PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=496368}
6,8 113  ocen
6,8 10 1 113
Pierwsza prosta
powrót do forum filmu Pierwsza prosta

To, jak dobrze pod względem technicznym skonstruowany jest film
Celińskiego pokazywały w poniedziałkowy wieczór reakcje widzów na
pokazie przedpremierowym. Wśród nich - żużlowcy, działacze Unibaksu,
członkowie zorganizowanych grup kibica, zwykli pasjonaci żużla,
kinomani.Początek filmu - ogólna wesołość. Bo i jak tu się szeroko nie
uśmiechnąć, kiedy Tomasz Bajerski, jeden z najbardziej zmarnowanych
talentów toruńskiego żużla, teraz siedząc w popularnym pubie, opowiada o
tym, jak miło jest ścigać się na motocyklu. A jednocześnie z
rozbrajającą szczerością wyznaje siedzącym obok rozchichotanym
dziewczynom, że kiedy człowiek już pędzi, to nawet nie ma czasu zerknąć
na kuso ubrane podprowadzające na starcie.

Zabawne? Później jest mniej optymistycznie. Film Celińskiego pokazuje
całą serię dramatów, jakie przechodzi młody chłopak spod Torunia, który
marzy o karierze żużlowej. Irytuje się na ojca-mechanika, który chce mu
koniecznie pomóc w obsłudze motocykla. Ironizuje z martwiącej się o jego
kontuzję matkę. A jednocześnie przeżywa w ich towarzystwie każdy sukces
i porażkę. Nie ma sprzętu, wścieka się na ignorancję klubu, który nie
daje mu szprych.
Nie brak w filmie taniego sentymentalizmu. Nagle, bez żadnego związku,
główny bohater jedzie na groby żużlowców, którzy nie udźwignęli presji i
popełnili samobójstwa. W tle nagłówki portali internetowych krzyczących,
że doszło do kolejnej tragedii. Z drugiej strony - były pomysły
znakomite. Motywem przewodnim są rozmowy Stogowskiego z Rafałem Wilkiem,
kiedyś żużlowcem, a teraz trenerem klubu z Rzeszowa. Ten drugi jest
doskonały. Ma wyważone, ciekawe komentarze, czuć szczerość. O żużlu mówi
z pasją w oczach. I tylko na koniec, tuż przed zakończeniem nagrania,
prosi Stogowskiego "o swojego McLarena". Nie chodzi o bolid Formuły I.
Wilk prosi o wózek inwalidzki, jest sparaliżowany po wypadku na torze.

Film jest nierówny, ma lepsze i gorsze momenty. Ale łatwo o tym
zapomnieć - wystarczą ujęcia z meczów, turniejów. Realizacja dokumentu
pod tym względem jest znakomita. Kamera wręcz wchodzi zawodnikom do
kasków. Walkę, nerwy - to czuć. Widać, że film nakręcił żużlowy laik,
który nie patrzy na ten sport z perspektywy osoby wiedzącej o żużlu
wszystko. Na tym polega największy atut "Pierwszej prostej".