Film był dobry. Chciałem nawet dać wysoką ocenę, ale poszukałem informacji na temat
tego napadu i zmieniłem zdanie. W zapowiedzi było napisane, że film jest luźno oparty na
faktach, ale nigdy bym nie przypuszczał, że te fakty w tak brutalny sposób zostały
przeinaczone i prawda została tak przekłamana.
Spodziewałem się, że to "luźne" podejście to będzie dorobienie fikcyjnej otoczki do
prawdziwego zdarzenia, a nie oparcie się na prawdziwym napadzie, ale zrobienie z tego
całkiem innego - nieprawdziwego filmu. Z tego obrazu wynika, że Grześ był ofiarą, która
dała się wsadzić, żeby chronić kolegów (jakie to szlachetne, chyba się rozpłaczę... :)) Z
informacji prasowych na temat tej zbrodni wynika jednak coś zgoła odmiennego. Wszystkie
artykuły i notatki mówią, że to on był głównym prowodyrem i z zimną krwią zabił 4 osoby. Co
więcej, nie było tam dziadka z wnuczkiem, tylko 3 kasjerki... Ten film to pogwałcenie pamięci
rodzin ofiar o tragedii, jaka ich spotkała!
Za perfidne oszukiwanie opinii publicznej i chamskie przekłamanie daję o połowę mniej
gwiazdek, niż planowałem.
Napad był tylko bodźcem do powstania filmu, a nie jest to film dokumentalny, więc nie musi pokazywać dokładnie tego co stało się w 2001 roku.
Zresztą w recenzji kinowej pisze że film nie jest próbą odtworzenia tamtych wydarzeń.
Jak dla mnie film dobry, fajne nawiązanie do "Zbrodni i kary", muzyka też na plus.
Ale za to dorobili historię, w której jest wiele ciekawych nawiązań do Dostojewskiego. Brak pieniędzy doprowadzający bohatera do zbrodni (tyle, że tam bohater naprawdę zabił), jego późniejsza przemiana, znajomość z małoletnią dziwką, która sprzedaje się, bo jej ojciec-alkoholik (który i tu i tu lubi patetycznie opisywać swoje nieszczęście) nie może wyżywić rodziny, siostra, która chce wyjść za mąż dla pieniędzy (matka jest zachwycona, a brat wk*wiony), szczegółowy opis "miejskiego syfu"... Nikt mi nie wmówi, że to wszystko przypadek. Tak więc akcja filmu zainspirowana została częściowo tym napadem, a częściowo literackim arcydziełem.
Niestety film ma duże niedoróbki warsztatowe (gra głównego bohatera, kulejące dialogi, słaba reżyseria), co znacznie zaniża moją ocenę. Ale i tak było nieźle.
Ciężki film, bardzo depresyjny. W wielu miejscach Polska wygląda właśnie tak, niestety. Zapewne można byłoby go zrobić lepiej, ale nie zmienia to faktu, że Leszek Wosiewicz jest prawdziwym mistrzem czarnych klimatów. Masz doła? Obejrzyj "Rozdroże Cafe", będziesz miał większego...