PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=470207}

Próba ogniowa

Fireproof
2008
7,2 16 tys. ocen
7,2 10 1 15940
7,0 2 krytyków
Próba ogniowa
powrót do forum filmu Próba ogniowa

wyalić religie(przynajmniej ograniczyć w dużym stopniu), poprawić aktorstwo, zdjęcia i byłby to naprawde dobry film.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
fijal87

a przepraszam, ze niby gdzie Ty się tej dobrej gry dopatrzyles?? W paplaninie, w stylu "oddaj sie bogu" ?? a moze w scenie jak "Wojtuś strażak" ratuje dziewczynke - scena chyba jakas tanią kamerą nakręcona!! a moze tani chwyt związany z łóżkiem dla matki i z panem doktorem?? zlituj sie! Scenariusz powinien odrazu trafic do WB - moze wtedy cos by z tego wyszlo.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
fijal87

Heh, taki argument, że się dyskutować nie chce z panem. Z góry zakłada się że to fanatyk, nie mówię źle, ale tak to interpretuję. Nie ma potrzeby komentowania. Nie interweniuje w pański gust.

ocenił(a) film na 8
wlodeg

Czy Twoim zdaniem, jeśli aktor mówi coś o Bogu, czy jak wolisz papla coś o Nim - oznacza to słabą grę aktorską? Czy gdyby nawet jakaś scena była nakręcona tanią kamerą - oznacza to automatycznie, że jest ona słabo zagrana? To wynika z Twojego postu.

Chyba nie rozumiesz o co tak naprawdę chodziło w motywie kupna łózka dla matki.

Jesteś z góry negatywnie nastawiony na ten film, stąd Twoje wypowiedzi, bo nawet nie są logiczne.

PS. Łóżko dla matki kosztowało 24 tysiaki, więc nie było tanie ;)

ageusz

Samo paplanie o bogu/Bogu nie jest niczym złym, ale zlepek lekarza podrywacza, poświecenia kasy na zabawki i nawrócenia jest zły, bo jest po prostu tandetny i nieco bez związku, pomiędzy składowymi, naciągane to wszystko po prostu. Takie pisanie pod tezę i dorzucenie do tego scenek rodzajowych. W sumie emocjonalno-religijny pornos z tego filmu.
A może po prostu nie lubię filmów w stylu: uwierz, a potem już będzie cudownie.

ocenił(a) film na 8
ageusz

dokładnie

ocenił(a) film na 10
wlodeg

Zacznijmy od tego ze motywem przewodnim tego filmu jest nawrócenie się do Chrystusa. Jeśli wywali się z niego "religie" to tak jakbyś zrobił akwarium bez wody. Moja ocena 10/10

ocenił(a) film na 8
MariuszRobert

Kto Ci tak powiedział? To Twoja interpretacja.

ocenił(a) film na 7
nantade

Zgadza się. To jego interpretacja. Każdy ma swoją, ale jedna jest tylko prawdziwa. Znasz ją.

ocenił(a) film na 8
MariuszRobert

Motywem przewodnim tego filmu jest pogodzenie się tych dwojga, zaś równolegle do tego idzie zmiana sposobu myślenia Caleba - w tym wypadku nawrócenie na chrześcijaństwo. Porównanie do akwarium jest tu chybione, bo jest "martwe". Należy podać coś bardziej płynnego - motywem przewodnim tego filmu, metaforycznie, jest przejście staruszki przez ulicę, zaś motyw nawrócenia, to nic innego jak uśmiechnięta, radosna dziewczynka pomagająca jej przejść na drugą stronę. Nie ważne jednak czy dziewczynka będzie w filmie czy nie - staruszka i tak przejdzie.

wlodeg

To można być przesadnie wierzącym? Na czym ta przesada miałaby polegać?

ocenił(a) film na 8
anmuch

Normalna wiara: "Nie wierzysz? Ok", "Uważam, że 6 dni tworzenia świata to metafora" itd.
Przesadna wiara: "Nie wierzysz? Zabiję Cię", "Stworzenie świata w 6 dni to fakt naukowy! A ewolucja to dzieło Szatana!"

Got it?

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

a raczej:
normalna wiara: "Nie wierzysz? (próbuję pomóc uwierzyć ).
przesadna wiara: nie ma czegoś takiego.

ocenił(a) film na 8
emilka9092

Wiara z definicji to głupota, produkt który kupi tylko idiota, to dwójka kupowana za piątaka. Pomóc uwierzyć to nic innego jak pchnąć człowieka w stronę mistycyzmu, magii i zabobonu. Wątpliwości oznaczają, że mózg jeszcze się broni, że jeszcze intelekt i racjonalne myślenie stara się wziąć górę.

ocenił(a) film na 8
wlodeg

Ten film z założenia miał odegrać taką rolę: dać do myślenia małżonkom, którzy przekreślają swoje małżeństwo poprzez beznadziejny tryb życia - pracoholizm, nałogi, brak zatrzymania, refleksji. Prawdziwa miłość, która daję pełną satysfakcję i szczęście to nie powierzchowne zauroczenie - czy nie wiem jak to nazwać - (na pewno nie MIŁOŚĆ!!!) ale coś więcej co było w tym filmie pokazane - MIŁOŚĆ OPARTA NA ZROZUMIENIU. Kto w dzisiejszym świecie "uczy się" swej żony/męża??!! Zdecydowana większość żyje jak główni bohaterowie filmu - bieg za pieniędzmi, które dają super piękny dom, samochody, inne rzeczy ale nie dają tego co najważniejsze - prawdziwe uczucie. Ten film to dobry start na zmiany w związku. I wg mnie to, że film jest "beznadziejny" pod innymi względami nie przeszkadza w odbiorze tego co autor miał na myśli a to co miał na myśli beznadziejne nie jest...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
wlodeg

Wywalić religię - no to by z filmu już nic nie zostało
Poprawić aktorstwo - bez komentarza idioto, aktorstwo jedno z najlepszych
Za "boga" z małej litery zgłaszam nadużycie

ocenił(a) film na 8
janek77

Hej, a ty nie stosujesz znaków interpunkcyjnych.

ocenił(a) film na 8
janek77

Wiadomo, gdyby wywalić religię stamtąd, to pewnie skończyłby się sprawą w sądzie z oskarżeniem Caleba o zamordowanie swojej żony. Przecież jedynie Bóg ma możliwość uratowania rozpadającego się związku.

Za "krucjaty, inkwizycję, prześladowania i walkę z ideami demokratyczno-liberalnymi" już dawno was powinni zgłosić pod zarzutem zbrodni przeciwko ludzkości i ludobójstwa.

ocenił(a) film na 8
wlodeg

Popieram wlodeg-a, fakt, gdyby wywalić religię byłby super film dla każdego, mijałem części religijne, bo aż zygać mi się chciało szczególnie pod koniec w rozmowie ojca z synem. Jaki Bóg ma tu wkład? Może bardziej jego ojciec, nie przyjmuje do tego wiadomości, że był nawiedzony przez Boga, bo to sprzeczne nawet z wiarą jest. To jak przywrócić związek do kondycji, super, jeśli będę mieć taki przypadek (ale wątpię) to zastosuje się do tych zasad. Najbardziej spodobała mi się "Wysłuchaj jej [...]", a ominę część religijną.
*rany widzę nieźle wściekłych wierzących, zgłaszać nadużycie, to tylko wy ją nadużywacie, toleruję was, ale bez przesady, to co rocie to nie jest fer wobec waszej wiary i ludzi z innymi wierzeń, własnymi przekonaniami.
LOL

ocenił(a) film na 7
nantade

Mijałeś części "religijne"... Zastanawiam się, czy wiesz, że mijałeś cały sens filmu. Omijając te "części religijne" można stwierdzić, że tak na prawdę nie obejrzałeś filmu i komentując go w taki sposób, nie powinieneś tak na prawdę w ogóle tego robić. Jak można komentować coś, skoro się tego nie widziało, bo jak to się nazwało: "omijałem części religijne".
Ten film nie jest dla każdego. Ten film jest dla osób, które dojrzało już do tego, aby go obejrzeć. Mówiąc o wywalaniu religii z filmu pokazujesz, że właśnie nie dojrzałeś. Pomyśl... Może w życiu jest coś więcej niż tylko 'rutynowe' i materialne życie? Może rzeczywiście należy stać się - jak ty to nazwałeś - "nawiedzonym przez Boga", aby tak na prawdę zacząć żyć?

ocenił(a) film na 8
michalkturek

Właśnie wywalanie Boga z życia pokazuje prawdziwą dojrzałość człowieka. To krzyżowcy byli przeświadczeni, że wypełniają wolę Boga, to inkwizytorzy byli pewni, że wypełniają wolę Boga, to Hitler był przekonany, że wypełnia wolę Boga.
Nie słyszałem jeszcze o ateistach zabijających wierzących, wysadzających ambasady w imię nauki, lub prowadzący w szkole 45-minutowe lekcje, 2x w tygodniu, poświęcone nieistnieniu Boga...

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

Chociaż w Boga nie wierze to wydaje mi się, że przesadnie nadinterpretujesz i w pewnym sensie też pokazujesz skrajnie odmienny biegun. Można by rzec, że też przesadnie fanatyczny. Dla ludzi o których wymieniłaś Bóg był tylko wymówką/środkiem do ich celów. Tak samo jak dla pseudokibiców są ich klubu w imieniu rzekomo których występują (często nie znając nawet nazwisk zawodników). A to nie neguje wcale sensu religii. Równie dobrze można by podać kontrargument na Twoje rozumowanie taki że ludzie wierzący są silniejszy od niewierzących. Bo mają coś co daje im dodatkową siłę. Mam nadzieję, że rozumiesz o czym pisze.

Każdy Bóg to po prostu oświecenie wielkich ludzi takich jak Chrystus czy Budda, którzy zrozumieli wewnętrznie sens bytu człowieka. To interpretacje ich słów, świadectwo ich osób, niesamowita inspiracja stworzyły religie które po nich pozostały...

ocenił(a) film na 8
stev1989

Ależ neguje. Obiecuje ludziom coś, czego nie jest w stanie im dać, spowalnia rozwój i zabija chęć zadawania pytań, szukania i poznawania. W imię sportu nie dokonano jednak takich masakr jakich w imię religii. Religijni "sportowcy" nakłaniali ludzi do robienia plugawych rzeczy i sami takie robili, podczas gdy sportowcy zażegnują się od pseudokibiców.
Ludzie wierzący mają efekt placebo - taki sam jak ludzie, którzy żyją sztuką wysoką, nauką i filozofią. Sądzę też, że są to o niebo lepsze alternatywy niż religia.

Szkoda tylko, że oświecenie Jezusa musiało nas kosztować 1000 ciemnych lat, mało "energooszczędny" ten Jezus. A pierwsze wielkie niedobory energii do oświecenia świata zaczęły się od spalenia Biblioteki Aleksandryjskiej i zwalczania filozofii, przez zwolenników niejakiego Jezusa.
Żaden z nich nie poznał sensu bytu człowieka. Jezus uważał, że człowiek musi cierpieć i wybaczać, nie dążyć do godnego życia na Ziemi, bo to wszystko przeminie. Nauczał, że najlepsza część życia zaczyna się po śmierci - jak dla mnie to to trochę pesymistyczna wizja. Budda z kolei zajmował się rzeczami transcendentnymi, oraz swojego rodzaju ultrastoicyzmem - najwyższym oświeceniem według buddyzmu jest wyzbycie się wszelkich emocji: jeżeli np na Twoich oczach robią komuś krzywdę i Ty ani się z tego nie cieszysz, ani nie współczujesz mu, to - według buddyzmu - osiągnąłeś najwyższy stan duchowej równowagi. Według mnie - jest to znieczulica i nieludzkie zachowanie, niegodne człowieka.

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

Chodziło mi o sam koncept a nie o wyliczanki w ofiarach danych systemów myślowych, a przez to ich ocena.

Zgadzam się co do efektu placebo. Ale na tym właśnie wiara polega, w cokolwiek nie wierzysz. A wierzyć można lub nie właśnie w rzeczy których nie jest się pewnym. A skoro nie jest się pewnym to rzeczywiście można całe życie filozofować, a i można całe życie wierzyć. Indywidualna sprawa, indywidualny efekt. Nie zgadzam się jednak, że ślepe odrzucenie jest lepsze niż ślepe wierzenie. Jest dokładnie takie samo.:)

Moją polisą jest szukanie odpowiedzi w samym sobie. Wychowany byłem na katolika, ale w pewny momencie dojrzewania zauważyłem, że to co mówie w kościele nie ma dla mnie żadnego sensu. Że ruchy które wykonuje (klękanie, znak krzyża) również nie mają. To był zwykły przebłysk: "ja cholera tego nie czuje". A skoro tego nie czuje.. To po co mam udawać, że tak jest? I to jest główny problem. Tak naprawdę prawdziwie wierzących jest bardzo mało. Za to od cholery jest tych co stoją w kościele i odgrywają swoją role. I niczym się ona nie różni np od takiego sobotniego sprzątania.. I to jest smutne..

ocenił(a) film na 8
stev1989

Cóż, osobiście sądzę, że istotnym jest to jakie postawy w ludziach kreuje dana idea. Im gorsze jest ludzkie zachowanie wywołane daną ideą, tym gorsza jest sama idea.

Tylko po co filozofować, kiedy można to racjonalnie zgłębiać? Wiara jest a priori, nic się w niej nie zmienia, nie staje się z czasem bardziej klarowna, czy też prawdopodobna. Wiara w czasie ma raczej tendencje konserwujące - zamyka się nie tylko na samym a priori, ale także odrzucaniu wszelakich dowodów świadczących przeciwko. W mojej opinii to nie jest zdrowe podejście.

Cóż, to o czym piszesz to rozróżnienie religii na dwie składowe: wiarę i rytualizm. Rytuały które, jak sam twierdzisz, przestały spełniać swą rolę, są bardzo istotne w religiach - mają stwarzać poczucie - choćby pozornej - jedności wierzących i mają również budować pewną mistyczną otoczkę wokół wiary: wszelakie tajemne gesty, patetyczne słowa, rekwizyty w postaci kadzideł i specjalnie dobranego światła... To wszystko sprawia, że wiara jest bardziej magiczna; Wiara bez rytuałów jest swoiście jak paw bez ogona. Rytuał ma na celu również stać się czymś odruchowym, niemal mechanicznym, ma od razu stać się częścią wierzącego. W ten sposób o wiele trudniej odejść od wiary, ponieważ człowiek nie wyobraża sobie życia bez tych wszystkich rytuałów. Śmiem nawet stwierdzić, że wiele osób chodzi do kościoła jedynie rytualnie, ponieważ ich wiara ani nie jest głęboka, ani nawet nie jest ugruntowana na czymkolwiek solidnym. Nauczono ich "wierzyć" i nie negować - w ten sposób mamy, o ironio, praktykujących a de facto nie wierzących.

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

Dokładnie to miałem na myśli, mówiąc że większość traktuje to na zasadzie wyuczonego nawyku, a nie czegoś co rzeczywiście sprawia iż wewnętrznie czują się silniejsi, że czują te religie. Niektórzy też bardzo praktycznie. Na zasadzie "czemu by nie, i tak nie wiem co jest po śmierci, a jeżeli akurat to głupio by było pójść do piekiełka". To jest najśmieszniejsze, ale znam takie osoby..xD Cóż każdego prywatna sprawa.

Co to znaczy racjonalnie zgłębiać? Racjonalność również ostatecznie ma swoje granice. A nawet w racjonalnym procesie musisz WIERZYĆ w teorie innych ludzi, ich spisane doświadczenia. W zasadzie wszystko co jest słowem pisanym od osób trzecich. A jak to się mówi, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Więc też będzie to obarczone "statystycznym" błędem interpretacyjnym.

Tak naprawdę jedyna droga to zgłębianie siebie. Medytacja nad własnymi myślami i ostatecznie zrozumienie, że nie są one Tobą. Rozdzielenie układu tożsamości/ego od prawdziwej jaźni. Z czasem zrozumienie że wszyscy i wszystko jest jednością. Do tego obserwowanie dzieci, budowanie wartości które dają szczęście. I po prostu życie każdą chwilą, poskromienie myśli tylko do danego momentu. Dla mnie to właśnie recepta na permanentne szczęście. Jaka jest Twoja?

PS> Tak z ciekawości, Twój wywód był poimprezowy czy też ptasio poranny?:)

ocenił(a) film na 8
stev1989

Wierzy się a priori, już o tym pisałem. Nauka nie jest a priori, ponieważ jeżeli jakaś teoria naukowa wydaje mi się dziwna, to idę do laboratorium i ją sprawdzam. W nauce nie ma nic a priori, ponieważ wszystko mogę sprawdzić, co tylko chcę. W religii albo przyjmuje Boga, albo nie, nie ma żadnego miejsca, w którym bym mógł pójść i go zobaczyć, dotknąć, pogadać z nim.

To jest pogląd typowy dla buddyzmu - nie można poznać rzeczywistości, więc należy skupić się na poznaniu siebie. Myśli to związki chemiczne i elektryczne, nic ponad to.
Moją receptą na szczęście jest zgłębianie arkanów nauki. Poznanie praw rządzących tym światem, by w konsekwencji móc je zmieniać pod nasze wymogi. To jest mój ostateczny cel.

Po pracy go pisałem.

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

Masz pełne prawo do własnego światopoglądu. Nie zaprzeczysz jednak, że owe "związki chemiczne i elektryczne" cholernie wpływają na nasze spojrzenie na świat, na nasze działanie lub jego brak, na odczuwanie szczęścia czy też rozpaczy... A czym mierzy się życie? Kiedy czujesz, że warto jest żyć? Wtedy kiedy masz myśli samobójcze czy wtedy kiedy promieniejesz szczęściem? Tak więc owe "nic ponad to" decyduje o tym czy chce nam się żyć, czy chce nam się skoczyć z 10piętrowca... Warto więc poświęcić czas aby zrozumieć fakt o którym pisałem: "nie jesteśmy naszymi myślami". Jesteśmy czymś więcej. Gdyby wszyscy ludzie to potrafili zrozumieć to świat byłby znacznie piękniejszy, bezpieczniejszy i pełniejszy szczęścia.

I nie pisz, że wszystko możesz naukowo sprawdzić, bo tak nie jest. Jest wiele rzeczy niepoznanych i w tej chwili niemożliwych do poznania. Zawsze tak było i będzie. Ludzie 500 lat temu też mieli na wszystko własne wyjaśnienia i nie wierzyli, że coś jest możliwe do odkrycia więcej. Mieli własne NAUKOWE teorie, które obalali potem inni mający bardziej przekonywujące dowody, czy też też wynajdujące nowe zjawiska, nowe odkrycia. Po nas ten proces nadal będzie trwał.

ocenił(a) film na 10
stev1989

A co buddyzmu i "nie można poznać rzeczywistości więc należy się skupić na poznaniu siebie" to czym wg Ciebie jest rzeczywistość?

Czy Ty nie jesteś z nią powiązany? Czy Twoje postrzeganie nie wpływa na jej odbiór? Czy Twój odbiór to tylko zmysły? Skąd bierze się feeback dotyczący tej rzeczywistości?

ocenił(a) film na 8
stev1989

Ależ oczywiście, że mają na nas ogromny wpływ. Jest to oczywiście pewne uogólnienie, bo wszystko zależy od przyjętej filozofii życia. Ja np jestem stoikiem i rzadko kiedy emocje i uczucia dochodzą u mnie do głosu.
Cóż, życie można określić dość precyzyjny sposób w znaczeniu dość naturalistycznym: jedyne co musimy to oddychać i jeść. Cała reszta jest opcjonalna. Życie ma sens i cel, a jest nim - według prawideł biologii - replikowanie swojego materiału genetycznego w jak największej liczbie. Patrząc na filozoficzne zagadnienie sensu i celu życia, trzeba zatem stwierdzić, że nie ma ono żadnego celu, co jest, paradoksalnie, niezwykle optymistyczne, ponieważ brak narzuconego sensu życia sprawia, że sami możemy życiu nadać dowolnie wybrany sens i cel.

"Jeżeli nauka czegoś nie odkryła, to znaczy, że jeszcze tego nie odkryła". Nauka idzie do przodu, tak samo możliwości poznawcze nauki. Wcześniej ludzie nie mieli aż tak zaawansowanej aparatury i wiele teorii bazowało na dość niebezpiecznych założeniach. Niektóre były trafione, inne były chybione i obalone. Ten proces trwa, i to jest właśnie piękno nauki.

Rzeczywistość jest dla mnie zmysłowa, odczuwam ją poprzez zmysły. Mogę ją widzieć, słyszeć, czy też odczuwać. Ponad zmysłowością, nie ma dla mnie miejsca na jakiegoś rodzaju duchowość.

A feedback może brać się z powodu zapamiętania danego miejsca przez jakiegoś naszego przodka - epigenetyka dowodzi istnienia dziedziczenia pozagenowego, dziedziczenia takich rzeczy jak wspomnienia, nawyki itp.

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

To by się zgadzało jako że epigenetyka generuje coś takiego jak instynkt. To najbardziej racjonalne wytłumaczenie pierwotnych zachowań ludzi i zwierząt.

"Patrząc na filozoficzne zagadnienie sensu i celu życia, trzeba zatem stwierdzić, że nie ma ono żadnego celu, co jest, paradoksalnie, niezwykle optymistyczne, ponieważ brak narzuconego sensu życia sprawia, że sami możemy życiu nadać dowolnie wybrany sens i cel."

Bardzo podobają mi się te słowa. Są one cholernie prawdziwe.. Możemy spędzić całe nasze życie w 4 ścianach, nie wychodząc na światło dzienne między ludzi. Efekt jaki? Taki jakby nas w ogóle nie było. Kiedy będziemy spędzać czas na realizowaniu naszych marzeń i żyć w pełni efekt będzie najprawdopodobniej taki sam (chyba że jesteśmy Nickiem Vujcicem, Bethany Hamilton czy też inną ludzką inspiracją). Ta świadomość daje wolność i piękno. Pierdo_lisz życie, i tak idziesz do piachu ostatecznie, tak więc wykorzystaj je tak jak Ci sie marzy! Jeżeli masz ochote podróżować to weź plecak/torbe, spakuj podstawowe rzeczy, obierz cel i ruszaj! Możesz zostać zabity w trakcie, ale co z tego?

Tak jak myślałem. Zamknąłeś rzeczywistość na postrzeganiu zmysłów. Ale biorąc pod uwagę Twój pryzmat postrzeganie świata, arkany nauki bazują na wierze w dotychczasowe osiągnięcia nauki i jej przymioty (nie powiesz, że tak nie jest) muszą obejmować coś więcej. Wnioski, pewność, feedback płyną z interpetacji na bazie środków które nabywasz w trakcie życia. W trakcie edukacji przymusowej i własnej. Więc są one ponad zmysły czy tego chcesz czy nie.

ocenił(a) film na 8
stev1989

Nauka nie opiera się na wierze w cokolwiek. Nauka nie przyjmuje niczego a priori. To jest właśnie jej piękno - nie potrzebuje nadnaturalnych wyjaśnień, nie wymaga wiary. Wszystko mogę sprawdzić i samemu doświadczyć.

ocenił(a) film na 5
Oriflamme

Nie przyjmuje niczego a priori? A aksjomaty w matematyce to czym niby są?

ocenił(a) film na 8
Mellollicious

Znasz pojęcie hipotez naukowych?

ocenił(a) film na 5
Oriflamme

Znam, ale nie wiem co to ma do tematu. Rozjaśnisz?

ocenił(a) film na 8
Mellollicious

To, że nie wszystko co funkcjonuje w nauce, to fakt. Część rzeczy znajduje się na etapie hipotetycznym. Co do matmy trudno mi się wypowiedzieć, bo z tego co wiem, to ma ona inną metodologię, niż nauki przyrodnicze.

ocenił(a) film na 5
Oriflamme

Tylko aksjomaty nie są hipotezami, ale twierdzeniami odgórnie uważanymi za prawdziwe, których się nie udowadnia (i bez których nie udałoby się udowodnić całej reszty). Matematyka ma faktycznie nieco inną metodologię, ale jak jej tytuł wskazuje- jest królową nauk, wszystkie pozostałe nauki są opisywane przez matematykę, czyli również przez aksjomaty.

ocenił(a) film na 8
Mellollicious

Matematykę fakt, używa się wszędzie, ale tak samo jest z chemią - przydatna jest we wszystkich naukach przyrodniczych, tak jak i biologia. Fizyka również.

O ile jednak powyższe dziedziny nauk można zamknąć w stosunkowo ścisłej definicji, o tyle matematyka takiej definicji nie ma - wszak zajmuje się problematyką fizyczną, matematyczną, ekonomiczną, społeczną, biologiczną, chemiczną, oraz wieloma innymi zagadnieniami.

ocenił(a) film na 5
Oriflamme

"Matematykę fakt, używa się wszędzie, ale tak samo jest z chemią - przydatna jest we wszystkich naukach przyrodniczych, tak jak i biologia. Fizyka również. "
A spotkałeś się, aby chemię wykorzystywano w matematyce lub fizyce? Nigdy. Chemia jest oparta zarówno na matematyce i fizyce, ale te dwie nauki nie opierają się na chemii. Chemia jest tylko i wyłącznie skutkiem działalności tych dwóch dziedzin.
Matematyka jest podstawą wszystkich nauk jednocześnie pozostając od nich niezależną.

"O ile jednak powyższe dziedziny nauk można zamknąć w stosunkowo ścisłej definicji, o tyle matematyka takiej definicji nie ma"
Matematyka to nauka zajmująca się wyciąganiem wniosków z przyjętych założeń. To jest jedyna definicja matematyki, nie wiem na jakie inne znasz (jakąkolwiek inną znasz, jest błędna).

"matematyka takiej definicji nie ma - wszak zajmuje się problematyką fizyczną, matematyczną, ekonomiczną, społeczną, biologiczną, chemiczną, oraz wieloma innymi zagadnieniami."
No proszę, matematyka zajmuje się problematyką matematyczną? Coś takiego!
Matematyka nie zajmuje się żadną problematyką biologiczną, ekonomiczną etc. Jeszcze raz to powtórzę - to inne nauki wykorzystują matematykę aby rozwiązywać/opisywać problemy, zjawiska etc.

Oriflamme

Ubawiłeś mnie do łez, nie komentuję filmów bo to kwestia gustu, ale aż się zalogowałem po kilku latach do Filmweb-a żeby Ci odpisać :).
Nie słyszałeś o ateistach, którzy mordowaliby hehehe. A Stalin, Pol Pot, Mao, Che, Fidel cały komunizm :) poświęcony walce z religią był ateistyczny i jednocześnie był to najkrwawszy reżim z jakim ludzkość miała do czynienia, cała reszta nawet nazizm to małe miki przy tym potworze. I Ty piszesz takie rzeczy? :)
Przy komunizmie cała reszta to żart. :) Sugeruję więcej czasu poświęcić historii :) niż filmom.

ocenił(a) film na 8
mariovan

To może inaczej - nie słyszałem, by ktokolwiek zabijał w imię ateizmu (to miałem w domyśle). Ci ludzie wymienieni przez Ciebie nie szerzyli ateizm, lecz antyteizm.

Oriflamme

Antyteizm to taki bardziej radykalny ateizm. A tu masz przykład zabijania w imię ateizmu:
http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/historia/wandea_brzemie_rewolucji.html

ocenił(a) film na 8
balandzik

Nie, antyteizm to coś zupełnie innego niż ateizm. Mylisz zupełnie. Ateizm to indywidualna postawa, z kolei antyteizm to podejmowanie działania na szkodę teizmu, fizyczną, lub każdą inną.

Już abstrahując od faktu, że podajesz nierzetelne źródło - już w drugim akapicie jest popełniony poważny błąd, otóż cywilizacja łacińska nie wyrosła dzięki katolicyzmowi, a pomimo katolicyzmowi. Filozofia nawiązuje bezpośrednio do starożytności, to samo z modą, sztuką, czy architekturą (wyjątkiem jest gotyk). Również metoda naukowa, akademie i przedmioty badań są kontynuacją antyku. Prawodawstwo rzymskie, a nie chrześcijańskie. Polecam w temacie również książkę "Europa na peryferiach" pióra Janet L. Abu-Lughod, która zrywa europocentryczny mit, jakoby Europejczyk był lepszy od innych i że chrześcijańska Europa była ongiś tym, czym dzisiaj dla nas są kraje trzeciego świata, które nie mają nam nic do zaoferowania.

"Wielka Armia Katolicka i Królewska poniosła klęskę w bitwie pod Savenay"
Katolicka armia? Jezus mówił przecież: "Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną" [Mt 26:52]
Jak widać jednak katolicy w dupie mają to, co nakazywał Jezus. Nadstawienie policzka? Kochanie nieprzyjaciół? Bezwzględny pacyfizm? Chrzanić to! Stwórzmy katolicką armię i zamordujmy każdego, kto jest przeciwny naszej Najświętszej Wierze!

"W ten sposób zaplanowano ostateczne rozwiązanie kwestii wandejskiej."
Ach ta nazistowska terminologia, żywcem jak gdyby ktoś chciał przyrównać Wandeę do eksterminacji Żydów...

" Tak rozpoczęło się pierwsze ludobójstwo w dziejach ludzkości, precyzyjnie zaplanowane i przeprowadzone."
Pierwsze ludobójstwo? A przepraszam bardzo, Armia Chrystusa która zdobyła Jerozolimę i urządziła ludobójstwo jej mieszkańców? Miasto niemalże całkowicie wymordowano, nieliczni tylko przeżyli. Więc jeśli Wandea była ludobójstwem, to na pewno nie pierwszym. Armie chrześcijan nie raz mordowali całe miasta, ale tego raczej nie liczysz, no bo jak to? Miałbyś brać pod uwagę zbrodnie Kościoła?

"Żołnierze "piekielnych kolumn" cięli Wandejczyków na kawałki, rozpruwali brzuchy ciężarnym kobietom, obnosili nienarodzone dzieci na ostrzach bagnetów. Zabijano niemowlęta, krojąc je na pół. Gwałcono kobiety. Cała Wandea była równana z ziemią - kościoły, lasy, pola, domostwa. Ludność wiosek i miasteczek zapędzano do kościołów, które następnie palono lub bombardowano z armat. Republikańscy dowódcy nosili spodnie uszyte ze skóry Wandejczyków. Rewolucyjni naukowcy zbierali tłuszcz ludzki w celu prób jego wykorzystania. Na masową skalę używano arszenik, trując studnie i żywność."
Bardzo ciekawe, szkoda tylko że te informacje nigdzie nie są dostępne, nawet na Wikipedii francuskiej. Dodatkowo tak totalitarną terminologią i zmyślaniem faktów posługuje się francuska opcja skrajnie prawicowa, a to akurat jest normalne wśród prawicowców.

Ostatecznie - nigdzie w tekście nie ma nawet użytego słowa "ateizm", nigdzie nie jest wskazane, że mieszkańcy Wandei zginęli z powodu wiary. Zginęli, ponieważ popierali króla i papieża, dwóch wielkich przeciwników ludu francuskiego. Pomijam już fakt, że Rewolucja Francuska nie była rewolucją ateistyczną, ponieważ Rewolucjoniści byli teistami, wprowadzili obowiązkowo w całej Francji masonerię, a masoneria wierzy w boga-konstruktora, który stworzył ten świat, po czym przestał w niego ingerować (deizm).
Radzę na przyszłość się dokształcić, a nie pieprzyć farmazony bez znajomości historii, filozofii, czy geopolityki.

ocenił(a) film na 8
balandzik

PS. w latach 1792-1794 powstała ateistyczna opcja zwąca się Kult Rozumu, która zajmowała się niszczeniem kościołów, oraz krzewieniem czegoś na wzór wiary w ludzki rozum. I wiesz co się z nim stało? Rewolucjoniści ścięli na gilotynie WSZYSTKICH jej zwolenników, uznając ateizm za wroga Francji, tu cytując za Wikipedią:
"Kult Rozumu upadł po tym, gdy zdecydowanie wystąpił przeciw niemu Maksymilian Robespierre, deista i przeciwnik wojującego ateizmu. Jako alternatywę wobec i katolicyzmu, i koncepcji ateistycznych przedstawił on kult Istoty Najwyższej, który zyskał ostatecznie status religii państwowej. Zwolennicy kultu Rozumu zginęli na gilotynie w marcu 1794."

Tak więc rada raz jeszcze: nie wiesz - nie pisz, bo wychodzisz tylko na idiotę tępaku. Wybacz za inwektyw, ale trudno jest się powstrzymać, gdy za ateistyczną uważa się rewolucję karzącą ateizm śmiercią...

Oriflamme

Twoja wiedza jest tutaj najwyraźniej większa od mojej. Czy jednak nie po to jest dyskusja, żeby się wymieniać argumentami, a nie od razu obrzucać błotem? Niestety od razu rzuciłeś mi się do gardła. Rozmowa zeszła do poziomu, na którym nie chcę jej już kontynuować.
Twoja wypowiedź jest wprost przesiąknięta tolerancją, humanizmem i racjonalizmem. Utwierdza mnie w moim postrzeganiu ateistów jako zadufanych w sobie nierobów, którzy czas poświęcają głównie na to, żeby przekonywać siebie i innych o swojej wyższości.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Oriflamme

Analizując Twoje wypowiedzi na Filmwebie widzę, że jednak lubisz wykłócać się w Internecie, a stylu Twoich wypowiedzi nie nazwałbym "wymienianiem kulturalnych informacji". Może próbujesz promować się jako kulturalny człowiek, ale przysłowiowa "wiocha" wychodzi przy każdej okazji, skoro Twój rozum nie potrafi zapanować nad emocjami. Z góry przepraszam za inwektyw i czuję się usprawiedliwiony :)

Naukowcy to w większości ateiści? Ciekawe, jakiego wyznania był Kopernik, Max Planck, Pasteur, Pascal, Newton, Einstein i wielu wielu innych, którzy dla mnie stanowią "inteligencki fundament tego świata". Oczywiście zaraz pewnie sypniesz mi listą naukowców-ateistów wprost z Wikipedii. Nie chodzi jednak o to, żeby się targować, ale o fakt, że tak wielcy naukowcy, mimo swojego geniuszu, wcale wiary nie utracili i nie uważali jej za głupotę.
Jedynym "naukowcem" - ateistą, jakiego kojarzę w tej chwili jest Dawkins, który zajmuje się głównie walką z religią, czyli niczym pożytecznym, bo moim zdaniem ta walka jest skazana na porażkę i służy tylko budowaniu jego lepszego samopoczucia. Ciekawe też na jakie badania się powołujesz.

Przerażające jest natomiast to, że wszelkie poglądy sprzeczne ze swoim światopoglądem tak lekko uznajesz za głupotę. Poza tym w XXI wieku i dostępnie do Internetu powinieneś uzupełnić nieco wiedzę na temat chrześcijaństwa, które wcale nie uznaje, że każdy, kto nie jest chrześcijaninem, pójdzie do piekła.

Być może gdy kiedyś zostaniesz już inżynierem, odkryjesz, że wielu inżynierów, doktorów i profesorów jest wierząca. Ja takich osób znam całkiem sporo.


ocenił(a) film na 8
balandzik

no raczej nie, bo ostatnio na filmwebie dla przykładu byłem 2-3 tygodnie temu i wchodzę tu średnio właśnie co dwa tygodnie. Trudno powiedzieć zatem bym to lubił. Raczej robię to przy okazji.

I co z tego że Kopernik był wierzący? Jego odkrycia nie wynikały z wiary i w dodatku przez wiarę były całkowicie odrzucone, to samo z Galileuszem i Giordano Bruno. Planck, Pasteur, Pascal, Newton... najlepiej podać ludzi którzy nie żyją od setek lat i wskazywać na wiarę ludzi, którzy żyli w czasach gdy nauka nie była aż tak zaawansowana jak dziś. A taki Newton? Co z tego, że odkrył grawitację? Interesował się również teologią i wierzył, że alchemia to nauka jak każda inna i że można przemienić ołów w złoto. Jego działania były skrajnie nienaukowe, akurat udało mu się wyjątkowo z grawitacją.
Einstein z kolei nie był wierzącym, o czym on sam pisał i mówił. Ale wiadomo, religijni uwielbiają nawracać ludzi, nawet wbrew temu co oni sami mówili za życia. No i taki np. Einstein wiarę uważał za głupotę.

Jeżeli jedynym naukowcem którego kojarzysz jako ateistę jest Dawkins, to źle z Tobą, widać nie studiowałeś żadnego kierunku biologicznego (lub ogólniej - naukowego), nie znasz profesorów, pisarzy którzy z zawodu są naukowcami itp. Z tych bardziej znanych to chociażby Michio Kaku, Sagan, Hawking, Darwin, Dawkins, Einstein, Asimov, Tyson, Harris, Feynman i wielu, wielu innych. A to tylko ci znani, a jest wielu zwykłych, szarych ludzi nauki, którzy codziennie idą do pracy i nie są znani szerzej światu, choć też są ludźmi nauki i są ateistami.
A na badania się powołuję obiektywne:
http://phys.org/news102700045.html
http://news.discovery.com/tech/are-scientists-atheists.htm
http://www.nwcreation.net/atheism.html
Jak będę na stacjonarnym, to podam parę innych źródeł, których niestety nie mam w zakładkach na lapku.

Nie każdy pogląd uważam za niesłuszny. Religia jednak należy do tych, które odrzucam z miejsca, ponieważ nie ma żadnych dowodów na swoje potwierdzenie. A wiedzę o chrześcijaństwie mam chociażby stąd, że codziennie czytam Biblię, oraz czytałem Katechizm Kościoła Katolickiego. Mam w nosie co jakiś ksiądz przyjemnie i delikatnie powie na jakimś portalu. Jego słowa nie zmienią treści KKK, czy też Biblii, a te bardzo jasno się wyrażają o niewierzących i tych, co pójdą do piekła.

20-10% wierzących to dość... mało. I nawet jeśli ich poznam, to co mi to da? Przekonanie tylko, że ludzie to idioci - w pracy zawodowej wymagają dziesiątek badań, obserwacji, eksperymentów, a w sferze prywatnej wiary z głupoty i braku dowodów czynią cnotę. Jest to tzw. schizofrenia poznawcza.