PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=535117}
3,8 3,9 tys. ocen
3,8 10 1 3915
2,7 3 krytyków
The Shrine
powrót do forum filmu The Shrine

Amerykanie po raz kolejny udowodnili ten niezaprzeczalny fakt.
mimo wszystko film całkiem dobry. trochę inna wizja, trochę inny klimat. pomimo językowych dużych niedociągnięć fabularnie podobał mi się.
taka wizja Polski nie przeszkadza mi ani mi nie uwłacza, ba, chciałabym znaleźć taką wioskę ;D

użytkownik usunięty
fooyth

Ja w takiej mieszkam, tylko strzelam z procy, nie z kuszy. Zapraszam. ;)

ocenił(a) film na 7

a zginę jak przyjadę? ;D

użytkownik usunięty
fooyth

A skąd! Muszę obalić ten mit o polskich wieśniakach. :D
Kurde, od trzech tygodni oglądam po 3-4 filmy dziennie. Zaczynają mi się mieszać jedne z drugimi. Na szczęście ten obejrzałem dzisiaj, więc jestem w temacie. :D
A co do mojej wiochy, to gwarantuję, zakochałabyś się w niej. Uciekam tam jak tylko mogę często. :)

ocenił(a) film na 7

mit mówisz.. ;D
kolejny uzależniony. pytanie tylko: filmy, czy horrory konkretnie? :)
kusisz. co roku uciekam w takie miejsca na wakacje. jaki to rejon?

użytkownik usunięty
fooyth

Oczywiście, że mit, nic Ci nie grozi...no chyba że wejdziesz w mgłę.... :DDD
Oglądam horrory, czasami Siekierezadę i Bareję, ale generalnie horrory. :)
Co do wioski, to jest Podlasie, a konkretnie dolina Bugu. Rejon objęty programem Natura 2000. Mam szczęście, że mam tam dom, bo już teraz ciężko jest uzyskać pozwolenie na budowę, więc Warszawiacy są gotowi zabić(!) za możliwość kupna działki z domem. Wszędzie lasy, cisza i czyste powietrze, tam ładuję swoje akumulatory. :)

ocenił(a) film na 7

a mutacje genetyczne które uciekły z rosyjskich lub niemieckich laboratoriów (względnie od regionu) i czekają w lasach na swe ofiary? :D
a no właśnie. uzależniona od horrorów jestem od kilku lat. w dobie powstających parodii jest to koszmarne hobby. chociaż zdarzają się perełki.
Podlasie. raczej nieznane mi rejony, przyznaję. najczęściej skupiam się na lubelszczyznie i mazurach, bo kocham całą sobą. wygląda na to, że trzeba zrobić hop rower na plecy i odkryć nowe, nieznane :)

użytkownik usunięty
fooyth

No to masz czytania na cały wieczór. :D
Nie ma czegoś takiego, przynajmniej u mnie. Jak miałem 10-11 lat (autentyczne), to starsi ludzie opowiadali o koniu i psie, które nocą biegały po bardzo mrocznym odcinku starej drogi, potrafiły mówić i piekielnymi głosami wróżyły ludziom śmierć i nieszczęścia. Koń podobno był biały, a pies czarny ale świecił w ciemnościach (jak pies Baskervillów :D). Mając te 10 czy 11 lat, miałem wielkiego wilczura, który w dzień był trzymany w zamknięciu, a nocą biegał po ogrodzonym podwórku. Pies był ogromny, naprawdę bestia. Kiedyś zimowym wieczorem, po godz. 23, postanowiłem sprawdzić prawdziwość tych opowieści. Wyszedłem z psem w noc i poszedłem na wspomniany odcinek drogi, a były tam po obu stronach małe bagna, nie głębokie ale nie zamarzające. Ja szedłem drogą, a pies buszował po tych moczarach. Niczego ani nikogo nie zobaczyłem, ale pies wyglądał jak nieszczęście. Cały w błocie, mchach i śniegu ale szczęśliwy za nas obu, bo ja byłem zawiedziony, że nie było tam żadnych mar i widziadeł, bo z takim psem czułem się jak Stalin z Armią Czerwoną. Do dzisiaj w myślach podaję sobie rękę, że się nie bałem tam iść. :D A te mutanty w lasach nie są groźne, jak któregoś spotkasz, to daj mu cukierka, batonika albo inny smakołyk, byle w papierku, to się odczepią, bo będą próbowały otworzyć słodycz i zapomną o Tobie. ;)
Też preferuję horrory, ale niestety, obecnie większość jest słaba, chociaż, tak jak mówisz zdarzają się perełki. :)
Mazury też uwielbiam, często jeździłem z kumplem nad Narie, w okolice Morąga, ale kumpel właśnie zmarł dwa tygodnie temu, na raka płuc...nie wiem czy jeszcze tam się wybiorę. A Podlasie warto zobaczyć, chociażby dla tych krajobrazów i ciszy. Bug płynie dzikimi meandrami, wygląda pięknie, zwłaszcza z Góry zamkowej w Drohiczynie. Tylko nie radzę się kąpać w Bugu, bardzo zdradliwa rzeka dla tych co najczęściej pływają w basenach i nie mają doświadczenia na rzece.

ocenił(a) film na 7

Świetne wspomnienie :)
uwielbiam takie legendy. ja w dzieciństwie często jeździłam z rodziną w różne części puszczy kampinoskiej na grzyby. często również z sąsiadami, którzy w damskiej połowie pochodzili z miejscowości stricte leśnej. pamiętam i nigdy nie zapomnę, jak sąsiadka opowiadała nam, przy radosnych zbiorach, o tym, jak jej babka przestrzegała ją przed wchodzeniem głęboko w las po zmroku. twierdziła, że grasuje tam demon, który ukazuje się w postaci konia z czerwonymi ślepiami. kiedyś, gnana jak Ty, ciekawością, odważyła się zapuścić głęboko i zejść ze ścieżki. kiedy zapadł zmrok, a ona usiłowała odnaleźć drogę do domu będąc już lekko przestraszona, zobaczyła pomiędzy drzewami dwa czerwone, gorejące punkty, które zaczęły robić się coraz większe i większe - to coś zbliżało się! w pewnej chwili zobaczyła widziadło w całej swojej okazałości, choć nie była to cała końska sylwetka, a jedynie wisząca w powietrzu głowa, jakby oderwana od całości. koń błyszczał nienaturalnym blaskiem, a jego krwiste ślepia zdawały się paraliżować swoją czerwienią. aby dopełnić wrażenia, wydawał z siebie dzikie, charczące dźwięki. uciekła w popłochu i już nigdy nie powtórzyła swojej eskapady, o której nie opowiedziała babce, bojąc się kary, którą już w swoim mniemaniu otrzymała.
uwielbiam tę historię jak i wiele innych, tych leśnych szczególnie. jestem bardzo podatna na magię lasu. nawet słonecznego dnia jeżdżąc po szlakach potrafię nagle mieć mrożące krew w żyłach przeczucie i zawrócić, choćbym była blisko mety. ulegam temu klimatowi, podsycanemu moją wyobraźnią i pamięcią przepełnioną scenami z horrorów. tajemniczy szum drzew niesie złowrogie wizje. a ja pcham się tam kolejny raz, i ponownie, i znów, bo to zabójcze uczucie jest jak narkotyk. ten dreszczyk. mrr.

mazury są najlepsze. mam tam swój ulubiony koniec świata, wioskę składającą się z jednej drogi, domów wzdłuż niej i jeziora. okolice śniardw. jeżdzę tam ciągle, choć za każdym razem zapuszczam się coraz dalej w wycieczkach rowerowych. uwielbiam te tereny.
współczuję straty. niemniej mam nadzieję, że kiedy wszystko się uspokoi odwiedzisz jeszcze te okolice.
kąpiel w bugu... trochę brzmi jak broczenie w piekielnej kipieli (; do rzek pakuję się tylko wtedy, kiedy po wykonaniu 10 kroków nadal mam wodę po kostki (: nie straszne mi kamieniste dno, nie straszne pijawki, bylebym nie wpadła po szyję od razu po wejściu (:

użytkownik usunięty
fooyth

O kurde! U mnie wszyscy opowiadali, że ktoś tam słyszał od kogoś, że ktoś tam coś widział, ale żeby tak porozmawiać z naocznym świadkiem. Powiem Ci, że jestem bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o takie rzeczy. 3 albo 4 lata temu, przyjechała do mnie koleżanka. Posiedzieliśmy przy kominku, wypiliśmy trochę rumu, ale naprawdę trochę. Opowiedziałem jej tą historię, a że było coś około pierwszej w nocy, to wpadłem na pomysł, żeby tam pójść (niedaleko, ok. 2 km) i przekonać się, czy coś się pojawi. Noc była księżycowa, było jasno prawie jak w dzień. Doszliśmy do miejsca, gdzie rzekomo pojawiała się zjawa, ale niczego nie zobaczyliśmy. Księżyc oświetlał olszyny, między którymi wiły się pasemka mgły, mówię Ci, krajobraz genialnie klimatyczny. W pewnej chwili Monika mówi, że po drugiej stronie drogi widzi jakieś oczy. Odwróciłem się i powiem Ci, że w pierwszej chwili włosy zjeżyły mi się na karku. W odległości jakichś 50 metrów od drogi zobaczyłem dziesiątki błyszczących oczu. Po pierwszym szoku mówię do Moniki: idziemy zobaczymy co to, a ona na to że nigdy w życiu, no to mówię, żeby została na drodze, a ja sam pójdę, a ona, że w życiu mnie tam nie puści i nie zostanie sama na drodze. :D Co miałem robić, wróciliśmy do domu. Po drodze, w rowie zaszeleścił jeż, Monika wskoczyła na mnie i prawie mnie przewróciła. :D No mówię Ci, spacer z przygodami. Ale rano nie darowałem, wsiadłem w samochód i pojechałem obejrzeć te nocne oczęta, Monika chyba jeszcze spała. Wiesz co się okazało? Ktoś pookręcał folią pnie drzew na wysokości metra, chyba żeby nie zmarzły, albo przeciw szkodnikom. Folię przymocował małymi gwoździami, a że gwoździe miały małe łebki, to dodatkowo wbił te gwoździe w małe trójkątne blaszki, które to właśnie odbijały światło księżyca i były podobne do świecących oczu. Proste, banalne wyjaśnienie, ale wspomnienia bardzo fajne. :D
Tak więc, nie bardzo wierzę w te przeróżne demony, zjawy, duchy itd. i zawsze jak zobaczę coś takiego jak te właśnie "oczy", to idę prosto na stracha, który w końcu okazuje się śmieszny. :)
Jesteś podatna na magię lasu? W mojej okolicy jest las na lesie i lasem pogania. :D W dzieciństwie znaliśmy z kolegami te lasy jak własną kieszeń. Uwielbiam chodzić na grzyby, chociaż ostatnio nie mam już wiele czasu. :/
Bardzo fajne masz te przeczucia i nie brakuje Ci odwagi, skoro mimo dreszczy, wracasz w takie miejsca. Jeśli jeździsz sama, to bądź ostrożna bo, pomijając duchy, możesz trafić na jakiegoś wariata, zboczeńca albo ukrywającego się przestępcę, zwłaszcza w większych kompleksach leśnych, a to gorsze niż wszystkie strachy razem wzięte. :) Masz wielką wyobraźnię i bardzo Ci tego zazdroszczę, bo mnie jej brakuje, albo jestem jakiś głupi. :D
Tak, Mazury są cudowne, tylko że z wszystkich rowerów najbardziej preferuję Land Rovery :D Rowerem nie jeździłem ze dwadzieścia lat, gdybym zrobił 10 km, to potrzebna byłaby karetka z tlenem, defibrylator, a może nawet testy ciążowe. :D
Co do mojego kumpla, to w przyszłym roku planowaliśmy wypad na tydzień do Morąga i na Narie, niestety, już się nie uda. To wszystko jest świeże, jeszcze nie mogę w to uwierzyć, tym bardziej, że nie byłem na pogrzebie. Zostawił chorą żonę i niewidomego syna. Mówię Ci, tragedia. :(
Jeśli chodzi o Bug, to właśnie taki jest: masz wodę po kolana, robisz jeden krok i nagle nie masz gruntu pod nogami. To dzika i bardzo niebezpieczna rzeka, dlatego jeśli kiedyś coś Cię podkusi, żeby wpaść na Podlasie, w okolice doliny Bugu, to nie kąp się, chyba że z kimś kto zna rzekę. :)
Patrz która godzina, a zaczynałem pisać o 1:30. :D