niestety fil mnie rozczarował. był reklamowany jako film miłosny, a w filmie wątek miłosny jest tylko draśnięty.
Oczekiwałem dobrego dramatu, gdzie bohaterowie rozdarci pomiędzy dwoma miłościami, obowiązkami przeżywają swoje rozterki. Tu niestety za dużo jest historii PRL. Nie twierdzę, że historia jest zła i należy ją zapomnieć - wręcz przeciwnie należy ją pielęgnować i chronić przed zapomnieniem. Wracając do filmu.
Sam temat bardzo ciekawy. Niestety reżyser nie pokusił się by ukazać głębię ludzkich cierpień, rozterek. wszystko w tym filmie jest bardzo płytko i powierzchownie ukazane.
Miłość agenta SB i Różyczki poza jedną sceną ukazana jest brutalnie, akty miłosne to prawie gwałt. Bezpardonowe wsadzanie ręki w majki trudno nazwać mi zalotami. może chodziło o ukazanie żywiołowości takiego uczucia, jednakże zakochany facet nie traktuje partnerki jak szmaty a czasem odniosłem takie wrażenie - po kłótni kochanków on wygarnia jej że ma wejść do łóżka obcemu facetowi. Każdy normalny zakochany facet nie chce "społecznej" kobiety. Wystarczyło rozbudować wątek wahania, powiedzeć, że robi to dla niego z miłości do niego, pokazać jej łzy. Niestety 2 min później Karolina potulnie podpisuje oświadczenie o współpracy z SB i bierze się do "pracy".
W trakcie gdy mieszka u obserwowanego nie ma pokazanego rodzącego się w niej uczucia - ot nagle wskakują razem do łóżka po czym TW pisze raport. Są pewne przebłyski, gdzie w stosunkach z małą dziewczynką agentka ukazuje trochę serca i ludzkich odruchów, jednakże jest to za mało rozbudowane by stwierdzić, że agentką zaczynają szargać sprzeczne uczucia. Przez prawie cały film miałem wrażenie, że robi to tylko zawodowo.
Podobnie agent SB jest płytki w uczuciach. wystarczyło by po wieści o planowanym ślubie powiedział jej że ją kocha - jedno krótkie zdanie a tak wiele by ukazało w tym filmie. Szkoda, że nie została ukazana żadna próba odzyskania uczuć przez agenta SB, co przecież jest normalnym odruchem w zerwanych związkach, gdzie oboje nadal się kochają.
Jestem młodym człowiekiem i z przykrością stwierdzam, że nie znane mi były nastroje tamtych czasów. Zabawy szpiegowskie oglądałem jak sensacyjny film i nie traktowałem ich poważnie. Nie dane jest też widz nie znający owych historii był w stanie pojąć nastroje społeczne - na szczęście osoby starsze w porę mnie uświadomiły przez co film nabrał znaczenia. Po pośpiesznej "lekcji historii" po filmie stwierdzam jednak że, tło historyczne jest ukazane bardzo realistycznie i szczegółowo.
Niestety reżyser zapomniał chyba, że większość widownii kinowej to ludzie młodzi, nie pamiętający roku 1968. W samym filmie brakowało mi dosłownie kilku bezpośrednich kwestii słownych aktorów by wyjaśnić całą tą nagonkę na Żydów, literatów, ukazania konspiracyjnego działania Radia Wolna Europa i społeczeństwa. Przez prawie 2 godz film jest mało zrozumiały dla szarego laika PRL jakim jestem (i chyba nie tylko ja)
Szkoda, naprawdę szkoda, że analiza ludzi w tym filmie praktycznie nie istnieje, a to podstawowy cel kręcenia dramatów,. Zwłaszcza miłosnych jak reklamowano ten
3/10