Moją ulubioną sceną z tego filmu jest gdy Hari budzi się po nieudanej próbie samobójczej. Tarkowski w genialny sposób oddał tragizm tej sytuacji, kiedy to czyjeś marzenia, niespełnione żądze ulegają (nieudanej) samodestrukcji. Zamieniają się w obrzydliwego "nie trupa", który mimo usilnych starań nie chce/nie może zniknąć. Coś cudownego...
Film, nie jest aż tak trudny jak się wydaje. Tarkowski w prosty sposób udowadnia że człowiek musi kochać, i że "miłość" jest nadrzędną i elementarną wartością, bez której nie możemy istnieć.
Ostatnia scena, to archetyp starotestamentowy. Dopiero wtedy zadałem sobie pytania "Czym/Kim jest Solaris?", "Czy jestem gotów na poznanie Solarisa?".
... Dzięki TVP kultura za emisję filmu! Szkoda że tak późno (23.55 ):O
Jakie są wasze przemyślenia?
PS Porównywanie Solarisa i Odysei Kubricka jest nieporozumieniem. Kubrick to artysta który tworzył filmy komercyjne i przyjemne dla widza. Tarkowski żąda od publiczności ruszenia głową...
PPS Nie czytałem książki Lema, więc trudno mi się do nie odnieść. Ogólnie nie jestem pasjonatem czytania, ale jeżeli książka choć w połowie oddaje atmosferę filmu Tarkowskiego, to po nią sięgnę!
Książka Lema jest zdecydowanie lepsza niż którakolwiek jej ekranizacja. Przeczytaj bo warto.
A to ci ciekawostka z tym Kubrickiem. Filmy przyjemne to filmy złe, a filmy nieprzyjemne, to dobre. No no. Ostro, medion. Dla mnie podsumowaniem "Solarisa" jest napomknienie o największym życiowym cierpieniu Tołstoja: "o niemożności kochania całej ludzkości". Wybaczcie, ale wolę bardziej życiowe problemy.
A co do "Odysei", to możesz oczywiście mówić o nieporozumieniu, ale skojarzenia nasuwają się same - cóż na to poradzić.
dokładnie! to mnie często uderza, że ludzie wspominają o jakimś filmie jako o "ciężkim", "trudnym", uważając że w ten sposób wydadzą się bardziej inteligentni, jeśli będą się męczyć przy jakimś ambitniejszym dziele. a prawda jest taka, że jeśli jesteś na poziomie jakiegoś filmu, nie będziesz się męczyć z jego odbiorem.
Co nie oznacza, iż nie powinni takich filmów oglądać. Dla mnie to naturalne, że filmy mogą być wyzwaniem. To byłoby nawet zastanawiające jakbyśmy wszystko dobrze rozumieli w mgnieniu oka. Trzeba też podkreślić, że takie filmy raczej nie kończą się klarowną konkluzją. Ten fakt zapewne wielu osobom komplikuje zrozumienie filmu. W końcu zazwyczaj chcemy uzyskać jednoznaczną odpowiedź.
Solaris to istota która poprzez swoją odmienność i możliwości kreuje w rzeczywistości to co kłębi się w ludzkiej psychice. Żyjąca planeta a raczej to co ją pokrywa jest bytem o obcej dla ludzi inteligencji. Poznaje i bada ludzi, będąc też sama obiektem ich badań. Lem przenosi w kosmos problemy i pytania nurtujące każdego z nas, prędzej czy później. Solaris to ułomne bóstwo które się rozwija, jest ograniczone do jednej planety, na szczęście dla ludzkości. Ma jednak czas do rozwoju i ewoluowania, zwłaszcza, że ludzie dali tej istocie bodziec, właśnie poprzez własne przybycie.
Jest inna książka Lema dla mnie ulubiona - Niezwyciężony, jej ekranizacja to moje marzenie. Szkoda, że ten pisarz jest teraz zapominany. Szkoda.
Nie zapomniany, lecz zapominany napisałem. Wydaje mi się to oczywiste, Coraz mniej wznowień, ogólnie mało przypominany w mediach. Od dobrych kilku lat w 1 i 2 TVP to chyba wcale o nim nie było, z okazji pogrzebu coś tam bąknęli. mówię o tych mediach które mają największy zasięg. W internecie też osoba która nic o nim nie wiedziała do tej pory to tylko przez przypadek może trafić na strony o nim i jego pisarstwie.
Co do mainstreamowych mediów to np. ponad rok temu jakoś była cała seria książek Lema dołączana do Wyborczej itp.
Do starszego wydania zmieniono okładki i podłożono jako nowość. Jakoś mi to umknęło, na szczęście mam całość ze starych wydań. Jak będę w Empiku czy Matrasie to sprawdzę bo mi jakoś umknęły jego dzieła .
Zgadzam się co do Kubricka, w Odyseji niestety aż kipi od licznych scen walki, akcja postępuje z niewyobrażalną prędkością, do tego ten natłok scen erotycznych i przydługawe dialogi.
"Kubrick to artysta który tworzył filmy komercyjne i przyjemne dla widza. " - dawno nie czytalem takiej bzdury. Przyklad pierwszy z brzega Mechaniczna Pomarancza - gwalt, przemoc, morderstwa - nic tylko usiasc z cala rodzinke przed telewizorem, wpieprzac chipsy. i "przyjemnie" ogladac.
trochę źle mnie zrozumieliście :)) trzebuch, mówiąc "przyjemne" nie miałem myśli filmów familijnych, tylko chodziło mi o relacje odbioru :)). Możecie mówić że Kubrick to arcygeniusz i jego filmy to niesamowite filozoficzne odloty, ale on był reżyserem na rynku kapitalistycznym i na plecach miał oddech producentów. Tarkowskiego ograniczała cenzura, ale raczej nie musiał się martwić czy Kowalski będzie miał ochotę na film pójść czy nie. Tak mi się wydaje. I proszę w polemice ważny jest kontekst. Nie budujcie całej odpowiedzi na jednym zdaniu wyrwanym kontekstu. Wprawdzie napisałem: "Kubrick to artysta który tworzył filmy komercyjne i przyjemne dla widza", ale później dodałem "Tarkowski żąda od publiczności ruszenia głową..." co chyba jednoznacznie wyostrza moją definicje "przyjemności"
PS A co niby nie jest tak że komercja niszczy dzieła artystyczne? Przecież to już analitycznie to z tego słowa wynika...
widzę że niektórzy mają problemy z adekwatnością definicji. jak ktoś mówi że film był ciężki to nie ma na myśli że strasznie się wynudził i zmęczył. Wg. mnie ciężki film to taki, któremu nie da się przyporządkować jednego klucza, schematu odpowiedzi, który wyjaśni wszystkie niewiadome w filmie. Ile razy jest tak że film zostaje na długo w pamięci właśnie ze względu na wiele znaków zapytania? Oczywiście to tylko jakiś podrzędny człon wyrażenia "ciężki film" (żeby nikt mnie nie posądzał o generalizacje)
Nikt nie mówi że ambitne tak, nie-ambitne bee. Nie rozumiem skąd takie wnioski, z mojej odpowiedzi z 2011 roku. Pozdrowionka.
"Możecie mówić że Kubrick to arcygeniusz i jego filmy to niesamowite filozoficzne odloty, ale on był reżyserem na rynku kapitalistycznym i na plecach miał oddech producentów." - Kubrick był producentem swoich filmów był sam był sobie panem, sterem i okrętem. Robił także filmy gdzie nie ma jednego schematu, który wszystko wyjaśnia i bez problemu Twoja definicja ciężkości pasuje do takiej Odysei czy Mechanicznej Pomarańczy. To, że filmy Kubricka się przyjemnie ogląda to zasługa samego reżysera, jest to najlepsze możliwe połączenie - bogata treść pokazana w bardzo przystępny sposób. Piszesz, że Tarkowski żąda od publiczności ruszenia głową, a ja napiszę w odpowiedzi że Kubrick umożliwia widzowi ruszenia głową. Kto chce ten może analizować jego filmy długimi godzinami.Oczywiście Tarkowski to także mistrz, ale oprócz Stalkera jego filmy mają specyficzną narrację i zapewne wielu na nich po prostu zaśpi. Mnie to tam wisi bo ja patrzę na jakość a nie przyjemność oglądania, ale zauważ że przez ten szkopuł dzieła rosyjskiego twórcy nie są tak chętnie oglądane.
i tu mnie masz, Kubrick, faktycznie sam produkował swoje filmy. No i cały mój misternie uknuty plan poszedł w piz*u :P. W sumie masz racje, trochę przekombinowałem z tym Kubrickiem, pewnie dlatego że z jego filmami miałem do czynienia post factum, po przeczytaniu książek baz, czy słuchaniu dyskusji między znajomymi.
Tak, tak, trochę się pogubiłem: mówiąc o ciężkości, miałem na myśli jedynie materialną stronę dzieła, z kolei w mojej wcześniejszej odpowiedzi: przyjemność ma znaczenie stricto formalne. Użyłem za dużo skrótów myślowych. Jednak dyskusja Internetowa z nieznajomymi wymaga bardziej kompleksowego wyjaśnienia sprawy :))
PS. tak na marginesie, w końcu nie poznałem "waszych przemyśleń", bo wszyscy doczepili się mojej dygresji.
Dziękuję, że poruszyłeś temat Solarisa wg Tarkowskiego
akurat "mam ten plus", że perfekcyjnie znam rosyjski i oglądam filmy rosyjskie bez "pośrednika" - widziałem tez wersję z lektorem czy napisami - zupełnie inny odbiór!!!
moim zdaniem, Solaris Tarkowskiego (podobnie jak i cała jego twórczość), jest to kolejne pytanie o to czym jest dla nas człowieczeństwo, a odpowiedź "czym jest Solaris?" moim zdaniem każdy odpowie na to sam, gdy pozna samego siebie.....
Solaris jest zwierciadłem naszej duszy.