Gdziekolwiek zajrzę, słyszę tylko same superlatywy, jakie to arcydzieło, najlepszy film roku itd. Parasite to dobry film... ale nie widzę w nim nic, czego nie widzielibyśmy w innych koreańskich filmach z przesłaniem bawiących się gatunkiem, albo w poprzednich dokonaniach Joon-ho Bonga:
- jest ładnie nakręcony, ale to też żadne techniczne arcydzieło,
- jest dobrze zagrany, ale to poziom do jakich przyzwyczaili nas aktorzy tacy jak Kang-ho Song,
- fajnie bawi się konwencją od komedii, po thriller, horror i kończąc na satyrze społecznej, ale w koreańskim kinie to jest powszechne, przynajmniej od czasu Trylogii Zemsty Chan-wook Parka,
- ma dobrze napisany scenariusz, ciekawą intrygę, aluzje społeczne, ale to nie pierwszy film o podobnej tematyce, nawet w twórczości Joon-ho Bonga.
Powiedziałbym nawet, że chwilami ma małe spadki, jak np: brak subtelności, lekka łopatologia, naiwne zachowania bohaterów, albo nawet przedramatyzowany finał silący się na typowe dla azjatyckiego kina, smutne zakończenie.
Mieliśmy postmodernizm, zabawę konwencją, satyrę społeczną i dopieszczone technicznie filmy od Koreańczyków. Więc czym Parasite tak wybija się?
Mnie ujmuję przewrotność z jaką "Parasite" stał się pasożytem gali oskarowej. Film jest dość prosty, łopatologiczny, przeciętny momentami, ale dobrze zrealizowany. Tutaj pytanie - kto decyduje o sukcesie filmu? Marketingowiec? W wielu sytuacjach i owszem. Niemniej jednak ta historyjka jest bardzo nośna, bajki o biednych i bogatych to archetyp, który jest niemalże tak stary jak kultura. "Parasite" jest filmem, który techniczny kinoman, wrażliwy na język kina uzna niemalże za obrazę inteligencji i własnych filmowych zdolności poznawczych, Broń Boże coś, co spowoduje jakiś kinowy orgazm. Inny krytyk, który jest wrażliwy na kwestie przypowieści i wartości, którą niesie film uzna, że "Parasite" przekazuje uniwersalne prawdy społeczne, nad którymi zawsze i wszędzie na planecie Ziemia pochylić się trzeba. Na końcu jest tzw "przeciętny widz" - który to ogranicza się do "Świetny film!", zaśmieje się na scenie z wyjmowaniem gaci spod siedzenia i tyle.
Jest czynnik ludzki i czynnik "kinomański". Żeby ocenić film w miarę obiektywnie by trzeba było trzymać reprezentacje populacji Ziemian w filmowej izolacji przez rok po czym podać dwa filmy badawcze. Jeden taki "niekwestionowany hit" a drugi niedoceniony, bez marketingu o podobnym poziomie realizacji. Powiedzieć badanym, że ten niedoceniony to światowy fenomen, a ten prawdziwy "zmieniający kino" to jakiś niszowy biedak. Czekać na oceny osób, które identyfikują się jako kinomani i tych, którzy tak o sobie nie myślą.
Sądzę, że kinomani widzieliby w niszowym, a podawanym jako hit filmie zbytnią łopatologie, kopiarstwo i festiwalowość czy też przerost formy nad treścią z lubością wytykając wszelką dosłowność. Zaś badawczy odpowiednik "Parasite" podany na tacy jako pukający do nieba bram film nieznanego a zdolnego reżysera byłby odebrany jako ciekawy, pokazujący geniusz, obiecujący etc.
Osoby nie identyfikujące się jako kinomani obejrzeliby oba filmy i prawdopodobnie sugerowałyby się przedstawieniem filmu jako ten z sukcesem lub bez.
Ciekawym byłoby również nie mówienie o obu filmach nic.
Nie jestem znawcą filmowym, ale mi niczym nie zaimponował. Poczytałem i narobiłem sobie apetytu. Pierwsze 15 minut bardzo dobrze zapowiadało rozwój sytuacji, potem było już tylko gorzej. Doskonały pomysł zmarnowany. Mogła być z tego niezła komedia czy komediodramat a wyszło... no nie wiem co wyszło, ale ja tego nie kupuję. Niby kryje się za tym jakiś głębszy sens, a tak naprawdę, to pokazano tylko oczywiste zjawiska społeczne i naturę ludzką jaką każdy zna.
Dzięki. Powoli uświadamiam sobie, że jednak nie jestem jakimś odmieńcem..... (raczej)
Dzisiaj zobaczyłem Twoją recenzję. Bliską moich odczuć. Oceniłem słabiej, może dlatego, że obejrzałem ten film po bardzo hucznych zapowiedziach, po całej kaskadzie zachwytów, och-ów i ach-ów.
Byłem zniesmaczony, bo wcale nie trzeba uciekać się, do wyszukanych "form artystycznych", aby przekazać widzowi to, co chce się przekazać. Zwłaszcza jeśli trzeba na szybko uświadamiać widza, że naiwność obrazu to taki sposób na wyostrzenie "nienaiwności"....
Nie wiem dlaczego, ta jakże szacowna, AMERYKAŃSKA (!!!) Akademia Filmowa tak bardzo kreowała ten film. Może chcieli coś politycznie ugrać... Tak więc ilość zachwytów i chwalebnych peanów, osiągnęła taki poziom, że owieczki pokornie łykały ten kit i chociaż nie wiedziały o co chodzi, nie miały odwagi powiedzieć, że halo !!! - coś tutaj jest nie tak.
Oczywiście zgadzam się, że w szeroko pojętej kinematografii jest miejsce na artystyczne odjazdy, ale to raczej repertuar DKF-ów - i ile takowe jeszcze istnieją...
Pozdrawiam ;)
Hajp jest na to... Że ten film łączy wiele gatunków filmowych np: dreszczowiec, komedie, kryminał, dramat etc. Oprócz tego, każdy aktor pasował do swojej roli i zagrał ją wyśmienicie (naturalnie). Każda scena była zagrana tak jak powinna (naturalnie, nie myl z teatralnością jak w "Jokerze"). Oglądałem ten film 3 razy i za każdym razem dostrzegałem nową symbolikę. Jak wiele mógłbyś mi wymienić takich filmów? Po pierwsze... Ten film nie jest płytki, a na pewno nie na tym samym poziomie intelektualnym jak "Joker" - na którego tak długo czekałem. Moim zdaniem reżyser "Parasite" przebił tym filmem tzw. czwartą ścianę , a Hollywood nie zaproponowało żadnego godnego przeciwnika na gali rozdania Oscarów. Także hajp jest...I jest na to, że nawet Koreańczycy potrafią stworzyć lepsze kino niż Amerykanie. Jest w tym głębia, świeżość i ciekawe podejście.... A nie odgrzewane kotlety, sequel'e, prequel'e i inne adaptacje filmowe bajek Disneya, albo co gorsza nadawanie tytułu filmom, które z oryginałem mają (g***o wspólnego) - "Joker"- pozdrawiam.
Czy zauważyliście że to film marksistowski w podstawach i dlatego zdobył taka popularnośc w masach, bo daje nadzieję ze mi tez sie uda jak pokiwam bogatych.
Bogaci przedstawieni sa jak to u Markasa źle.
Biedacy to aniołki i im sie należy, och jak im sie nalezy. A gdzie byli ci biedni całe zycie?? a kto im tyle dzieci nastrugał ze nie byli w stanie ich wykarmic i pokurcze im wyrosły??
A ile bogaci maja dzieci?? No właśnie. Stąd jeden krok do wniosku ze dzieci sa złem tego świata i ci co to zalapali w czas sa bogaci. Wątek dzieci nie jest Marksa, ale mój.
Odwieczny jest marksistowski sen o bogactwie dla plebsu i upatrywanie wszelkiego zła w bogatych, skad jeden krok do idei że aby było bogato to trzeba bogatym zabrac wszystko i rozdać biednym na przećpanie a bogatych- na mydło. I będzie dobrze.
Hej!
Umknął ci jedne fakt z filmu, biedni nie byli bierni, lecz zaatakowali na przyjęciu bogatą rodzinę, dodatkowo to oni przejęli ich dom. Film świetnie żagluje gatunkami, ukazując, jak pazerność może być niebezpieczną bronią w rękach ludzi.
Tak, to było fajne odwrócenie.
Cokolwiek by o bogatych w tym filmie nie mówić (jednak snoby), to nie skrzywdziliby muchy. To biedni okazują się niebezpieczni. Mordercy.
Poza tym Korea w pełnej krasie(:
Czy można przeżyć upadek z takich schodów?
Czy można przeżyć uderzenie w głowę takim kamieniem?!
Wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne.
Ale dzieje się.
Plus fatalne zakończenie na zasadzie: "Wystarczy zakasać rękawy, wziąć się do pracy,a po kilku latach pracy stać cię będzie na taki dom". Gdyby to było takie proste...