Jestem świeżo po seansie. Ludzie było bardzo dużo, co mnie zdziwiło. Film raczej na 3-, nie inaczej. Gdyby ktoś zaprosił mnie do kina na ten film bez mówienia wcześniej o nim, to nigdy w życiu nie powiedziałbym, że jest w stanie wygrać jakąkolwiek międzynarodową nagrodę! 10 Oscarów to już totalna przesada, czy czasami ktoś nie pomylił tytułów i dał dyszkę Slumdogowi?
Historyjka naciągana jak zupka zabielana. Taka baśń mydlana, zrobiona przez Amerykana. Czasami wręcz niezrozumiałe poczynania bohaterów. Nie licząc już błędów logicznych.
Zastanawia mnie jedno: scena, gdy Latika kierowała samochód. Kierownica jest po prawej stronie. W lusterku wstecznym było ewidentnie widać, że jej blizna jest na prawym policzku, natomiast później blizna jest z powrotem na lewym. Czy się mylę?
Ludzie byli zachwyceni, skupieni, zamyśleni. Ale mi ten film nie może przejść przez gardziołko.
Zna ktoś dziecko, które nigdy nie chodziło do szkoły a biegle posługuje się hindi oraz angielskim?
Jak główny bohater wydostał się z dołu z fekaliami?
Jak to się stało, że ręce Latiki diametralnie się zmieniły?
Tortury, przesłuchania itp. To już szczyt.
Według mnie film na wieczór z cyklu "z życia wzięte".
Wielu z was już przed samym seansem miało wpsaniałe zdanie o tym filmie, tylko szkoda, że nie przekonaliście się jaka jest prawda.
Mam nadzieję, że za rok nie zwycięży "Hotdog, vabank z mcdonalds" w 10 kategoriach.
I będę celem obelg itp itd, ale ludzie pamiętajcie, to moja opinia i moje 15 zeta w plecy i załuję, że nie poszedłem na Walkirie, ale baba nie chciała, a co się dla baby nie zrobi.
No i to jest jedna z normalnych wypowiedzi co do całej tej sprzeczki na forum Filmweb:)
O, nie wspomniałem, że lepszy, czy gorszy o Buttona. Po prostu ten film mnie rozwalił. I dam sobie rękę uciąć, że za dwa, trzy lata nikt o tym filmie nie będzie pamiętać. Tak jak z polskimi nowymi zespołami muzycznymi: hity jednego sezonu, NIBY hity. BO jakie to hity.
Ludzie możecie sobie twierdzić, eciepecie, i sramto i tamto, ale ten film film nic w sobie nie ma, nic ze sobą nie niesie, o niczym nie mówi!
No tak, ale jak to komuś wytłumaczyć, kto czyta pół książki na rok i ogląda piątkowe hity.
Pozdraiwm wszystkich podnieconych Słumdogiem i mam nadzieję, że znajdą się "normalni" ludzie.
Nie no, nie mogę na samą myśl, że ten film ma szansę na 10 wszechczasów, śmiać mi się chce.
Nie wiem czy ktoś już na to odpowiadał:
"W lusterku wstecznym było ewidentnie widać, że jej blizna jest na prawym policzku, natomiast później blizna jest z powrotem na lewym. Czy się mylę? "
Masz rację, tak było. Nie wiem czy ktoś już to wyjaśnił, ale jest takie coś jak "lustrzane odbicie". Jeśli ktoś nie jest tego świadom a przegląda się w lustrze i np. podnosi prawą rękę, ze zdziwieniem może spostrzec, że jego odbicie uniosło rękę lewą;) Więc gdyby Latika i w lusterku wstecznym i w rzeczywistości miała bliznę na lewym policzku, wtedy dopiero można by mówić o błędzie.
Koledzy niżej mówią, że to nieprawda. Nie mam możliwości zobaczyć jeszcze scenę z lusterkiem, ale myślę, że był błąd.
Kolego (jeśli mogę) trochę się zakręciłem, muszę obejrzeć jeszcze raz z tym lusterkiem, ale jestem przekonany, że coś było nie tak.
"i załuję, że nie poszedłem na Walkirie, ale baba nie chciała, a co się dla baby nie zrobi." - no i to podsumowuje cię całkowicie... czemu tak źle oceniłeś film:P
oglądnąłem jeszcze raz tą scenę z lusterkiem wstecznym i... wszystko się zgadza przecież! Tak działa lusterko właśnie! Narysuj sobie na lewym policzku kreskę i zobacz jak to będzie wyglądać w lusterku! ic dziwnego, zę są kłopoty ze zrozumieniem filmu, ale w jednym muszę się zgodzić.... za co tyle Oscarów to ja nie wiem....
Tak co do lusterka to wszystko było dobrze . Co do jego szczęścia - milionerzy to nie teleturniej ( w 80 % ) w którym wiedza ze szkoły przydaje się powiem wam że u nas jak ta kobieta walczyła o milion było pytanie o boginie znałem odpowiedź z gry w którą grał mój bratanek i również ciekawa historia się z tym wiąże . Dodajmy do tego , że przez całe życie podróżował . A czy koniec był szczęśliwy ? Nie do końca pieniądze nie były dla niego przecież ważne on wystąpił dlatego by ona go zobaczyła w telewizji i to było jedynie szczęśliwe , a brat ? Brat kochał go i zrozumiał że nie dość go wspierał i oddał za jego bezpieczeństwo i szczęście życie , a co innego mógłby niby zrobić ?
Żeby dojść do pytania za bańkę musisz znać pozostałe odpowiedzi na pytania.
Masz całkowitą rację, brat go kochał iwspierał, pomimo, że:
-zgwałcił jego miłość,
-mało co nie doprowadził do utraty oka,
-porwał jego babę.
I dalej sądzisz, że go wspierał? Moja interpretacja seceny, gdy Jego brat mataczy we wannie, to swoiste odkupienie za popełnione błędy. Musiał w końcu coś zrobić dobrego dla niego.
Co innego mógłby zrobić?
Mógł zrobić wiele inne rzeczy, ale zrobił najgorsze.
Ciekawe, dziś trzeba wystąpić w milionerach, aby znaleźć dawną miłość?!
Akurat drugi myślnik na plus, bo wiesz, jednak go uratował. A z interpretacją się zgadzam w pełni, też tak to odebrałem.
Warto także przypomnieć, że on zaprowadził brat na "łoże śmierći" u Manamana. To tak jakbyś swoją babę wywlukł do burdelu i potem stwierdził, że jednak nie chcę aby tam pracowała.
aż tak nie marudziłabym i film u mnie ma 7/10, ale COŚ przeszkadza w odbiorze (i nie jest to obca kultura), że aż podoba mi się malkontenctwo założyciela tego wątku... coś jest nie tak, między braćmi, i jaki tam z głównego geniusz? po prostu trafia w pytania
ktos musial zginac w filmie bo to dramat i pasuje ktoremus z glownych bohaterow smierc, ja osobiscie myslalam ze bedzie to w stylu "Romeo i Julia" zgina oboje za swoja milosc, a tu mdle zakonczenie, do tego Latika nie umie tanczyc lepiej to idzie "Slumdogowi"
co do sceny tańczenia na końcu: 'Slumdog' jest filmem, który miał przypominać produkcje bollywoodzkie - a tam na końcu większości filmów jest taka scena :) taki ich dziwaczny zwyczaj, który nam może się wydawać z deczka kiczowaty i przesadzony ;)
Wątpię by miał przypominać kino boolywoodzkie. Ten końcowy taniec to ukłon w stronę kina Bollywood, fakt, ale reszta ma niewiele wspólnego z Bollywoodem.
Szczerze nie chce mi się wierzyć e defekt z tą blizną. Ponieważ jak się zrobi na planie filmowym charakteryzację to już jest ona np. do końca ujęcia. Więc nie sadze zeby zrobili jej charakteryzacje i makijaz a potem ja zmyli? Zreszta to, że ludzie nie znają się na filmach to nie mój problem, wybacz. Film jest rewelacyjny, wyróżnia się spośród amerykańskiej kinowej nudy i z pewnością zasługuje na wszystkie nagrody, które otrzymał.
'Tortury, przesłuchania itp. To już szczyt.'
A co w tym dziwnego? Myśleli że oszukiwał, więc chciceli z niego wykrztusić prawdę siłą...
Zresztą, szkoda słów...
umowmy sie tak, nie ma filmow ktore podobaja sie wszystkim, kazdy ma inny gust wiec nie ma co na kogo najezdzac za jego preferencje filmowe, nie musi sie wszystkim podobac film ktory podoba sie nam,a ja mysle, ze ten temat powstal dla tych co niekoniecznie byli zadowoleni ze ''Slumdoga...''jak np. ja choć film mi się podobał, ale nie powalał na kolana, więc szanujmy inne gusta niż nasze
Tak, wyróznia się tylko tym, że akcja została obsadzona w Indiach, i niczym więcej.
Nie znam się na filmach? Tak, masz całkowitą rację. Nie ukończyłem żadnej wyższej szkoły typu PWSFT... nie znam technik kręcenia itp ale wiem co mi się podoba i w dobie wolnego słowa nikt nie zabroni mi wypowiedzieć się.
Zasługuje na nagrody? Jakie...?
Masz siostrę? Prawdopodbnie jedynaczka..
"Zresztą, szkoda słów..."
Tak, prawda, szkoda słów na takie wypowiedzi jak twoja. Zejdź na ziemie i nie obrażaj innych. Nic w taki sposób nie osiągniesz.
Tortury....można było się pośmiać podczas seansu.
"Szczerze nie chce mi się wierzyć e defekt z tą blizną. Ponieważ jak się zrobi na planie filmowym charakteryzację to już jest ona np. do końca ujęcia."
co nie zmienia faktu, ze mogli przy obrobce filmu gdzies cos obrocic :)
chociaz warto by sprawdzic...moze po prostu autorowi sie pomylilo?
w koncu to normalne, ze jak sie na cos patrzy w lusterku to co mamy na twarzy po lewej stronie, w lustrze bedzie po prawej ;)
Ludzie zejdzcie na ziemie, czy w tym filmie jest ważny wzrost ? czy ważne są jakieś lusterka wsteczne ? czy czy czy porównywać ten film z filmem o B. Button-ie (2 zupełnie różne filmy) ? pogieło was do reszty ot w mojej skromnej opini. A teraz co do filmu, świetna reżyserka jak zwykle Danny Boyle pokazał klase, fabuła & gra aktorska rewelacyjna. Muzyka magiczna. Jak dla mnie ten film w pełni zasłużył sobie na 8 oscarów. Warto tutaj dodać że bardzo ograniczony był budżet na zrobienie tego filmu. Według mnie tak samo udany jak Miasto Boga. Polecam!
w filmie nie ważny jest wzrost czy lusterka, jeśli czymś innym film przyciąga... pamiętam gdy zauważyłam w "Panu Tadeuszu" obrączkę u bociana (nie tylko ja) - zdałam sobie sprawę, że ta scena jest po prostu za długa... w Slumdogu było może zbyt dużo oderwanych scen, łączonych tylko za pomocą pytań z milionerów (dość sztucznie), tę sztuczność ma ratować maksymalnie sztuczna scena końcowa?
nie wydaje mi sie żeby to było celowe - albo gramy konwencją od początku
albo robimy film przejmujący i śledzimy historię, ja przestałam ją śledzić po scenie rozstania braci, to było zbyt "dorosłe"? żeby młody odszedł od jedynych bliskich mu osób... nawet jeśli stało się "coś strasznego".
Potem przecież szukał ich znowu i od połowy uderzyły mnie wszystkie niedociągnięcia wymienione w tym wątku, co nie przekreśla że film ciekawy, ale od 8 Oskarów oczekuje się czegoś więcej.
Budżet ograniczony? Skąd takie informacje?
Czy w ogóle oglądałeś Miasto Boga?
Świetna reżyserka? Zdjęcia? Muzyka?
Porównałem ten film z Buttonem?
Nie pamiętam ani jednej piosenki dokładnie z tego filmu, bo po prostu nie wpadły miw ucho. Żeby ktoś nie powiedział, że do Manieczek mam jechać, nie lubię też takiej muzyki.
Zdjęcia mh..masz rację, zdjęcia brudu, syfu, śmietnisk i malarii są świetne.
Najbardziej w tym filmie spodobał mi się mój "ulubiony" tzw. efekt trzesących się rąk operatora kamery. Klasyka jednym słowem... tak jakbym oglądał film 10 fps....
Tak, wzrost itp jest ważny, to właśnie szczegóły wpływają na całość. Można aż wręcz porównać do zadbanej kobiety = zadbana w każdym calu.
I powiem, pogięło Cię aby porównywać ten film do Miasta Boga (2 zupełnie różne filmy).
może to i są dwa zupełnie inne od siebie filmy ale fakt że oba miały duży rozgłos w związku z Oscarami pozwala na porównywanie ich i jest to całkiem normalne, gdyż niektórzy mogą być zdziwieni rozłożeniem nagród. Jeśli chodzi o treść filmów to tu się mogę zgodzić- porównywać ich nie można;]
Nasunęły mi się kolejne pytania dla ZACHWYCONYCH:
1. Co w tym film jest takiego wzruszającego, pociągającego, magicznego?
2. Czy zna ktoś dziecko, które biegle posługuje się dwoma językami?
3. Czy trzeba kręcić filmy o skrajnościach (czyt. brudzie) aby zdobyć oskara?
4. Co to znaczy miłość między braćmi?
nie obrazajac zwolennikow slumdoga !
odp.1- wzruszajace: mozna byc nieukiem i wygrac teleturniej
(po co wogole sie uczyc i chodzic do szkoly?)
- pociagajace: facet idealny mozna sie (nie bede pisac brzydko) na prawo i lewo a on i tak bedzie myslal tylko o tobie
- magiczne: niewazne nic ale i tak beda razem
odp.2 -osobiscie nie znam, ale mysle ze w rodzinach ''mieszanych'' dzieci moga wladac w dwoch jezykach, skad umial to bohater naprwade nie wiem to jego tajemnica, gdzie sie tego nauczyl
odp.3- mysle ze amerykanskich krytykow to rusza bo w USA (jak wiemy bogaty kraj) moze nie wiedza, ze istnieje taka bieda nie tylkow Indiach, wiec to odkrycie jest szokujace, do tego trzeba im pogratulowac bo docenili to dzielo i otwarli serce- szkoda ze nie portfele,
odp.3- to jest mysle przyklad patologicznej milosci braterskiej, wyniesionej z domu, nie widzialam wiezi miedzy bracmi, starszy myslal przede wszystkim o sobie, wspolczuje Slumdogowi naprawde
2. Czy zna ktoś dziecko, które biegle posługuje się dwoma językami?
na tej zasadzie mozna zadac pytanie na podstawie filmu Lektor....czy niemcy mowia po angielsku na codzien? ;)
jakie to ma znaczenie tak naprawde?
poza tym angielski to ich jezyk urzedkowy, wiec sa szanse, ze cos tam go znaja :)
jakby te dzieci nie znaly tego jezyka w ogole to by to bylo slychac, ze recytuja kwestie z pamieci po angielsku
Czy tak: mogą nawet porozumiewać się telepatycznie, a film i tak będzie cudowny?
Ktoś pisze, że liczy się realizm, a zaraz dodaje, że kwestia np. języka nie ma znaczenia.
Coś tam go znają? Tak, prawdopodobnie "Cześć" i "Daj na obiad".
Ja Cię chłopie popieram. Film jest naciągnięty. Jest przereklamowany jak pasta blend-a-med. Nie polecam tego gniota. Szkoda czasu.
Nie nie stracilem 15 zeta =) poniewaz film mozna obejrzec na filmio
tutaj link: http://filmio.pl/slumdog-milioner-z-ulicy/
Uważam, że film był świetny i nie zgadzam się :P
---------------
http://www.jtbwideo.pl - filmowanie wesel
ja chyba sie z tego tematu wypisuje bo nie ma sensu, kazdy ma swoje zdanie i jak ja je nie zmienie
FILM FAJNY I CIEKAWY, MOZNA OBEJZEC ALE JAK DLA MNIE NIE ZASLUGUJE NA TE WSZYSTKIE OSKARY
idac na niego do kina lepiej nie wiedziec, ze jest najlepszym filmem 2009r. bo można sie rozczarowac, jak dla mnie oskary wyznaczaly wybitne kino teraz wiem ze czasy sie zmieniaja
no cóż.
skoro jesteś osobą, która w połowie swoich postów ubolewa nad 15zł, które wydała tylko na wyszukiwanie błędów, to nie dziwię się, że ci się nie podoba.
film ma według mnie bardzo fajny klimat. denerwują mnie już wszystkie filmy z superutalentowanymi aktorami widzianymi w co drugim filmie.
właśnie takie opinie tworzą się w wyniku niedoinformowania i upartości.
uwziąłeś się na ten film strasznie.
______________
Co się stało z rękami Latiki?
henna...
______________
"muszę obejrzeć jeszcze raz z tym lusterkiem, ale jestem przekonany, że coś było nie tak."
no oczywiście, pewnie było krzywe, ale mimo wszystko działało jak każde normalne indyjskie, ruskie, wszystko jedno - lusterko.
______________
"Czy zna ktoś dziecko, które biegle posługuje się dwoma językami?"
raczej nie, bo żyjemy w kraju o jednym języku urzędowym.
nie wiem jak wygląda edukacja w krajach o większej liczbie tych języków, więc dużo tutaj powiedzieć nie mogę.
______________
"Co w tym film jest takiego wzruszającego, pociągającego, magicznego?"
"Czy trzeba kręcić filmy o skrajnościach (czyt. brudzie) aby zdobyć oskara?"
tak, widocznie warto kręcić filmy, które odstają od innych.
bardzo mnie już zmęczyły te wszystkie kryminały, przesłodzone historie miłosne i 'miłosno-taneczne'. Czasami fajnie po prostu obejrzeć film o naiwnej i happy-story'owej fabule, która mimo wszystko została bardzo dobrze przedstawiona. a realizm nie jest najważniejszy. no chyba że dla kogoś, kto idzie do kina nie po to, żeby się rozerwać, wejść w świat filmu, tylko wyszukiwać się niedociągnięć.
Nie wiem czy została udzielona odpowiedź na to pytanie o bliznę ale kamera była skierowana na lusterko od samochodu, stąd wrażenie, że blizna była po drugiewj stronie policzka. Wiecie co, naprawdę kłócicie się już o byle co.
,,Taka baśń mydlana, zrobiona przez Amerykana"?
Dziecko najpierw sięgnij po słownik zanim zaczniesz coś krytykować
Przykład prawdziwego Polaka. Byle ugryźć.
Dziękuję Ci za ładne słowa, mam nadzieję, że będę wiecznie młody.
Tobie polecam słownik, a raczej książkę o dobrym wychowaniu zanim zaczniesz pluć.
Jesli chodzi o dwujezycznosc to w Indiach dzieci/ludzie sa czesto wielojezyczni. Wiem to od czlowieka, ktory jest orientalista i mieszkal w Indiach wiele lat. W koncu Indie to mozaika wielu kultur i okolo 1000 jezykow.
Powiem tak: czy gdziekolwiek - czy to na plakacie, czy w zwiastunie, czy nawet w samym filmie, powiedziane było, że będzie to film o historii, która może się zdarzyć każdemu? Czy wszystkie filmy, na które idzie się do kina muszą zmuszać do refleksji? Czy nie można już iść tam i po prostu się pobawić i odpocząć od codziennej rzeczywistości właśnie?
W każdej dyskusji o Slumdogu zarzuca się mu, że jest nierealistyczny, że fabuła jest niespójna, że aktorzy kiepscy. Ale czemu każdy film musi być idealnie nakręcony? W tym jednym chodzi o to, żeby po prostu odpocząć, przenieść się w piękny świat, gdzie marzenia się spełniają a miłość zawsze zwycięża. Jakaż to ulga dla ducha po obejrzeniu tylu filmów po których nie chciało się uśmiechać i miało się wrażenie, że życie jest beznadziejne. Wychodząc ze Slumdoga byłem tak naładowany energią i tak pozytywnie nastawiony do świata, że sam się sobie dziwiłem. Dla mnie to jest fantastyczny film, nie do porównania z żadnym innym.
A ten słynny taniec na końcu to takie „oczko” w stronę widza, który zna chociaż pobieżnie kino Bollywoodzkie, mnie osobiście ta scena rozbawiła.
A właśnie, i jeszcze jedno - znam wiele małych dzieci, które posługują się conajmniej dwoma językami - wszystkie dzieci moich znajomych w Stanach mówią płynnie po angielsku jak i po polsku, tak samo jest z moimi sześcio i siedmioletnimi siostrzeniacami, które mieszkają we Włoszech - włoski i polski - perfect. Nie mówiąc już o dzieciakach mojego znajomego, który mieszka w Belgii - polski, angielski i flamandzki to dla nich żaden problem
Tak, ale:
-mają rodziców, którzy ich uczą drugiego języka
-chodzą do szkoły.
To jest nierealne w tym filmie wg mnie.
Wiem, uczepiłem się tego, ale coś się komuś nie spodoba to zawsze będzie szukać zaczepki.
To powinno rozwiać choć trochę wątpliwości co do dwujęzyczności małych dzieci w tym filmie:
"Film według początkowych planów miał być cały w języku angielskim. Jednak dzieci grające młodego Jamala i Salima miały problem z mówieniem płynnie w tym języku. Dlatego Danny Boyle poprosił producentów o nagranie początkowych scen w języku Hindi, a głównie bohaterowie, jak wskazuje fabuła, nauczyli się z czasem angielskiego od turystów."
źródło: http://www.filmweb.pl/f468296/Slumdog+Milioner+z+ulicy,2008/ciekawostki
"Slumdog..." to specyficzny film, film do jakich nie przywykliśmy i pewnie dlatego wzbudza tyle emocji. Nie każdemu się musi podobać, ale myślę tez, że każdy może znaleźć w tym obrazie coś, co go urzeknie, zachwyci czy po prostu się spodoba. Dla jednych będzie to historia miłości, dla innych wątek o wygranych marzeniach, a dla kogoś innego - może to być sposób przedstawienia Indii i życia w tym kraju, lub jeszcze wiele innych aspektów. Myślę, że ten film jest na tyle wielopłaszczyznowy, że naprawdę każdy może odnaleźć w nim coś dla siebie (choćby chwilę relaksu).
Mnie ten film w sumie niczym nie zaskoczył - bo Indie znałam wcześniej z filmów dokumentalnych, a sama historia w stylu "od zera do milionera" - cóż... sami wiecie. Jednak, pomijając to, film mi się podobał, choc zakończenie (takie hollywoodzkie, a może nawet bollywoodzkie) bardzo mnie rozczarowało. Ale nie krytykuję go, ponieważ widocznie tak miało być - tak lekko, kolorowo i słodko. Myślę, że to taki kontrast do wcześniejszych scen i historii (jakże bolesnej przecież) życia Jamala i jego brata.
A co do miłości braterskiej to myślę, że Salim (brat Jamala)czuł się mimo wszystko odpowiedzialny za brata (zostali przecież sierotami), choć może w dziwny sposób to okazywał. Był to bardzo specyficzny rodzaj tej braterskiej miłości. Salim był zagubiony w tym brutalnym świecie, walczył o swój byt, ale nie zapomniał o bracie - ucieszył się przecież kiedy Jamal do niego zadzwonił.
Myślę, że nie ma sensu "rozkładać tego filmu na części pierwsze", bo tak jak różne są filmy, tak różni są też odbiorcy ;)
Pierwszy z brzegu przykład: Choćby taki "Wall-e" - dla jednych to bajka dla dzieci, a dla innych - piękna historia miłosna;)
Pozdrawiam:)
Jedna z nielicznych ciekawych odpowiedzi w tym temacie.
Niestety nie mogę powiedzieć ani jednego ciepłego słowa o tym filmie.
Po pierwsze: Dziękuję;)
A po drugie: Wcale nie musisz mieć dobrego zdania o tym filmie. Tak bywa, że film po prostu do kogoś nie trafia i niczym nie zachwyca. I nikt i nic Cię nie przekona, bo swoje wyrobione zdanie już masz. I nikomu nic do tego.
A nawiasem mówiąc, to myślę, że jednak znalazłoby się coś (lub ktoś), co podobało Ci się w tym filmie - chociaż na siłę nie będę Ci nic wmawiać;)
Fakt, czepiasz się szczegółów błędów montażowych - i nie mam Ci tego za złe - tylko po co? Dla mnie w każdym filmie liczy się wrażenie ogólne oraz to, co pozostaje we mnie i dla mnie po obejrzeniu filmu (na dłużej lub krócej), a nie błędy przy montowaniu scen, które są nie do uniknięcia w każdym filmie.
Jednak mam wrażenie, że niektóre osoby bardziej boli Twoje podejście do NIEPOTRZEBNIE wydanych 15 zł. Ale sam ten fakt podkreśliłeś nadając taki, a nie inny tytuł temu wątkowi. Myślę, że stąd to oburzenie. Ale Twój żal powinien być chyba skierowany w inną stronę - do osoby, która Cię namówiła na ten film;)
I wcale nie jest powiedziane, że "Walkiria" spodobałaby Ci się bardziej (choć może to właśnie są Twoje klimaty).
Pozdrawiam:)
Witaj:)
Ten film w ogóle do mnie nie trafił i nic sensownego w nim nie znalazłem. Po tyogdnu "ciężkiej pracy" wybrałem się w niedzielę do kina. Nie zapomnę tego tak szybko, ponieważ oczekiwałem dobrego kina, a tutaj zawód na sto dwa.
Wrażenie ogólne, jakieś jest bo wiadomo, zawsze jest jakaś pogoda, ale ta pogoda w tym przypadku jest deszczowa.
Nie bierz tego pytania za chamstwo czy podobne stwory, ale z czystej ciekawości chciałem zpaytać, co Cię urzekło, co pozostało w Tobie po tym filmie?
Usprawiedliwia Cię jedynie to, że jesteś kobietą:)
a żalu nie można mieć do kogoś o to, że mnie namówił:) Chociaż powinienem.
Pozdrawiam.
Witam ponownie:)
Pozwól, że odniosę się do Twoich wypowiedzi cytując je i odpowiadając.
"Ten film w ogóle do mnie nie trafił i nic sensownego w nim nie znalazłem. Po tyogdnu "ciężkiej pracy" wybrałem się w niedzielę do kina. Nie zapomnę tego tak szybko, ponieważ oczekiwałem dobrego kina, a tutaj zawód na sto dwa."
- rozumiem Twoje rozczarowanie, ponieważ mnie również ten film nie powalił na kolana, jednak nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobał.
Wiele chyba jednak zależy od nastawienia i dlatego nie lubię za dużo wiedzieć o filmie przed jego obejrzeniem (żeby się niczym nie sugerować i móc wyrobić sobie własne zdanie). Lubię kiedy film mnie zaskakuje - zarówno pozytywnie jak i negatywnie (bo czasem film mocno rozczarowuje - o czym miałeś okazję się przekonać).
Rozumiem, że spodziewałeś się więcej, sugerując się ilością Oscarów, które film ten otrzymał. Jednak jak widać to chyba nie jest wyznacznik "dobrego kina", a jedynie subiektywna ocena iluśtam osób - fachowców nota bene. I - tak jak tutaj każdy ma swoje zdanie, tak i ci fachowcy oceniają film według swoich zasad i odczuć.
Chyba doszukujesz się w tym filmie "drugiego dna", czyli tego "czegoś więcej" - a tego po prostu nie ma. Jest w Tobie pewnie jakaś struna, którą chciałbyś aby ten film poruszył, żeby dał do myślenia, żebyś poczuł jakieś emocje - nic takiego się jednak nie stało, bo jak piszesz dalej:
"Wrażenie ogólne, jakieś jest bo wiadomo, zawsze jest jakaś pogoda, ale ta pogoda w tym przypadku jest deszczowa."
Film ten chyba należy trochę traktować z przymrużeniem oka (może jako taką prostą banalną historię z happy-endem, oglądaną dla rozrywki), bo wiele sytuacji jest mało prawdopodobnych. Ale to przecież tylko film i nic nie musi być prawdą (chociaż część jest).
"Nie bierz tego pytania za chamstwo czy podobne stwory, ale z czystej ciekawości chciałem zpaytać, co Cię urzekło, co pozostało w Tobie po tym filmie?"
-już odpowiadam (bo jakoś mi to umknęło). Chciałabym traktować ten film bardziej lekko, jednak pewne sprawy i sytuacje w nim przedstawione nie pozwalają mi na to.
Najbardziej poruszył mnie sposób przedstawienia życia w Indiach - codzienna walka (dosłownie!) o przetrwanie i to zarówno wśród biedoty, ale i bogaczy; no i ten kontrast: bieda, nędza, śmieci, brud, PRZEMOC (skierowana nawet do dzieci!) kontra luksusy, bogactwo, piękno itd.
Podobała mi się muzyka (choć nie przepadam za takimi brzmieniami, ale w tym filmie muzyka nie mogła być inna, bez niej film by wiele stracił); kolorystyka pewnych fragmentów (ten przepych barw, z którym kojarzą się Indie), radość i beztroska na twarzach tych biednych chłopców, kiedy jechali pociągiem (chociaż mieli o co się martwić); piękna budowla - Tadź Mahal, ale również np. uroda dorosłej Latiki oraz mamy Jamala i Salima.
Sam pomysł na film i scenariusz był dość ciekawy (ciekawie opowiedziana historia życia wcale nie usłanego różami w połączeniu z możliwością spełnienia snu o bogactwie), ale dużo stracił pod koniec, kiedy już wszystkiego można się było domyślić - chyba to najbardziej rozczarowuje...
Tak więc widzisz, że nie jestem tym filmem aż tak zachwycona, że mogłabym powiedzieć, że jest świetny. Widziałam lepsze (wg mojej skromnej opinii), bardziej poruszające, chwytające za serce, po prostu inne - bardziej, mocniej do mnie trafiające, głębsze (czego wcale nie wymagam od każdego filmu!)
Wg mnie jest po prostu film dość interesujący.
"Usprawiedliwia Cię jedynie to, że jesteś kobietą:)"
- jak mam rozumieć to zdanie? Do czego się ono odnosi? ;)
"a żalu nie można mieć do kogoś o to, że mnie namówił:) Chociaż powinienem."
- to ładnie, że bierzesz winę na siebie (choć czy można tu mówić o winie? Chyba o coś innego chodzi.)
Może jednak warto dowiedzieć się więcej o filmie, który chce się obejrzeć, zanim się go obejrzy? Choć ja - jak już pisałam - bardzo tego nie lubię. Ale może Tobie oszczędziłoby to rozczarowań...?
A może juz sam fakt, że to kino indyjskie jakoś uprzedził Cię do tego filmu, może podświadomie myślałeś, że to typowe Bollywood?
Na koniec mam jeszcze pytanko do Ciebie: czym jest dla Ciebie dobre kino (którego się spodziewałeś po Slumdogu?)
Pozdrawiam:)
Ja też nie przepadam za tym, aby poznać "fabułę" przed seansem. Bo wtedy oglądanie traci sens.Natomiast bez głębszej wiedzy ciekawość podsyca.
Czy doszukuję się drugiego dna, tak, można tak stwierdzić, bo według mnie film, który zdobywa taką ilość nagród (nie wspominając już o Oscarach) powinien nieść coś ze sobą. Chcialbym coś poczuć, czy to strach, czy ciepłe uczucie, ale nic, totalne zero na tym filmie.
Spójrzmy na to z tej strony. Można zauważyć, że nagrody zawsze zdobywają dwa typu filmów:
1. Filmy sajfi, liczne efekty, potwory, ufoludki, napędy hybrydowe, Batmany, Supermeny itp
2. Filmy, które niosą coś ze sobą. Mają oryginalny scenariusz i można, w nich kopać płytko i będzie te drugie dno. Morał sam wypływa na wierzch.
I lubię takie filmy. Nawet obyczajówki są super, ale muszą to coś w sobie mieć.
Lubię obejrzeć czasem coś nierealistycznego, czy z życia wzięte. Ale jestem zdania, że XXI wiek powinien wymagać od reżysera, scenarzysty itp bardzo dużo. Widz był, jest i będzie wymagający.
Film wybrałem, a raczej zostałem zmuszony, w samym już kinie. Nie miałem nawet pojęcia, że ten film jest już emitowany, więc wpadłem w cichą radość. Natomiast o samym filmie wiedziałem tylko tyle, że zgarnął dużo Oskarów.
Muzyka, nie była aż taka zła, ale nie zachwycała. Przecietnośc goni przeciętność w tym filmie.
Czym jest dla mnie dobre kino, mhh, przede wszystkim nie są to plastikowe dialogi. Film musi mieć punkty zwrotne, musi zaskakiwać i przede wszystkim wciągać.
Nie muszą grać sławni aktorzy, nie musi to być film sławnego reżysera.
DObre kino istnieje, tylko trudno jest się do niego dobić. Czasem można trafić na perełkę w telewizji czy wypożyczalni.
I na koniec użyje chamskiego porównania.
Slumdog jest jak Typowa Lalunia z wierzchu super, wszyscy się nim zachwycają, jest reklamowany itp,
a w środku co? Gówn..
Ja też mam pytanko:
Jak głowny bohater przebrnął przez eleminacje w studio?
Czyżby kolejny przypadek, że znał poprawną kolejność?
Pewnie chodziło o uszeregowania wysypisk śmieci wg wielkości.
Witam ponownie;)
Zastanawiałam się cóż mogę jeszcze od siebie dodać...
Film, o którym tyle piszemy zrealizowany jest na podstawie książki, więc myślę, że scenarzyści czy nawet sam reżyser nie bardzo mogli (czy chcieli) ingerować w fabułę - choć nie wiem na ile jest ona zgodna z książką.
Myślę również, że sam autor książki nie odpowiadał sobie na zadane przez Ciebie pytania, być może dlatego, że o coś innego chodziło mu w przekazie książki jako całości.
Mam wrażenie, ze człowiek ten chciał może stworzyć/pokazać coś bardziej uniwersalnego - historię miłości i jej siłę (wiem, że może się to wydać banalne), nawet wśród biedy, brudu, smrodu czy czego tam jeszcze (to są tylko moję przemyślenia i pojęcia nie mam "co autor miała na myśli").
Akurat pytania w grze, którą są akurat Milionerzy, celowo "poukładały" się tak, aby główny bohater mógł omówić historię swojego życia - być może to taki specyficzny sposób przedstawienia biografii.
I nikt tu się raczej nie zastanawiał nad eliminacjami i tym podobnymi. Film ten chyba należy traktować w pewnych momentach z przymrużeniem oka, z uśmiechem. Zresztą nie jest to dokument, więc tak naprawdę nic nie musi być prawdziwe... Choć jak dla mnie to właśnie ta prawdziwość; ta umiejętność aktora, że potrafi mnie przekonać, że film to prawda; właśnie to, że film wciąga (o czym sam piszesz) - to jest największa wartość filmu (ale niekoniecznie tego).
Nie uważam, ze jest on jakoś szczególnie wyjątkowy - pisałam już o tym - ale, wracając do Oscarów, wśród innych ocenianych filmów zwraca chyba największą uwagę tą swoją innością - Indie (dla większości Amerykanów myślę, że nieznany kraj), muzyka (odmienna od muzyki filmowej, do jakiej przywykliśmy), codzienne życie ludzi, a zwłaszcza dzieci w Indiach - to wszystko wg mnie zwraca uwagę.
Nie będę Ciebie ani nikogo przekonywać. Każdy ma prawo do własnego zdania.
Wiem, że dobre kino istnieje i sama również Slumdoga bym do niego nie zaliczyła, choć wg mnie - mimo wszystko - warto go obejrzeć, choćby tak dla rozrywki (to słowo nie bardzo mi pasuje, kiedy przypomnę sobie te sceny przemocy wobec dzieci... - myślę, że to też jest próba wskazania na pewien problem).
Chyba oboje należymy do tych bardziej wymagających widzów, Ty może jeszcze bardziej niż ja, albo po prostu wolimy inne kino. Ludzie są różni, różne są też filmy i różne opinie o nich - i nic tego nie zmieni.
Pozdrawiam;)
Żal mi takich sfrustrowanych ludzi jak ty... Nie podobał Ci sie ok, twoja sprawa, ale po co plujesz takim jadem!? Jak widać 83% ludzi sie podobało i właśnie dlatego dostał oskara. Tym bardziej, że ciężko dobrze ocenić przereklamowany film bo ma się zbyt duże oczekiwania i nawet niezły film wiekszość ocenia przeciętnie,a ten oceniają dobrze.
Benjamin i Slumdog grubo były reklamowane i oba bardzo dobre,tylko że Benjamin mnie trochę zawiódł, a Slumdog był taki jak oczekiwałem i własnie w tym jest różnica.
Moim zdaniem zasłużył na wszystkie oskary, a przede wszystkim za muzykę...
A jeżeli na filmie potrafi Ci zaważyć błąd z blizną na innym policzku,albo inne ręce(!?) to mi na prawde Ciebie żal...