Mężczyźni słyszą w tym filmie uniwersalne (wg nich) prawdy o kobietach, kobiety usłyszą standardowe hasełka, zawsze powtarzane przez facetów z miną co najmniej odkrywcy nowego kontynentu:) Polecam wszystkim z lekko "abstrakcyjnym" poczuciem humoru, tym, dla których ważniejsze niż przysłowiowe "obrzucanie się tortami" są w filmie dobre, inteligentne teksty i tym, którzy wojny płci i różnic wynikających z działania hormonów, nie trakują zbyt poważnie:)
Film nie był taki zły mi się naprawdę podobał ale radzę oglądnąć w TEATRZE sztukę:) wtedy dopiero jest masakra xD aktorzy naprawdę pokazali klase zresztą ja ich naprawdę lubię. Każdy z nich mi się podobał. Ale jak napisano wyżej to jest SPECYFICZNE poczucie humoru.
Sztukę niestety przegapiłam, a ponieważ ja zawsze byłam SPECYFICZNA:) nie mogę się doczekać "LEJDIS". Ciekawa jestem, czy w tym filmie Saramonowicz i aktorzy pokażą taką samą klasę jak w "Testosteronie"
Film na prawdę zabawny :] Generalnie całkiem inteligentna komedyjka opowiadająca o grupce frajerów i wrednych sukach :]
Dokładnie. Nie jestem miłośnikiem takiego wyuzdano-wulgarnego kina, ale to wszystko ma tu troszkę inny wymiar i spełnia inną rolę (jak np. w filmach Tarantino, swoją drogą... początek "Testosteronu" jest z deka "tarantinowaty" ;)). Obraz jedzie ostro po facetach, ale także po... kobietach. W dosadny sposób pokazuje jakimi gnojami są ogólnie ludzie i płeć nie ma tu żadnego znaczenia (w filmie tylko mamy to ukazane poprzez męskie oko). Do tego jest zabawny.
Dopiero teraz zauważyłam, że masz rację, faktycznie film z lekka "tarantinowaty", nie tylko na początku, oczywiście pomijając śladowe tylko momenty przemocy, które tak uwielbia Tarantino:) Ale po obejrzeniu go po raz kolejny, może poprzez sugestię, zauważyłam też w niektórych dialogach tego typu odjazd, jaki jest charakterystyczny dla Tarantino. Może właśnie dlatego "Tetosteron" tak mi się spodobał:)