Jeśli prawdziwą pasję, zaangażowanie i miłość do tego co się tworzy nazywasz upośledzeniem, to owszem, Ed Wood był "upośledzony"...
Ten film jest żałosny. I gdybym trafiła na niego przed obejrzeniem Eda Wooda, wyłączyłabym go w połowie, chociaż nigdy tak nie robię. Oglądając go jednak po zapoznaniu się z biografią tego człowieka, nie umiem nie dać mu serduszka. W ten żałosny film włożono tyle serca i pasji, że krytykowanie go byłoby wielką niestosownością.