To byłoby zbyt proste. Kieślowski to nie zwykły współczesny reżyser, który bawi się w takie "pseudogłębokie" filmy.
Ten film ma zupełnie inne przesłanie. Właśnie takie, że nic nie zależy tylko od przypadku. Ludzie tak myślą, ale w rzeczywistości to My możemy decydować, wybierać drogę. Kieślowski pokazuje w jaki sposób to robić.
W sumie to masz racje. Witek w końcu sam decyduje nie podpisać listy w obronie syna dziekana, a wtedy być może by nie wyjechał. Uwikłał się w partie, ale mimo to przyznaje że się pogubił. No i wyżej stawia lojalnoś wobec tego co robi, wobec kolegów opozycyjnych niż paszport.
Masz rację, Kislowi chodziło o nasze wybory,a rola przypadku jest tu marginesowa bardzeij.
Zgadzam się z przedmówcami. Kieślowski pokazuje, że o naszym losie możemy decydować sami, mimo to przypadek odgrywa w tym wszystkim znaczną rolę.
PS. Jestem świeżo po obejrzeniu filmu i upewniłem się w tym, że Kieślowski to geniusz. Przypadek to jeden z najlepszych polskich filmów, a już na pewno możemy w nim zobaczyć najlepszą rolę Bogusława Lindy w karierze.
Ja tez tak myśle, świetnie tu zagrał. Nicholson powiedział w jednym wywiadzie, ze scena kiedy Witek biegnie do pociągu jest jedną z najlepszych w kinie w ogole:)
A ja się, dla odmiany, wcale nie zgadzam. Przypadek właśnie odgrywa tu według mnie rolę kluczową. Oczywiście, że nie determinuje losów człowieka w 100%, ale w stopniu bardzo znaczącym. Zwłaszcza, kiedy chodzi o człowieka tak niepewnego siebie, swoich pomysłów na życie i przekonań jak Witek.
W 89 roku podczas jednego z wywiadów Kieslowski powiedział:
"...niektórzy mówią na to przypadek, ktoś inny mówi zbieg okoliczności a ktoś inny mówi, że tak musiało być. Jest tak w moich filmach, ponieważ uważam, że jest tak w ogóle. To jacy my jesteśmy - mam na myśli to czy jesteśmy ludźmi przyzwoitymi czy świniami - w dużym stopniu zależy od całego szeregu rzeczy, które się za nami ciągną tzn. od tego kim był nasz dziadek, pra dziadek i pra pra dziadek, kim byli nasi rodzice, jak żyli, co na mówili kiedy mieliśmy pięć, cztery, siedem lat, kto nas bił po łapach jak wyjadaliśmy cukier z cukierniczki itd to w dużym stopniu od tego zależy. W jakimś sensie to tak musi być. My musimy być tacy jak nas wychowano, w jakim świecie się obracaliśmy, wśród jakich ludzi wyrastaliśmy, musimy tacy być. Natomiast to jak my żyjemy a więc czy siedzimy po tej czy po tamtej stronie stołu, to w dużym stopniu zależy od przypadku."
Ja też uważam, że chodzi właśnie o przypadek. Przecież te 3 różne kontynuacje sytuacji, w której Witek stara się zdążyć na odjeżdżający pociąg decydują o całym jego życiu. Przez to, że zdążył na pociąg poznał Wernera, który wprowadził w kręgi władzy, to dzięki niemu Witek dołączył do partii. To prawda, potem buntuje się przeciw temu wszystkiemu, wyprowadza się od starego, którego poznał przez ten feralny przypadek, rzuca się na Adama, przez którego wszyscy się odwrócili od niego plecami, ale w końcu postanawia lecieć do Paryża, aczkolwiek w końcu lot jest anulowany. To właśnie przypadek kieruje naszym życiem. Ludzie, których poznajemy na naszej drodze, sytuacje, których jesteśmy świadkami kreują nasz pogląd na świat, to wszystko współtworzy nasz los. Nie można powiedzieć, że nie mamy wyboru, że nic od nas nie zależy, ale jednak przypadek również odgrywa w naszym życiu niemałą rolę.
Myślę, że chodziło tu o pokazanie że to jednak przede wszystkim przypadek wpływa w znacznej mierze na to jak toczą się nasze losy.
A my nigdy nie będziemy zdawali sobie sprawy kiedy i co, na co wpłynęło, ani "co by było gdyby". Już nie chodzi o samo zdążenie na pociąg, to jest 30 s. życia które zmienia wszystko. I takich momentów jest mnóstwo.
Co by daleko nie szukać:
- Gdyby nie czerwiec '56 to lekarze prawdopodobnie należycie zajęli by się rodzącą. Witek miałby i matkę i brata -> całe życie inaczej.
- Gdyby rodzice Witka kochali się dzień później, wcześniej, gdyby poród był później/wcześniej itd. --> to samo.
- Gdyby Adam nie miał łódki nieopodal miejsca gdzie drukowali, albo gdyby akurat był w kokpicie Witek nadal mógłby być z Czuszką.
- Gdyby Olga miała wcześniej urodziny to by nie przebookował biletu.
- Gdyby nie zdążył na pociąg do Warszawy
- Gdyby nie zdążył na samolot
- Gdyby otworzył koledze kiedy był z Werką to nikt by go nie podejrzewał.
- Gdyby panowie nie zrobiliby akurat rozróby w mieszkaniu kobiety nie wierzyłby w Boga
itd. itd.
Przypadek.
zapominasz chyba ze to jest film,
spójrz na swoje życie , czy znaczącą role odegrał w nim przypadek , wątpliwe
poza tym te przykłady to nie sa przypadki,
to są zwyczajne w świecie konsekwencje działań wynikające z charakteru
To jest naturalne nieprzypadkowe lecz konieczne że spotykamy na swojej drodze żyjąc w milionowym społeczeństwie ludzi ale to jaki bedą mieli na nas wpływ zależy tylko od nas. Choćby od tak podstawowej kwestii jak otwartość na ludzi. Ja np nie zawieram przypadkowych znajomości, moge jechac w pociągu z samym buddą wszytsko jedno, Witek zawierał to se zawarł,jego decyzja.
Autor tematu ma racje codo filmu myli się zaś codo rezysera przypisując mu inteligencje.
Oczywiście, że przypadek odegrał znaczącą rolę w każdym życiu. Zaczynając od naszego poczęcia. Mogliśmy nie zostać poczęci w ogóle, było 50% szans że mielibyśmy inną płeć, co z kolei decydowałoby o całym naszym życiu.
A podane przykłady są jak najbardziej wynikające z charakteru, ale ten właśnie charakter został w dużej mierze ukształtowany przez przypadek. W filmie widać również, że mimo tego samego charakteru człowieka, głupie "zdążenie na pociąg" może znacząco wpłynąć na przebieg naszego życia.
Mówiąc, że nie zawiera się przypadkowych znajomości w milionowym społeczeństwie jest bzdurą. To, że Ty wybierasz czy z kimś chcesz zawrzeć znajomość to jedno, a to czy akurat na tą osobę spośród miliona innych trafisz, bo "zdążysz na pociąg" to już czysty przypadek.
I to nie reżyserowi, w tym przypadku, należy przypisywać brak inteligencji ;)
niema jednej osoby na tym forum która została wprowadzona w kręgi włądzy bo spotkała kogoś w pociągu, to jest typowa fantastyka filmowa, zejdzie na ziemie,
Ja uważam, że chodzi o przypadek właśnie jako rolę dominującą, która może mieć wpływ na nasze życie. Przynajmniej osobiście tak to odebrałem.
Ocieramy się tu o teorię RÓWNOLEGŁYCH RZECZYWISTOŚCI, czyli wspomniane już wyżej "co by było gdyby...?" Każdy z nas (choćby się nawet wypierał) miał w życiu takie momenty, kiedy dokonywał wyboru, w jakimś stopniu (mniejszym lub większym) zaważającym na całym jego przyszłym życiu. I to już od lat dzieciństwa: np. wybór szkoły średniej, uczelni i kierunku studiów, miasta w którym będziemy studiować. Determinuje to ludzki los.
ja np. kiedy zdawałem na studia otrzymałem o 3 punkty za mało aby się dostać na jedną z krakowskim uczelni, w związku z czym poszedłem na studia do Lublina. Jeśli dostałbym te 3 pkt. więcej na egzaminie wstępnym studiowałbym w Krakowie, a co za tym idzie poznałbym zupełnie inne osoby, miałbym zajęcia z innymi wykładowcami, mieszkałbym w innym miejscu itp. Czasami zastanawiam się nad tym co by było gdyby... Nie wiem czy byłoby lepiej czy gorzej i w tym życiu już się tego nie dowiem.
Zawsze kiedy wspominam "Przypadek" myślę o swoim własnym życiu.
"Przypadek" to film wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, nie ma 2-ego takiego w historii polskiego kina. Kieślowski był geniuszem, pisząc scenariusz i reżyserując to dzieło.
I tu pojawia się jeszcze jedno pytanie: PRZYPADEK czy PRZEZNACZENIE???
bardzo mądrze napisane. I myślę, że nie można rozstrzygnąć, czy istnieje takie coś jak PRZEZNACZENIE. To jest chyba kwestia indywidualnej opinii, bo chyba każde PRZEZNACZENIE można nazwać PRZYPADKIEM?
w jakimś sensie oczywiście. Bo jeśli się ma, np. jakiś wielki talent do czegoś, np. śpiewu, to bardzo prawdopodobne, że się będzie śpiewać. To już bardziej podchodzi właśnie pod przeznaczenie a nie przypadek.
Ja sądzę, że PRZYPADKIEM było jakimi torami losu dotarł do samolotu do Paryża, natomiast PRZEZNACZENIEM był lot tym samolotem.
Moim zdaniem film właśnie wskazuje jak duzo zależy od przypadku, ale od nas też zależy co będzie z naszym przeznaczeniem.
Myślę też, ze nie bez znaczenie, że tragicznie kończy się "życie nijakie" - oczywiście żona, dziecko, praca itd. nie można nazwać życiem nijakim, ale z drugiej strony na tle dwóch pozostałych wariantów, gdzie było zaangażowanie (po jednej lub drugiej stronie barykady) jest ono jednak "nijakie".
Ktoś tu wcześniej wspomniał, że nie ma tu nikogo kto zdążył na pociąg i został wepchnięty do władzy, owszem... ale kto wie czy jakbym w pewnym momencie nie wybrał innej opcji nie trafiłbym na takiego gościa, jak na razie to bardziej można moje życie porównać do wariantu drugiego - trafiłem na "sokistę" przez którego pośrednio trafiłem też do "drukarni"
Naszym życiem z pewnością decyduje przypadek, ale nie jest jedynym jego wyznacznikiem.
A film genialny, wreszcie obejrzałem go po raz pierwszy ze scenami które wcześniej były wycięte przez cenzurę, a w ogóle to chyba około 10. razu.
"Ten film ma zupełnie inne przesłanie. Właśnie takie, że nic nie zależy tylko od przypadku. Ludzie tak myślą, ale w rzeczywistości to My możemy decydować, wybierać drogę. Kieślowski pokazuje w jaki sposób to robić."
No tak, bo to Ty decydujesz np. o wynikach lotto, o pogodzie i o tym, że kierowca TIRa zaśnie, wjedzie na Twój pas i zrobi z Ciebie kaszankę. A to tylko 3 z milionów rzczy, które mogą wpłynąć na Twoje "życie" niezależnie od Twojej woli i wiedzy.
---
Każdy by chciał mieć przyjaciół takich, na których może liczyć w najczarniejszej godzinie, ale mało kto jest pewien, że ich ma naprawdę. Skąd wziąć takich przyjaciół?
Prawdę mówiąc to chyba jest kwestia przypadku. Całe życie jest nieustannym ciągiem nieprzewidywalnych przypadków. Tak musi być i tak zapewne jest dobrze. Wielu rzeczy nawet nie trzeba próbować zrozumieć.
W tym fragmencie rozmowy Żakowskiego z prof. Leszkiem Kołakowskim dla Polityki zawarta jest chyba definicja całego "porządku" rzeczy na świecie.
Można również odczytać to zupełnie inaczej. Nie przypadek a przeznaczenie rządzi naszym losem. Kieslowski był podobno bardzo przesądny. Witek nie zazna spokoju, spełnienia, nie bedzie szczęśliwy w miłości. W każdym z epizodów relacje z kobietami kończą sie źle. W dwóch pierwszych mamy wrażenie że z przyczyn politycznych Witka spotyka, mówiąc kolokwialnie, niefart. Ale przecież też dokonuje wyborów, ktore realnie na to wpływają. W trzecim epizodzie nie angażuje sie w sprawy polityczne i już na dworcu spotyka go "miłość", wszystko układa się pięknie - żona, dobra praca, dziecko, kolejne w drodze...a mimo to....przypadek ? No właśnie. Można się kłócić o właściwą interpretacje, ale tej jedynej nie ma. Tak jak nie było dla Witka właściwej drogi do szczęścia.