Jestem prosto po przeczytaniu trylogii i chciałam sprawdzić czy były jakieś próby przeniesienia historii na ekran. Z tego co widzę po obsadzie to Aspen i America średnio na jeża pasowali ze swoimi rolami, ale aktor, który miał grać Maxona, był idealny! Wydaje mi się, że każda z nas wyobrażała sobie Maxona inaczej, porównując go do swojego ideału (w końcu najbardziej idealny z idealnych) i dla mnie M.Malarkey to strzał w dziesiątkę :D