Film specyficzny, zagmatwany, ale miło, że nie zrobili z tego filmu typowej sieki z zombie na czele, a bardziej skupili się na tym, aby pokazać wielowarstwowość ludzkich zachowań, a także godzina po godzinie ukazywali łańcuch wydarzeń, który doprowadził do tego jakże pełnego bochaterskości zakończenia. Nie powiem, większość filmu czułam się zagubiona i nie nadążałam za akcją, była to poniekąd wina przeplatanych ze sobą wątków z obecnego czasu akcji jak i tego sprzed kilku dni, ale przede wszystkim dlatego, że kurczę, ale ci azjaci naprawdę są do siebie łudząco podobni, i przy tak dużej ilości bohaterów zaczęli mi się ze sobą mylić :D Nie mniej, końcówka, która finalnie wszystko wyjaśniała wynagrodziła mi to całe zagubienie. Uważam, że film jest wart obejrzenia, ale nie wolno się tutaj nastawiać na straszaki, lejące się potoki krwi etc. Nie jest to typowy horror, nawet do końca nie można go takim nazwać, bardziej pasuje do niego określenia thrillera psychologicznego i takim należy uważać "Strażnicę nr 506". Oczywiście polecam.