Poszedłem do kina ze względu na wysokie oceny jakie owy film posiada i teorie, iż miałby on niemałe szanse w uzyskaniu nominacji do Oscara. Dostałem w zamian film zarówno monotonny jak i nużący.
Fabuła tego filmu jest prosta jak budowa cepa - kobiety przychodzą do sauny dymnej, opowiadają swoje życiowe traumy... i to w zasadzie wszystko. W filmie tym zupełnie nie można było dostrzec żadnego związku przyczynowo-skutkowego. Do owej sauny wchodziły zupełnie przypadkowe kobiety, które nie wykazywały żadnych oznak tego, iż znały się ze sobą albo dlaczego przybyły akurat do tej sauny. Jest ona wszak położona w środku jakiegoś lasu, a jedynymi miejscami w jej okolicy są jedynie mała chatka, jakiś ogródek i staw. Można wręcz było odnieść wrażenie, iż kobiety te mogły się teleportować, bowiem do owej chatki nie prowadziła żadna droga.
Sceny niebędące kąpielami saunowymi wprowadzały jeszcze więcej zamętu. Jaki był bowiem cel wprowadzania scen jak kobiety te tańcowały w tej chatce w akompaniamencie akordeonu albo pokazanie procesu wędzenia mięsa na wędliny?
Jak na film mający pokazywać kulturowo-religijne znaczenie saun dymnych, film zupełnie nie wyjaśnia zachodzących w niej procesów. Widz nie jest w stanie zrozumieć czym owa sauna różni się od zwykłej sauny parowej ani czemu ma służyć to trzepanie pleców jakimiś zielonymi warzywami (nie objaśniono nawet, jakie to są konkretnie warzywa). Nie wyjaśniono również dlaczego w pewnych momentach uczestniczki saunowych spotkań nagle wykrzykują jakieś pseudo-magiczne formuły (czemu nie padły one podczas innych spotkań saunowych?). Z trudem można nawet stwierdzić, jaka panuje w filmie pora roku - nie wiadomo kiedy wiosna stała się już latem.
Samo oparcie filmu na stale zmieniających się rozwlekłych sekwencjach dialogowych czyni film okropnie nudnym. O ile historie kobiet mogłyby być ciekawe, zainteresowanie widza zostaje zniszczone tym jak natychmiast jedne perypetie zostają zastąpione innymi. Ponieważ tempo wprowadzania kolejnych kobiecych historii jest strasznie nierównomierne, zaś same historie nie mają ze sobą wiele cech wspólnych widzowi przestanie zwyczajnie na nich zależeć. Brak chęci do dalszego utożsamiania się z tymi kobietami potęguje ponadto fakt, iż nie jesteśmy w stanie zobaczyć ich twarzy, które zawsze są poza kadrem. Wisienką na torcie braku zainteresowania którąkolwiek z historii jest dziwaczny montaż - w jednej scenie widzimy kobietę w ciąży, by w następnym kadrze pojawiło się krwawienie miesiączkowe zupełnie innej osoby.
Ta wybitnie surowa metafora uniwersalizmu kobiecych trosk zabija jakąkolwiek chęć utożsamienia się z którąkolwiek z nich, gdyż może to dla większości widzów oznaczać zwykłe wyliczanie przez reżysera absolutnie wszystkich, wręcz stereotypowych, problemów dotyczących kobiet. Trudno jest mi uwierzyć, by w Estonii, kraju położonym w Europie Północnej będącym przez dekady częścią ZSRR, zachodziła taka mania wobec dziewictwa czy tego, by kobiety rodziły tylko synów. Sowieci wszak głosili równość płciową i walkę z kontrrewolucyjnymi przesądami, szczególnie że na Północy kobiety miały status równy mężczyznom. Mi osobiście zabieg ten skojarzył się z karykaturą "Stalin i jego współpracownicy", gdzie wszyscy prócz generalnego sekretarza wykonują obowiązki pomimo braku głowy, a tym samym życia i osobowości.
Film ten w ogóle nie posiada protagonisty, który mógłby być przewodnikiem dla widza. Początkowo sądziłem, że będzie nią ta blondynka z niebieskimi oczami, która córkę urodziła. jednak i ona ma marginalne znaczenie w tej opowieści, nawet jeśli jest jedną z dwóch osób które mają twarz w tej saunie. Ona sama nie ma tak naprawdę żadnej osobowości, a ją samą można wręcz uznać za niewolnika sauny dymnej. Jedynie czym się praktycznie zajmuje to utrzymywanie saunową atmosferę przy życiu, dbanie o ciągłość przeprowadzania saunowych rytuałów oraz ewentualnie ich wzmacnianie poprzez przywoływanie starych estońskich przyśpiewek czy "zaklęć".
Podsumowując film ten zawiódł mnie na całej linii. Zamiast objaśnienia estońskiej kultury czy znaczenia owej sauny, dostałem wyliczankę opowiadań kilkunastu kobiet, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Głębia sekwencji dialogowych jest nieustannie psuta przez toporny montaż, nieustanne zmiany postaci oraz fakt, iż nie jesteśmy w stanie zapamiętać ich narratorek. Brak protagonisty oraz brak odpowiedzi na pytanie "Skąd te wszystkie kobiety się tam w ogóle wzięły?" wpędzi widza w konsternację, która z czasem przekształci się w niechęć do kontynuacji oglądania. Szczerze liczę na to, iż film ten nie będzie marnował miejsca wśród filmów nominowanych do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny, bowiem zapewni on widzom rozczarowanie i znudzenie zamiast ekscytacji.
uffff, odetchnęłam z ulgą, że jest tu ktoś kto dostrzega mankamenty tego "dokumentu" (szczerze powątpiewam, że to rzeczywiście dokument - tak się nie toczą normalne rozmowy!), zamiast jarać się terapią straumatyzowanych kobiet - życie kobiety przestawione jest jako wieeeeczna trauma!
Te kobiety mają ponad 40 lat,a Ty ile masz dziecko ? Skoro obrzydza Cię naturalne kobiece ciało to myślę , że jesteś ofiarą dysmorfii spowodowanej duchem czasu.
Durna to jest twoja wypowiedź ,człowiek w wieku 30 lat jest naturalny ,a w starszym wieku już nie ? Żałosne i "bardzo dojrzałe" .
Nie wiem czemu ukrywasz się pod zdjęciem dziewczyny i nickiem z damskim imieniem, ale jestem pewna że jesteś facetem, dzieckiem lub nieumiejętnie trollujesz. Cokolwiek to by nie było, to przykre masz życie
Jestem w 100% kobieta debilu i ja nie żyje z zasiłków jak większość nierobów które wydają 800+ na alkohol i narkotyki a jedyne co umia robić to rodzic durne bachory
Ja zawsze mówię prawdę nie to co ty moherowy i pisowski berecie wszyscy jesteście gorsi niż Hitler i Putin którzy wierzą w pisowska propagande
Odezwała się gimnazja haha jestem dojrzałą inteligenta kobieta nie to co ty moherowy berecie który dałby się zabić za 800+ od durnego pisarstwa
Jestem w 100% inteligentna i atrakcyjna kobieta i to moje imię i zdjęcie nigdy nikogo nie udaje i nie nic nie ukrywam mówię zawsze prawdę moherowy berecie !!
uffff, odetchnęłam z ulgą, że jest tu ktoś kto dostrzega mankamenty tego "dokumentu" (szczerze powątpiewam, że to rzeczywiście dokument - tak się nie toczą normalne rozmowy!), zamiast jarać się terapią straumatyzowanych kobiet - życie kobiety przestawione jest jako wieeeeczna trauma!
niestety, film idealnie skrojony pod publiczkę, więc do Oscara w sam raz!
Ale wie Pan, że ten estoński film nie zdobył nominacji w absolutnie ŻADNEJ kategorii.
Myślę, że kino oferuje nam znacznie więcej głębszych przekazów, a jestem dojrzałym, wrażliwym widzem i na pewne rzeczy się nie nabiorę, choćby były opakowane w piękny papierek. Niestety nie podobało mi się to, co zobaczyłam - typowe, jednostronne, feministyczne gadanie i ani jednego dobrego słowa o mężczyznach. Przereklamowany.
Jestem mężczyzną i nie poczułem się urażony. Jestem z tego pokolenia,które występuje w tym dokumencie i odnajduję wiele prawdy w tym przekazie . Ma prawo się nie podobać ale szansa na to,że komuś kto ocenia kreskówki Spiderman lub Transformers na 10 spodoba się ten film jest bardzo znikoma (mam na myśli Pana Wojtka). Nie staram się nikogo urazić ,a jeśli tak ktoś się poczuł to z góry przepraszam. Mnie urzekło to ,że są to zwykłe piękne kobiety, które mówią o tematach bardzo mi bliskich ,które przechodziłem (nie mam tu na myśli gwałtu ani "coming out") jak np. brak bliskości i czułości ze strony rodziców. Takie były czasy i ludzie często byli inni ,mniej świadomi niż następne pokolenie .
Człowieku oprócz górnolotnych słów typu "protagonista" sugerujesz całkowitą niedojrzałość,co potwierdza ocenienie na 10 Transformers. Z czym do ludzi ? Sugeruję pozostać przy bajkach/kreskówkach bo to widać stosowne do twojego stopnia dojrzałości.