SPOJLER nie czytaj jak nie oglądałeś/aś
Cóż za egoistyczna pobudka stała za czynami tego anty-bohatera...
Facet w ciężkiej depresji, który tak naprawdę wymaga konkretnej psychiatrycznej opieki, poświęca się dla przypadkowych osób , próbuje odkupić swoją winę ( wypadek w którym zabija 7 osób) poświęcając swoje narządy i popełniając samobójstwo z meduzą w wannie
Cóż za wykalkulowany i iście psychopatyczny akt skruchy , psychopatyczna matematyka skruszonego i pogrążonego w depresji bohatera, jakby te nowe osoby które uratuje darując im swe narządy miały wymazać tamte 7 zabitych osób w przypadkowym samochodowym wypadku...a co z rodzinami tych zabitych osób, czemu nasz poczciwy bohater nie zainteresował się bliżej i nie niósł pomocy tam gdzie powinien ??
Dla mnie to chory film, bo chora jest kalkulacja bohatera, czego nawet nie trzeba rozpisywać..Chore jest to, że zakochana w nim osoba będzie nosić serce samobójcy, który swoją śmiercią może podarował jej kilka lat życia, ale który jej te życie równocześnie zniszczył, pogrążając kolejną osobą w depresji...
Liczba ofiar które pozostawił po sobie nasz psychopatyczny bohater jest o wiele dłuższa niż te 7 dusz....wliczając w to: nową miłość, brata, kolegę( który znał jego plany) i wiele innych osób
Nic nie usprawiedliwia samobójstwa...winne są wszystkie te osoby, które znając plany bohatera, nie pomogły mu wybić z jego głowy tego egoistycznego i iście chorego toku myślenia...
Ty wolalbys sie zachlac na smierc zapewne ;-) to nie byly przypadkowe osoby tylko wybrane osoby... wypadek tez nie byl spowodowany specjalnie to byl jeden wielki przypadek i nie mozna go za to winic... poswieci sie raczej dla tego ze nie potrafil zyc bez ukochane...l... on nie musial odkupowac win.. przypadek losu sprawil ze byl wypadek.. tak samo ze tyllo on przezyl... raczej nie mogl zniesc bolu ze tylko on przezyl... mial brata ale z ktorym zerwal kontakt... unikal go.. pozatym nikogo nie mial... a kobieta moze zakochala sie w nim.. ale ona miala za chwile umrzec.. a on poswiecil swoje zycie zeby uratowac jej zycie.. kazdy interpretuje jak chce.. film ogolnie bardzo fajny...
Piszesz: "Ty wolałbyś się zachlać na śmierć zapewne" --nie mówimy tutaj o mnie co bym wybrał, ale piszemy o filmie i o czynach bohatera głównego, którego działanie, jak dla mnie, jest zupełnie bezzasadne i głupie. Reżyser uczynił samobójcę bohaterem, to jest jakiś chory tok myślenia, nic nie usprawiedliwia takiego czynu , koniec i kropka. Nie przekonała mnie taka perfidnie wykalkulowana i chora decyzja pogrążonego w depresji bohatera. Śmieszyły mnie też jego starania i sprawdzanie przyszłych dawców, "czy są godni" nosić jego organy. Ratuje tylko tych ludzi których uważa za godnych nosić jego przyszłe organy..co za egoizm, jakby jedno życie było więcej warte od życia innego człowieka..W jednej ze scen rozmawia z niewidomym przez telefon, sprawdza go i w końcu rzuca stwierdzenie, coś w stylu " sprawdzam czy jesteś dobrym człowiekiem" co brzmi jakby sprawdzał czy może mu oddać jego soczewki po swojej śmieci... Testuje jego psychikę, zadręcza telefonami, z czego wynika że jeśli ten :niewidomy, wykazałby jakąś słabość i się załamał to by nie był godny tego by nosić jego organy...To był może zresztą najbardziej psychopatyczny tok myślenia bohatera i najbardziej egoistyczne podejście. Dla mnie jest to historia o anty-bohatrze, który nie miał żadnego zdroworozsądkowego systemu wartości i żadnego poszanowania do życia wogóle, jednostka nadająca się do leczenia i długiej terapii...Beznadziejna jest wymowa filmu, beznadziejne jest to że zamiast łez wzruszenia dostałem film który jest niesmaczny i żałosny....
No nie wiem!! Mnie film wzruszył, bohater mimo ciężkiej sytuacji psychicznej, jest zupełnie sam, spowodował wypadek drogowy, w którym zginęła jego żona, zastanawia się nad własnym życiem, czy jest coś co nada mu sens , gdyby nie było- byłby przegrany powodując tyle tragedii; jego wybór pada na pomoc ludziom niepełnosprawnym, chorym, krzywdzonym, ogólnie takich , od których los się odwrócił, sprawdza ich, może w zbyt drastyczny sposób, ale chce być pewien czy pomagając im idea dobra będzie żywa, a nie kolejną szansę dostaną ludzie obojętni czy egoiści!! To prawda, ze można postrzegać to egoistycznie, aczkolwiek ja uważam, że bohater nie miał tego na myśli, być może chodziło mu też o to, aby został zapamiętany dobrze na tym świecie, jest tu nutka egoizmu, ale czy każdy z nas nie chce aby o nim dobrze wspominano i pamiętano go? Jest tylko człowiekiem, może być słaby. Tak czy inaczej przeprasza później ludzi, którym zdecydował się pomóc za owy sprawdzian, co jest aktem skruchy( widać było, że sprawiał mu ból owy sprawdzian).
Co do samobójstwa, nie można powiedzieć, że było najgorszym wyjściem, to prawda, że żadna śmierć nie ma wytłumaczenia, ale była to jego własna decyzja, zakładanie, że ta kobieta powinna być smutna, gdyż nosi w sobie serce samobójcy jest daleka od jakiejkolwiek racji. Prawdą jest, że wiara uważa samobójstwo za grzech ciężki, aczkolwiek człowiek ten nie wiedział jak żyć po tragedii, i uznał to wyjście najlepszym. Podchodząc racjonalnie do sprawy a nie moralnie, postąpił właściwie, gdyż pomógł wielu osobom, choćby przeczep wątroby, czy oddanie szpiku, uważam to za szlachetne czyny. To prawda nie wymaże to tamtych 7 osób, które zginęły, ale może to nie był cel? Może chodziło a sama idee? O nadanie życiu sensu? Napisałeś, że lepszym rozwiązaniem była by pomoc rodzinom katastrofy, a może nie wiedział jak im pomoc, czy nie zrani ich owa pomocą i czy w ogolę mógł cokolwiek zdziałać, nad tym można tylko gdybać. Aczkolwiek zgadzam się, że osoby znające plany bohatera mogły coś więcej zdziałać, ale najwyraźniej postanowiły uszanować jego wole, zrobiły tak gdyż jego śmierć niosła jakaś nadzieje i ratunek dla innych. Moim zdaniem film rewelacyjny, porusza ważne kwestie i wyzwala wiele emocji, i jak widać skłania do myślenia co daje mu duży +.
A i co do samobójstwa bohatera "Reżyser uczynił samobójcę bohaterem, to jest jakiś chory tok myślenia" , to poezja światowa zawiera naprawdę dużo wielkich dzieł, w których bohaterowie popełniają samobójstwa, gdyby każdego autora nazwać chorym za takie działanie to wykaz dobrych książek naprawdę by się zmniejszył!! I pytanie na koniec xD Jaki Twoim zdaniem powinien być zdroworozsądkowy system wartości bohatera w tej sytuacji? W co powinien wierzyć, czego się trzymać i jak postępować??
Lubię ten film właśnie za poruszenie tego tematu. Założę się, że wiele ludzi rozumuje właśnie jak on, a ten film wreszcie pokazuje inny niż dotąd prymitywny typ samobójcy, którego można zaliczyć do kategorii "słuszne"/"niesłuszne". Moim zdaniem życie ludzkie jest często znacznie bardziej skomplikowane.
(Tak na marginesie - sam motyw spłacania win swoim własnym życiem występuje w wielu filmach, np. w "Constatine" więc chyba nie na to należy zwrócić uwagę...)
"Ratuje tylko tych ludzi których uważa za godnych nosić jego przyszłe organy..co za egoizm, jakby jedno życie było więcej warte od życia innego człowieka.." Jeśli wg Ciebie jest to egoistyczne zachowanie to najwidoczniej nie zrozumiałeś do końca najważniejszego problemu dotykającego osób oczekujących na dawców... Stąd też i Twoja ocena. Egoistyczną postawą byłoby to, gdyby motywem przewodnim filmu było samobójstwo. Jednak w tym przypadku przyświecał temu jasno sprecyzowany cel. W dodatku szanse tych osób którym się "udało" , w rzeczywistości gdyby nie jego "pomoc", byłyby minimalne. To nie jest tak, że swoje organy przypisał osobom, które były godne je przyjąć. Tego w filmie do końca nie pokazano, ale zdaj sobie sprawę, iż znalezienie dawcy wiąże się ze zgodnością wielu badań. Nie każdy mógł więc je otrzymać gdyż w rzeczywistości nie miałyby szans się przyjąć. Bohater filmu, mało tego, że sam poprzez spryt, zaangażowanie i szczerą chęć rehabilitacji(jeśli można to tak nazwać), na własną rękę znalazł osoby, którym ziemia nie była lekką, to w dodatku oddał wszystko co miał aby ich życie jeszcze kiedyś nabrało barw szczęścia, którego prawdopodobnie w takim rozmiarze nie mieli szans doznać. Egoizmem nie jest to, kiedy oddaje się życie za drugiego człowieka. Wg mnie tak też w tym przypadku było... Tim oddał życie za tych, którym swoim heroicznym czynem na nowo je przywrócił. Poświęcił nie tylko swoją młodość ale także talent i marzenia których sensu pozbawiła go ta tragedia z której uszedł z życiem. Film naprawdę wzruszający, szczególnie ostatnie chwile. Polecam każdemu, bez względu na poglądy.
Czy rodziny ofiar wypadku mogły się czuć inaczej niż rodzina Bena po jego śmierci ? Gdyby np mój brat umarł , w tym pomagając innym .
Napewno bym go uważał za kogoś "wielkiego" i uszanował bym jego wybór , lecz smutek i tęsknota by pozostała tak jak w przypadku rodzin od których odeszli ich bliscy .
proszę aby ktoś to wyjaśnił.
Niezła opinia z którą częściowo się zgodzę. Jeśli jednak piszesz, że lista "ofiar" wypadku była dłuższa niż siedem, to pamiętaj że potem ratując życie innym uchronił też ich bliskich przed bólem straty. Bilans jakby się wyrównuje, choć to akademickie rozważanie.
Słusznie podchodzisz do rzeczy i bardzo konkretnie. 99% widzów tego filmu nie zgodzi się z Tobą, ponieważ widzi w naszym bohaterze tylko świętego altruistę. Zgodzę się z tym, że po wypadku który spowodował musiał przeżyć wielka depresję, ale droga którą objął to droga przez mękę - uratował życie `7 duszom` ale fakt, że pozostawił po sobie dodatkowy ból: nowej kobiecie, bratu, przyjacielowi od kołyski. Średnio rozsądne, choć poniekąd szlachetne.
Człowiek rozsądny nie ratowałby osobnych istnień, tylko poświecił własne życie dla ratowania "setek" - nawet pojedyncza jednostka, ale zdecydowana, jest w stanie zrobić naprawdę mnóstwo dobrego dla potrzebujących, np: prowadząc fundację, poświęcając się na wspieranie chorych, szukanie im dawców, szukanie pieniędzy na ich leczenie, na wyrywanie z biedy itd itp, pół do popisu jest wiele.
Nasz bohater poszedł za głosem serca, które rozerwane bólem kazało mu odpłacić światu dokładnie tak jak ów świat stracił - w siedmiu istnieniach.
Doceniam niezłą formę realizacji, sam zamysł fabuły, grę aktorską Willa, ale osobiście nie mogę go przecenić.
Film oglądałem drugi raz i dalej niezbyt mi się podoba, choć tym razem na pewno go zrozumiałem. Po pierwszym seansie chyba nie wszystko było dla mnie jasne, teraz to się zmieniło, dlatego podnoszę ocenę o jedno oczko
6/10
nie rozumiem Twojego oburzenia w temacie .... wypadek byl PRZEYPADKIEM nie zbail ich ecelowo po za tym pomogl tym osaoba nie poniewaz byl egoista ... nie mogl nim byc bo egoista mysli TYLKO o sobie a nad nim ciazylo ogromne pczucie wiiny skoro zel zrobil ratujac tyhc ludzi i przy okazji zabijajac siebie to co mial zrobic Twoim zdaniem ? Wskrzesic ich ...?;/ nie widze sesnu w tym temacie ale najbardziej razi mnie Twoje oburzenie ciekawe co bys zroibl/a na jego miejscu nie jeden by sie zalamal i powiesil ale on tego nie zroibl chcial pomoc innym ludziom jak odkupienie swych winn choc zalowal tego caly czas ... noi wreszcie gdyby by egoista chcial by Ci ludzie rozglaaszali jakoby byl bohaterem
nie rozumiem Twojego oburzenia .... ponadto co jest z Tb nie tak ? Jestes jakims zagorzlaym fanatykiem religijnym czy jak fakt nic ie usprawiedliwa samobjstwa ale pomysl jak Ciekzo bylo jego poozenie 7 osob na sumieniu nikog kto by o tym iwedzial i mogl by mu pomoc pocieszyc ... ale zaraz "pomoc" "pocieszyc" jak w takiej sytuajci wgle moze to cos pomoc w wypadku zginelo 7 niewinnych osob i kobieta ktora kochal nad zycie ... nie uwazam vby byl EGOISTA niemogl nim byc bowiem myslalby tylko o sobie i nie zbaranialby tym ludziom mowic kto im pomogl robilby to wszytko otwarcie takie male "publiczne odkupienie win" ale on tego nie chail.. a co do robienia z niego bohatera .. hmm.... to dosyc trudne bowiem film ukazuje go raczej jako meczennika bowiem doswiadczyl w swoim zuciu bardzo duzo cierpienia .. koniec
Ja zaś początkowo filmu trochę nie zrozumiałem, ale jak przeanalizowałem fakty, to wszystko złożyło się w logiczną całość, dla mnie wydarzenia w filmie mogłyby być pokazane w trochę innej kolejności, Smith naprawdę zagrał świetnie, jak na niego przystało, wzruszające bardzo zakończenie, ale miało ono specyficzny urok w sobie, ja daję 8/10
Ja również jestem zawiedziony tym filmem jako, że od znajomych nasłuchałem się o nim wiele dobrego. Wydaje mi się jednak, że duża w tym 'zasługa' Willa Smitha. Jego gra aktorska denerwowała mnie chyba najbardziej z całego filmu. Szczególnie jego pseudo zbolała mimika byłą mi kamieniem u szyi. I nie bardzo potrafię to zrozumieć, bo w niektórych obrazach Smith gra poprawnie lub nawet dobrze, natomiast w innych (jak tu) odwala fuszerkę. Może to syndrom wypalenia zawodowego a może po prostu rola go przerosła. Trudno rozstrzygnąć...
Dodatkowo po części potrafię się zgodzić z założycielem tematu. Wg mnie to, co robi główna postać jest tak dziwnie wykalkulowaną rzeczą, że nie czułem tu altruizmu (w przeciwieństwie do większości widzów), tylko raczej wyrafinowaną grę schorowanego człowieka. Ja do końca nie potrafię określić, jak w tym przypadku naprawdę było, gdyż film, jego scenariusz jak i gra Smitha nie dały mi na to jednoznacznej odpowiedzi. Niemniej mam wrażenie, iż twórcy osiągnęli skutek odwrotny do założonego. Nic to - nie pierwszy i nie ostatni raz spotyka mnie zawód z powodu filmu, którym większość ludzi się zachwyca. Moja ocena "Siedmiu dusz" niestety nie może być wysoka - obraz nie jest porażką, jednak jestem nim zawiedziony, stąd tylko 4/10.
Pozdrawiam
Bardzo mądre słowa, na forum dotyczącym tego filmu rzadko spotykane. Ja również uważam, że sposób niesienia pomocy który wybrał nie jest heroicznym czynem a zwykłą próbą rehabilitacji i wyczyszczenia sumienia. Ludzie, którzy dają 10 tylko dlatego, że facet się zabił (tak swoją drogą sposób popełnienia samobójstwa jest całkowicie nierealistyczny - serce może być organem do przeszczepu tylko w przypadku śmierci mózgu) oglądali film bezmyślnie. Ale świadczy to o tym, że reżyser obrał świetną strategię gry na emocjach (jak chociażby patetyczna scena spotkania Emili i Ezry na końcu filmu). Ten film to przerost formy nad treścią, ale z uwagi na to, że większość ludzi ogląda film nie zastanawiając się nad nim, a po smutnym zakończeniu uważa, że właśnie obejrzeli arcydzieło ówczesnej kinematografii, plasuje się on wciąż w czołówce gatunku.
przeciez miłośc jest najbardziej egoistyczą z emocji, a o tym jest ten film wiec czemu tu sie dziwic?
PIERWSZE CO TO PRZEPRASZAM ZA TO CO POWIEM, NIE MAM ZAMIARU NIKOGO URAZIĆ
jupiter_from_mars .... i parę osób Twojego typu (wybacz, że akurat na Ciebie padło ale Twoja wypowiedź jest chyba najbardziej wyrazista z pośród wszystkich) eeeeee, zachowujecie się jakbyście się co najmniej znali na problematyce filmu :) spuszczacie się nad swoją durnowatą opinią a CHU** się znacie... nie czaję czegoś takiego
Nie no widzę, że mam do czynienia z ekspertem odnośnie mojej osoby. Chuuja mój drogi to Ty się znasz. Bardzo żeś obrazowo wytłumaczył swoja opinię, pozazdrościć Ci można dobrego wychowania i erudycji:P Uważasz film za genialny - Twoje prawo, ale nie besztaj przy tym ludzi, którzy mają odmienne zdanie. I nie pisz, że nie masz zamiaru nikogo obrażać, bo popadasz po prostu w głupotę w swej wypowiedzi (zaprzeczasz dziecko sam sobie). Ale widzę, że ksywę masz odpowiednią do poziomu inteligencji. Spadaj lepiej trzepać kapucyna przy "7 duszach" CYMBALE:P
Film jest bardzo dobry i mocno porusza problem winy, samobójstwa i związanych z tym dylematów moralnych. Dla osób nazywających się katolikami, każde samobójstwo powinno być złem, nawet jako ofiara złożona w imię życia innych. Jest to bardziej skomplikowany problem, który był roztrząsany w przypadku kanonizacji ojca Kolbego - Kolbe oddał życie za współwięźnia w obozie koncentracyjnym, przez to mógł zostać nieuznany świętym.
Moim zdaniem transplantologia tak jak każde naukowe osiągnięcie otworzyła dwa nowe światy problemów dobra i zła. To wspaniałe, że można ratować ludzi, którzy dawniej byliby skazani na śmierć lub wegetację. To wspaniałe, że moje "doczesne szczątki" mogą nagle się okazać czymś bardziej wartościowym niż garścią prochu. Z drugiej strony przerażające jest, że dzika transplantologia stała się "kanibalizmem XXI wieku". Od czasu do czasu można usłyszeć o porwaniach dla organów lub wycinaniu potrzebnych organów chińskim więźniom - w Chinach dokonuje się najwięcej tych zabiegów, ze względu na prawie nieograniczoną ilość "dawców".
Moim zdaniem Thomas zrobiłby lepiej poświęcając swoje życie osobom chorym, ale nie poświęcając go rozdając swoje organy. To może zabrzmi okrutnie, ale tak naprawdę to nie był pełnowartościowy dar. Był zdecydowany na samobójstwo, więc rozdał to co mu zbywało. Jasne, że przecież nie zabierze w zaświaty swojego ciała i domu. Byłoby lepiej, gdyby każdy samobójca oferował swoje organy do przeszczepu, ale czy nie byłoby lepiej gdyby było mniej samobójców? Czy nie byłoby lepiej, gdyby Thomas żył z Emily tak długo jak to możliwe dając jej miłość? Czy nie byłoby lepiej, gdyby kontynuował przyjaźń z ludźmi, którym chciał pomóc? Widocznie nie pojawił się nikt, kto byłby w stanie pomóc jemu.
Przypomina się sprawa "Cierpień młodego Wertera" - nagły wzrost samobójstw wśród młodzieży z XVIII w. Nazwano to później "efektem Wertera". Miejmy nadzieję, że ten film przyczyni się do pozytywnego odbioru transplantologii, a nie stanie się podpowiedzią jak nadać wartość swojemu samobójstwu.
wreszczie chociaż jedna osoba( na tym portalu )w sposób jasny zrozumiała moją myśl, z tym że ja tak ładnie nie umiem tego przekazać.
Dzięki. Dokładnie jest jak piszesz..
przecież na litość boga, o to chodziło żeby wszyscy wiedzieli do czego on dąży! chyba autorzy nie wstawialiby na początek sceny kiedy mówi że strzelił samobója jeśli nie chcieliby żeby wszyscy to wiedzieli? szczena może opaść wszystkim nie tylko jak się okaże że "twoja stara to twój stary", ten film jest świetny, bo jest zajebiście zagrany, ma dobry scenariusz, dobrą oprawę muzyczną, ma dużo dobrych, statecznych, dopracowanych kadrów i takie blablablablablablablaba... za dużo się naoglądaliście wszyscy szklanych pułapek i takich tam.