nie mam czasu na przeczytanie książki i zastanawiam się czy film może mi zobrazować historię, jakieś wątki zostały zmienione przedstawione inaczej niż w książce? liczą się nawet szczegóły, jeśli ktoś mógłby dokonać porównania byłabym wdzięczna :)
Najważniejsze wątki z książki są ukazane, jednak sporo w nich zmienionych szczegółów. Nie radziłabym się ograniczać do filmu, lepiej poświęć ten czas na przeczytanie dobrego opracowania. Pozdrawiam :)
opracowanie już przeczytałam nie wiem tylko czy warto mi się zabierać za film czy przypadkiem nie wprowadzi mnie w błąd :)
Raczej nie, choć film jest nieco luźną adaptacją filmu - wiele kwestii pominięto, dorzucono nowe szczegóły.
obejrzałam i stwierdzam że ostatnia część miała sporo nieścisłości, jednak w opracowaniu było to inaczej przedstawione
trochę mi to namieszało w głowie :)
Rezyser uwypuklił zdecydowanie wątek miłosny między Kmicicem i Aleksandrą, pomijając w zasadzie historię. W sumie jako film - wyszło dobrze, ale znajomości książki on nie zastąpi :)
W książce na pewno spotkasz wszystkich bohaterów z poprzedniej części, czyli Skrzetuskiego oraz Helene a nawet opowieści Zagłoby o Bohunie.
Tak jak ktoś to zauważył, film bardzo rozwinął wątek Bilewiczówny i Kmicica, w książce to raczej temat epizodyczny jak dla mnie.
Nie mogę się z tobą zgodzić że wątek miłosny w książce jest epizodyczny.Zauważ że praktycznie drugi i trzeci tom to chęć Kmicica na zmazanie win-wobec ojczyzny ale i wobec Oleńki.Obrona Częstochowy,przeprowadzenie króla przez góry,chęć gokonania zemsty na Radziwiłłach wszystko co robił robił po to żeby odzyskać Oleńkę a przy okazji przysłużyć się ojczyźnie.Ja tak to właśnie odebrałem.Pozdrawiam.
Okey... motyw motywem dlaczego tak robił a nie inaczej, ale jakoś mało tej Oleńki z Kmicicem było. Raczej przygody pana Kmicica a powody to swoją drogą.
Kobiety zawsze u Sienkiewicza były porywane i czekały na ratunek a wsławić miał się mężczyna. Mimo to, jednak wątkiem głównym pozostaje wątek miłosny.
No dobra rozumiem, że Kmicic miał miłosny powód tych poczynań ale jakby ktoś sobie początku nie przeczytał, że to dla Oleńki to wyszły by przygody Pana Kmicica.
Nie było tam randek w zachodzącym słońcu ani leżenia na łące godzinami jak Bella z takim jednym.
Druga sprawa bez przesady z tą damą w opresji. Przecież jakby nie było jest przecież niesamowita żona Pana Michała Wołodyjowskiego - Baśka, która zawsze ratowała się sama i mimo lamentów Pana Zagłoby zawsze chodziła w spodniach.
Bo dla filmu lepsze było uwypuklenie bohaterstwa Kmicica, niż postawy dość nijakiej Oleńki - ,,kocham, nienawidzę, nie wiem, poczekam, aż ktoś mnie uratuje". Wyszło by z tego dośc mdłe filmidło, które by skrytykowano za podszywanie się pod ducha Sienkiewicza. A dzieje pana Kmicica ogląda się wyjątkowo dobrze.
Wyjątek Baśki potwierdza regułę, ale motyw porwania nadal jest aktualny w ,,Panu Wołodyjowskim". Sienkiewicz jest jednak dość schematyczny, ale w końcu to powieść ,,ku pokrzepieniu serc" - nie ma powalać treścią, ale przesłaniem.