Temat jakże z życia wzięty ale fatalnie ukazany. Nie było możliwości wczucia się w ofiary jak to można było w np. 3096 dni. W "Michael" również film został lepiej zagrany przez młodego "zakładnika" niż przez "główną uwięzioną" tutaj.
Pomysł na film świetny ale potencjał zmarnowany. Są sceny takie jak uderzenie w brzuch ciężarkiem w skutek czego Michelle miała poronić, które są okropne i szokujące jak cholera, ale to za mało. Mogli poczekać z tematem na lepszych aktorów, reżysera itp.
5/10, bo nie szokował tak jak się czytało wiadomości na temat tego popaprańca i jego ofiar.
Fakt,można to było lepiej zrealizować. Książka jednak oddaje to,co przeszła Michele. Tu mamy taki nieco okrojony temat.
A ja mam wrażenie, ze ludzie za dużo szukają szoku w filmach, a za mało patrzą na ludzi i ich historię. Wiele można sobie dopowiedzieć, nie wszystko musi być ukazanie brutalnie i szokująco.
Filmy oparte na takich historiach POWINNY właśnie szokować. Niczego sobie nie trzeba dopowiadać, ponieważ wszystko jest zawarte w wywiadach i książce, którą polecała koleżanka wyżej.
Jeżeli ludzi szokują tylko brutalne sceny, to ja nie mam więcej pytań. Mnie film zszokował w takiej formie w jakiej jest, nie potrzebuje przemocy, by dostrzec, to co powinno się dostrzec w tym filmie. Szkoda, że ludzie tak się przyzwyczaili do mocnych scen, brutalności i tego typu szoku, ze filmy bez nich są filmami wręcz beznadziejnymi ;)
A kto napisał, że za mało szokował, bo nie pokazał więcej brutalności, krwi, przemocy itd.?
Ale przepraszam, oceniamy nie bajeczkę lecz film oparty o prawdziwych wydarzeniach, które przerastają największe wyobrażenia. Od takich filmów nie oczekuję pięknego uśmiechu aktorki, poetyckich dialogów...Nie wczułam się w ból głównej aktorki, nie czułam obrzydzenia i wstrętu do ukazanych scen, tak jak to czułam, gdy czytałam te okropności w sieci. Spodziewałam się więcej (i nie krwi i brutalności), a filmów robionych na chama póki temat gorący po prostu nie znoszę.