Odnośnie niektórych wypowiedzi:
- scenariusz jest fikcją literacką, jego bohaterowie także; "epilog" infromujacy o dalszych losach bohaterów to również zabieg literacko-artystyczny stosowany dość często przez twórców. Jeśli Andrzej Hoffman i Piotr Klimek mieli jakieś pierwowzory, to jako syntezę losów różnych ludzi z tamtej epoki.
- realiów lat 60. jest w filmie niewiele, ponieważ jest to obraz dość kameralny. Oczywiście scenograf i konsultanci nie wzięli za darmo pieniędzy, mamy więc w filmie czarną wołgę z UB, volkswagena-garbusa u księdza, chustkę na głowie Krysi i pończochy zapinane do pasa, odrapane budynki i parę innych detali. Balangujący wieczorem przed kamienicą jej lumperscy mieszkańcy, wyzywający wulgarnie ubeków, to już jednak stanowczo za dużo - każdy kto przeżył świadomie tamte lata (a ja do nich należę) i zna tamta epokę z autopsji wie, że było to raczej niemożliwe. Scenarzysta trochę przeszarżował z tym "oporem ludności wobec komunizmu".
- film jest bez wątpienia moralitetem, ale dość zgrabnie skrojonym, na wzorcach hollywoodzkich. Każdy z bohaterów (nie tylko Hoffman) ma swój dramat wewnętrzny, wpleciony w dramat całego kraju i społeczeństwa epoki poststalinizmu i "zimnej wojny".
- Gra aktorska - jak przystało na "górną półkę" polskiego aktorstwa - na dobrym poziomie, choć bez "fajerwerków"; scenariusz nie stwarza w tej materii specjalnie wielkich możliwości. Uwagę zwraca dość przejmujący epizod kulawego harmonisty w knajpie, zagrany przez mało znanego aktora – Aleksandra Wysockiego (widać podobieństwo twarzy do Piotra Wysockiego („Popioły”) – ciekawe czy łączy ich jakieś pokrewieństwo?)
- ogólnie: rzetelna robota filmowa Wojciecha Wójcika – twórcy m.in. „Ekstradycji” i „Sfory”.
(Jest jeden mały zgrzyt czy niejasność: Hoffman był w czasie wojny w Anglii, tymczasem telefonistka z międzymiastowej mówi wyraźnie: "łączę Sydney". Również w "epilogu" jest mowa o Australii, gdzie miał pracować i mieszkać do końca życia bohater.)
Akurat wątek australijski nie jest zgrzytem - wyjaśnieniem jest jeden z listów Judy, informujący o jej wyjeździe.
skąd wiesz, że informacje w "epilogu" to fikcja? powiedz proszę, gdzie można coś na ten temat poczytać?
Nakręcić rzetelny film o tamtych czasach trzeba być już starym grzybem a stary grzyb raczej filmów nie kręci. Akceptuję Twoją opinię o filmie. Mimo potknięć faktograficznych ( kto tam? Urząd Bezpieczeństwa. W 65 r. to potknięcie.) oglądałem z zainteresowaniem. Planowanie napadu potraktowałem jako początek wątku komediowego. Jednak jeszcze w trzecim dniu po oglądaniu o filmie myślałem. sądzę, że to zasługa Gajosa którego lubię i cenię.
widzisz gadasz gadasz zamiast film obejrzeć dokładnie, w filmie wyraźnie jest powiedziane że jego żona przeniosła się z Adglii do Australii razem z córkę i dlatego z tamtąd dzwonią.
Przedmówca ma racje,w listach od żony przyniesionych przez ubeka, żona informuje że się przeprowadziła do Australii
Być może przegapiłem tę informację o przeniesieniu się żony Hoffmana do Australii, oglądałem film tylko raz, a to czasami nie wystarczy aby zarejestrować wszystkie detale. Ty za to przegapiłeś na lekcji polskiego "stamtąd", "Anglię" oraz rozpoczynanie zdania od wielkiej litery. :-)
Kolego omaley, generalnie masz rację, ale wątek o Australii naprawdę ciężko przegapić a zdanie rozpoczynamy WIELKĄ literą (nie OD wielkiej). To dobry przykład na to, jak łatwo się "przejechać" przy wytykaniu błędów innym. ;)))
Taaak? A możesz, łaskawy Kolego, wskazać mi wiarygodny normatyw językowy, który nakazuje stosowanie formy narzędnikowej, a nie formy dopełniaczowej z przyimkiem? Otóż, takiego normatywu jezykowego nie ma. Poprawna jest zarówno forma narzędnikowa jak i dopełniaczowa, a więc "wielką literą" i "od wielkiej litery". Dowód: Fragment wypowiedzi eksperta z portalu Poradnia językowa."W przypadku podanych wyrazów, a też wszystkich innych, należy przyjąć zasadę, że zapisujemy je od małej litery. Wielka litera jest wyróżnieniem, które powinniśmy stosować w uzasadnionych wypadkach, np. gdy są nazwami własnymi, unikając jej nadużywania."
do sprawdzenia tu: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?szukaj=wielka+litera&kat=1
Panowie jak sie powinno pisac jest w tym momencie mało istotne. Omaley, netykieta wyraźnie mówi, ze nie wypada zwracac uwagi na błędy w pisowni a Ty tak zrobiles nie mając rzeczowego kontrargumentu, bo wątek australijski jest rzeczywiscie wyraźny. Natomiast co do Twojego pierwszego postu to bardzo zgrabna recenzja filmu, bardzo podobnie postrzegam ten film, choc nie wiem skąd u Ciebie pewnośc ze postaci są fikcyjne.
"Od wielkiej litery" jest równie poprawne jak "wielką literą" lub "dużą literą" (albo "małą literą").
Rusycyzmem, a tym samym formą niepoprawną, byłaby forma *"Z wielkiej litery"