Muszę koniecznie obejrzeć ten film,bo już mnie oczy bolą od czytania forów,artykułów o tym. Jeśli ktoś tego nie przeżył,to może się śmiało puknąć w czoło,jakbym zaczęła opowiadać co mi się przytrafia. Żadne słowa nie są w stanie tego wyrazić,bo wszystko brzmi jak bełkot popaprańca.
Ja mam tę przypadłość. Nieczęsto, ale miewam takie stany. Zdarza się jak zasnę w czasie oglądania TV. Jak się niby to wybudzę, to jestem całkowicie świadomy co się ze mną dzieje, tyle, że w ogóle nie mogę się poruszyć ani nic powiedzieć, oczy mam otwarte, ale nic nie widzę, tylko wszystko słyszę, czyli to, co leci w TV. Przy tym żadnych demonów, diabłów czy innych stworów, jest tylko chwilowy paraliż i ślepota. Omamów dźwiękowych też nie mam, słyszę tylko te rzeczywiście istniejące. Potem albo się budzę, albo normalnie zasypiam. Na początku strasznie się bałem, ale teraz już nie. A u Ciebie jak to wygląda?
Podobnie . Ale ostatnie kilka razy bardzo szybko rozpoznałam co się dzieje i skupiłam się by się obudzić a nie zapaść w sen. Udaje się,jest ciężko,ale jak otworzę już kawałek oka to czuję jak pomału puszczają wszystkie mięśnie i w końcu mogę się ruszyć. Do niedawna wyglądało to tak,że słyszałam kroki,albo czułam jak coś chodzi mi po łóżku,a nawet postać mi się pokazała,po jednej takiej akcji płakałam cały dzień i doszłam do końca internetu w poszukiwaniu odpowiedzi :( To są tak cholernie realne omamy,że zaczęłam podejrzewać się o jakąś chorobę. Normalnie słyszysz kroki,czujesz jak ktoś siada na łóżku a nie możesz się ruszyć. Koszmar.
Tu jest o filmach, ale kto nam zabroni gadać o tym? Zaciekawiła mnie taka rzecz: Omamy dotykowe? Czujesz, jak ktoś łazi po łóżku czy słyszysz, że łazi? Bo to nie to samo. Nie miałem nic takiego, ze ktoś mnie dotyka. A jak otworzysz kawałek oka, to widzisz realny świat, czy sen? Ja otwieram oczy i nic nie widzę, ciemność widzę jak w Seksmisji (to jednak gadamy o filmach) tylko słyszę jak gra TV lub płyta, którą włączyłem. A może mi się tylko zdaje, ze mam otwarte, a tak naprawdę to nie mogę ich otworzyć. Czytałem też trochę o tym, ale nigdzie nie znalazłem wzmianki o porażeniu wzroku, więc może to jest to co Ty masz, że powieki nie chcą się otworzyć. Nie jest tak, żebym Ci nie wierzył, ale ja nigdy nie miałem wrazenia, ze mi łazą po pokoju jakieś szwendy. Chyba bym się wtedy posrał. To Ty jednak masz gorzej niż ja. Skrobnij coś jeszcze o tym, zapewniam Cię, ze traktuję Cię poważnie. Pozdrawiam
Sprobuję bardziej zobrazować :) Wyobraź sobie,że śpisz a sąsiad naparza młotkiem stuk stuk stuk i przebudzasz się tak bardzo delikatnie i od razu zapadasz w sen,ale stukanie jakby pozostaje gdzies tam w tle i w śnie przeksztalca się np w kroki. I wtedy zaczynam sie strasznie bać,ale nie zdaję sobie sprawy tak do końca,ze to sen,na początku w ogóle sobie nie zdawałam,dziś już to wiem. I jak tak slyszę te kroki np,ze ktos wchodzi do pokoju to ze strachu chyba próbuję się ruszyć,obudzić a nie mogę. I wszystko się nakręca,są różne opcje. Albo wydaje mi się,że ktoś na łóżko siada,albo,ze stoi nad nim itp albo istna incepcja: budzę się ,ulga myślę co za koszmar i robie rzeczy zwyczajne,typu ubieram kapcie,ide do łazienki i np znowu kroki,znowu strach,znowu sie budze i tak nawet kilka razy,sni mi się,że sie budzę :( A to,ze ktoś dotyka to jest wrażenie w śnie,gdy mięśnie puszczają,bo dziś jak tylko uslyszę jakis odglos,wyczuwam ,ze to TO i skupiam sie od razu,zeby otworzyć oko i otwiwram kawałek i widzę okno,sufit,juz nie śpię,ale nie mogę się ruszyć,czuję jak mi puszcza każdy miesień. I gdybym to oko zamknęła i odpłynęła to bankowo miałabym halo,że ktoś mnie dotyka
To jest tak,że jak się budzimy to od razu powinien nam paraliż minąć,a tu brak tej synchronizacji. Internet podaje wszystko od nawiedzenia po wychodzenie ze swojego ciała...ja szukam zawsze racjonalnych rozwiązań,nawet jeśli brzmi to wszystko jak opowieści z psychiatryka to trudno :) Wszystko płata umysł,grunt to to zrozumieć. Mówię o snach,halucynacjach... bo brak tej synchronizacji,o której wspomniałam,to ponoć sprawa neurologiczna
A z oczami i widzeniem,skoro nic nie widzisz to może jednak masz zamknięte? Raz miałam tak,że zasnęłam z otwartymi na pół oczami, to było nad ranem jak.mąż poszedł do pracy.widziałam stół z krzesłami przedpokój i zaczęłam odplywać w sen. Nie pytaj co w tym przedpokoju stało po chwili :( Dobrze,ze już nie mam takich atrakcji...
Ale ja zrozumiałem, że to postać ze snu, tylko proszę, opisz jej wygląd. Ja bym się chętnie z Tobą takimi wrażeniami podzielił, ale jak wspomniałem, ja wtedy nic nie widzę i trochę bez sensu, żebym Ci opowiadał, jak wygląda ciemność
Tam dalej jeszcze napisałem, że jeżeli krępuje Cię opisywanie tej postaci, to szanuję i nie nalegam, trudno. Tylko nie cały komentarz wszedł nie wiem czemu
Nie widziałam żadnych szczegółów,po prostu postać . Strasznie przerażające,czytałam,że niektórzy słyszą jak np taka postać mówi do nich po imieniu...ja dziękuję...
Rozumiem. Sama taka "niezapowiedziana wizyta" może przerazić nie na żarty i wtedy mniejsza o szczegóły. Mam pewną koncepcję a i przypomniało mi się parę doświadczeń, ale o tym później nieco, bo mam awarię kompa a z telefonu źle mi się pisze. Spikniemy się. Pozdrawiam
No, jestem już, witaj Mam pewną myśl: U Ciebie to dzieje sie bardzo burzliwie i strasznie, u mnie o wiele mniej, to pewnie dlatego, ze walczysz, a ja spokjojnie przeczekuję. Są też rózne sytuacje, co innego zapadanie w sen wbrew woli a co innego bezskuteczne próby wybudzenia się, stąd te "efekty specjalnie" niby nieznacznie, ale jednak się róznią. Nie bez znaczenia też jest w jakiej pozycji się wtedy leży (czy też siedzi). Ale do rzeczy: przypomniałem sobie, że jak jeszcze byłem małolatem, te paraliże przebiegały u mnie nie mniej dramatycznie niż u Ciebie dzisiaj, zdarzały się nawet chyba omamy wzrokowe, słuchowe, dotykowe a nawet zapachowe, ale po latach o nich zapomniałem i miały one jednak zupełnie inny charakter niż u Ciebie. Zatem opiszę Ci mniej więcej, co zapamiętałem. Gdy budziłem się po zaśnięciu na wznak, to nie mogłem się ruszyć, co oczywiste, ale gdy otworzyłem oczy, to podobnie jak Ty widziałem sufit, lampę, zegar, może nawet i kawałek okna. Po chwili ten sufit a potem cała reszta tego co widziałem była porośnięta np. trawą lub mchem, zbożem, czy strzechą taką jaką się kiedyś kryło dachy, czy bliżej nieokreślonymi chaszczami albo nawet jakimiś ludowymi wycinankami. Raz to nawet cały sufit był jedną wielką gazetą, którą próbowałem czytać i to choć straszne, było nawet fascynujące. Potem ta "roślinność" czy "tapeta" (jak zwał tak zwał) stopniowo jakby zagęszczała swoją strukturę coraz bardziej zasłaniając otoczenie. Wtedy wpadałem w panikę i wytrzeszczałem szeroko oczy i wywracałem nimi próbując zobaczyć cokolwiek. Im bardziej rozpaczliwie to robiłem, tym te obrazy zagęszczały i ściemniały się coraz bardziej, no i oczywiście kończyło się to jedną wielką czarną plamą czyli całkowitą utratą widzenia i tylko słyszałem tykanie zegara w pokoju. Dziś oceniam to z zupełnie innej perspektywy, ale wtedy, w tamtym czasie, uwierz mi lub nie, wolałbym zobaczyć samego lucyfera niż nic nie widzieć. No i potem oczywiście szarpanina (a raczej wola szarpaniny) celem obudzenia się za wszelką cenę. Budziłem się ostatecznie wyskokiem z łóżka na równe nogi i do pionu. Nie zawsze, ale przeważnie. O tym co się działo Jak spałem na brzuchu lub na boku napiszę Ci później, bo teraz nie mam czasu. Do zo
Jeszcze co do spania na plecach; przy tych wszystkich hecach czułem jeszcze zapach podobny do tego, który wydziela kwiecie łubinu - bardzo przyjemne lub takie całkiem nie z tego świata, również piękne. Teraz już tego nie miewam. Przy opcji spania na brzuchu miewałem tak. Objawy takie jak opisywałem, ale oprócz tego halun nazwijmy go dotykowy, czyli zsuwała lub zwijała się ze mnie kołdra odsłaniając mi plecy i wtedy w te plecy było mi strasznie zimno, szczególnie na odcinku lędźwiowym blisko miednicy. No i znowu zmagania celem obudzenia się za wszelką cenę, a im bardziej rozpaczliwie, tym zimniej mi było w plecy. Jak się już wybudzałem, to okazywało się, ze jestem przykryty i jest mi ciepło. Ze spaniem na boku to było tak, że miałem wrażenie, że ktoś leży za moimi plecami i bynajmniej to nie jest żona (potem okazywało się, ze to jednak ona). Miałem też wrażenie, że trzymam stopy w jakiejś lodowatej wodzie, jest mi w nie zimno i są one mokre, co po przebudzeniu okazywało się nieprawdą. Przy spaniu na brzuchu czy na boku żadnych zwidów ani obrazków, tylko całkowite nic nie widzenie, czyli ciemność. Obrazki miewałem tylko przy spaniu na wznak. Bywało też, jak zasnąłem przy grającej płycie, to odbierałem tę muzykę jako straszną, szczególnie bałem się głosu Sade, był po prostu przerażający, co w rzeczywistości jest absurdem, podobnież było z muzyką Andreasa Vollenweidera, co jest jeszcze większym absurdem, bo trudno wymarzyć sobie lepsze rzeczy po poduchę niż Sade czy Vollenweider, przecież nie włącza się bynajmniej takich płyt po to by ich się bać. Niestety najbardziej makabryczne były przebudzenia, czyli zrywanie się na równe nogi, raz to nawet się wywaliłem i poobijałem, ale ból był niczym w porównaniu ze strachem. Odtąd postanowiłem zmienić taktykę : zamiast próbować się obudzić za wszelką cenę, postanowiłem wręcz na odwrót - zasypiać. O efektach napiszę Ci póxniej bo teraz nie mam czasu. Pozdrawiam do zo
No i to jest wlaśnie moja bajka...
Z tym ,,na wznak" coś może być,raz tak spałam i uslyszałam nagle jakby kroczki psa,pazurki stukające o panele. Nagle uświadomiłam sobie,że nie mam psa i myślę ,,kur...a" szczur !! Strasznie sie wystraszyłam,do tego wlaśnie ten paraliz,zaczęłam panikować i poczułam jak to coś wskakuje mi na łóżko i chodzi po pościeli...nie wiem ile czasu upłynęło zanim zdałam sobie sprawę,że to sen,zaczęłam mówić w kółķo ,,zbudź się" i za którymś razem sie obudziłam i jeszcze uslyszalam ,,udź sie" . Racja z tą walką,to wszystko pogarsza,moja przyjaciółka też to ma i spokojnie czeka aż będzie mogła sie ruszyć,slyszy wtedy wszystko,córkę,męża itd po prostu spokojnie czeka aż paraliż puści. Mi tez już się udaje,choć nie mogę powiedzieć,że spokojnie czekam. A i przypomniałeś mi,też o jednej sytuacji,miałam jakieś 20 lat i też wyskoczyłam z łóżka jak gumka z majtek. Budziłam sie w nocy,juz otwierałam oczy po czym jakby mnie jakiś demon wciągał spowrotem w sen,nie moglam.sie obudzic,ruszyc i trwalo to długo,kilkanascie razy juz myslalam,ze sie budze,po czym oczy sie zamykały. Niefajnie.
Do tego właśnie zmierzałem: Walka nie ma sensu. Mózg ma zrobić swoje a jak się wtrącamy, to on wtedy pokazuje, kto tu tak naprawdę rządzi i zrobi Ci prawdziwe Jumanji, z którego nie wyjdziesz z własnej woli. Moim zdaniem do przebudzenia dojdzie tylko wtedy, kiedy zaakceptujesz tę sytuację, w której się właśnie tu i teraz znajdujesz. Doszedłem do tego, gdy w czasie takich sytuacji za każdym razem powiedziałem sobie: Zaśnij. A wtedy co za różnica kiedy się obudzisz (od razu czy po powtórnym zaśnięciu)? Ważne, że to się stanie, bo innej opcji nie ma. Panika odwrotnie - tylko nakręca to czego się boisz, wymyśliłaś sobie szczura z życzeniem byleby tylko nie szczur? Mówisz i masz - przylazł. Uważam na tej podstawie, że próby poruszenia jakąkolwiek częścią ciała skończą się tylko pogłębieniem paraliżu. A co do tego: Zbudź się! Też wybudziłem się w trakcie mówienia tego. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że wypowiedziałem to w zupełnie innym, nieistniejącym dotąd języku! To ci jazda, nie? A co oczu i widzenia. Wygląda, że mamy różne przypadłości. U Ciebie dysfunkcja z tego co piszesz polega na niedomykaniu/niedootwieraniu powiek do końca a ja otwieram i zamykam kiedy chcę, tak sądzę na99%. A że przy okazji się szamoczesz to raz się budzisz i raz zasypiasz, to i postacie ze snu nakładają ci się na widok pomieszczenia w którym śpisz i nie masz wyjścia - "musisz" widzieć bo powieki masz sparaliżowane i nie domkniesz. U mnie jest co innego. W filmie Nigtmare jest taka scena: otwarte okno z maksymalnie rozszerzoną źrenicą nie reagującą na światło. Niestety oglądałem w angielskiej wersji językowej i akurat do tej sceny komentarza nie zrozumiałem ale potem ta źrenica zwężyła się, bo oko zaczęło widzieć. Tłumaczę to tak, że ty masz paraliż w innej fazie snu a ja w innej, czyli w takiej, w której wzrok jest niepotrzebny więc na ten moment go po prostu nie ma. Napiszę Ci jeszcze o omamach dźwiękowych, ale nie teraz tylko później. Nara
Nabijasz się? W takim razie polecam film. Był dostępny na cda. Może jeszcze jest. Pozdrawiam
Że ja się nabijam?! Żartujesz??? Przecież Ci napisałam przez co przechodziłam i przechodzę,a Ty to dobrze opisałeś,nie rozumiem...
Odebrałem to tako sarkazm i myślałem, że mnie podpuszczasz, skoro jednak się myliłem to przepraszam Cię najmocniej. Zauważyłem na różnych forach na ten temat, że ludzie choć przeżywają te rzeczy, to często nie oszczędzają jedni drugich, a to tylko dlatego, że ich doznania się różnią od siebie. Nawet i wśród ludzi nękanych paraliżem przysennym zdarzają się tacy Cejrowscy domowego chowu stąd może i przesadnie i na wyrost zareagowałem. Cieszę się że nie należysz to osób tego pokroju i jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam
A co do filmu, to nie masz nic przeciw, żebym Ci wrzucił kilka spojlerów? Na tym etapie rozmowy trudno by mi było pisać cokolwiek nie odwołując się do filmu
Zdecydowanie żadnego sarkazmu nie było i nie będzie,fajnie się rozmawia,cieszę się,że sie rozumiemy. Dawaj spojlery,spoko :)
No dobra. W sumie to od tych spojlerów to trzeba by zacząć. Muszę jednak tu zaznaczyć, że film widziałem w angielskiej wersji językowej a z angielskiego to ja nie za bardzo jestem orzeł, musiałbym obejrzeć że dwa razy z rzędu, a widziałem dość dawno parę lat temu. Nie wszyscy uczestnicy mówili wyraźnie niektórzy z akcentami w każdym razie ich relacje były wizualizowane komputerowo. No cóż, większość z nich widuje takie postaci, jak Ty u siebie w przedpokoju, sylwetki wypełnione jednolitym cienem, inni mają halucynacje akustyczne bardzo hałaśliwe, inni mają trudne do zdefiniowania wizualizacje. Jedna z uczestniczek wspomina, że w czasie paraliżu nic nie widzi podobnie jak ja, tylko CZUJE czyjąś obecność i nie za bardzo to zrozumiałem na czym polega to CZUCIE. Komentatora jako takiego w filmie nie ma, są tylko te relacje otwarte do indywidualnych interpretacji widza. Podobało mi się w filmie to, że nie było festiwalu pozjadanych rozumów i kategorycznych stwierdzeń, tylko pokorne przyznanie, że trudno to wyjaśnić. No cóż, naukowcy dziś tylko interpretują wykresy fal mózgowych, a ilu ludzi - tyleż rozbieżności w przebiegu paraliżu sennego. Jednak wychwyciłem pewną zależność: im więcej było u ludzi strachu i desperacji, tym bardziej te halucynacje były "mściwe" tj. bardziej makabryczne. Co ciekawe, dla małych dzieci te haluny były szczególnie "okrutne", ale dotknięci przypadłością z czasem i wiekiem nabyli doświadczenia w "kiwaniu" ich i efektem jest nie tak już drastyczny no i o wiele krótszy przebieg paraliżu sennego. No cóż, sam to przećwiczyłem i tak faktycznie jest. Przypomniałem sobie ostatnio kilka zupełnie zapomnianych incydentów z bardzo wczesnego dzieciństwa, pewnie dlatego, że bardzo chciałem je zapomnieć. To co miewam dzisiaj, przy tamtym z dzieciństwa to pikuś i świnka Pepa, ale o tym później.
Ja obecność też czułam,kilka lat temu gotowa byłam pomyslec,ze dziadek męża mnie straszy,bo zmarl w jego domu 2 lata wczesniej,zanim ja sie tam pojawilam. Normalnie jakby ktos stał,po prostu to czujesz,tak jak czuje sie,ze ktos sie na nas gapi ;) Strach napędza wszystko,ale na prawde trudno sie nie bać,jeśli slyszysz kroki w domu,w ktorym nikogo nie ma i jest ciemno,wczesnie rano...do tego te falszywe przebudzenia-myslisz,ze juz po wszystkim a koszmar trwa. Raz w jednej akcji mialam też meeeega omamy słuchowe,myslałam,ze ogluchnę a do tego spadaly na mnie pająki. Miodzio :(
I jeszcze jedno,do tej pory nie rozwiązałam tej zagadki,kiedyś miałam sen,że nie mogę oddychać i wlasnie nie mogłam sie wybudzic,jak już widziałam pokoj i czulam,ze jak sie obudze,to bede mogla oddychac,ale cos mnie znowu w sen wciagało,tak kilka razy i jak sie w koncu obudzilam,to z oddechem jakbym się wynurzyla z głebin,przeraziło mnie to...a Ty opowiedz co w dziecinstwie było :)
To był chyba pierwszy raz. Miałem może że cztery lata nie więcej. Obudziłem się nie mogąc się ruszyć, a pokój zrobił się jakiś taki krwawo czerwony, a na jego tle głowa byka, a raczej sylwetka tej głowy, cień. No i powiedział do mnie tak: Jestem byk. A teraz cię będę gonił po łące. W tym momencie przestałem widzieć i tylko słyszałem jak nade mną sapie. Innym razem zobaczyłem na ścianie cień mojej maleńkiej siostrzyczki, która dopiero co nauczyła się siedzieć, a za nią nagle wyrosła olbrzymią czarna sylwetka i w moim sennym wyobrażeniu była to tzw. Bozia, która zamachnęła się na moją siostrzyczkę takim wielkim cerkiewnym krucyfiksem. Po chwili nic już nie widziałem i tylko słyszałem straszliwy pisk siostrzyczki, która tym krzyżem oberwała. Jak się zaraz okazało, był to mój własny wrzask i on ostatecznie mnie obudził. Tu muszę zaznaczyć dwie rzeczy, które wpłynęły na tę wizję. Pierwsza to taka, że wisiał u nas taki prawosławny obraz, właściwie ikona Matki Boskiej Nieustającej czy jakoś tak, której się strasznie bałem, a druga to taka, że jak się czasami o coś boleśnie uderzyłem, to babcia zawsze mówiła: Bozia cię pokarała, bo szalałeś. Zatem co ważne - ten halun nie wziął się ot tak z samej głowy, tylko miał swoją bazę złożoną z dwóch różnych strachów. A teraz najgorsze: obudziłem się któregoś razu już od samego początku nic nie widząc, tylko słyszałem przerażony krzyk mojej mamy: Trzeba obudzić dziecko! Jemu coś jest! A tata mówił: Zostaw go, niech śpi. No i oboje tak na zmianę swoje, aż w końcu mama stwierdzała: Masz rację, śpi, to niech śpi. Oczywiście potem jak się obudziłem, okazywało się, że wszyscy spali. Z bykiem i Bozią to miałem jednorazowo, ale to najstraszniejsze o budzeniu mnie przez rodziców niestety powtarzało się jeszcze wiele razy. Myślę, że właśnie to, czego wcześniej wystraszyliśmy się na jawie, a potem o tym zapomnieliśmy, że w ogóle się wydarzyło, w paraliżu najmocniej nakręca haluny.
Noooo to dobrze,że już tak nie masz...ja byłam do dzis pozytywnie nastawiona,ale oklapłam,bo widze,że chyba sama sobie to wywoluję. Zawsze,ale to zawsze łapie mnie wczesnie rano,gdy mąż wyjdzie z synem z domu,po prostu boję się,że znów zlapie i ŁAPIE :( Wydaje mi się,że albo mysz na strychu,albo lodówka-nie wiem,jakiś dźwięk wywołał wrażenie kroków,od razu strach i już wiem,ze musze sie obudzic,oczy otwarte .widze okno,ale zamykają sie na siłę i czuje jak ktoś na łożku siada :( :( :( I w mojej głowie( jak sie okazało) zaczynam się wiercic,drzeć,oddychać szybciej,nawet telefon biorę,zeby sobie w oczy zaswiecić,zeby sie obudzic,długo to trwało,w koncu po ktorymś razie udaje mi sie utrzymac otwarte oczy i sie nareszcie obudziłam. Nie wiem,ja się chyba wybiorę do neurologa. Boje się,że nie bedę mogła się obudzić do dziecka,ze bede je w nocy slyszec a nie bede w stanie sie ruszyć,rodzę w marcu ;(
Przepraszam Cię, ale w poniższych kilku zdaniach mogę sprawiać bardzo niemiłego, ale będę szczery, a to dla Twojego dobra. To, że w paraliżu strach eskaluje halucynacje, jest wysoce prawdopodobne, ale to, że Ty będąc w stanie czuwania siłą woli „niechcenia” doprowadzisz do paraliżu we śnie, jest według mnie karygodną niedorzecznością. Nie wolno Ci tak myśleć, ani tym bardziej wmówić sobie czegoś takiego! Jak zaczniesz mieszać do tego parapsychologię, okultyzm, czy jakieś sprawy typu „telepatyczne”, że niby to jakieś Zło (celowo napisałem z wielkiej litery) czyta Ci w myślach i dlatego będzie Ci zamykało oczy i wciągało w sen, a jeszcze jak w to uwierzysz, to prawdziwe kłopoty dopiero się zaczną. Tu wrzucę Ci kolejny spojler z filmu: Najbardziej makabryczne halucynacje mieli ludzie religijni i ogólnie rzecz biorąc ci, którzy wierzyli m.in. w przenikanie się świata ludzi ze światem demonów lub kosmitów, telepatię, telekinezę i tego typu rzeczy. Największy strach wywołuje coś, w co wierzymy, że jest realne. Czy dziś boisz się jeszcze rzeczy, których bałaś się w dzieciństwie np., Baby Jagi? Z pewnością nie, bo już w nią nie wierzysz. Więc jakie jest prawdopodobieństwo, że dziś, kiedy jesteś dorosła, przywidzi Ci się Baba Jaga? Myślę, że zero. A jakie, że będzie demon, który Twoim zdaniem istnieje naprawdę, tylko w jakimś innym wymiarze? Zrób tutaj trzeźwą kalkulację konfrontacji Baby Jagi z demonem, w którego (u)wierzysz a zobaczysz, jaki wynik Ci wyjdzie. Druga rzecz: Napisałaś, że łapie Cię to zawsze. Sprecyzuj, co znaczy „zawsze”. Czyżby codziennie? Mam nadzieję, że nie to miałaś na myśli, tylko sytuację, która za każdym razem (czyli ZAWSZE) wygląda tak samo. Co do neurologa – to czemu nie, lepiej tam niż nigdzie, tym bardziej, że jesteś w ciąży i dziecko stresuje się razem z Tobą w czasie takich projekcji. Ja bym Ci delikatnie podpowiedział, że zanim do neurologa, to wpierw do psychologa. Wizyta pomoże Ci zdefiniować te rzeczy, ich podłoże i dlaczego one maja miejsce i wtedy do neurologa pójdziesz wyposażona w jakąś wiedzę, bo chyba raczej nie chodzi Ci o to, żeby zapisał Ci tabletkę 3xdziennie tylko żeby Ci pomógł. Im więcej informacji od Ciebie uzyska, tym lepiej Ci pomoże. Trzecia rzecz to ta zagadka, dlaczego niby to nie mogłaś oddychać. Tak w skrócie – to WYDAWAŁO Ci się, że nie możesz oddychać. Oddychanie, podobnie jak praca serca, czy przemiana materii (w przeciwieństwie do poruszania kończynami, oczami, powiekami, ustami, językiem) jest odruchem bezwolnym, niezależnym od Twojej świadomości. Gdybyś naprawdę nie mogła nie oddychać, nie przeżyłabyś tamtej nocy, bo wskutek niedotlenienia po 6 minutach nastąpiłyby nieodwracalne zmiany w pniu mózgu a zatem zgon. Przeżyłaś zatem HALUCYNACJĘ niemożności oddychania. Przy okazji tej zagadki to mnie olśniło (mam taką nadzieję) w kwestii dlaczego nic nie widzę, kiedy mam otwarte oczy. Dosłownie parę dni temu przeczytałem na portalu nie związanym z paraliżem, ze w pewnych fazach snu widzenie jest mocno upośledzone, właściwie to ogranicza się jedynie do różnicy między jasnym a ciemnym. Resztę dośpiewałem sobie sam: W paraliżu i strachu mózg na zasadzie eskalacji stanu rzeczywiście istniejącego, wywołuje halucynację całkowitej utraty wzroku albo na ten moment rzeczywiście go odcina. Są to jednak, zbyt daleko idące wnioski i wołałbym z nimi nie szarżować, bo jeszcze ktoś w to uwierzy i na co mi to:). No ale wróćmy do Ciebie. Przeanalizuj swój dzień: ile godzin spisz, o której godzinie idziesz spać, o której zasypiasz, o której cierpisz na bezsenność, ile czasu trwa ta bezsenność, czy sypiasz w dzień. Może się to okazać nie bez znaczenia. Zastanawiające jest to, ze masz paraliż o regularnie o stałej porze. Pozdrawiam
Dosłownie przed chwilą przyszło mi do głowy, że jest coś, co mogłoby Ci pomóc lub przynajmniej nieco ulżyć. Okulary do spania! Że też wcześniej na to nie wpadłem. No wiesz, takie uszyte z materiału i na gumce. Jak wiemy, powieki nawet zamknięte przepuszczają sporo światła a światło budzi. Jak chcesz np pospać w autobusie czy samolocie, to zasłaniasz sobie nimi oczy i lulu. Czemu okulary? Bo nad ranem budzi Cię światło. Oko niedootwiera się do końca, ale widzisz kawałek jawy i skacze Ci adrenalina a ona powoduje walkę o obudzenie. Wtedy mózg podsuwa Ci intruza w postaci zasypiania co spowoduje kolejny skok adrenaliny. Gdy zasłonisz oczy okularamy to nad ranem nie obudzi Cię światło, a jak Cię obudzi hałas, to będziesz nic nie widzieć i nie zobaczysz swojego pokoju a może wtedy nie przyjdzie Ci na myśl, żeby się budzić. To i może wtedy mózgowi nie przyjdzie do głowy (he he ale fajnie mi się to napisało, nie?) żeby podsyłać jakiegoś zwida, co Ci będzie zamykał oczy, bo i po co, skoro masz zasłonięte i nic nie widzisz? Tak mi się zdaje, że te okulary mogą przerwać to błędne koło (nie idzie tego nazwać inaczej) i pozwolić normalnie zasnąć po paraliżu a jak nie, to przynajmniej złagodzić jego przebieg. Sprawdź, nie masz nic do stracenia, gorzej Ci te okulary nie zrobią na pewno. Ja nie używam, bo jak wiesz, nie są mi potrzebne, ale Ty spróbuj.
Zawsze- miałam na myśli,ze to sie zdarza tylko i wyłącznie,gdy jestem sama w domu,a jestem sama wczesnym rankiem,bo 6.20 moi wychodzą do pracy i do przedszkola. Zdarza mi się to z różną częstotliwością,raz na tydzień,raz na 2 tyg,czasem 2-3 dni pod rząd. Wczesniej,gdy chodzilam do pracy,nie byłam w ciąży,było to sporadycznie,raz na kilka lat. Zjawy,duchy,demony-absolutnie nie,nawet powątpiewam w życie pozagrobowe,wychodzenie z ciała również odpada,choć przyznam się,że szukając odpowiedzi,trochę też o tym poczytałam. Mówisz okulary i być może masz rację,ja dziś pomyślałam o stoperach,wydaje mi się,że u mnie najgorsze są dźwięki,jeśli mnie nie obudzą,ale gdzieś je tam zakoduję,to przechodzi to wlasnie w kroki i najgorsze,ze wiem,ze jestem sama w domu ,mam tego świadomość. Już jak wychodzą,gaszą światła,czuję się nieswojo i z tym niepokojem zasypiam,pewnie dlatego sama sobie to wywołuję...dam sobie jeszcze czas,liczę,ze jednak przejdzie,będzie dzidziuś,nie będę sama rano. Conajmniej jakby miał mnie,obronić,nie? :)
A o tej 6.20 to się nie dobudzasz czy zasypiasz? Jak zasypiasz po uprzednim przebudzeniu gdy Twoje chłopaki wychodzą z domu i wpadasz w paraliż to może warto zapobiegawczo przespacerować się po domu i potem znowu się położyć i zasnąć ponownie. Wtedy może obudzisz się o ludzkiej porze bez paraliżu. Kurde często to masz, może ciąża to powoduje, raczej na pewno. Problemem u Ciebie jest nakręcanie spirali strachu. I ja to miałem. Wspomniałaś o święceniu telefonem w oczy. I tu jest nasza wspólna bajka. Ja przez wiele lat w paraliżach śniłem, że świecę sobie telefonem w oczy, a to świecenie wywoływało wrażenie wręcz odwrotnie - ciemność otaczająca mnie stawała jeszcze bardziej ciemniejsza. Z punktu widzenia logiki to absurd ale we śnie powodowało to ataki paniki, że się nie obudzę, a nawet jak się obudzę, to obudzę się ślepy. Wtedy te męczarnie kręciły się w kółko jakby bez końca i budziłem się rozdygotany i taki chodziłem do wieczora i tylko główkowałem. Niestety, nie pamiętam momentu, kiedy nastąpił przełom i przestałem się tak bać. Pewnie stawało się to stopniowo, płynnie. Nie wiem, nie pamiętam kiedy przyszedł sen w którym powiedziałem sobie: Dość! Mam w dupie, będę spał. Teraz jak mnie łapie, a bywa to nie częściej niż raz na trzy miesiące (a bywało raz do dwóch w tygodniu) wtedy myślę: Paweł, śpij, bez względu na wszystko śpij. Staram się w przeciwieństwie do Ciebie za żadne skarby nie dopuścić do przebudzenia. No i zasypiam i śpię już spokojnie do końca nocy. Spróbuj w czasie paraliżu wydawać sobie właśnie takie komendy, bez względu na to, co się dzieje, właśnie takie. A teraz z innej beczki: Czy wiesz, co to jest synestezja i dysocjacja synestetyczna? Przejrzyj temat, najlepiej w wikipedii a ja Ci wtedy opiszę moje doświadczenie z przedszkola, prawdopodobnie najpierwsze, dopiero teraz sobie o nim przypomniałem.
Wiesz,to jest różnie,najczęściej się lekko przebudzam,bo syn przychodzi się przytulić,z resztą słyszę męża budzik,jak się krzątają,wychodzą. Czasem wstaję na chwilę do łazienki,czasem zasypiam zanim wyjdą,zależy od zmęczenia.A o tych pojęciach nie slyszałam,wpisałam w google i muszę przyznać,że nigdy się z tym nie spotkałam :)
Ja tam popełniłem jeden koszmarny błąd, przepraszam. Miało być "asocjacja synestetyczna". Dysocjacja synestetyczna jest bzdurą samą w sobie. No ale zo
No ale zostawmy te "asocjacje" na potem. Skupmy się teraz na Tobie. Wcześniej wspomniałaś o braku synchronizacji, bo jak się budzimy, to paraliż powinien minąć, a jak nie mija, to jest to anomalia. Otóż nie. Jest dokładnie na odwrót. To właśnie paraliż w czasie snu jest normalnym zjawiskiem, anomalią jest budzenie się w tym czasie. Paraliż jest rodzajem zabezpieczenia, takim można rzec immobilizerem. Gdyby nie on, to ruchami ciała odzwierciedlalibyśmy to co nam się śni, a wtedy byśmy się pozabijali. Przeciwieństwem paraliżu sennego jest anomalia zwana somnambulizmem, czyli lunatyzm. Jeżeli człowiek przesypia ok 8 godzin, to u zdrowego człowieka ten paraliż powinien trwać w minimum 7 godzin a reszta czasu jest powiedzmy "konfiguracją" organizmu do przechodzenia w inne stany, w tym w stan czuwania. Wytwarzanie adrenaliny w czasie paraliżu jest dysfunkcją. Wtedy się budzimy a nie powinniśmy. Ty wtedy walczysz o utrzymanie stanu czuwania, a to jest mniej więcej to samo, co gaszenie pożaru za pomocą benzyny. Przeszkadzasz wtedy organizmowi w "robieniu, co do niego należy" a on Ci wtedy "pokazuje, kto TERAZ rządzi". Najlepiej to byłoby o tej 6.20 jak stwierdzisz, że możesz się poruszyć, po prostu już wstać na dobre, zrobić sobie kawę i już się nie kłaść z powrotem. Ja tak robiłem. Stwierdzam z perspektywy czasu, że pomogło
Tak,tak,wiem po co ten paraliż,dziś śniły mi się zombiaki,więc gdyby nie on,na pewno przywaliłabym w ścianę,wyskakując z łóżka :D Wstać o 6,20 ... no coż,czasem tak robię,niedługo w ogóle będę wstawać kilka razy w nocy,zobaczymy jak taka sytuacja przełoży się na te paraliże...
Ano właśnie. Dobrze, że o tym wspominasz, bo ja już dawno o tym chciałem, tylko zapomniałem. Warto trochę poobserwować i poanalizować, co jest przyczyną każdej takiej pojedynczej odrębnej sytuacji. To może teraz o mnie… :) Dawniej to najczęściej miewałem po kilkugodzinnym bezsennym turlaniu się po łóżku niezależnie od pory nocy, teraz to już nie jest regułą. Teraz bywa tak, że jak się w nocy nie wyśpię, to mi się poobiednia drzemka wydłuży do ponad pół godziny (a powinno być max 15-20min). Po upływie tego czasu organizm wchodzi w fazę snu wspomaganego paraliżem, no i wtedy wiadomo… Najczęściej jednak teraz mam (i tu mea maxima culpa) jak do ostatecznego nocnego wyra po 23.00 włączę sobie TV, bo właśnie wtedy lecą najciekawsze rzeczy, filmy dokumentalne itp. Często kusi mnie też muzyka więc właczam CD. No i to jest jeszcze jedna bajka. Człowiek powinien iść spać (teraz to już wiem) o ludzkiej 22.00 godzinie i to w maksymalnie zaciemnionym pomieszczeniu i powyłączanymi telewizorami czy odtwarzaczami, bo snu nie powinny zakłócać takie zewnętrzne bodźce jak światło i coś grające a najgorszy jest telewizor, bo pulsuje zmiennym dynamicznym światłem o dużym natężeniu. No i … Nie zawsze jednak, ale często wtedy, gdy mi się upiecze po zbyt długiej poobiedniej sjeście, to się wtedy o mnie upomni podczas filmu, czy słuchania muzyki gdy jest pora na dobranoc. Czytałem też kiedyś, że małym dzieciom nie należy zostawiać żadnego światła w sypialn, mimo ze boją się ciemności, tylko należy z nimi pozostać do momentu aż zasną. Teraz już wiem dlaczego. Ja od maleńkości nie miałem warunków do normalnego spania. Rodzice oglądali TV do bardzo późna, albo się kłócili, albo ojciec z dziadkiem „robili flaszkę” w kuchni, więc się swieciło światło. A potem jako młody i dorosły takie paraliże miałem przy okazji matury, niepowodzeń miłosnych, kursu prawa jazdy, studiów, obron prac dyplomowych, docierania charakterów po ślubie itd. Teraz prowadzę zrównoważony i spokojny tryb życia, więc miewam to rzadko i bez wielkiego strachu, no ale zbyt przyjemnie też nie jest i nie tęsknię za tym bynajmniej. Poanalizuj trochę siebie i swój tryb życia i co ważne – higienę wypoczynku (snu przede wszystkim). Może coś jest na rzeczy…
Ano przecież ciąża jest na rzeczy! Dziecko się budzi kiedy Ty śpisz, to i przy okazji budzi Ciebie. Ale nie eliminuj pochopnie pozostałych ewentualnych okoliczności
Powiem Ci szczerze,skoro już wspomniałeś,to po moim dzieciństwie powinnam mieć takie paraliże od zawsze :( Myślę teraz o tym telewizorze,niestety czasem jest tak ( choć już nie tak często jak kiedyś),że zasypiam przy nim,nawet czasem specjalnie włączam,żeby ,,przymulić" bo czuję,że będę się wiercić z boku na bok a nie zasnę. Nie zauważyłam,by to miało wpływ na to,że akurat wtedy mnie to łapie,ale kto wie? Może coś w tym być. Horrorów nie oglądam,ostatnio 15 minut Zombieland i bach zombiaki się śnią,więc uważam na to,co oglądam.Może wychodzi stres,ostatni rok nie był dla mnie łatwy,ale teraz jestem już na prawdę fajnie wyciszona,czekam na dzidziusia i nie rozumiem,dlaczego akurat teraz tak bardzo się to nasililo...
Ja podpowiedziałem Ci w ostatnim moim poście, dlaczego akurat teraz tak bardzo się to nasiliło , tylko nie wiem dlaczego akurat to zignorowałaś:) A co TV, to co akurat w nim leci (np. horrory) nie ma wpływu na paraliż. TV również nie "przymula", tylko robi dokładnie na odwrót. Nie wiem, czy miałaś okazję będąc np. na spacerze po zmroku zaobserwować co się dzieje w oknach domów, gdzie gra TV a światło jest wyłączone. Czy to nie przypomina dyskoteki? A teraz wyobraź sobie, ze taka pulsująca feeria świateł ślizga Ci się po oczach kiedy śpisz. Czy mózg wtedy funkcjonuje prawidłowo, gdy ma jeszcze do przetworzenia co chwilę zmieniające się informacje? Nie zapominajmy, ze powieki nawet jeśli zamknięte, przepuszczają sporo światła. A co do zombie - skoro będąc dorosłą osobą boisz się zombiaków, to znaczy, ze jesteś bardzo wrażliwą osobą. Zapewniam Cię, że w dorosłym swiecie sa o wiele straszniejsze rzeczy niż zombie. Np. otwierasz skrzynkę na listy a tam... list polecony z Urzędu Skarbowego! Co tam zombie przy tym? Biorąc pod uwagę stopień Twojej wrazliwości teraz muszę Ci stanowczo odradzić ogladanie Nightmare. Film jest naprawdę straszny, zombie przy nim to świnka Pepa
Cześć. Przypomniałem sobie o Tobie, bo dziś w nocy miałem paraliż senny pierwszy raz od dwóch miesięcy. Ciekaw jestem, czy próbowałaś spać w okularach, o których wspominałem i ze stoperami w uszach i co z tego wynikło. No, ale na razie opiszę Ci swoje dzisiaj, bo przyłapałem się na czymś z pozoru absurdalnym i teraz pomyślałem, że mogłoby to stać się jakąś wskazówką dla Ciebie. Zasnąłem oglądając Ranczo, a gdy się obudziłem, okazało się, że "oglądam" Koronę Królów nic nie widzącymi oczami - za pomocą słuchu rozpoznałem co "oglądam". No, ale najważniejsze: ZERO STRACHU!!! Nawet sprawiało mi to przyjemność, miałem z tego frajdę! Uwierzysz? A jak się wybudziłem, myślę: Kurde szkoda, fajne to było... Zasnąłem ponownie z nadzieją, że się powtórzy, no ale niestety, nie udało się. Pewnie będę musiał czekać 2 miesiące :)) Zdumiewa mnie moja reakcja. No, ale do czego zmierzam: nie wszystko zależy od czynników zewnętrznych, skoro ja dzisiaj zakumplowałem się z czymś, co kiedyś było dla mnie skrajnie przerażające, to i Tobie się uda. Przerażają nas nie fakty, ale paradoksy np. "mam otwarte oczy, a nie widzę" i tak jak Twój - "nie powinno nikogo tu być, a jest". Te paradoksy tworzy ciało migdałowate w mózgu po wpływem nagłego przejścia w stan czuwania (później podam Ci źródło). Są takie paradoksy dziejące się i w realu, które też wywołują niepokój, np. jak zakopiesz się samochodem w śniegu to Twoim udziałem jest paradoks: "jadę a stoję". Wtedy masz wybór: bać się albo nie bać, a rozum jasno wyklucza banie się, bo niby czego? Przecież i tak zakończy się to wyjechaniem z zaspy. Paraliż senny działa na zasadzie takiego właśnie przekornego mechanizmu, ale zamiast się bać, można użyć inteligencji i zrobić go w konia. Jak przylezie do Ciebie postać-intruz, spróbuj wtedy spokojnie pomyśleć: "Cześć Heniek, dawno cię widziałam, co u Ciebie?" Powinien się wtedy wynieść do diabła i tak bym obstawiał. A najlepiej to uprzednio zagrodzić mu dostęp do siebie okularami do spania i stoperami w uszach. Popróbuj - i mam prośbę - napisz kiedyś, co zaobserwowałaś. Pozdrawiam
Mam to samo, myślałam, że się skończyło a dzisiaj piesek z liśćmi na głowie mi skoczył do łóżka i nie mogłam się ruszyć, wolałam do męża że jest pies, ale nie było łatwo wypowiedzieć te słowa bo za każdym razem język stoi kołkiem nie mogę się ruszyć i wszystko podobnie jak u Was
Miałam to. Mam nadzieję, że to przeszłość. Byłam przerażona, nigdy tak się nie bałam. Przez kilka dni dręczyło mnie to, to wydarzenie, jego wspomnienie. Na całe szczęście dzieliłam pokój z młodszym bratem, więc gdy już odzyskałam przytomność zapaliłam światło i wpadłam do niego do łóżka, obudziłam go bo tak bardzo bałam się zostać z tym sama.
Obudziłam?? się w swoim łóżku, leżałam na wznak, nie miałam otwartych oczu ale obudził mnie lęk? Tak czy inaczej miałam wyraźną świadomość czyjeś obecności, nie widziałam tego ale czułam, czułam że ktoś/cos stoi przy moim łóżku, w głowie słyszałam dziwny, niski głos mówiący w jakimś starodawnym języku…byłam przerażona, bo nie miałam żadnej kontroli nad ciałem, najgorszy koszmar gdy próbujesz biec, uciekać a Twoje ciało całkowicie Cię nie słucha był w tamtej chwili moją rzeczywistością. Zaczęłam się modlić. Głos ucichł a ja zaczęłam odzyskiwać władzę nad ciałem. Tak jak Ty, dotarłam na koniec internetu w poszukiwaniu odpowiedzi co to mogło być. W tamtym czasie racjonalne wytłumaczenie mnie zadowoliło i uspokoiło, ale dziś, po ponad 12 latach nie jestem pewna czego właściwie doświadczyłam. Dodam, że pomimo dobrego, spokojnego domu w pewnym okresie życia panicznie bałam się tam sama spać, gdy rodzice wyjeżdżali, brat z nimi lub gdzieś wybywał…
I jeszcze jedno, bo mi obcięło wypowiedź- gdy mialam 12 lat zostałam sama na noc, rodzice pojechali na działkę, zabrali naszego pieska. Położyłam się spać i w pewnym momencie (musiałam już zasypiać) usłyszałam odgłos jego - psa - pazurków na parkiecie. Nie do podrobienia. Myślałam że umrę ze strachu. Innym razem, kiedy wszyscy byli w domu obudził mnie (? A może nadal spałam?) dźwięk drapania pazurkami o moje łóżko. Pies miał zwyczaj spać pod nim i czasem w nocy coś mu się śniło i drapał o nie. Już przebudzona zajrzałam pod łóżko … i było tam pusto. Do dziś nie wiem czy to rodzaj omamów słuchowych, kiedy umysł przekształca jakiś dźwięk na bardziej nam znajomy, czy mój pies faktycznie drapał w łóżko ale że czas podczas snu nie istnieje to obudziłam się później, gdy już wyszedł stamtąd i dlatego było pusto? Czy może coś innego…?
Przypomniałam sobie jeszcze że podczas tego paraliżu byłam przerażona również dlatego, że próbowałam wołać o pomoc (rodziców, brata) ale z moich ust nie wydobywało się nic poza jakimś nieporadnym jękiem, jakbym nie miała języka lub zapomniała jak się mówi. Potworne uczucie.
Przez wiele lat od tamtego zdarzenia bałam się zasypiać na wznak, teraz często tak zasypiam bo mam problemy z kręgosłupem i taka pozycja jest dla mnie najwygodniejsza…
Ok, sorry że tyle razy sobie odpowiedziałam, ale straciłam możliwość edytowania wiadomości :/