Szczerze mówiąc film ten nie zachwycił mnie. Może jestem nadwrażliwa, może to dlatego, że nie oglądałam żadnej "Piły", ale widok ludzi krzywdzących innego człowieka dla zabawy okazał się ponad moje siły i omal nie zakończył się ponownym spotkaniem z obiadem. Dowiedziałam się, że ludzie mogą być gorsi od zwierząt, ale to nic nowego. Za to jeśli chodzi o przeżycia bardziej religijne- trudno było mi cokolwiek przeżyć przez 3/4 filmu zamykając oczy i zatykając uszy. Nie dla wszystkich.
ja kiedyś porównałem ten fil do obrazu ukrzyżowanie Matthias Grünewalda http://www.dl.ket.org/webmuseum/wm/paint/auth/grunewald/crucifixion/crucifixion. jpg
przeżycie religijne - tego film nie da może ukierunkować ale film nie zbawia. zbawia Jezus
Dlaczego porównujesz mękę i śmierć Jezusa do ”Piły”?!?! Piła to fikcja, postać Chrystusa jest historyczna. "...krzywdzących innego człowieka dla zabawy..." że co? Oj, radze poczytać Biblię…
Czytałam Biblię wielokrotnie. Miałam na myśli scenę biczowania, w której ci barbarzyńcy siekali Chrystusa z niesamowita wprost frajdą. Paradoksalnie, ich zadowolone gęby przeraziły mnie bardziej od cierpienia Jezusa. A do "Piły" porównuję nie pod względem autentyczności postaci, tylko natężenia ukazanej przemocy. Horrory oglądam, ale nie takie, w których krew leje się strumieniami, więc nie jestem przyzwyczajona do takich widoków. I może dlatego tak źle odebrałam "Pasję".
Szkoda, że go nie dostrzegłaś wyjątkowości tego filmu. Żaden inny film nie wzruszył mnie tak jak ten. A widziałam wiele dramatów, tragedii i innych wyciskaczy łez. Najbardziej w pamięci zapadła mi scena gdy Jezus upada pod ciężarem krzyża, podbiega jego matka krzycząc: "Jestem tu..." A On wstaje z krzyżem i mówi: "Spójrz Matko, tworzę wszystko na nowo." Ciarki mi przechodzą na samą myśl o tej scenie. Już pomijając aspekty religijne, ale to powinno każdego wzruszyć. Ale jak to woli, jednych wzrusza Zmierzch / Twilight a innych Męka Pańska.
Zgodziłabym się z całym postem, bo bardzo mi się podoba to, co napisałaś, ale ze względu na końcówke nie mogę. To, że kogoś wzrusza np. komedia romantyczna, to nie znaczy, że nie wzrusza go Męka Pańska... Bardzo nie lubię takich uogólnień.
Ale jeśli tak jest. "maruda69" jest najlepszym tego przykładem. Możesz mi uwierzyć, znam osobiście sporo ludzi, których Pasja nie poruszyła. Nie uogólniam… ale takie przypadki się zdarzają. Takie osoby zamykają oczy na widok ludzkiego cierpienia, a byle błahostki potrafią ich wzruszyć do łez…
Całkiem opacznie zrozumiałyście mój post. Chodziło mi o to, że nie mogłam się zbytnio wzruszyć, kiedy przez większość filmu nie byłam w stanie patrzeć na ekran bez odruchu wymiotnego... To dość drastycznie obniżyło moje możliwości poznawcze, mimo, że starałam się skupić. Po prostu te hektolitry krwi kompletnie odwracały moja uwagę od istotniejszych, według mnie, rzeczy.
Komedii romantycznych nie oglądam, bo za nimi nie przepadam, ani to śmieszne ani wzruszające z reguły.
"Zmierzchu" nie widziałam i nie mam zamiaru oglądać.
No tak, wrażenia po obejrzeniu Pasji są przecież miernikiem ludzkiej wrażliwości. Nie porusza cię Pasja – nie jesteś wrażliwy na ludzkie cierpienie. „Zamykasz oczy”. Że też wcześniej na to nie wpadłam...
Twoja ironia mnie nie zraża. Pokazuje tylko, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem... jak Ci cztery zdania sprawiają problem...
Dałaś 5/10, bo film był realistycznie zrealizowany, pojawiło się dużo krwi, bo zapewne tak było podczas prawdziwego biczowania Chrystusa i dlatego, że biczujący byli zadowoleni? Mam nadzieję, że masz 12 lat, bo inaczej musiałabym napisać, że jesteś bardzo niedojrzała...
Po prostu wrażliwa. Przynajmniej nie dała 1/10. No przecież na tym forum mamy do czynienia przede wszystkim z subiektywną opinią. Może po prostu tego filmu nie lubi, bo jest zbyt drastyczny? Ale nie dała oceny 1/10, bo doceniła, powiedzmy, "obiektywne walory" tego filmu. Ja, na ten przykład , oceniłem film "Sztuczna Inteligencja" na 4/10. Dałbym 1/10, bo nie lubie jak cholera tego filmu, ale ze względu na efekty specjalne, pewną pomysłowość twórcy, niezgorsze aktorstwo, i ogólnie ładną formę dałem te 4/10. Nie dam wyżej, bo tego filmu nie lubię.
Mam 18 lat, ale fakt, za pierwszym razem oglądałam (czy raczej zaczęłam oglądać) "Pasję" w wieku 12, ksiądz nam puścił na religii. Nie doszliśmy do połowy, bo jedna dziewczynka prawie zwymiotowała, a druga zemdlała.
Jak na swój wiek jestem wystarczająco dojrzała, tym bym się raczej nie martwiła.
Ja po prostu nie jestem fanką ukazywania w filmach przemocy. Oczywiście, czasem jest to konieczne, ale według mnie nie powinno stanowić osi filmu. A "Pasja" w zasadzie na krwi się opiera.
A powiedz mi o co tak naprawdę chodzi w męce Jezusa? Weź pod uwagę tylko samą mękę, bez wcześniejszych wydarzeń i późniejszego zmartwychwstania. Chodzi o ból, cierpienie, ciemną stronę ludzkiej natury. Moim zdaniem film świetnie ukazuje przybliżoną prawdę o starożytnej (i nie tylko) naturze człowieka. Gdyby było mniej krwi, byłby mało realistyczny (wręcz symboliczny) a chodziło o to aby pokazać nagą prawdę, bez jakichkolwiek ustępstw. Jeśli Cię przeraża życie, to proponuję film "Jezus" z 1999 roku w reżyserii Roger’a Young’a. Tam masz wręcz bajkową historię o Męce Pańskiej. Wasz ksiądz zrobił błąd pokazując ten film, bo on pokazuje prawdę. Mógł wam puścić coś z tych starszych filmów o Jezusie. One upraszczają całą sprawę i są odpowiednie dla dzieci w wieku 12 lat. Życie to nie tylko Myszka Miki czy Mini czy inne kaczory :)
Tyle, że ów ból i cierpienie można było przedstawić bez uciekania się do efektów z rzeźni rodem. "Pasja" wstrząsa moim żołądkiem co najwyżej, natomiast bardziej metafizyczne partie mojego jestestwa czuły się poruszone i skłonione do przemyśleń nad Jezusem po obejrzeniu (zaraz zostanę przykładnie sfajczona na stosie, wiem) "Ostatniego Kuszenia Chrystusa" oraz "Jesus Christ Superstar". To ostatnie dzieło obejrzałam w chorzowskim Teatrze Rozrywki i paradoksalnie w tej inscenizacji egzekucja Jezusa odbywa się poza sceną, do widza dobiegając tylko w postaci ostatnich słów wypowiadanych przez Jezusa na krzyżu. A mimo to działa i wstrząsa, lepiej niż sadystyczne obrazki Gibsona.
Uprzedzając zarzuty: owszem, ukrzyżowanie nie było estetyczne i bezkrwawe, ale jatka, którą prezentuje nam Gibson jest również dość odległa od prawdy, jak również od tego, co zawarte jest w Ewangeliach.
Nie rozumiem. Jak to wersja Gibsona jest odległa? Łatwo można sobie wyobrazić biczowanie i koronę z cierni na głowie, no i jak tu ma się nie lać krew?
Ja zawsze uważałam się za osobę, którą łatwo można obrzydzić, krwawych horrorów raczej nie lubię, ogólnie z wyciekającą krwią niewiele chcę mieć wspólnego, ale Pasja Gibsona była dla mnie pod tym względem zrobiona b. dobrze. Dlatego tez bardzo dziwią mnie Wasze opinie i opowieści o wielkim obrzydzeniu. Oczywiście ich nie neguję.
Normalnie jest odległa. Choćby samo biczowanie, w Ewangeliach jako narzędzie wymieniona jest trzcina, a nie to koszmarne coś do zrywania mięsa z człowieka, zwane flagellum. Ponadto Apostołowie poświęcają niewiele miejsca samemu biczowaniu, a przecież gdyby Jezusa poddano tak surowej wersji tej kary, zapewne wspomnieliby coś o tym, prawda? Napisaliby raczej, że Syna Bożego obdarto niemalże ze skóry, tak, że po chłoście wyglądał jak kotlet siekany, a mimo to doniósł jeszcze na Golgotę własny krzyż. (Tak btw. kolejna niezgodność z historią: Jezus u Gibsona niesie cały krzyż. żeby było ślicznie, cacy i historycznie, powinien, jak jego towarzysze niedoli, nieść tylko poziomą belkę.) Innymi słowy: tak, krew się lała, ale nie tak obficie, jak to prezentuje Gibson.
"Tyle, że ów ból i cierpienie można było przedstawić bez uciekania się do efektów z rzeźni rodem."
Hehe, nie rozumiesz starożytnych :)
"…."Ostatniego Kuszenia Chrystusa" oraz "Jesus Christ Superstar". To ostatnie dzieło obejrzałam w chorzowskim Teatrze Rozrywki i paradoksalnie w tej inscenizacji egzekucja Jezusa odbywa się poza sceną, do widza dobiegając tylko w postaci ostatnich słów wypowiadanych przez Jezusa na krzyżu. A mimo to działa i wstrząsa, lepiej niż sadystyczne obrazki Gibsona."
To oglądaj te bajki, rzeczywistość jest inna.
"dość odległa od prawdy, jak również od tego, co zawarte jest w Ewangeliach."
A skąd znasz prawdę? Ewangelia nie opisuje wszystkiego… a to co opisuje, to bardziej w kategorii symbolu niż rzeczywistych faktów… Nie powiesz mi, że ludzie, których bawiło rozszarpywanie innych przez dzikie zwierzęta w arenach – nie byliby zdolni do takiego sadyzmu co w filmie….
A skąd, przepraszam, ty wiesz, że rzeczywistość wygląda jak u Gibsona? Toż on nawet nie na Ewangeliach się opierał, nie na źródłach historycznych, tylko na wizjach niejakiej Anny Katarzyny Emmerich, urodzonej tysiąc osiemset lat po śmierci Jezusa i niewykształconej kobiety. Ja nie znam prawdy, bo mnie wtedy w Jerozolimie nie było, ale to nie znaczy, że ty i Gibson posiedliście na tę prawdę patent. Poza tym jeśli nazywasz "Jesus Christ Superstar" bajką, to są nią również Ewangelie, wszystkie cztery jak jedna, którym ten musical jest fabularnie wierny. Jako że jesteś osobą wierzącą, zdaje się, było to niezmiernie śmiałe wyznanie z twojej strony :>
"A skąd znasz prawdę? Ewangelia nie opisuje wszystkiego… a to co opisuje, to bardziej w kategorii symbolu niż rzeczywistych faktów…"
Zdaje się, że herezją tu zalatuje :>
Tak przy okazji, ludzie udowodnili, że są zdolni do najgorszego bestialstwa, to jednak nie jest dowodem na zgodność jatki w filmie Gibsona z prawdziwą egzekucją Jezusa.
Haha, nie rozśmieszaj mnie… proszę. Weź poczytaj trochę o Rzymie, starożytności, Żydach w Cesarstwie Rzymskim, sposobach torturowania, uśmiercania itp. Nie opierasz swoich wypowiedzi na faktach. Ewangelia to nie jedyne źródło wiedzy o tamtych czasach. Film Gibsona może nie pokazuje całej prawdy, ale jest bardzo blisko…
Piszesz, że film nie ma za wiele wspólnego z Biblią… hmmm…
Jezus – był
Maria – była
Maria Magdalena – była
Piotr Apostoł – był
Judasz Iskariot – był
Poncjusz Piłat – był
Szymon z Cyreny - był
Barabasz - był
…. hmmm…. główni bohaterowie, jakby znani….
Co do akcji…
Jezus zdradzony przez pocałunek Judasza, pojmany, postawiony przed sąd – było
Piłat skazuje Jezusa na śmierć – było
Jezus umęczony i przybity do krzyża – było
Jezus zmartwychwstaje - było
W takim razie w czym ten film nie zgadza się z Ewangelią? Najważniejsze etapy Męki Pańskiej były w sposób jasny pokazane. A to, że Mel pokazał je w sposób dosadny, to raczej zaleta filmu niż jego wada. Tyle w temacie.
ania_88xyz: EineHexe odpowiedział(a) Ci, w czym ten film nie zgadza się z Ewangelią- chociażby w dźwiganiu całego krzyża i metodach biczowania, czyli aspektami, nad którymi rozwodzę się już od kilku postów.
Interesujące, że jeśli coś jest krwawe i brutalne to od razu dostaje etykietkę "realistyczne"...
Tyle, że ta dosadność ma mało wspólnego z opisem męki Jezusa zawartym w Ewangeliach, jak również z historycznymi danymi na temat tego jak wyglądało ukrzyżowanie. Natomiast te same elementy opowieści, które wyliczyłaś powyżej, czyli główne postacie i punkty fabularne, występują też, na przykład, w "Ostatnim Kuszeniu Chrystusa". Które zgodne z Ewangeliami zbytnio nie jest. Bo widzisz, żeby film wiernie odtwarzał opowieść, w tym wypadku opowieść z Ewangelii, nie wystarczy, że będzie się zgadzał w ogólnych zarysach. Jatka podczas biczowania, dyndanie Jezusem na moście, wyłamywanie mu ramienia ze stawu podczas ukrzyżowania - tego Ewangelie nie wspominają, a wyliczają wszelkie cierpienia, których doznał Jezus nader starannie.
Tak przy okazji, od czasów starożytnych ludzkość nie zmieniła się zbyt wiele, dalej jest generalnie krwiożercza i okrutna, patrz dwie wojny światowe, Wietnam, masakry w Rwandzie, czy Sudanie i wiele innych zdarzeń z historii najnowszej.
ps. może u Ciebie sceny biczowania i przybijania do krzyża wywołały wymioty - u mnie raczej ogromny smutek i łzy...