Od Ogniem i mieczem, Potopu czy Pana Wołodyjowskiego?
"Ogniem i mieczem" jest taqk słabe, ze aż zęby bolą, więc tego nie oglądaj lepiej. Pozostałe dwa filmy są przeciętne, przygodowe kino, no, ale od biedy można rzucić okiem.
Trochę jesteś w tym odosobniony skoro wszystkie te filmy mialy ogromną widownię za granicą RP. A czytałeś "Ogniem i Mieczem"? Ta książka jest trudna do zrealizowania (jeśli czytałeś to wiesz dlaczego). No a "Pan Wołodyjowski"? Naprawdę taki słaby? :)
Czytałam 'Ogniem i mieczem', do książki nic nie mam, ale filmowo jeden Domogarow, co się kupy trzyma. Na pewno nie Żebrowski. Na start nie polecam, bo zlisi.
Czy czytać, czy oglądać to zawsze w kolejności chronologicznej (choć filmy był kręcone "od tyłu") Ogniem i mieczem, Potop i Pan Wołodyjowski.
Niewątpliwie najlepszym "technicznie" fimem jest "Potop". A jeśi chodzi o treść (fabułę) to "Pan Wołodyjowski". "Ogniem i mieczem" to trudna do sfilmowania powieść, na dodatek scenariusz napisał sam Hoffman. Wyszło mu nieźle, ale chyba lepiej gdyby pomógł mu w tym jakiś dobry pisarz jak to było w poprzednich filmach.
Pan Wołodyjowski fabularnie jest zdecydowanie najsłabszy. Najlepszy pod każdym względem jest Potop.
Zgodzę się, pół książki to romans rycerski, podczas gdy Potop oraz Ogniem i Mieczem prawie od razu wjeżdżają z grubej rury w konflikty militarne i polityczne. Skrzetuski na Sicz, Kmicic spalił Wodotoki, a Wołodyjowski? Tyle co w ostatnich rozdziałach bronił Kamieńca Podolskiego. I równie dobrze "Pan Wołodyjowski" mógłby się rozpoczynać właśnie od tego momentu bo niestety Sienkiewicz choć jest jednym z moich ulubionych autorów to romanse kiepsko mu wychodziły. Zresztą pokazuje to sama trylogia gdzie w każdej książce pojawiał się ten sam motyw konkurenta dla branki głównego bohatera, który ją porywa, a która na koniec książki wraca do ukochanego.