Dziwię się, że ktoś na górze przyklepał temu filmowi. O ile główny bohater jest po prostu ludzki, to jego partnerka dąży dosłownie po trupach do celu. Zginęła ich informatorka? On się przejął. A ona? Mówiła, że opłacało się, że z takich zwycięstw należy się cieszyć itd. Ani słowa współczucia. Olać to, że osierociła córkę. Najważniejsze, że ma dowody. Ta zaginiona, to też była niezła suka. Dziwię się, że zginęła niejako przez przypadek, a nie że wszystkie pozostałe ją zatłukły.
No cóż, życie nie jest czarno białe. W dobie neflixowego i disneyowskiego ścierwa, które nam się dzisiaj serwują ten film wypadł naprawdę conajmnie przyzwoicie. Po kolejnych cześciach słabiutkich Igrzysk śmierci, madmaxów i planet małp, Force of Nature jest wart zainteresowania.
Szukała po prostu jakiejś zalety tego co się stało. A stało się to że rozwiązali sprawę w 100% i mają dowody na złe uczynki firmy, dość wysoko postawionej. Kobieta która zginęła sama dokonywała przestępstw, więc czemu ci jest żal kogoś złego? Po prostu była mniej zła niż szefostwo firmy. Dostała więc ultimatum: pomóc policji (łamiąc zasady firmy w której pracuje) aby zebrać dowody że firma dokonuje oszustw lub trafi za kraty za swoje przestępstwa. Jeżeli pomoże policji to zostaje uniewinniona. Mimo że jedna osoba zmarła, tak ogrom osób poniesie konsekwencje za ogrom przestępstw. Film pokazuje realizm że każdy, bez względu na spryt, ilość pieniędzy, płeć, masę, wygląd, hobby, zawód itd. może zginąć z błahego powodu. Mnie bardziej dziwi że nie oddaliła się na tyle od nich, aby nikt jej nie przyłapał. Mogła chociaż ukryć się w okolicy i czekać aż reszta kobiet wyjdzie z domku i ruszy w drogę.
Nie przemawia do mnie argument, że szukała pozytywów. Ona chciała zakończyć sprawę za wszelką cenę. Nieważne ile osób by zginęło.
Kobieta która została zabita, miała na sumieniu przestępstwo. Dostała opcje że nie trafi do więzienia i nie odbiorą jej córki. Jest Ci żal osoby, która sama, ŚWIADOMIE, wiedząc o konsekwencjach łamie prawo?