PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1311}
5,5 64 tys. ocen
5,5 10 1 63885
3,6 37 krytyków
Quo vadis
powrót do forum filmu Quo vadis

Powieść Henryka Sienkiewicza doczekała się dotychczas pięciu ekranizacji na dużym ekranie (ostania była z 1951 roku w reżyserii Mervyna LeRoya z Peterem Ustinovem w roli Nerona) oraz 6-odcinkowego serialu telewizyjnego, przygotowanego przez włoskiego reżysera Franco Rossiego z fascynującą grą austriackiego aktora Klausa Marii Brandauera w roli Nerona.

Nie ma sensu zestawiać i porównywać tych wszystkich dzieł z polską produkcją Jerzego Kawalerowicza, który chciał uchwycić przede wszystkim wątek miłosny młodego rzymskiego dowódcy Marka Winicjusza (Pawłowi Delągowi jak najbardziej w tej roli do twarzy) do pięknej chrześcijanki Ligii (poprawny debiut modelki Magdaleny Mielcarz), niewolnicy zaadaptowanej przez starego konsula Plautusa i jego żony Pomponii Grecyny (dobra Danuta Stenka).

Marek i Ligia są z innych światów. On pełen goryczy, kompletnie nie rozumie jej miłości do Chrystusa Jezusa. Ona chciałaby, żeby on należał do jej świata. Inaczej sercem go kochać nie będzie, choćby stała się jego niewolnicą.

Marek Winicjusz przybywa na dwór cezara Nerona (rozśpiewany Michał Bajor, nieco za groteskowy), gdzie jego wuj Petroniusz (Bogusław Linda - to dobry aktor), wielki erudyta i esteta, pełni rolę doradcy w kwestii elegancji. Nie ukrywa przed siostrzeńcem swojego niepokoju o państwo, które pod rządami szalonego władcy i jego rozpustnej żony Poppei Sabiny (Agnieszka Wagner - słusznie walczyła z reżyserem, by jej rola została rozbudowana; aktorka bardzo się postarała i nie winię jej, że Poppea nie pełni w tym filmie roli steru nienawiści i okrucieństwa w rękach Nerona, jest tylko tłem, a szkoda) chyli się ku upadkowi.

Cały czas Marek Winicjusz broni się przed miłością bożą. Nie chce jej przyjąć od ludzi wierzących, ale w finałowej scenie tego doświadcza i oznajmia swojej ukochanej Ligii o zmianie, jakiej dokonał w jego życiu Bóg. Widzi różnicę między ludzką miłością (eros, filos) a bożą miłością.

Brakowało mi w filmie ukazania tej zmiany w osobie Winicjusza. Jest tylko szkic, ale brakuje mocnych barw. Nie myślę winić za to Pawła Deląga, który i tak mnie pozytywnie ujął swą grą, ale może za duża odpowiedzialności spoczywała na reżyserze, bo wziął na siebie i scenariusz. Sam nie wiem, gdyż twórca pozostał jednak wierny powieści.

Dużym plusem jest znakomita muzyka Jana A.P. Kaczmarka. Robi wrażenie scena z lwami (zwłaszcza gdy jeden z nich wyrywa małe dziecko z rąk wierzącej matki) oraz las krzyży w Koloseum. Superowo prezentują się na ekranie: Franciszek Pieczka jako apostoł Piotr, Krzysztof Majchrzak jako bezwzględny Tygelinus, Zbigniew Walerys jako Paweł z Tarsu, Teresa Marczewska jako Miriam, Małgorzata Pieczyńska jako o krok od nawrócenia na chrześcijaństwo Akte, Jerzy Trela jako podstępny Chilon. Nie budzi wątpliwości chrześcijański Herkules - Ursus w wykonaniu mistrza Polski w judo Rafała Kubackiego. Pięknie są też fotografowane twarze i tło przez operatora Andrzeja Jaroszewicza.