Po całkiem niezłym wstępie ( do momentu odnalezienia powieszonych pod mostem dzieciaków) nastąpił jakiś koszmarny zlepek nie wiadomo czego. Kompletnie się pogubiłam i zwyczajnie nie wiem "co reżyser miał na myśli". Porażka. Długi, nudny, dziwaczny...Nie wiem, może to film z gatunku tych, które trzeba obejrzeć kilka razy, żeby się połapać ale ja odpuszczam. Szkoda czasu,wolę posłuchać muzyki albo poczytać książkę.
Po 2 latach odpowiadam. Fakt że zlepek bo inaczej nie byłby to dreszczowiec ( żaden horror). Trochę trzeba się zagłębić w filozofię buddyzmu by go przetrawić. W przypadku tego filmu widzę bardziej naleciałości ZEN - skupienie się na pustce itd. Jeśli chodzi o porypany horror o kulcie to The Void jest dobry