Mnie na przykład zdecydowanie bardziej podoba się Arietti od wyżej wymienionych przez Ciebie filmów: Laputa, Nausicaa a tymbardziej "Szkarłatny pilot" który ze wszystkich bodaj piętnastu filmów studia Ghibli które widziałem podobał mi się najmniej. Tak więc chyba kwestia gustu, nie przesadzałbym z tym nieumywaniem się. Zgadzam się natomiast z fragmentem: "Akcja się rozwija, rozwija i nagle niespodziewanie kończy."- w pewnym momencie na sekunde musiałem zatrzymać film i mocno się zdziwiłem że do końcowych napisów zostało coś koło 10 minut... SPOILER: Inna sprawa, że chyba wolałbym banalniejsze zakończenie z "wypożyczeniem" przez pożyczalskich domku dla lalek. Dość dziwne zachowanie Sho na końcu, ja bym tego na pewno tak nie zostawił :). Mam nadzieję że Hayao Miyazaki ma jeszcze w planach kolejne produkcje...

Ja także byłem przekonany że zakończenie zostanie oparte na domku dla lalek. Wydaje mi się że twórcy za bardzo silili się na nieszablonowość co w tym wypadku nie wyszło filmowi na dobre.

O proszę, a dla mnie "Szkarłatny pilot" podoba się najbardziej ze wszystkich filmów Ghibli, ale już od dawna zdaję sobie sprawę, że jestem w tym poglądzie osamotniony (no, nie do końca - jest to też ulubiony film samego Miyazakiego z całej jego dotychczasowej filmografii). Mało osób docenia ten film, ale to czyni go nawet "jeszcze droższym mojemu sercu" ;).


------- DROBNE SPOILERY ------

Co się tyczy samego filmu - podobał mi się, a na pewno zdecydowanie bardziej niż inne młode debiuty studia tj. "Narzeczona dla kota" i "Opowieści z Ziemiomorza". Film jest skromny, kameralny, ma subtelny klimat, sympatyczne postaci, wrażliwość. Finał jest jak najbardziej ok - "happy end" nie wchodził w grę i Sho sam to dobrze zrozumiał (czyt.: "pożyczalscy" przestali być bezpieczni w domu jego babci). Podsumowując: dobre, spokojne kino, udany debiut i przepiękne wykonanie.

ja bardzo lubie szkarłatnego pilota :]

No i świetnie - dołączasz do zacnego grona, którego członkami jesteśmy ja i Miyazaki ;). I to bez opłat członkowskich!

Zakończenie odpowiada książkowemu, które otwiera całą serię o podróżach i przygodach Pożyczalskich. Fakt, że film jako samodzielny twór, mógł się skończyć inaczej i przyznam, że też spodziewałam się przeprowadzki do domku dla lalek. Ale ten słodko-gorzki finał, jaki dostaliśmy, podoba mi się dużo bardziej - czuje się ten autentyczny żal, że coś się nieodwracalnie kończy, lato, dzieciństwo może... I aż chce się wrócić, czyli obejrzeć film od nowa :) Mnie się muzyka podobała, choć angielski w piosenkach zupełnie wytrącał z nastroju - filmy Ghibli oglądam wyłącznie po japońsku. I też bardzo lubię Szkarłatnego Pilota :), mam wrażenie, że jest to najbardziej "dorosły" film Miyazakiego.

W ogóle Ghibli coś ostatnio chętnie sięga po europejską literaturę dla dzieci - gdyby tak sięgnęli po "Tapatików" Marty Tomaszewskiej. Jak dla mnie to jest idealna historia pod kreskę i wrażliwość Miyazakiego. No co, pomarzyć można :)

jak dla mnie film był piękny. rzeczywiście skończył się dość nagle.