Słowem wstępu, nawet fajny ten film, od początku pokazują nam winnego - zazwyczaj musimy
czekać do końca filmu.
Pytanie:
Dlaczego doświadczony policjant, kazał jej wrócić do burdelu (po tym jak zginął alfons)?
przecież to chyba najgorsze miejsce gdzie mogła pojechać się ukryć. Nie mogli się ustawić na
posterunku albo gdzieś w "centrum"?
głupota.
On jej chyba nie wskazał konkretnego miejsca, tylko powiedział, żeby jechała w znane, a chodziło chyba o to, by miejsce było znane im obojgu.
Burdel wybrała sama Cindy - prawdopodobnie do niego miała najbliżej, a że bandziorek ją doganiał, to kombinowała w przerażeniu i pośpiechu.
Zresztą to nie było takie złe miejsce - trochę pomieszczeń tam w końcu było, tylko że potem zachowała się już kompletnie bez sensu wychodząc z kryjówki na korytarz.
też mnie to zdziwiło, ale to jeden z kilku zabiegów, które wyglądają na fikcję w tej historii na faktach, dla podniesienia dramatyzmu.
Nie mogę uwierzyć, że nikt z Was nie wspomina o tym, jak ten bandziorek - jak go nazywacie - złapał Cindy i trzymał pistolet przy jej głowie. Zjawia się wtedy Jack ze swoim kolegą, a tamten wypuszcza Cindy i najzwyczajniej w świecie ucieka. CZEMU NIKT GO NIE GONI?!!? hahahaha CO TO ZA ABSURD!?!?! Pozwalają uciec komuś takiemu?!
Może gość przepadł tam od razu gdzieś w zaułkach jak kamień w wodę, ale fakt faktem, że akurat z tym zaliczyli wpadę. Niepodjęcie pościgu jest raczej mało wiarygodne i zupełnie sprzeczne z naturą gliniarza.
PS. Żeby sobie przypomnieć obejrzałem tę końcówkę jeszcze raz i prawdę mówiąc nie da się definitywnie rozstrzygnąć, czy pościgu rzeczywiście nie było. Partner Halcombe'a mógł go podjąć, tylko nie zostało to pokazane.
Moim zdaniem pościgu dalej nie było. Ten policjant, zamiast go gonić, stanął jedynie i spojrzał w jego stronę. Jestem więcej niż pewien, że w rzeczywistości policja ścigałaby taką osobę do skutku. Co z tego, że ten bandziorek miał przewagę kilku sekund, przecież policjant powinien od razu podjąć pościg, a nie, że zbiegł ze schodów i tylko spojrzał gdzieś w jego kierunku! Przecież to było ogromne zagrożenie, facet celuje dziewczynie w głowę pistoletem (równie dobrze może zaraz celować do policjantów), a oni nic... Nie chcę, żeby ktoś myślał, że się czepiam tej sceny nie wiadomo po co, no ale przecież tak działa policja - facet ma broń, bezpośrednie zagrożenie życia dla mnie, dla innych, a ja mu pozwalam tak po prostu sobie uciec?! Porażka.
Jak kto woli. Jeśli o mnie chodzi to niech to pozostanie do interpretacji widza :)
Ogólnie - drugorzędna sprawa.
Bo on nie był ważny w tym filmie. Jego rola nic nie wnosiła. Film opowiada o prawdziwej historii, a jego rola nie miała c. d. więc po co rozwijać akcję na zbędnego kolesia.
Oczywiście, że nie był ważny, zgadzam się z Tobą. Ale ja mówię o samej zasadzie działania policji (czy to w USA, czy gdziekolwiek na świecie). Ktoś taki nie może nie być ścigany - o to mi tylko chodzi.