Słoneczny dzień czerwcowy w roku 1971. Na miejsce rozpoczynającej się właśnie budowy tunelu umożliwiającej skrócenie drogi łączącej Bośnię i Hercegowinę z Serbią przybywa z Belgradu przedstawiciel kierownictwa partii, aby przeciąć wstęgę. Głaszcze po głowie wręczającą mu wielkie nożyczki dziewczynkę i następnie tnie z takim zapałem, że dotkliwie rani się w palec. Miejscowy aparatczyk usłużnie podsuwa mu chusteczkę, dając jednocześnie znak orkiestrze. Członkowie uroczystości tworzą taneczny korowód, prowadzony przez machającego zakrwawioną chusteczką gościa. Następuje zbliżenie, które sprawia, że obraz ten ma w sobie coś ze złowieszczej przepowiedni. Po kilku latach dwaj chłopcy Serb Milan i Bośniak Halil stoją przed wejściem do tunelu, którego budowy nie dokończono. Boją się wejść, bo chodzą słuchy o zamieszkującym go czarcie. W następnej scenie mamy rok 1994. Do szpitala wojskowego w Belgradzie trafia dorosły już - Milan (Dragan Bjelogrlić), ranny w toczącej się wojnie domowej.
Po tych trzech krótkich sekwencjach zapowiadających właściwą opowieść, cofamy się o dwa lata. Jest rok 1992 i coraz głośniej mówi się o nieuniknionym konflikcie wewnętrznym. Poznana już dwójka przyjaciół, Milan i Halil (Nikola Pejaković) siedzą przy stole z kieliszkami w dłoniach i deklarują, że choć świat wokół zdaje się ogarniać szaleństwo, oni nie będą walczyć przeciw sobie. Na przykładzie ich tragicznych doświadczeń film ukazuje nam, jak doszło do koszmaru, jakim była wojna domowa na Bałkanach, na początku lat 90-tych.