Trochę mi ten film przypominał Batmana.
Zdziwiłam się, że tak mocna zmiana wizji samego Bonda, spodoba mi się - ale przyznaję bez wstydu, że rzeczywiście film był niezły.
Świetna kreacja Bardema, nie sądziłam, że może aż tak się zmienić wewnętrznie (mówię na podstawie filmu "Vicky Christina Barcelona).
Podoba mi się Bond słaby, przezwyciężający swoją niemoc, walczący z własnymi demonami. Owszem, trochę przez to przypomina pana nietoperza, ale nie małpuje go, więc plus.
Zauważ że teraz taka moda w kinie na uczłowieczanie bohaterów. Zaczął chyba Nolan w "Batman Begins" i poszło już z całą resztą :) Tyle tylko że Batmana uczłowieczali już twórcy komiksu wiele lat wcześniej niż Nolan w filmie.
Bond zawsze kojarzył mi się z niepokonanym, zawsze dobrze wyglądającym i kulturalnym agentem jej królewskiej mości, bo taki wizerunek utrwaliły mi (i milionom innych widzów) w głowie stare filmy z jego udziałem. Dlatego ciężko mi się teraz "przestawić".
Ale pomijając fakt "uczłowieczenia" agenta 007 uważam że "Skyfall" to całkiem niezły film. Co prawda nie oglądałem "Quantum of Solace", ale "Casino Royale" według mnie był kiepski. Tutaj zwróciłem uwagę na wizualną stronę - już czołówka mi się spodobała. Bardzo fajne zdjęcia, od strony technicznej super, reszta może być :)
Bond nadal jest niepokonany, bo nawet z najgorszego "doła" potrafił wyjść z twarzą i w końcu zabił swojego przeciwnika. Kulturalny? To nie jest dominująca cecha Bonda ale Bond Craiga JEST bardzo kulturalny, nadal w nienaganny sposób nosi smoking ale kiedy trzeba dusi gołymi rękami - i tak ma być. Jego główną motywacją jest miłość do ojczyzny i poczucie obowiązku a nie sentymenty. Sam Fleming powiedział, że Bond ma być tępym narzędziem, bezwzględnym zabójcą, uosobieniem wszystkich tajnych agentów, jakich spotkał w czasie wojny. Bond to nie super bohater, lecz człowiek mający wątpliwości co do samego siebie i popełniający błędy. Bond Craiga jest powrotem do prawdziwego Bonda, jakiego stworzył Fleming i odejściem od komiksowej postaci Moore'a czy Brosnana.
A Casino Royale był jednym z najlepszych "Bondów" w historii.
No nie wiem ? Fleming pracował przy ,,Doktorze No ,, ,,Pozdrowieniach z Moskwy ,, i Goldfingerze ,, ,choć tego ostatniej premiery nie dożył .Te filmy inaczej wyglądały i też inaczej trochę przypominały Bonda .Tepę narzedzię ,bezwzględny zabójca to jakość do agenta 007 mi nie pasuje ,a pokazywanie Bonda jako ludzkiego człowieka ,popełniającego błędy i mającego wątpliwości to jest dobrę tylko na 2 ,3 filmy ,póżniej musi wrócić umowność Bondowska .Zresztą w Skyfall aż taki Bond ludzki to nie był ,było widać że film idzię w stronę klasycznego Bonda .
Ja tylko cytowałam słowa Fleminga. Poza tym nie popadajmy w skrajności - Bond nie jest ani do końca tępym narzędziem ani skomplikowanym, pełnym sprzeczności człowiekiem. Jest w nim wszystkiego po trochu, w odpowiednich proporcjach, właśnie tak, jak pokazano w najnowszej serii. Nie wiem co masz na mysli pisząc "umowność bondowska", mam nadzieję, że nie chcesz powrotu plastiku i komiksu typu Brosnan czy Moore?
,, powrotu plastiku i komiksu typu Brosnan czy Moore ,, W Skyfall właśnie był powrót do tego ale z umierem i z rozsądkiem np skakanie Bonda z koparki do pociągu i porawienie sobię potem krawata czy np Waran wciągający jednego z ochroniarzy Severine w Kasynie .Mi chodziło ogólnie że 3 Bondy Craiga były fajne ,pokazywały go jako ludzkiego człowieka i surowego agenta ,ale trochę ten wizerunek zaczyna mie meczyć .W Casino Royale Bond żakochał się i stracił swoją ukochaną ,a Quantum of Solace chciał pomścić śmierć swojej ukochanej ,A w Skyfall widzimy Bonda zmeczonego i wypalonego pracą który ma dylematy .3 filmy ok,to wystarczy .Mam nadzieje że nastepny Bond z Danielem bedzię taki jak np Goldeneye ,Bond dostaje zadanie ,jedzie do egzotycznych krajów ,pokonuję w efektowny sposób wrogów ,pije Martini ,kocha się z wieloma kobietami itp Pełno luzu ,mniej psychologi .
"Bond dostaje zadanie ,jedzie do egzotycznych krajów ,pokonuję w efektowny sposób wrogów ,pije Martini ,kocha się z wieloma kobietami itp Pełno luzu ,mniej psychologi" - i ja tak uważam.
Oby następne filmy były choć trochę bardziej do tego zbliżone. Tym większą żywię nadzieję, że końcówka filmu, powiedzmy, "dotarła" do początku serii: M facetem, jest i Moneypenny, nowy Q trochę za młody, ale niech będzie i ten tekst "liczyłeś na wybuchowy długopis? już się w to nie bawimy"
Mam też nadzieję, że zmienią aktora, bo wydawało mi się że Craig wygląda już nieco za staro...
Nie zmienią aktora, tak przynajmniej deklaruje Barbara Broccoli i bardzo dobrze, bo Craig jest świetny.
O ile taką przerwa pomiedzy Quantum of Solace a Skyfall była korzystna dla Bonda to nastepna taka pauza miedzy Skyfall a Bondem 24 może być już niefortuną ,niekomfortowa .Oby czasami Craig nie zrezygnował jak Dalton w 1994 roku .Póki co mówi że grać Bonda do śmierci ,swojej albo jego .
Mam podobne obawy; myślę, że Craig trochę żartuje mówiąc o tym graniu Bonda do śmierci, on często bywa sarkastyczny i autoironiczny i nie zawsze należy brać jego wypowiedzi dosłownie. Zobaczymy, jak będzie, mam jednak nadzieję, że zagra. Myślę, że jeśli oceni, że się nie nadaje, to zrezygnuje a to byłaby strata.
Choć on wcale nie wyglada staro, wyglada na swoje lata, w Skyfall tylko przez jakiś czas wygladał na "zmęczonego życiem" ale było to uzasadnione fabułą. Potem widziałam jeszcze różne wywiady z nim i wygląda ok. Zależy od ujęcia ale Bond to przecież nie ma być jakiś młodzieniaszek, lecz doświadczony agent służb specjalnych. Jeśli Craig nadal będzie w tak dobrej formie fizycznej, to powinien grać.
Craig ma jeszcze kontrakt na 2 Bondy wiec pewnie zagra .Nic ,bedziemy czekać na dalszy rozwój sytuacji .
Otóż to :) Kontrakt kontraktem a rzeczywistość może wyglądać różnie. Sam Craig powiedział, że jak producenci uznają, że się nie nadaje, to "podetrą sobie tym kontraktem tyłek", jak się wyraził :)
Jak ma kontrakt to nie mogą mu powiedzieć że się nie nadaje ,oni chyba symstematycznie co 2 -3 filmy przedłużają .Natomiast kiedyś Roger Moore mówił że po Ośmiornice był już przekonany że to jest jego ostatni Bond ,ze już wiencej razy nie zagra ale dali mu szanse jeszcze w ,,Zabójczym Widoku ,, bo podobno mieli problemy że znalezieniem nowego odtwórcy Bonda .
Skyfall był odcinkiem jubileuszowym i pełno tam "mrugnięć okiem" w kierunku poprzednich serii - właśnie poprawianie mankietów czy scena z waranami, aluzja do Moore'a, który skakał po grzbietach krokodyli. A tak w ogóle, to się zgadzam, że kolejny Bond powinien mieć już mniej "problemów egzystencjalnych" i być bardziej "bondowy", byle bez przesady, żeby nie było powrotu do groteski.
Skyfall to niestety zdecydowanie najsłabszy z Bondów Craigiem. Jest rewelacyjne "Casino Royale" całkiem przyzwoite " Quantum of .. " i niestety marne "Skyfall" utrzymane w konwencji pustego teledysku. Ten film zwyczajnie nie ma jaj, podobnie jak i sam agent . Mendes twórca filmów z głębszym rysem psychologicznym filmowych postaci, zawiódł na całej linii. W Skyfall ani żadnej głębi ani dobrego kina akcji. Dostajemy jakiś sentymentalny koszmarek okraszony komiksowo-teledyskową fabułą. Rozczarowałem się na całej linii. Liczę na powrót do Bonda w konwencji z Casino Royale . Tam ciarki chodziły po plecach a w Skyfall to niestety bida z nędzą i popłuczyny po wcześniejszych Bondach z Danielem Craigiem.