boze nie wiem co w tym filmie ciekawego jest caigłe przeklinanie Dla mnie bardzo słaby ten film jest tlyko ponad 2 godziny straciłem przez niego
szkoda ze tylko tyle zauwazyles w tym filmie... coz pokemony sa krotsze to fakt...
Zgodze się Pokemony są krótsze i do nich cie odsylam!! PULP FICTION RULEZZZZ!!!
No jeśli ciapek faktycznie w tym filmie zauważył tylko przeklinanie to powinien sobie co najwyżej Pokemony oglądać.
film beznadziejny!!! jest o niczym!!!
czym tu sie zachwycać, tylko tym, że wszyscy sie zachwycają to żeby nie odbiegać od reszty też gadacie, że jest świetny!!!
ten film jest bez sensu, tylko aktorzy świetni a grają pewnie tylko dlatego, że to wszystko są kumple reżysera:p
film beznadziejny!!! jest o niczym!!!
czym tu sie zachwycać, tylko tym, że wszyscy sie zachwycają to żeby nie odbiegać od reszty też gadacie, że jest świetny!!!
ten film jest bez sensu, tylko aktorzy świetni a grają pewnie tylko dlatego, że to wszystko są kumple reżysera:p
Heh... młody, takie prowokacje jak twoja są nawet śmieszne, do momentu w którym... przestają być śmieszne ;> A wypowiedzi w podobnym stylu i na podobnym poziomie było na tym forum już wiele więc ten moment miał miejsce baaardzo dawno.
To już jest szczyt. Mam w dupie czy prowokacja czy nie. Skąd się biorą ci ludzie. Pierdolą(sorry za wulgaryzm ale inaczej sie nie da) o każdym filmie,mimo iż często go nie widzieli lub jak widzieli to im się nie podoba. Ale np. to że gościu nie pojął fabuły wcale mnie nie dziwi. Niestety muszę to napisać. PEŁNO DRECHÓW O ZEROWYM POZIOMIE IQ POJAWIA SIĘ NA FILMWEBIE. Młody przegiąłeś kurwa swoją głupotą pałę na maxa!!
a tarantino nie kręcił dwójki pulp fiction, ale kill billa już tak, więc się nie mądrzyj człowieku!!!
jesteś typem fanatyka, który sie zakochał w tarantino i nie umie spojrzeć obiektywnym okiem na nic, poprostu wszystko co robi tarantino dla ciebie jest super-jakby ci krzyuwdził kogoś z rodziny tez bys powiedział ze jest zajebisty!!! a tak zdradze ci sekret: on robi te filmy dla kasy wiedząc że takie matoły jak ty sie na to nabiorą!!!
ps. kill bill mi się podobał i sam się nabrałem;]
Kill Bill jest jednym filmem podzielonym na dwie części; być może Tarantino prezentując taką formę chciał być nowatorski, ale nie da się ukryć, że chciał przy okazji więcej zarobić. Też mi się nie podoba ten podział, ale nie straciłem szacunku do Tarantina, a zrobiłbym to, gdyby nakręcił do któregoś ze swoich filmów nieplanowany wcześniej sequel, np. Pulp Fiction 2: Nowe przygody Julesa Winnfielda, tylko po to, żeby na nim zarobić, bo ludzie i tak poszliby do kina. Więc Kill Billa się nie czepiaj, bo to co innego ;)
Jakie jest w tym filmie przesłanie? Prawdopodobnie żadne ;) Ten film to ZABAWA W KINO, w dodatku dobrze obsadzona, genialnie muzycznie opatrzona i ogólnie bardzo udana, co dowodzi geniuszu reżysera.
Film ma Ci się prawo nie podobać, masz prawo wyrazić swoją opinię, ale argumenty typu "aktorzy grają pewnie tylko dlatego, że to wszystko są kumple reżysera" nie są zbyt poważne, nie uważasz?
Pozdrawiam...
mam nadzieje, że nie widziałeś tej wersji z tlumaczeniem jaki dano w Gazecie Dziennik z tymże filmem, bo tamto tłumaczenie to najprawdziwsze zbeszczeszczenie genialnego filmu. Przykładowo ( - OK? / - Kurwa nie ok!)
gdy tymczasem ja znam inną wersję. (-Ok? / - Kurewsko daleko od ok.) Chyba widać róznicę? Ale jak się chce mieć taniej płytkę z filmem to sę różnie na tym wychodzi... Nie ma też słynnego tekstu z jesienią średniowiecza i ciągle słyszysz jak lektor mówi słowo "Kurwa" nawet w miejscach do tego kompletnie nie pasujących, szczególnie językowo w naszym kochanym języku.
(- To był pierdolony cud! / - Gówno chodzi po ludziach.)
prawda jest taka że tłumaczenie z premier jest wierniejsze pierwowzorowi ... czy lepsze od tłumaczenia pani Galązki-Salomon to już inna kwestia, poza tym na orgyginalnej wersji dvd jest to samo tlumaczenie co w dzienniku więc nie wiem o co biega
p.s czy ktoś wie moze jakie tłumaczenie jest teraz w kinach ?
A ja się podpisuję - ten film to prawdziwe i wielkie "Pulp Fiction" - w wolnym tłumaczeniu Twój tytułowy gniot jest całkiem celnym określeniem czy raczej streszczeniem. Forma totalnie przytłacza tu treść... Przekrzyczane pseudo-dzieło, w którym po tych wszystkich och'ach i ach'ach Wielkich Nazwisk "ludziom na poziomie" (i znów cudzysłów) "nie wypada" skrytykować niczego.
Szacunek dla tych, którzy potrafią stawić opór tępej propagandzie ;)
A ja się nie zgadzam ze wszystkimi, który uważają, że film to gniot - cóż, nie przez przypadek ktoś rzekł, że są ludzie niepotrafiący docenić sztuki, lubujący się w prostych rzeczach...
PULP FICTION prostą rzeczą nie jest, w chwili swojej premiery był czymś czego wcześniej jeszcze nie było, a to, że niedługo projekcja tego filmu w polskich kinach znów się rozpocznie chyba coś znaczy, no nie ?
Trzeba przyznać, że ciężko jest oceniać taki film, z jednej strony zapisał się on na kartach historii jako klasyk, z drugiej oceniam go "tylko" (dla innych "aż") na 8...
MI film się podobał i nie pofatyguje się by wymieniać jego plusy (których jest przecież więcej niż minusów) bo itak zaraz znajdzie się ktoś kto, zbanuje mój koment i wmówi, że jestem w jakimś sojuszu z obrońcami Tarantino.
Zgadzam się niemniejjednak z ludźmi, którzy twierdzą, że film jest długi, ale warto go obejżeć, żeby zobaczyć (i tu cytat z reklamy ACTIMELA) jak działa na Ciebie.
no i ok. każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie a nie odrazu wyskakiwać z jakimiś wyziskami i wyzywaniem od dresów jak to zrobił ktoś kilka postów wyżej. mi sie film nie podobał i to napisałem. bo dla mnie najlepszą oceną filmu jest zazwyczaj to, że gdy włącze go sobie przed snem i nie zasne na nim tzn ze mnie wciągnął i "dla mnie", powtarzam "dla mnie" jest dobry!
ale każdy może sie z tym nie zgodzić. chyba że ktoś jest zapatrzonym bez reszty fanatykiem, któy widzi tylko czubek własnego nosa i wydaje mu sie, ze tylko on ma racje i wtedy zaczyna się chamstwo!!!
pozdrawiam
Ja już ze 4 razy widziałem (w tym jeden raz w kinie) i muszę przyznać, że film jest świetny. Nie tylko zabawa filmowymi konwencjami, nie tylko rozbrajające dialogi i dobrzy aktorzy, ale taż przecież coś przekazuje. Mam na myśli monolog (bo mimo że kierowane do drugiej osoby, to w zasadzie jest to monolog) Julesa...daje do myślenia. W każdym razie mnie dało.
PS. Spodobał mi się, zanim jeszcze wiedziałem, co to za stwór "Tarantino", więc proszę bez tekstów, że tylko z powodu nazwiska reżysera jest to jeden z moich ulubionych filmów.
A ja muszę powiedzieć, że jak pierwszy raz zaczęłam oglądać film to sobie pomyślałam, że tyle przekleństw i w ogóle. Ogólnie to nie lubię wulgarnych i brutalnych filmów (np. Kill Bill prawie w ogóle mi się nie podobał - za dużo tej brutalności), jednak jak zobaczyłam Pulp Fiction w całość (bez lektora)to po prostu 10/10 bez gadania! Przezabawny! Może jestem trochę tzw. fanatyczką, ale rozumiem, że ten rodzaj humoru może nie wszystkim przypaść do gustu i nie należy tu nikogo za to obrażać! Dla mnie film był genialny i zajmuje u mnie pierwsze miejsce!
Co do Tarantina - fakt robi brutalne, wulgarne filmy, ale taki ma już styl. Trzeba także przyznać, że za coś musiał zdobyć uznanie, więc może warto pomyśleć, czy w tych filmach kryje się coś więcej...
Najlepsze sceny moim zdaniem to wybieranie broni przez Willisa i ratowanie naćpanej Mii - boskie. Zresztą cały film jest świetny:)
A ja to ujme tak. Gdy ten film po raz pierwszy oglądałem to tak się śmiałem, że nie panowałem nad sobią. Nie mogłem złapać oddechu. Przypuzsczam, że jak by się chciało mi szczać podczas seansu, to bym się zlał, bo dosłownie co 5 sekund strzelali jakiś tekst, albo była jakaś śmieszna sytuacja.
Film kultowy, film kultowy, film kultowy, film kultowy, film kultowy, film kultowy, film kultowy, film kultowy, film kultowy, film kultowy,
Wstrząsnął Tobą do tego stopnia, że zacząłeś się jakąć, czy w poprzednim wcieleniu byłeś papugą? 8)
Sami jesteście gnioty. Większość z Was pisze że film nie ma przekazu.. A dobra komedia ma przesłanie ? Oczywiście że NIE. Film jest typowy do rozerwania się a Wy wszędzie doszukujecie się "Głebokiego przesłania, wzbudzenia refleksji" znawcy kinematografii.. phi. Po Waszych opiniach widać że też nie jesteście zbyt lotni.. Dalej nie będę się rozpisywać bo szkoda czasu.
Zależy co dla Ciebie jest dobrą komedią. Bo ja rozróżniam filmy ambitne, no i - jak nazwał to Autor tematu - gnioty. Dobra komedia oprócz humoru z wyższej półki posiada również drugie dno - przesłanie, czy morał - jak kto woli. A na seansach najwięcej jest ludzi, którzy ryczą entuzjastycznie za każdym celnym rzutem mięsem. Może przekleństwa zastępują tu sztuczne wybuchy śmiechu, z jakimi doczynienia mamy w tępych sitkomach? [Tylko dywagacje...]
humor z wyzszej polki... ok ale co to znaczy... czy z wyzszej polki jest monty python? bo jezeli tak to oznacza to np faceta o 3 posladkach. moralu ani przeslania tu nie widze a smieje sie zawsze. albo skecz o papudze czy najsmieszniejszym (smiertelnie smiesznym) dowcipie.
z humorem jest jak z browarem jedni lubia tyskie a inni guinnessa. i co zabronisz ktoryms z nich pic piwa?
jak slusznie rowniez zauwazyles/las ludzie rycza entuzjastycznie za kazdym CELNYM rzutem miesem. i moze o to chodzi.
a tak na marginesie trudno po ludziach zajmujacych sie morderstwami na zlecenie oczekiwac salonowego jezyka. to bopiero byloby sztuczne.
No więc tak ja (i kilka innych osób) ma prawo zanegować ten film, jak i ktoś inny fascynować się nim. Ale (zrozumiały chyba) sprzeciw budzi we mnie przedstawianie tego wszem i wobec, jako wiekopomnego dzieła - wręcz legendy kina. Bo celne rzucanie mięsem ustawione obok tytułów prawdziwie gangsterkich (wyrosłych z tradycji rycerskiej i mających wyraźne przesłanie - patrz np. westerny, ew. filmy z prawdziwie wysokiej półki tj. "Ojciec Chrzestny"), jakoś cienko wypada. I nie jest to kwestia braku tolerancji - choćby "Adwokata Diabła", również dość drastycznego i wulgarnego miejscami, oglądałam z zapartym tchem i wszelkie ścierwa lingwistyczne w pełni tłumaczył ostateczny morał filmu. Długo by rozmawiać - Ty już wiesz chyba czemu ja neguję film. I nie przekonują mnie przytaczane przez Was rzekome jego zalety, podkreślające jeno pustotę intelektualną obrazu.
ok... tylko ty zakladasz ze ten film mial byc w zamierzeniu dzielem intelektualnym. a wez pod uwage inna mozliwosc...
q.t. kocha kino, pracowal przez lata w wypozyczalni video, swiadomie stworzyl pastisz gatunku (robi to zreszta nadal), bawi sie tym co kocha.
moim zdaniem nie nalezy doszukiwac sie w pf drugiego dna, intelektualnej rozrywki, rycerskich tradycji itd.
jest to film rozrywkowy, z celowo przerysowanymi postaciami, o prostej fabule zrecznie tylko pomieszanej chronologicznie, filmem bedacym zaprzeczeniem tych smiertelnie powaznych filmow o gangsterach jak ojciec chrzestny (chyle czola).
wszelkie tzw. moralizatorskie wstawki sa li tylko kolejnym zartem ('bede jak kane w serialu kunf-fu chodzil po ziemi' - nikt chyba nie powie ze bierze to powaznie).
jednoczesnie zgadzam sie oczywiscie ze kazdy ma prawo zanegowac ten film tak jak kazdy ma prawo go wielbic. ja wielbie. i jestem pewien ze wlasnie jako taki, jako pastisz filmow gangsterskich, film ten trafi do historii kina. i moge sie o to zalozyc...
nie ma sie zreszta o co nadymac...
na zdrowie:)
Oj nie :) Nie wiem, co zakładał Tarantino tworząc obraz - nie walczę z samym filmem, tylko z tym, za co się go niesłusznie uważa. Z tym, że jest pomnikiem, którego nie sposób skruszyć, patrząc krytycznie. Właśnie takie bezmyślne zagapienie się w tytuł mnie denerwuje, bezapelacyjne okrzyknięcie go wiekopomnym obrazem. A żeby zyskać miano wiekopomnego trzeba ciut więcej... tego ciut tu brakuje... :) - oczywiście moim zdaniem ;)
pozdrawiam :)
hmmm... wiekopomne dziela tez bywaja wiekopomne z powodu czesto bezmyslenego zagapienia...pozniej czesto historia to koryguje...
:)
Czyli jest szansa...? ;)
Jest kilka filmów, z powodu których się tak 'wykłócam' ;) i w każdym przypadku chodzi mi o to samo: tendencję, w której z góry przyjmuje się pozytywną ocenę dzieła - porównajmy to do sytuacji rodem z podstawówki, gdy nauczycielka zadaje tendencyjny temat wypracowania: "Dlaczego dzieło X uważam za wspaniałe?" DLACZEGO - nie: CZY ;) Przyznasz chyba, że tak postawione pytanie nie pozwala spojrzeć na zagadnienie z pewnym dystansem, uczącym samodzielności? I później mamy wykształconych ludzi, którzy w swym "zapatrzeniu" generują gładkie zdanka typu "Słowacki wielkim poetą był" - przekładając: "Tarantino wielkim reżyserem jest" ... ;)
jest szansa ze przekonasz sie do pf:) bo ja jestem przypadkiem klinicznym. nieuleczalnym. ale dobrze mi z tym:)
droga AV mam prośbe, obejrzyj Pulp Fiction jeszcze raz w całości i napisz swą opinię jeszcze raz.
pozdrawiam
Może Was zaskoczę, ale oglądałam ten film już trzy razy i za każdym razem coraz bardziej żałuję czasu nań - powiedzmy oględnie - przeznaczonego ;) Ostatnio oglądałam go w dniu wystawienia mu przeze mnie tak negatywnego komentarza, czyli "mam go na świeżo". Zbyt wiele dobrych filmów już widziałam, aby ten miał u mnie jakieś szanse. Dobrych, czyli moralizatorskich mówiąc brutalnie. Dla mnie sztuka musi wnosić coś poza formą, a nie być tylko sztuką dla sztuki - jak to było "trendy" w sztuce początku lat 20. minionego wieku ;) Ach, i opinia ta jest taka, a nie inna, pomimo, iż na studiach podczas wykładów autorytarnie wpajano mi, iż Pulp Fiction (i parę innych gniotów ;] ) to właśnie posągi kinematografii. A ja mówię: nie ;)
wiesz ... jesli ogladałes film a 1 razem , i ci sie nie podobał ale ogladasz go po raz drugi , bo uwazasz ze moze sie przełamiesz, ale jednak znowu ci sie nie spodobał to po cholere go ogladasz ?
Pozatym jesli lubisz filmy moralizatorskie , to po jaka cholere znowu ogladasz ten film ... sam tytuł mówi ze to nie bedzie zaden moralizatorski film ... Pulp Fiction , przeczytaj geneze tytułu może jednak zrozumiesz conieco . I to właśnie przeslanie tego filmu , nie kazdy film musi nieść jakies głebsze refleksje ...
POzdrawiam.
Pierwszy raz oglądałam, jako film - po prostu. Drugi - jak "dzieło" - na zajęciach z filmoznawstwa. Trzeci - ju na spokojnie, po prostu żeby się przekonać czy po kilku latach zmieni się mój odbiór tego obrazu. Nie zwykłam przekreślać czegoś od razu, szczególnie jeśli polecają to Autorytety.
Powiadasz "moralizatorskie". Chyba jednak nie do końca wczytałeś się w to, co napisałam. Sztuka dla sztuki musi być wybitna, jeśli ma być formą bez treści. A ten film po prostu wyitny nie jest. Znów zamykamy koło powracając do tytułu głównego komentarza - "GNIOT" :) Dlaczego się tak burzysz, skoro sam potwierdzasz, że to tylko pulp fiction? Cała kontrowersyjna (dla niektórych tu) otoczka jest bardziej ciekawa niż sam film. Po prostu małe coś wykeowane na skandal. Tu chodzi tylko o forsę :]
no nie tu to chyba trochę przesadziłaś kochana. jaki skandal? nie było żadnego skandalu.
forsa. tez nie sadze. tarantino nie jest gościem który specjalnie leci na kasę (w końcu wziął tylko dolara za możliwość reżyserii sceny w samochodzie z sin city). poza tym kręcąc ten film nie mógł być pewny ze będzie z tego wielka kasa.
pozostaje kwestia wybitności sztuki... sama piszesz ze oglądałaś go na zajęciach jako dzieło. tzn ktoś uznał film z dzieło. czy aby nie rościsz sobie zbyt wielkich praw do tego aby określać co jest sztuką wybitną a co nie.
rozumiem ze film ci się nie podoba i to jet ok. ale wiesz używasz tu tych wszystkich wielkich słów a ze sztuką jest jak jest. dla jednych sztuką jest ładnie namalowany jeleń i zachodzące słońce, dla innych to np. rubens a dla innych czarny kwadrat na białym tle malewicza. każdy ma prawo do indywidualnej oceny i przezywania sztuki. i mimo tego ze gość co lubi jelenia nie polubi malewicza i powie ze takie coś to on by też namalował nie zmienia to faktu ze kwadrat jest dziełem sztuki (a o jeleniu można by dyskutować).
ponadto użyłaś słowa autorytet więc chyba musisz przyznać ze ten ktoś został autorytetem z jakiegoś powodu.
no chyba ze uważasz ze wszystkie autorytety są nieważne i liczy się własne zdanie... a to już zupełnie inna historia.
Nikt jednak nie ma prawa przedstawiać czegoś tak... kontrowersyjnego, jako bezapelacyjnego dzieła. Z tym walczę chłopcze, nie z samym filmem - bo o nim samym mówić nie warto (moim - oczywiście - zdaniem).
Wnerwia mnie tu m.in. tępy krzyk dzieciarni, ktora ryczy z entuzjazmem po każdej 'krzywej', myślac że o to chodzi w wielkim kinie... Ale o tym było już powyżej 8) Wymyślcie coś nowego, bo nie lubię się powtarzać :)
oczywiście że ma. ty również korzystasz z tego prawa cały czas negując pf jako dzieło. na tej samej zasadzie ktoś inny może stwierdzić coś zupełnie odwrotnego. jest to tylko kwestia osobistej oceny.
ponadto większość bezapelacyjnych dzieł była kontrowersyjna. dla przypomnienia pierwsze wystawy impresjonistów uważane były za skandal. bez tych kontrowersji historia sztuki i kultury byłaby nudna jak flaki z olejem. nie mówiąc o tym że byłaby wtórna...
do czego bowiem zmusza kontrowersja do zmiany sposobu postrzegania przedmiotu kontrowersji. do próby zastanowienia się dlaczego dany przedmiot wywołuje kontrowersje.
i oczywiście nie mówimy tu o ryku dzieciarni bo oboje przecież dobrze zdajemy sobie sprawę że nie o przekleństwa tu chodzi. są bowiem filmy z dużo większą ilością przekleństw niż pf, które dziełami nie są i nie będą.
Hellboy: Jeśli coś jest bezapelacyjne, nie może być kontrowersyjne :) To dwa diametralnie różne pojęcia, które z natury się wykluczają. Nie uzurpuję sobie absoltnie żadnych praw do ogólnej oceny filmu (czyt. autorytarnej), po prostu śmieszą mnie niektóre reakcje na negatywne opinie (patrz: uwagi typu "dres i tak nie zrozumie" / prowokacja / Pokemony etc.). To dlatego zabrałam głos w dyskusji o filmie, nad którym (moim zdaniem) nie bardzo jest sens się rozwodzić. Kij w mrowisko :)
Co do bycia autorytetem... W pewnym sensie każdy sam dla siebie, bardziej lub mniej odważnie, powinien wydać własną opinię i potrafić jej później bronić stosownymi argumentami. Na tym polega prawdziwa dyskusja. Dla mnie autorytet to ktoś z kim mogę podjąć taką polemikę (choćby wewnętrzną podczas lektury mądrej recenzji czy artykułu), natomiast osobę, która potrafi tylko zawrzasnąć, że film jest "ponadczasową błyskotliwą ikoną kinematografii" (wersja akademicka) bądź "KLASYKIEM!!!!!!!" / "filmem kultowym" [x 10] (n.c.) z góry określam mianem bezmyślnego kłapacza :)
Przytoczone przez bardziej inteligentne jednostki zalety obrazu nie przemawiają do mnie na tyle, by zmienić zdanie o filmie. Bowiem obrazów z genialną muzyką, zdjęciami - ale i fabułą, stworzono dotąd naprawdę wiele, i przy nich "PF" jakoś niknie marnie - zupełnie określenie go mianem ikony uważam za niestosowne, mocniej powiedziawszy: wręcz obelgę dla pradziwych dzieł.
Obelga dla prawdziwych dzieł. Wiesz co to jest ikona ? Ty z góry załozyłas ze to marny film , i jak sama piszesz nic nie jest cie w stanie przekonac ze to dobry film, to co tu jeszcze robisz . Są filmy które są "moralizatorskie" ale sa i rowniez filmy które nie musza byc wcale.Wiec miłośniczka "sztuki dla sztuki" taka ja ty ( xD )nie powinna marnowac czasu dla tak "marnych" dzieł i powinna poszukac tematu na forum innego filmu, którego uwaza za wybitny i tak rozwijac swoje mysli :)
I tak zauwazyłem ze ty jednak nie jestes dla siebie autorytetem tylko uwazasz sie za "piepszona geniuszke kinematografii" ...
W tym temacie to tylko TY wszystko z góry zakładasz :) Radzę spojrzeć na wszystko wokół z szerszej perspektywy - również na moje wypowiedzi, których sensu najwyraźniej nie pojmujesz. Na większość pytań/zarzutów 8) odpowiedziałam już przed naszą rozmową, czyżby jednak kazdy fan PF był z lekka zaślepiony? Niesympatyczna to konkluzja :) Zważ iż forum FilmWebu nie jest przeznaczone jedynie roztkliwianiu się nad filmami, a swobodnej wymianie ocen na ich temat.
Po pierwsze NIE UŻYWAJ IMIENIA PANA BOGA SWEGO NA DAREMNO.
Po drugie, film jest kultowy, piękny, wspaniały, unikatowy, inteligentny. Moim zdaniem jest filmem wszechczasów, a przynajmniej jednym z takowych nielicznych.
Ale jak zaznaczyłam to zdanie jest MOJE.
Zawsze po pół godzinie mogłaś wyłączyć "Pulp Fiction", nie zmarnowałabyś w ten sposób tych cennych dwóch godzin, ale dobrze.
Jestem ciekawa jakie więc filmy uważasz za kultowe w swym mniemaniu?
A jeśli chodzi o przeklinanie... rzeczywiscie Tarantino nie ogranicza się, ale takie słownictwo dodaje aury i atmosfery i zwiększa siłę przekazu, oraz bądź co bądź, film staje się realniejszy.
Pozdrawiam
Myślę, że nie ma w świecie normalnego człowieka, który ośmieliłby się stwierdzić na poważnie, że jedno z największych arcydzieł kina, obiekt licznych badań i analiz, który walnie przyczynił się do rozowju kinematografii światowej, jest filmem słabym. Ci którzy tak twierdzą nie powinni wypowiadać się na tematy filmowe - w tej kwestii powinni zamilczeć na zawsze, bo świadczy to tylko, że o kinie jako takim pojęcie mają zerowe, a przy okazji robią z siebie totalnych IDIOTÓW (tak tak celowo użyłem tego słowa). Czasem naprawdę lepiej o pewnych sprawach nie mówić, niż ośmieszać się;)
Także AV... Skocz lepiej na jakieś forum muzyczne podyskutować na temat Davida Bowie'go:)
No i kto ową wypowiedzią zrobił z siebie idiotę? :) Dwa pojęcia: Wolność słowa i opinii - doczytaj w słowniku - o ile go masz.
Pewnie, że mam słownik, ale nie muszę sprawdzać, co znaczy 'wolność słowa", bo to jedna z najważniejszych dla mnie wartości. Ale w tym przypadku nie może być mowy o wolności słowa - nie można czegoś, co w sposób oczywisty jest dziełem wybitnym nazwać filmem słabym i tytułując się przy tym znawcą kina:) To doprawdy śmieszne.
Faktycznie, ową wypowiedzią zrobiłem z siebie idiotę, bo nie miała być wymierzona w Ciebie, ale w założyciela tematu - ciapka. Jeśli Cię obraziłem, to przepraszam i biję się w pierś;)
Wspomniałeś mój nick w wypowiedzi o swym ulubionym muzyku ;) A Twoja wypowiedź nr 1 była chyba skierowana do wszystkich, którzy ośmielają się mieć własne zdanie o wybitnym - w Twym (i innych) mniemaniu - reżyserze. Spróbuj może zaakceptować, że nie każdy skoczy w ogień, gdy poleci mu to Autorytet :) I nie traktuj wszystkiego tak śmiertelnie poważnie - nie warto :)