Ulrik jest znów na wolności. Czeka tu na niego Jensen, jego szef, wyznawca starej szkoły, zgodnie z którą dba się o swoich ludzi i pilnuje, by wszystkie rozliczenia były w porządku. Dlatego ważne dla niego jest, by Ulrik rozliczył się z kapusiem, który wysłał go do więzienia. Rozliczył się, to znaczy zabił.
Ulrik jest miłym człowiekiem. Niczego nie wymaga, niczego nie oczekuje. Nie zastanawia się też za bardzo nad tym, co robi. Po prostu to robi i już. Za wikt i opierunek zrobi to, o co się go poprosi. Wszystko jedno, czy chodzi o odrobinę miłości, czy o morderstwo.
Syn Ulrika, który dorastał bez ojca, ułożył sobie życie. Jest wykształcony, ma narzeczoną, plany na przyszłość. I ojca mordercę, co niekoniecznie podoba się jego narzeczonej. Jej rodzina nie życzy sobie takich powinowatych - mają szkółkę ogrodniczą i zasady. A Ulrik do nich nie pasuje.
Ulrik jest całkiem miłym facetem. Ale do jakiego stopnia można być miłym?
Ulrik (Stellan Skarsgård) wyszedł z więzieni, gdzie spędził dwanaście lat za morderstwo. Na wolności otrzymał nietypową propozycję od swoich kolegów. Zaoferowali oni pomoc w zemście na osobie, która przyczyniła się do jego zamknięcia. Ulrik bez sprzeciwu pozwolił sobie kupić broń i zamieszkał w suterenie podstarzałej siostry jednego ze znajomych, z którą nawiązał bardzo specyficzną relację, w wolnych chwilach oglądając wspólnie polską telewizję.