Prometeusz

Prometheus
2012
6,3 190 tys. ocen
6,3 10 1 190150
5,9 56 krytyków
Prometeusz
powrót do forum filmu Prometeusz

Po zapoznaniu się z wieloma wątkami - można odnieść dziwne wrażenie, że mnóstwo ludzi zna się lepiej na tworzeniu filmów od doświadczonego reżysera. Bez oporów prześcigujecie się w suchych i miałkich opiniach, jak: błędy w scenariuszu, źle dobrana muzyka etc. A potem obrzucacie i siebie nawzajem obelgami typu:

- Skoro Prometeusz tak bardzo ci się podobał, to znaczy, że nie zrozumiałeś filmu
- Skoro Prometeusz tak bardzo ci się nie podobał, to znaczy, że ty nie zrozumiałeś filmu

Co to, u licha, za nowoczesna, zadziwiająca plaga - "oglądanie ze zrozumieniem"?

Błędy w scenariuszu - może zostawmy do zaopiniowania scenarzystom i zawodowym krytykom. A sami lepiej podyskutujmy o fimie na stosownym poziomie. Podyskutujmy o PRZEKAZIE i WYRAZIE Prometeusza, a nie spierajmy się o to, że lepiej wiemy od Scotta, "co miał na myśli autor".

Chętnie podyskutuję, dlaczego według niektórych - Prometeusz jest niezwykle słabym filmem.

Dodam, że szczególnie płakać się chce nad tymi opiniami, które mówią, że niedobrze, że Prometeusz w ogóle powstał, ponieważ burzy pierwotną historię Obcego, niczego do niej nie wnosząc. Podczas gdy jest prawdą obiektywną, że Prometusz dopełnia wcześniejszą wizję kultowego Obcego - buduje jej tło, bazując na interesującym napięciu i mistycyzmie z przyczyny zadania przez Scotta nieśmiertelnych pytań retorycznych, egzystencjalnych...

Kto nie jest zdolny wygłaszać suwerenne, głębokie opinie, samodzielnie myśleć, konkludować i interpretować - niech opuści niniejszy wątek. Kto ma ochotę na porządną, mądrą dyskusję - zapraszam. Bowiem najwyższa już pora - takową dyskusję zacząć.

ocenił(a) film na 4
drygonfly1281

Niestety nie mogę dodać zewnętrznego linku, ale polecam porządną recenzję na temat Prometeusza, dostępną na portalu Modowo

ocenił(a) film na 8
drygonfly1281

Raczej na to nie licz.

ocenił(a) film na 6
drygonfly1281

temat rzeka...

drygonfly1281

Domyślam się, że film ci sie podobał, mi także. Nie chciałbym tu dyskutować o sferze przekazu i psychologii filmu, gdyż Scott jak zwykle stanął na wysokości zadania, ale chciałbym wtrąć słowo na temat technologii. Myślę, że w najbliższych latach będzie ciężko zrobić prawdziwe, zaawansowane technologicznie, S-F np. z roku 2094 - Scottowi wyszło to trochę słabo, mam na myśli tą "plastikową ciężarówkę i dwa gokarty", pewnie miał ograniczony budżet, jak wszyscy zresztą. Pomieszczenia na statku także mnie nie przekonywały, nie wiem jak wy, ale wydaje mi się, że za 80 lat technologia będzie bardziej rozwinięta niż na filmie Scotta.
Myślę, że przygotowanie efektów technologii przyszłości wymagałoby poważnych dyskusji z ośrodkami naukowymi i jeszcze poważniejszych i niebotycznych nakładów finansowych, co się wytwórniom nie opłaca.
Co o tym myślicie?

ocenił(a) film na 4
dariusz_z

Zgadzam się z Tobą po części - rzeczywiście "plastykowość" ciężarówki może nieco razić. Myślę, że w przyszłości wszelka technologia powinna rozwijać się w takim kierunku, aby była jak najbardziej "naturalna" - to znaczy taka, która nie rzuca się w oczy, nie deprymuje swoim obrazem, materiałem, budową - rzeczywistości, tylko doskonale ją dopełnia. Chodzi mi o technologię, której głównym celem będzie rozbudowywanie rzeczywistości człowieka. Na obecnym etapie ludzkości - być może ciężko ukazać taki poziom technologii w filmie.

Z drugiej strony - Prometeusz nie był obrazem na temat technologii, i kto wie, czy przy ciekawszym więcej złożonym potraktowaniu pojazdów - nie ucierpiałby właśnie klimat filmu - mroczny, mistyczny, zastanawiający. Jak sądzisz?

drygonfly1281

No nie wiem...80 lat to w sumie mało...

ocenił(a) film na 7
dariusz_z

Mi z kolei ciężko się zgodzić - trudno żeby Scott budował tu fantastyczne wizje nt. przyszłości i jej technologii, biorąc pod uwagę te, które zostały wykorzystane jako tło do "Obcego", który przecież fabularnie jest późniejszy niż "Prometeusz".

ocenił(a) film na 4
ooame

Rzeczywiście, zgodzę się tutaj - słuszny argument.

Podobnie jak w przypadku Battlestar Gallactica - dużo forumowiczów negatywnie osądzało ukazaną w serialu, zbyt prostą, technologię, która mnie z kolei ani trochę nie przeszkadzała, nie zgrzytała, a wręcz miała swoje logiczne uzasadnienie. Wydaje mi się, że właśnie w momencie rozbudowywania w fimie sfery technologicznej, mógłby zagubić się mroczny, pełny swoistego napięcia, klimat, aura dzieła.

ooame

Masz rację, mimo tego jak wspomnę sobie ciężarówkę taran :) z drugiej części, ta jednak mnie rozczarowała, jak i gokarty. Ale to są szczegóły...

ocenił(a) film na 5
drygonfly1281

"Co to, u licha, za nowoczesna, zadziwiająca plaga - "oglądanie ze zrozumieniem"? "
Zle zadane pytanie : powinno brzmiec : Co to, u licha, za nowoczesna, zadziwiająca plaga - "oglądanie bez zrozumienia ?!"

"Błędy w scenariuszu - może zostawmy do zaopiniowania scenarzystom i zawodowym krytykom. "
Tak , a potem posluchajmy ich ( jak juz ustala ) czy Prometeuszem mozna sie zachwycac ( Prometeusz wielkim filmem był ! ) czy też nie ;).
Bzdury. Rownie dobrze molbys powiedziec zeby ocene muzyki pozostawic zawodowym muzyka , albo ocene przekazu - kulturoznawca i filozofom .

", bazując na interesującym napięciu i mistycyzmie z przyczyny zadania przez Scotta nieśmiertelnych pytań retorycznych, egzystencjalnych..."
Zadawac pytania kazdy idiota potrafi . Scott jak widac tez . Ide o zaklad ze moge pokazac ze kazdy film jaki obejrzalem stawia jakies pytania .
To co stanowi o wartosci filmu jest to JAK je stawia i JAKICH udziela odpowiedzi ( albo gdzie warto ich szukac ). Tu Scott sie nie popisal . Jedyne co mu sie udalo to osmieszenie tych " nieśmiertelnych pytań retorycznych, egzystencjalnych"

ocenił(a) film na 4
Dzibrill

Rozumiem, że Ty - oglądałeś bez zrozumienia, prawda? Po co się męczyć spalaniem nad gotową, zaproponowaną przez Scotta wizją - kiedy można się zdrzemnąć na seansie, a potem pokłócić się na Filmwebie - nie wiadomo, o co. Wyjaśnię Ci, jak jak pojmuję pewne kwestie:

Otóż dla mnie powtarzanie lakonicznego stwierdzenia, że w scenariuszu są błędy - bez podawania własnych wniosków takiego sądzenia, jest niemądre. Skąd laik ma dysponować wiedzą na temat budowy, konstruktu, jakim jest scenariusz? Miałeś kiedyś jakiś w ręku, nie mówiąc o tym, że jakiś stworzyłeś? Jeśli nie i nie - to hasło pod tytułem "scenariusz" pozostaw do zaopiniowania scenarzystom, czy twórcom, czy krytykom. A sam - skoncentruj się, powtórzę raz jeszcze, na treści, formie i przekazie filmu, zamiast powielać zapożyczone, jałowe farmazony.

Zadawać pytania bylejakie - być może potrafi i każdy. Ja mówię tutaj o pytaniach najważniejszych, egzystencjalnych, filozoficznych, otwierających widzów na poszukiwanie prawdy o naturze człowieka - bo właśnie takie postawił w Prometeuszu Scott.

Masz coś do powiedzenia na ten temat? Czy może przyznasz się otwarcie, że zwyczajnie spałeś na seansie?

ocenił(a) film na 5
drygonfly1281

Obejrzalem ze zrozumieniem , po to by - miedzy innymi - moc o Prometeuszu dyskutowac z innymi . Nie wiem skad Ci na mysl przyszla klotnia . Zdaje sie , ze za takowa uznajesz wymiane pogladow w momencie gdy druga osoba ma inne .

Istnieje multum tematow ktore wytykaja scenariuszowi bledy . Jest ich od groma . Zalozylem ze w tym temacie nie chcesz o nich dyskutowac wiec ich nie wymienilem . Jednak widze , ze masz chetne zamieinc ten temat w kolejna pyskowke na temat braku logiki , slabej fabuly , marnej gry aktorskiej ( winna scenariusza ) itp.

" Skąd laik ma dysponować wiedzą na temat budowy, konstruktu, jakim jest scenariusz? Miałeś kiedyś jakiś w ręku, nie mówiąc o tym, że jakiś stworzyłeś? Jeśli nie i nie - to hasło pod tytułem "scenariusz" pozostaw do zaopiniowania scenarzystom, czy twórcom, czy krytykom. "

NIe zamierzam sie powtarzac , wiec przeczytaj jeszcze raz co napisalem wczesniej co sadze o tym argumencie . Jest tam pewna analogia , do ktorej , moim zdaniem , powinienes sie odniesc.

"A sam - skoncentruj się, powtórzę raz jeszcze, na treści, formie i przekazie filmu, zamiast powielać zapożyczone, jałowe farmazony."
Oczywiscie w moich wypowiedziach farmazonow brak . A jezeli chodzi o moja opinie na temat tresci , formie i przekazie wyglada nastepujaco .
Przekazu : brak
Forma : s-f , z nastawieniem bardziej na film akcji . Brak oryginalnosci.
Tresc : nic subtelnego . Dokladnie to czego mozna sie spodziewac w dzisiejszych czasach po filmach o tej formie.

"Zadawać pytania bylejakie - być może potrafi i każdy. Ja mówię tutaj o pytaniach najważniejszych, egzystencjalnych, filozoficznych, otwierających widzów na poszukiwanie prawdy o naturze człowieka - bo właśnie takie postawił w Prometeuszu Scott."

Scott je tylko powtorzyl ; nie wyeksponowal ich - byly bardziej tlem fabularnym niz wlasciwa trescia filmu. Oczywiscie same pytania - mimo iz malo oryginalne i bardzo wyswiechatne - nie sa w zadnym razie byle jakie . Ale sposob w jaki zostaly zadane jest uwlaczajacy ( jesli brac film na powaznie ) . Dodatkowo nie pokusil sie o zadne odpowiedzi , nawet ich nie zasugerowal - to tez , niestety , nie swiadczy na korzysc filmu .

ZA to film ma wielki + za czarny humor , efekty specjalne , wartka odmozdzajaca akcje , oraz za androida . Android i jego fascynacja zyciem ( nasladowal Lawrenca z Arabii ! ) to byl watek fascynujacy i zaluje ze nie zostal rozwiniety . Koniec koncow jego tez poswiacono dla akcji ( watek ).

Jak widzisz , do powiedzenia na temat filmu mam bardzo duzo . Moze nie na temat plastikowych ciezarowek , ale zawsze.

ocenił(a) film na 4
Dzibrill

Odpowiem Tobie w ten sposób:

jeżeli ktoś z widzów dostrzega jakiekolwiek nieścisłości, niedopatrzenia itd. - skąd pewność, że jest to błąd wynikający stricte ze scenariusza, a nie na przykład z montażu czy wizji reżysera? Proemeteusz wydaje mi się wystarczająco złożony, aby widz nie dysponował jednoznacznie pełną wiedzą na ten temat. Dlatego ja wolę dyskutować na poziomie przekazu i naszych - różnych - odbiorów filmu.

Dlatego myślę, że nie do końca mnie zrozumiałeś. Nie twierdzę, że widz powinien czekać na opinię krytyków, zanim zacznie głosić, co sam o filmie sądzi. I nie twierdzę, że wyłącznie muzycy winni krytykować muzyków etc. Uważam natomiast, że jako widzowie Prometeusza - mamy ten komfort, że zetknęliśmy się z filmowym obrazem, który wywołał mnóstwo dyskusji i skrajnych opinii. Mamy ten komfort - że właśnie będąc widzami, możemy rozmawiać o wrażeniach i przekazie. Taka rozmowa jest dla mnie o wiele ciekawsza od wytykania rzekomych błędów w scenariuszu, na jakie - nawet gdyby takowe były - i tak nie mamy wpływu. Dla mnie liczą się te rozmowy, które coś wnoszą, kreują i obwieszczają własne wnioski.

Jak to - przekazu: brak? Prometeusz niesie ze sobą złożony, wielowartswowy przekaz. Przede wszystkim idzie w idee dużo dalsze, głębsze i mocniejsze, niż w pierwotnym Obcym. Dotychczas Obcy fascynował nas, ponieważ wyczuwaliśmy w nim antropocenrtyczną naturę, której nie potrafiliśmy uzasadnić. A właśnie dzięki Prometeuszowi dowiedzieliśmy się, że nie Obcy jest czołowym bohaterem tej historii. Obcy - jest emanacją naszych, ludzkich, strachów - ucieleśnieniem naszych najgorszych mechanizmów, czy też wręcz win... dla przykładu mówię.

Forma - jest szalenie oryginalna. Ładny, porządny zestaw aktorów. Plastyczność obrazu. Mroczne pejzaże obcej planety - tak straszne, że aż piękne; refleksyjne, nieomal poetyckie. Oryginalna forma - szczególnie jak na science fiction.

Treść - jest dokładnie przeciwna do tego, co mówisz. Prawda jest taka, że właśnie nie było oczywistych powodów, dla których można by spodziewać się pójścia przez Scotta właśnie w takim kierunku jak Prometeusz. Wielu widzów nie spodziewało się takiej treści - stąd tyle żarliwych dyskusji i manifestowania swojego wielkiego oburzenia wobec Scotta: właśnie dlatego, że pokusił się nas zaskoczyć.

Pytania w filmie - są kardynalne. Te pytania, to "święta trójca retoryczna", która rozbudza mnóstwo wątpliwości u ludzi (przynajmniej tych, którzy zastanawiają się choćby czasami nad sensem życia i człowieczeństwa; nad naturą ludzką): skąd przychodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. To są naczelne pytania egzystencjalne - i jedyne kreatywne, co można z nimi uczynić, to zadać je - po raz kolejny, od nowa, osadzając je w nowym kontekście. Twierdzić więć, że Scott, zadając je, dokonał jedynie nic nie wnoszącego powielenia - to nieporozumienie, to coś, jak - parafrazując Kisiela - "źle ogrzane piekło".

I moim zdaniem mylisz się - te pytania jak najbardziej zostały wyeksponowane. Szczególnie dlatego, że nie podano nam odpowiedzi na nie na tacy - a to jest właśnie ogromny walor filmu, a nie wada, wytykana gorliwie przez srogo zawiedzione tłumy. Scott pozostawił nam sporo otwartych furtek i szczelin na osobnicze interpretacje tych kwestii.

Skąd więc rozliczne skowyty i jęki zawodu? Skąd tyle "ofiar Prometeusza" wśród widzów? Odpowiem Ci tak:

Wchodząc do kina, społeczność internetowa liczyła na Alien-ską jatkę w starym dobrym stylu, czyli pomyliła Scotta z Cameronem. Cameron, to ten, który zrobił Avatara i drugą część Obcego. To w drugim podejściu kwas lał się strumieniami i bryzgał po ścianach. To nie ten reżyser, to nie ten film.

Dlatego też widzowie byli po prostu w szoku, po czym oczywiście w niewybrednym słowach ogłaszali swoje płytkie intelektualnie jęki całemu światu.

Uznali Prometeusza za „dziełko”, do tego bez klimatu, bo nakręcone w „sterylnym” stylu. Z tego głównie powodu, że film ten wprowadza do uniwersum nowe wątki i głębsze idee, a nie w popkulturowym stylu pierze to, co już było – przyzwyczajona do Hollywodzkich popłuczyn widownia, srodze się zawiodła.

Jak widzisz, ja też mam coś do powiedzenia na temat filmu. Mam nadzieję, że będziesz potrafił się odnieść.

ocenił(a) film na 5
drygonfly1281

"jeżeli ktoś z widzów dostrzega jakiekolwiek nieścisłości, niedopatrzenia itd. - skąd pewność, że jest to błąd wynikający stricte ze scenariusza, a nie na przykład z montażu czy wizji reżysera? Proemeteusz wydaje mi się wystarczająco złożony, aby widz nie dysponował jednoznacznie pełną wiedzą na ten temat. "

Ok. To niekoniecznie musi być bład scenariusza . Faktycznie to może wynikać z "niedorobionej" wizji reżysera i z jego braku szeroko rozumianego talentu . Czy chęci by talent wykorzystał. Jednakże myślę , ze jest to jednak wina scenariusza . I to właśnie prostota filmu mnie w tym utwierdza !

"Dlatego myślę, że nie do końca mnie zrozumiałeś.(...)Dla mnie liczą się te rozmowy, które coś wnoszą, kreują i obwieszczają własne wnioski. " Tylko że Prometeusz nie jest wart takich rozmów . Piszesz , że wywołał dużo dyskusji – nie wśród moich znajomych ( tych zainteresownych kinematografia ) . Wszyscy jednoznacznie go potępili . Doszukujesz się w tym filmie czegoś czego tam nie ma , nie jest to jednak wynikiem paranoi , tylko cynicznie konstruowanych scenariuszy , które zdają się sugerować treści których nie posiadają . Tak samo było w Incepcji czy Revolverze.

"Jak to - przekazu: brak? Prometeusz niesie ze sobą złożony, wielowartswowy przekaz."

To odkryj chociaż jedną warstwę tego przekazu przede mną . Zakładam oczywiscie , że zgodnie z tymi słowami będzie szalenie oryginalna .
" Przede wszystkim idzie w idee dużo dalsze, głębsze i mocniejsze, niż w pierwotnym Obcym. Dotychczas Obcy fascynował nas, ponieważ wyczuwaliśmy w nim antropocenrtyczną naturę, której nie potrafiliśmy uzasadnić."

Błąd ! Obcy to było wspaniałe kino rozrywkowe o fascynującej fabule . Miałeś tam ciężki klimat horroru sf , dobrą gre aktorską , z dbałością o realizm zachowań ludzkich . Obcy był dobrym filmem , który nie bawił się w udawanie nie wiadomo jakiego arcydzieła z powalającym przekazem.

" A właśnie dzięki Prometeuszowi dowiedzieliśmy się, że nie Obcy jest czołowym bohaterem tej historii. Obcy - jest emanacją naszych, ludzkich, strachów - ucieleśnieniem naszych najgorszych mechanizmów, czy też wręcz win... dla przykładu mówię."

Pisać – to można wszystko ,"papier jest cierpliwy " . Ale uzasadniać to już nie ma komu . Ucieleśnienie win ? Emanancja strachów ( to można powiedzieć o każdym "potworze" z horroru ) . Jak obcy mógł być ucieleśnieniem naszych najgorszych mechanizmów – zdrady , strachu , paniki , obojętności etc ? Ty sobie jaja robisz ? Troche szacunku dla klawiatury !

"Forma - jest szalenie oryginalna. Ładny, porządny zestaw aktorów. Plastyczność obrazu. Mroczne pejzaże obcej planety - tak straszne, że aż piękne; refleksyjne, nieomal poetyckie. "

W formie to on przypomina Władce Pierscieni , który też był ładny , plastyczny , miał pejzarze obcych terenenów , był straszny , poetycki i PRAWDZIWIE refleksyjny . Pejzaże z Prometeusza... jakim cudem są one refleksyjne ?!

"Prawda jest taka, że właśnie nie było oczywistych powodów, dla których można by spodziewać się pójścia przez Scotta właśnie w takim kierunku jak Prometeusz. "
Były . Komerecyjne .

"Wielu widzów nie spodziewało się takiej treści - stąd tyle żarliwych dyskusji i manifestowania swojego wielkiego oburzenia wobec Scotta: właśnie dlatego, że pokusił się nas zaskoczyć."
Zaskoczenie nie było pozytywne , było jak najbardziej negatywne . I masz rację że widzowie nie spodzewali się TAKIEJ treści .

"Pytania w filmie - są kardynalne. Te pytania, to "święta trójca retoryczna", która rozbudza mnóstwo wątpliwości u ludzi (przynajmniej tych, którzy zastanawiają się choćby czasami nad sensem życia i człowieczeństwa; nad naturą ludzką): skąd przychodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. "

Te pytania zadawano jeszcze przed powstaniem cywilizacji . Więc zachwycać się nie ma czym . Scott nie udzielił , żadnej oryginalnej odpowiedzi , ani jakiekolwiek innej! Nawet jej nie zasugerował ! Te pytania były tylko po to by ludzie nie obeznani z literaturą czy szeroko pojętą sztuka , mieli się czym zachwycać. Żeby swój dziecinny zachwyt wartką akcją i ładnymi obrazakami , mogli uzasadnić przed samymi sobą i innymi . Żeby się nie musieli wstydzić jacy są prosci i podatni na manipulacje .

"To są naczelne pytania egzystencjalne - i jedyne kreatywne, co można z nimi uczynić, to zadać je - po raz kolejny, od nowa, osadzając je w nowym kontekście. Twierdzić więć, że Scott, zadając je, dokonał jedynie nic nie wnoszącego powielenia - to nieporozumienie, to coś, jak - parafrazując Kisiela - "źle ogrzane piekło"."

Nieprawda . Z tymi pytaniami można wyczyniać cuda . Zresztą to robią religie , ale nie tylko one . Pisarze sf ( np. Lem , Dukaj) , czy wielcy reżyserowie jak np. Tarkowski ( popełnił on prawdopodobnie najlepszy film sf w historii : "Stalker" ).

Jak podróż w kosmos w celu zgłębienia odpowiedzi na pytania o pochodzenie i cel życia może być nowa ? Czy miedzy innymi nie poto wysyłamy sondy kosmiczne i szukamy zycia w kosmosie ? Czy nie jest to jednym z celów rozwoju nauki ? I czym innym , jeśli nie tym zajmują się religie ?

"Szczególnie dlatego, że nie podano nam odpowiedzi na nie na tacy - a to jest właśnie ogromny walor filmu, a nie wada, wytykana gorliwie przez srogo zawiedzione tłumy. Scott pozostawił nam sporo otwartych furtek i szczelin na osobnicze interpretacje tych kwestii."

Wymień chociaż parę furtek i conajmniej jedną szczelinę .
I nie , nie spodziewałem się odpowiedzi – chociaż to też mogło by być ciekawe , ale interpretacji pytań , pokazania co one znaczą dla różnych ludzi , pochylenia się nad ich psychologią , być może osadzenie tego w kulturze przyszłosci itp. Takie jednak zabiegi wymagają poświęcenia jednak sporo czasu ekranowego , dlatego rozumiem że Prometeusz tego nie uczynił ( dla akcji poświęcił nawet głównych bohaterów , nie przedstawiając nam ich rzetelnie ) . O to pretencji nie mam , gdyż jest inaczej niż mówisz – ten film nie ma , i mieć nie miał żadnego przesłania , oprócz tego wymaganego w przepisie na hollywoodzki , populistyczny film.

"Dlatego też widzowie byli po prostu w szoku, po czym oczywiście w niewybrednym słowach ogłaszali swoje płytkie intelektualnie jęki całemu światu."

"Płytkie intelektualnie" to są próby obrony Prometeusza . I muszą takie być . Bo Prometeusz jest płytkim filmem. Dlaczego jednak np. Ty uważasz że jest inaczej ? Hmm... jeśli miłabym zgadywać to pewnie dlatego że to co Ty nazywasz sufitem , dla mnie jest podłogą .

"Uznali Prometeusza za „dziełko”, do tego bez klimatu, bo nakręcone w „sterylnym” stylu. Z tego głównie powodu, że film ten wprowadza do uniwersum nowe wątki i głębsze idee, a nie w popkulturowym stylu pierze to, co już było – przyzwyczajona do Hollywodzkich popłuczyn widownia, srodze się zawiodła."

To dziełko ma klimat. Słaby bo słaby , ale ma . Nie ma za to wymienieonych wczesniej przez mnie rzeczy. I , wybacz szczerość , ten film jest na maksa popkulturowy . Są to stare dobre popłuczyny .
Jeśli jednak uważasz inaczej , chętnie poczytam o nowych wątkach i głębszych ideach.

"Jak widzisz, ja też mam coś do powiedzenia na temat filmu. Mam nadzieję, że będziesz potrafił się odnieść."

Nie ma problemu . Zawsze chętnie pomagam innym .

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

"Błędy w scenariuszu - może zostawmy do zaopiniowania scenarzystom i zawodowym krytykom. "
Czyli zwykły widz nie powinnien mówić, że np film "Gulczas a jak myślisz" ma lichy scenariusz tak?

ocenił(a) film na 4
kampoeta

Zupełnie nie o to mi chodzi :).

Po co mówić, że "Gulczas (...) ma lichy scenariusz - kiedy można powiedzieć, że jest to bardzo słabiutki filmik?...

Nawiązanie do tego filmu nie wydaje mi się zresztą w porządku w wątku na temat Prometeusza :).

Mówiąc serio, chodziło mi wyłącznie o to, że lepiej podyskutować o swoich indywidualnych wrażeniach z filmowego dzieła jakim jest Prometeusz - o jego przekazie i treści - niż wygłaszać opinie w brzmieniu: "błędy w scenariuszu". Tak naprawdę w przypadku kina na poziomie Prometeusza - my laicy nie mamy pewności, czy dane niedociągnięcie wynika ze scenariusza, z montażu, czy z wizji reżysera. Dlatego moją propozycją było pozostawić te nieistotne pytania na marginesie naszych dyskusji tutaj.

ocenił(a) film na 2
drygonfly1281

A jak niby mam dyskutować o moich wrażeniach o filmie bez rozpatrywania tych kultowych już "błędów w scenariuszu"? To trochę jakbym Ci pokazał samochód, z rozwalonym silnikiem, skrzynią biegów w proszku i mówił. Zapomnijmy o tym i porozmawiajmy o samochodzie. Nie jeździ? Trudno, ale zapomnijmy o tym i dyskutujmy.

"my laicy nie mamy pewności, czy dane niedociągnięcie wynika ze scenariusza, z montażu, czy z wizji reżysera. Dlatego moją propozycją było pozostawić te nieistotne pytania na marginesie naszych dyskusji tutaj."
To o czym ma być ta dyskusja? Bo skoro zakładamy, że nie wiemy czy dana rzecz wynika z wizji reżysera czy nie wynika, a jesteśmy laikami żeby to ocenić to w zasadzie nie bardzo jest miejsce na jakąkolwiek dyskusję :D
Jeśli film Ci się podobał to po prostu napisz :D

ocenił(a) film na 4
kris kelvin

To według Ciebie "ten samochód miał awarię". Niektórych - przewiózł bez żadnych problemów, i w dodatku zabrał na ciekawą wycieczkę :). Silnik był w porządku, a karoseria - błyszczała :).

ocenił(a) film na 2
drygonfly1281

Dalszą dyskusję uważam za zbędną.

ocenił(a) film na 3
drygonfly1281

jak chcesz dyskutować to zostaw te płytkie wycieczki personalne w domu

ocenił(a) film na 4
nawieczor

Jak chcę dyskutować, to powinienem wystosować do Ciebie wniosek o zgodę, tak? A skoro Ty mi nie pozwalasz dyskutować, na pewno zamknę się w domu i rozpłaczę :).

Złudne opinie o moich rzekomo płytkich wycieczkach - pozostaw dla siebie. Tutaj się dyskutuje o Prometeuszu - co oznacza mniej więcej tyle, że należy wyrażać swoje zdanie na temat filmu, a nie na temat forumowiczów. Dlatego swoje próżne, oderwane od kontekstu slogany - bądź łaskaw umieszczać w krainie sloganów i popłuczyn intelektualnych. A ode mnie jako osoby - zwyczajnie się odstosunkuj.

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

mnie sie podobał jako taki film s&f, co do ciągłosci z obcym to takie troche nie logiczna dwa bledy
1 to w pierwszej czesci "obcego " w statku znalezionym na planecie to "pilot" siedział w fotelu 'kierowcy" (jak widac w końcówce Prometeusza. jakos sie z niego wydostali)
2 to jeżeli załoga nostromo znalazł ten statek ufoludków to powinni znaleźć też kapsule ratunkową z Prometeusza
poza tym film taki fajny można sie domyslać powodu dlaczego nostromo zboczył na tą planete

neprosti

Nostromo wylądował na innej planecie.

ocenił(a) film na 7
Sirielle

a skad taki pomysł? w pierwszej czesci obcego statek odebrał sygnał ratunkowy (prawdopodobnie z kapsuły ratunkowej Prometeusza) lądują na księżycu planety z pierścieniem (tak jak w Prometeuszu)

neprosti

Planety noszą inne nazwy.

ocenił(a) film na 7
Sirielle

Czomolungma i Mount Everest to też inne nazwy a jednak ta sama góra

ocenił(a) film na 7
neprosti

piszesz o nazwach zwyczajowych, a to były nazwy kodowe.

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

O "kręceniu" tego filmu można zrealizować oddzielny film - gdzieś, kiedyś wyczytałem takie zdanie. No i trudno go nie podzielać. Okrutny los kazał nam czekać całe 15 lat na kolejną odsłonę wydarzeń mających lokację w universum "Aliens". Pocieszeniem miał być fakt, że do reżyserii w końcu dał się namówić sam "wielebny" Ridley Scott a do trzymania kamery nie kto inny, a sam on Dariusz Wolski. Zapachniało arcydziełem, co najmniej na miarę "Gladiatora" czy "Helikoptera w ogniu". Informację dotyczącą scenariusza, który Ridley "wychrzanił" do kosza - bo wszystko nie tak, przyjąłem z ulgą. Przecież mistrz wie co robi, widocznie pierwotny scenariusz był do bani, a więc dobrze się stało, pomyślałem. Nie ma w sieci takiego miejsca, takiej strony czy forum, na które bym nie wlazł aby wyciągnąć chociaż "ciutkę" informacji na temat filmu. Spojlery, trailery, zajawki, opinie, zlepki faktów, domysły - pochłaniałem wszystko jak wysuszona gąbka godzinami, z rozdziawioną gębą i wywalonym jęzorem. W końcu podano datę premiery! Zamknąłem się w kiblu i przez pół godziny kląłem po polsku, rosyjsku, w angielskim i po łacinie (podwórkowej), kiedy dotarło do mnie że polska premiera opóźni się o miesiąc. Jestem też kibicem, kocham football, ale co, k****, ma jedno do drugiego. Co ma "Obcy" do "ME" w piłce - myślałem. A gdy się już doczekałem i przyszedł ten dzień w domu w zasadzie było święto. Już dzień wcześniej nie mówiłem o niczym innym, nikt się ze mną nie mógł normalnie dogadać. Ostatecznie żona zabrała dzieciaki i profilaktyczne wyniosła się na działkę, a ja już dwie godziny przed seansem dreptałem w pobliżu kina - aby nie daj Boże się nie spóźnić. Gdy zgasły w kocu światła na sali, puls zaczął oscylować mi koło 200- zawał jak nic. Wreszcie się zaczęło... 2 godziny i 4 minuty później spacerkiem i powolutku wracałem do domu. 33 lata temu, po pierwszej odsłonie "Obcego" wróciłem do domu w stanie lekkiego obłąkania. Następnego dnia "wycyganiłem" od matki kasę by wrócić na salę kinową i powtórnie chłonąć niesamowitą atmosferę jaką dawał tamten film. W jakieś pół roku zwiedziłem kilkanaście kin i za każdym razem nie żałowałem ani jednej złotówki wydanej na seans z Ellen Ripley w roli głównej. Teraz szedłem z kina trochę przygaszony. Niby wszystko dobrze, niby wspaniałe widowisko ale... czegoś zabrakło. Nie czepiam się Ridleya Scotta, scenarzystów czy aktorów. "Prometeusz" jest już faktem i nic go nie zmieni. Zastanawiam się tylko nad sednem sprawy. Czy to ja się zmieniłem z wiekiem i nie stać mnie już na takie emocje? Czy też zmienił się Ridley Scott i nie stać go już na to aby takie dostarczyć!

ocenił(a) film na 4
Bishop_filmweb

Dziękuję Ci za taką opinię - o to mi właśnie chodziło w momencie zakładania tego wątku :). O umiejętność opisania swoich własnych, osobistych wrażeń.

Odpowiem Tobie tak: mnie również czegoś zabrakło, coś nie było dla mnie w Prometeuszu doskonałe. Ty poruszyłeś ciekawą kwestię: czy to my zmieniliśmy się z wiekiem - czy Scott? Z pozoru moja odpowiedź może wydawać się banalna: zmieniły się oczywiście obie strony. Ale - gdy zastanowić się nad tym głębiej...

Obcy 1 - jest dla mnie niezdetronizowanym numerem 1. tego gatunku. Dla mnie było podobnie, jak Ty to opisałeś: niezastąpione emocje i uporczywe wrażenie, że dzieło filmowe weszło mi do środka czaszki. Napięcie i klimat - niepowtarzalne, niezastąpione. I oczywiście Obcy - stworzenie ukazane w sposób, który sprawia, że po raz pierwszy, naprawdę - można było uwierzyć w potwora.

Czy jednak gdyby w chwili obecnej Scott - zamiast Prometeusza takiego, jaki stał się faktem - stworzył replikę własnego pierwotnego dzieła, to wówczas nasze emocje byłyby silniejsze?

Myślę, że nie. Wydaje mi się, że Scott-wizjoner dojrzał i dzięki temu - postąpił słusznie. Dojrzał, jak i my. Dzisiejsze emocje - tak nasze, jak jego, raczej nie powinny stanowić powtórzenia, powielenia ówczesnych wrażeń, nie powinny wyrastać z tej samej matrycy. Myślę że Prometeusz - pomimo tej kropli, że czegoś w nim brakuje, że coś nie jest dokładnie i tak pełne, jak oczekiwaliśmy - prawidłowo odbił w osobną, nową drogę. Dopowiadanie czegokolwiek do pierwotnej serii o Obcym - chyba może mieć uzasadniony sens tylko w takim kształcie, w takim Prometeuszu, jakiego otrzymaliśmy. Inaczej mielibyśmy prawdziwe powody do zawodu - bo przecież tamte sprzed lat emocje, nigdy się nie powtórzą. To - awykonalne.

Im dłużej nad tym rozmyślam, tym mocniej uświadamiam sobie, że chyba najbardziej zabrakło mi w Prometeuszu - Ripley. Przed premierą Prometeusza nie do końca zdawałem sobie sprawę, jak dalece moja wyobraźnia zarejestrowała Ripley; jak bardzo ta postać wpłynęła na fundamenty pierwotnej wizji Scotta...

Reasumując, jestem mimo wszystko bardzo zadowolony z Prometeusza. Porzucenie, już na poziomie reżyserskich zamysłów, złudnej formuły prequela - uratowało nową wizję Scotta i uważam, że uratowało również widzów, którzy w takim przypadku - wcale nie byliby więcej usatysfakcjonowani, aniżeli są teraz. Myślę, że wyłącznie odbicie w szersze tło, niedopowiedzenie i tajemnicę - stworzenie dzieła w pewien sposób potomnego, ale jednak odrębnego, świeżego - miało w tym przypadku sens. I ten sens - się udał; stał się faktem.

Bishop_filmweb

Oczywiście, że ty się zmieniłeś:) Z wiekiem ubywa rzeczy, które mogą cię już zaskoczyć. Po prostu dużo już widziałeś i coraz trudniej znaleść coś co położy cię na kolana :) Tak mi się wydaje, tak chyba jest ze mną.

ocenił(a) film na 5
dariusz_z

Jest jeszcze jedna rzecz. Kilkanaście ton książek przeczytanych w "międzyczasie", które w ten lub inny sposób zadawały te mistyczno, retoryczne pytania. Opisywały lepiej lub gorzej świat przyszłości.
Po filmie Ridleya JAK ZAWSZE, spodziewałem się złotego gwoździa w głowie przez najbliższy miesiąc. To miało być święto świąt.
Wyszedł "całkiem kolorowy" film scifi, nic wiecej.
Ridley nie miał prawa do takich gówniarskich błędów, które nie dość że nie kosztowały żadnych milionów, to mogłyby zostać ładnie załatwione w kilka minut.

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

Wszystkich fanów sagi "Aliens" zapraszam do odwiedzenia witryny Obcy - horyzont zagłady (niestety tutaj nie mogę inaczej podać linku niż tak: ....horizon-extermination z rozszerzeniem - eu - miejsce dla prawdziwych i wytrawnych fanów xenomorphów! Jest też dobre miejsce aby podyskutować na temat "Prometeusza". Poza tym sporo informacji o universum "Aliens", a w przygotowaniu e-book: "Obcy - horyzont zagłady" . Na prawdę polecam!

ocenił(a) film na 3
drygonfly1281

ciekawa "logika" a raczej jej brak
teza: oglądaj film ze zrozumieniem
teza 2: "prawdziwe" zrozumienie zostaw "fachowcom" w danym temacie

więc jaki sens ma wezwanie do dyskusji skoro nie ma "prawdziwego" zrozumienia tego o czym mamy dyskutować?

przemyśl sprawę o "zrozumieniu" raz jeszcze

ocenił(a) film na 4
nawieczor

Ciekawa nadinterpretacja prostych i łatwych w rozumieniu zdań :).

"Oglądaj ze zrozumieniem" - umieszczone w tytule wątku, nie jest żadną tezą, tylko kpiną z plagi, którą wielu swobodnie uprawia. Plagi pod hasłem "oglądanie czy czytanie ze zrozumieniem". Tak jakby świadomy widz mógł wyłączyć myślenie i chłonąć przekaz - bez jego rozumienia. Dziwna epidemia...

Po drugie - nigdzie nie mówiłem o "prawdziwym rozumieniu przez fachowców". Przeczytaj moje poprzednie posty - jeszcze raz. Te, w których wyjaśniam swoją motywację i argumentuję, dlaczego nie jesteśmy w stanie ocenić, na którym etapie tworzenia Prometeusza - zainicjowały się "błędy".

Polecam przemyśleć swoją wypowiedź - ponownie. Polecam na przyszłość - nie zamykać toku edycji tekstu, przed ostatecznym zawarciem w nim - przemyślanej - treści :).

ocenił(a) film na 3
drygonfly1281

"Błędy w scenariuszu - może zostawmy do zaopiniowania scenarzystom i zawodowym krytykom"
??
przypomnę że film jest adresowany do widza nie krytyka, widz ocenia film jako końcowy produkt i nie interesuje rozłożenie procesu produkcji na dalsze części pierwsze poza:
-logicznym i spójnym scenariuszem
- dobór aktorów i ich gra
-efekty specjalne
- każdy ma swoje inne ktryteria

teza aby "A sami lepiej podyskutujmy o fimie na stosownym poziomie"
jest niczym innym aby widz dyskutował o tych "wrzutach" reżysera które zostały specjalnie wplecione w film bez istotnego z nim związku

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

Tu jest diagnoza Twojego stanu:
http://www.filmweb.pl/film/Prometeusz-2012-523230/discussion/Wyja%C5%9Bniam+sk%C 4%85d+si%C4%99+bior%C4%85+zachwyceni+widzowie,1973738

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

Kochani Forumowicze nieco mniej emocji! Myślę że wszyscy po trochu mają rację. Starzy fani - po latach spodziewali się filmu w klimacie pierwszej części - Obcy 8pN, czyli gotycki horror s-f, po którym część publiczności trzeba będzie na noszach wynieść z kina a seanse będą odbywać się w asyście ratowników medycznych, do tego oczywiście film miał rozwiać wszystkie wątpliwości, które narosły we wszystkich czterech częściach. Młodsi - liczyli pewnie na film o którym będą mówić latami, tak jak ci starzy. Co z tego wyszło? Zauważcie, minął ponad miesiąc od premiery, a na forach wrze jak w ulu! Tak czy siak, Ridley Scott osiągnął coś o czym często się zapomina pisząc komentarz. O filmie się pisze, mówi i ogólnie jest głośno. A to, jak by nie patrzeć jest sukces reżysera. Zgadzam się z tym, że ilu widzów, tyle będzie opinii. Każdy ma jakieś własne oczekiwania. Jedni chcieli "narobić w fotel" ze strachu najlepiej już na początku filmu, drudzy szukać odpowiedzi na pytania, inni zobaczyć akcję rodem z "Aliens" Camerona, jeszcze inni monumentalne dzieło w stylu "Solaris" Lema, wreszcie są i tacy którzy po prostu chcieli obejrzeć kawałek dobrego kina s-f. Zaczynam rozumieć dla czego Scott przez tyle lat "odwracał się tyłkiem" do tematu, który sam rozpoczął. Prawdopodobnie świetnie chłop sobie zdaje sprawę z tego że wszystkim na raz nie dogodzi - pewnie mógłby gdyby film miał trwać 6 godzin, a Sigourney Weaver była o jakieś 20 lat młodsza. Wybrał w końcu tak aby jakoś, choćby częściowo zadowolić wszystkich. Nie zapominajmy że "Prometeusz" to 2 części - możliwe że dopiero całość zadowoli większość. Kto wie! No i oczywiście są wersje reżyserskie. Wszyscy pamiętamy co Scott zrobił z "Blade Runner"! Ja ciągle wierzę w ten film.

ocenił(a) film na 4
Bishop_filmweb

Kiedy wychodziłem z kina po seansie Prometeusza - korytarze niosły się dosłownie od rozpasanych, negatywnych, krytykujących opinii. Widzowie dyskutowali podniesionymi głosami, obwieszczając swoje wielkie niezadowolenie, rozczarowanie, przekonując cały świat, że film nie wywarł na nich większego wrażenia. Skąd więc tyle emocji w głosach, jeżeli nie z dostarczonych wrażeń?

I te kipiące emocje i dyskusje są najlepszym potwierdzeniem wartości Proemetusza. Nowa fala SF najwyraźniej polega na tym, że nie sposób już odróżnić, oddzielić dzieła - od aktu kreacji, który ono wywołuje. I uważam, że to jest największy sukces Scotta.

ocenił(a) film na 2
drygonfly1281

Największym sukcesem Scotta jest, że wkurzył masę ludzi. Nowa fala jak w mordę strzelił :D

ocenił(a) film na 2
Bishop_filmweb

blade runner był znakomity i bez wersji reżyserskiej - każdy stary fan Ci to powie

ocenił(a) film na 7
jos_fw

starzy fani najczęściej mają klapki na oczach i z automatu wszystko co nowe staję się złym, a to co stare - wiadomo dobre

ocenił(a) film na 2
pankracy7

bardzo się mylisz. Starzy (mam na myśli tych myślących) fani chętnie szukają czegoś nowego i cieszą się, jak znajdą nowy fajny film. Ale sporo widzieli i trudno jest ich zaskoczyć byle czym. Po prostu więcej widzieli i słyszeli od nowych fanów. Mają większe doświadczenie. Z ostatnich filmów (SF) bardzo podobała mi się Incepcja, Druga Ziemia, Ostatnia miłość na Ziemi. Natomiast Prometeusz jest filmem słabym - i można tego dowieść na wiele różnych sposobów. Ciekawe jest to, że to wy, młodzi odznaczacie się postawą konserwatywną - "Prometeusz jest waszą mekką i świątynią, oblężoną twierdzą - nie przyjmujecie krytyki, argumentów, zaciskacie usta i - co gorsza - oczy i wymawiacie mantrę: Prometeusz jest genialni, a my - jego zwolennicy - jesteśmy wybrani i wyjątkowi. Jakieś takie dziwne sekciarstwo. Świetnym świadectwem tego są "myśli" założyciela tego tematu - głupota na głupocie podlana sosem prawdy objawionej.

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Incepcja to nie kino SF tylko totalny surrealizm. Skąd pomysł, że ten film miał elementy SF? Bo jest tam dream machine? To to dopiero jest głupota patrząc z perspektywy SF. Mylą CI się gatunki filmowe. Druga Ziemia - nie widziałem. Ostatnia miłość na Ziemi - znowu, to ma być SF? Pomysł ciekawy, ale jaki to ma związek z SF? Zero jakichkolwiek naukowych podstaw. Skoro takie rzeczy Ci nie przeszkadzają - to czemu czepiasz się tych w Prometeuszu? Trochę konsekwencji. Nie można porównywać tak różnych filmów.
"Druga Ziemia" - wnioskując po opisie (który to mnie odstraszył) to głównie dramat. Dramat w który nie wiadomo poco został wpleciony wątek SF.
Jeśli chcesz porównywać Prometeusza do kina SF, to podaj odpowiednie tytuły, mówimy tutaj o twardym kinie SF - gdzie SF jest podstawą a nie tylko dodatkiem.
Przypisujesz mi także jakieś poglądy, na podstawie czego? Nigdzie nie napisałem że jest genialny - uważam jednak, że jest dobrym kinem SF.
Powtórzę jeszcze raz swoją prośbę odnośnie tych tytułów. Bo naprawdę ciekawi mnie jakie tytuły Ci starzy myślący ( jaka skromność) uważają za dobre.

ocenił(a) film na 2
pankracy7

Myślenie to - wydawać by się mogło - atrybut konstytutywny naszego gatunku. Nawet Ty myślisz, tak sądzę - i nie ma w tym żadnej fałszywej skromności. Incepcja jest oczywiście filmem science fiction - i to w czystej dość postaci. Jest opowieści o wynalazku, który zniekształca obraz rzeczywistości - to klasyczny motyw fantastyki. Pozostałe filmy przeze mnie wymienione traktuję fantastykę pretekstowo - co nie umniejsza w niczym ich wartości. Widzisz, filmy dzielą się na dobre i złe - to jest podstawowy podział. Natomiast SF ostatnich lat rzeczywiście jakoś słabuje - wynika to chyba z nastawienia producentów - wiadomo jaka widownia stanowi większość w kinie. No i Prometeusz stanowi potwierdzenie tej strategii marketingowej

ocenił(a) film na 2
jos_fw

"jest to opowieść"

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

ja myślę ze skarjne opinie to kwestia zawiedzionych nadzieji.. fani serii oczekiwali mrocznego hard sf/survival horroru, "brudnego" fimu przytłaczającego uczucia ze szanse na przezycie bohaterów są nikłe, ciągłego poczucia zagrozenia. Niestety "sterylność" ujęć nie pozwalala wytworzyć specyficznego klimatu obcego. Mnie osobiscie film zawiódł, przez 3D nie mogłem się skupić na obrazie (np. ruchome "freski") brakowało mi właśnie całej tej brudnej estetyki. Błędy w fabule? Moim zdaniem to raczej błędne zalożenia, leci statek w nieznane i nie posiada żadnego uzbrojenia... ląduje na planecie i wyciaga XX wieczną broń, tak jakby zakladali ze bedzie tam atmosfera pozwalajaca na uzycie klasycznej broni palnej i miotaczy ognia.... super drogi automatyczny stoł operacyjny produkowany prze Wayland ma oprogramowanie tylko dla pacjetów plci meskiej mimo iz na pokladzie jest córka własciciela i członek zarządu... srsly wtf?

ocenił(a) film na 2
kozaq

Myślę, że większość fanów czy nie fanów oczekiwała po prostu dobrego filmu osadzonego w dość konkretnym universum. Dla mnie nie miało i nie ma znaczenia czy to prequel, sequel czy Bóg wie co jeszcze. Mało tego. Myślę, że większość wcale nie oczekiwała hard sf/survivalu i horroru jak w jedynce. Trzecia część była prawie kalką jedynki i wyszło tak sobie. Bardzo dobrze, że Scott wymyślił coś innego, ale niestety wyszedł mu bardzo słaby film. A konkretniej mówiąc dostał bardzo kiepski scenariusz i nadal zastanawiam się jak mógł się do tego zabrać. Bo cała reszta to tylko pochodna tego idiotycznego scenariusza.

ocenił(a) film na 7
kris kelvin

Brawo, trafiłeś w sedno. Całe rozważania czego kto oczekiwał są o kant dupy potłuc. Każdy inteligentny miłośnik kina SF oczekiwał co najmniej przyzwoitego filmu SF - a przyzwoity film SF musi mieć scenariusz żeby być co najmniej przyzwoity. Można sobie przy piwku drzeć łacha np. z "Dnia Niepodległości" i się dobrze bawić, ale nikt normalny nie ogłada tego mając nadzieję na dobry film i nikt normalny tego kału dobrym filmem SF nie nazwie. Tu mieliśmy prawo dobrego kina oczekiwać. A dostaliśmy Dzień Niepodległości.

ocenił(a) film na 4
Marac

Niestety, Ty nie trafiasz w sedno. Prometeusz to zupełnie inny kaliber od Dnia Niepodległości i w tej opinii nie jestem odosobniony. Prometeusz nie jest filmem przyzwoitym - tu się zgodzę. Jest filmem bardzo dobrym - i w tej opinii, na szczęście, również nie jestem odosobniony.

Wydaje mi się, że osoby, które - przy piwku - drą łacha z Dnia Niepodległości, rzeczywiście nie powinny wybierać się na Prometeusza. To nie jest stylistyka dla nich.

Prawdziwy sympatyk kina SF - to nie ten, który resetuje się w rozwoju na poziomie nastolatka, tylko ten, który dojrzewa, który szuka w tym gatunku stale świeżego spojrzenia, innej perspektywy, nowych idei.

Prometeusz wprowadza do uniewersum nowe idee - czy to się komuś podoba, czy nie. Wprowadza je, jest to prawdą - niezależną od naszych gustów. Możemy różnić się między sobą w osobistych odbiorach, jasne, że tak. Ale podchodzić do Prometeusza z rozczarowaniem i zażenowaniem, że nie nakarmił moich oczekiwań, wynikających z tych emocji, które miałem przed laty z ówcześnie powstałych filmów - to całkowity reset, a nawet regres.

Chłopie, otrząśnij się z paprochów swojej nastoletniej emocjonalności - i nie lękaj się iść do przodu po nowe przemyślenia i wrażenia :).

ocenił(a) film na 1
drygonfly1281

Oj tak nawprowadzał nowe idee.I to w takiej ilości i lużno powiązane,że następnym razem to ty napisz scenariusz i nawet z twoim poziomem oczekiwań względem SF pewnie lepiej ci wyjdzie)