jednak pod każdym innym względem film jest słabiutki. Choć jestem rocznik 89' to jakoś aż do tej pory nie sięgnąłem po to dzieło, obejrzałem je ze względu na głośny tytuł części 2., zastanawiałem się czy warto iść do kina. Po obejrzeniu pierwszej części już wiem że nie.
Tim Burton to bardzo słaby reżyser i scenarzysta; bardzo podobał mi się "Jeździć bez głowy" jednak obejrzałem ten film jeszcze za dzieciaka więc może nie miałem wystarczająco obiektywnego spojrzenia. Tutaj, choć sam pomysł wydaje się dobry (jak to często bywa), scenariusz jest beznadziejny. Żadnego zainteresowania rozwojem akcji, żadnego zaskoczenia, pointy, przesłania, czegokolwiek; tylko na siłę te efekty i charakteryzacje, jednak to nie żadna sztuka gdy ma się znajomości i wielkie pieniądze na kręcenie filmu tak jak Burton. Wiem co piszę bo sam jestem autorem 3 scenariuszy filmów pełnometrażowych, przeczytałem kilka książek na temat scenariopisarstwa i zapewniam że każdy z nich jest dużo, dużo lepszy niż scenariusz do "Beetlejuice", ale jak nie masz znajomości w branży i wielkich pieniędzy na budżet filmu to możesz sobie pisać tylko do szuflady, niestety. Burton nie ma talentu ani umiejętności, wykorzystał swoją pozycję i znajomości żeby nakręcić szajs a teraz sklecił drugą część dla gawiedzi, bo tylko to pójdzie do kina to obejrzeć