można wybuchnąć śmiechem, gdy czyta się większość umieszczonych tu komentarzy z interpretacjami filmu ludzi nim zafascynowanych lub samym reżyserem, którzy zupełnie nie zrozumieli filmu (najlepszą perełką głupoty było stwierdzenie, że - parafrazując: "wprawdzie film był do d... i go nie zrozumiałem, ale reżyser jest seksowny i ma piękne oczy, więc z tego względu daję filmowi jedną z najwyższych ocen" - nic dodać, nic ująć, ale wiadomo skąd taka zawyżona ocena na FW, czy IMDb) i natworzyli tyle zmyślnych nadinterpretacji (delikatnie mówiąc), że sam Dolan w jednej ze swoich mniej oficjalnych wypowiedzi przy okazji wywiadu obnażył głupotę swoich fanów i nie krył zaskoczenia, że zupełnie nie zrozumieli jego filmu i zaczęli doszukiwać się czegoś, co nawet mu przez myśl nie przeszło i przyznał, że nie lubi takiego podejścia, bo fabuła jest dużo banalniejsza, niż im się wydaje. A najlepsze w tych komentarzach są autorytatywne stwierdzenia "co autor miał na myśli", więc sam Autor próbował rozwiewać te bzdury. Jednym z najczęściej pojawiających się wątków jest homofobia i rzekomy ukryty homoseksualizm (w łagodniejszej interpretacji biseksualizm) Francisa. Tu, nawet w polskojęzycznych publikowanych wywiadach, Dolan nie pozostawia żadnych złudzeń i na pytanie o wątek homofobii i ukryty homoseksualizm Francisa mówi wprost, że nie podobają mu się takie wybujałe nadinterpretacje, bo Francis: "to heteroseksualny, lecz bardzo samotny mężczyzna"! W innym miejscu przyznaje, że motywacja do stworzenia tego filmu była dość banalna... Po prostu zafascynowała go jedynie przemoc, na którą zwrócił uwagę, czytając sztukę, która była inspiracją do nakręcenia filmu, a wszystkie inne mniej istotne wątki służyły jedynie do podkreślenia i uwydatnienia "piękna" przemocy, która go tak zafascynowała! Ktoś z jego otoczenia zwrócił mu uwagę, że przez jego szczerość może stracić swoich fanów (jakby nie było, to nikt nie lubi, gdy obnaża się jego głupotę), więc w późniejszych wywiadach, zwłaszcza tych promujących film, próbował łagodzić swoją opinię i naginać się do odbioru jego "wyznawców" (trudno inaczej nazwać fanów, którzy poprzez swoje zaślepienie np. urodą lub pięknymi oczami reżysera, nie potrafią dostrzec żadnych mankamentów jego dość psychotycznej twórczości, a np. argument "8-minutowego aplauzu" jest o tyle nie trafiony, że od dawna wiadomo, że wszelkie konkursy filmowe i nagrody oscarowe zdezawuowały się, odkąd o wartości filmu zaczął świadczyć przede wszystkim marketing i nakłady finansowe oraz polityka i inne pozamerytoryczne układy hermetycznego światka filmowego, a nie rzeczywista wartość artystyczna, co jest smutnym obrazem upadku współczesnego kina). Choć mimo wszystko w niektórych kwestiach nie pozwala na kompromis w zbyt daleko idących interpretacjach (np. wspomniany rzekomy ukryty homoseksualizm Francisa wypacza zamysł Autora filmu). Ponadto wcale nie ukrywa, że jego film miał być i jest filmem komercyjnym, bez jakichś wybitnych założeń i głębokich przesłań, jak niektórzy chcą mu przypisywać rolę "kina niezależnego", czy ambitnego. I z równą szczerością przyznaje, że czuje się przede wszystkim aktorem, a ponieważ jakoś prawie nikt inny nie dostrzegał jego rzekomego talentu aktorskiego i nie chciał go obsadzać w swoich filmach, więc wpadł na pomysł, aby tworzyć własne filmy i samemu się obsadzić w większości z nich (więc nie wiem jak to się ma do jego rzekomego geniuszu, no chyba tylko komercyjnego).
Na koniec przyznam, że nic nie wiedziałem o Dolanie (poza samymi zachwytami nad nim), gdy obejrzałem kilka jego filmów i pierwsze co przyszło mi na myśl, że wspólnym mianownikiem jego twórczości jest - mówiąc kolokwialnie - zwichrowana psychika Autora i jakaś niezdrowa fascynacja różnego rodzaju patologiami (wcale nie mam na myśli samej orientacji seksualnej, która jest czymś naturalnym i normalnym dla każdego człowieka, a homofobia jest tylko przejawem problemu jaki ma ze sobą sam homofob). Zwłaszcza, że generalnie sami artyści nie ukrywają faktu, że w ich dziełach mniej lub bardziej ukryta jest cząstka ich samych i sporo można powiedzieć o samym autorze na podstawie ich twórczości, tego co ich fascynuje, czy interesuje (np. gatunek "horror" lub "thriller" sam w sobie nie musi oznaczać, że twórca jest psychopatą, lecz forma i sposób przekazu już tak, choć znane są w historii, nawet nie tak odległej, także przypadki aktorów, którzy tak się "odnaleźli" w roli np. seryjnego mordercy, że po zakończonych zdjęciach w realnym życiu zaczęli popełniać morderstwa - oczywiście są to skrajne i wyjątkowe przypadki). A epatowanie przemocą w "Tomie" wydawało mi się czymś niemal chorym, dlatego byłem mega zdziwiony laudacjami wypisywanymi w wielu komentarzach i interpretacjami, które nawet nie przyszły mi na myśl (i jak się okazało, również samemu Dolanowi), więc miałem wrażenie, że oglądałem zupełnie inny film. I to skłoniło mnie do szukania odpowiedzi u samego źródła, czyli u Dolana, który potwierdził moje intuicje i przypuszczenia w wielu wypadkach wprost (np. wspomniana jego fascynacja przemocą, ciężkie doświadczenia z dzieciństwa, które rozbiły jego osobowość i psychikę itd.), co bardzo mnie uspokoiło, że jednak mój odbiór był najbliższy i w dużej mierze pokrywający się z zamierzeniem Autora, a nie z wybujałymi nadinterpretacjami jego bezkrytycznych "wyznawców", którzy "doszukują się głębi w bagnie". To żadna sztuka budować swój "geniusz" za pomocą kontrowersji, skandali i skomplikowanych dzieł, których połowa odbiorców nie rozumie, a druga udaje, że rozumie (bo nie wypada się przyznać, a skoro coś jest zbyt "dziwne", zagmatwane i niezrozumiałe, to widocznie musi być genialne), i tylko sam autor (i może jeszcze kilka osób) wie o co mu chodziło. Lecz największą sztuką jest w jak najprostszej formie przekazać jak najgłębsze treści. Dlatego komedia (ta prawdziwa, a nie prymitywny rechot "z glutów") jest najtrudniejszym gatunkiem filmu i wymaga ogromnej inteligencji autora. Wracając do samego filmu "Tom", to śmiać się chce, gdy wobec tutejszych krytyków filmu, którym po prostu się nie podobał, wysuwają swój "koronny" argument: "bo nie dojrzałeś/aś" albo " nie zrozumiałeś/aś filmu" (czyli jesteś za głupi/a lub się nie znasz), a okazało się, że jest odwrotnie. Idąc ich tokiem rozumowania, równie dobrze można doszukać się głębi przesłania i artyzmu w "American Pie", czy innych tego typu badziewiach dla pustaków (choć oczywiście nie stawiam na równi z twórczością Dolana, bo to byłaby już gruba przesada, choć ich oceny FW są porównywalne: 6,5 i 7, co już daje do myślenia o poziomie oceniających użytkowników FW) i można spłodzić "ambitną recenzję" (równie ambitną jak sam "American Pie"), że: "to wybitne dzieło ukazujące egzystencjalizm i zagubienie współczesnej młodzieży, która popełniając błędy, jednak szuka sensu życia w tym niełatwym i nastawionym na konsumpcjonizm świecie. Co świadczy, że autor/reżyser jest geniuszem, który doskonale potrafi uchwycić psychologiczne zawiłości i trudy dojrzewania młodych ludzi, więc nie dziwi nikogo, że jego film otrzymał aż 11 nominacji do różnych nagród, a nawet otarł się o Oscara, lecz niestety komisja konkursowa, jak i krytycy jeszcze nie dojrzeli do tego filmu, bo jego przesłanie okazało się zbyt głębokie i skomplikowane!" Blebleble... Można? Można! A jak ktoś się nie zgadza z moją opinią, to po prostu nie dorósł i nie zrozumiał jej, więc tym gorzej dla niego! Na wszelki wypadek dla jasności dodam, że to był tylko sarkazm i ironia :-D
PS. Na pocieszenie: z braku argumentów, zawsze pozostają "argumenty personalne" i ulubione epitety. A skoro ja do nikogo ich nie użyłem personalnie, więc nie mam też zamiaru do nich się odnosić...

ocenił(a) film na 7
Arek_Freshmen

Wyobraziłam sobie jak przed pisaniem tego komentarza prostujesz plecy, wyginasz palce, przekręcasz kark w prawo i lewo i zaczynasz pisać :)) masz gadane