Przesłodzone do mdłości i banalne do granic absurdu żenujące romansidło idealne dla koneserów "M jak miłość", podlotków i starych babć.
A ja jednak będę bronił tego obrazu bo jeśli ktoś porównuje ten film z kiczowatym "M jak miłość" i daje ocene 7 dla "Marsjanie atakują" (nie wiem czym sobie ten film zasłużył na TAK WYSOKĄ ocenę) a filmowi "Rzeka tajemnic" czwórkę no to coś tu jest nie tak. To tylko moja opinia. Autor postu na pewno się nie zgodzi z moją odpowiedzią. Proszę tylko o uszanowanie mojego zdania bez zbędnych uniesień i bulwersji.
No właśnie nie porównuj tego czegoś do ''M jak miłość'', które przynajmniej jest porządnym polskim badziewiem o miłości.
jeśli ten film jest dla Ciebie kiczem i szmirą, to ciekawe zatem jaki film jest dla Ciebie kultowy....
być może poprostu nie jesteś zwolennikiem kina tego typu (miłosnego, romansów etc.) i dlatego nie potrafisz sie obiektywnie wypowiedzieć. film wcale nie jest kiczowaty, pięknie opowiedziana historia i skoro porównujesz go do "M jak miłość" to wybacz, ale to tylko pokazuje jaki poziom kinomana sobą reprezentujesz....
Kultowe to są Terminatory czy Obcy :) a w dziedzinie romantycznych pewnie Co się wydarzyło w Madison County? czy może Pożegnanie z Afryką (widziałam tylko to drugie). Nie wiem, nie znam się, gdyż jestem raczej fanką kina akcji a nie romansów. Nie oznacza to jednak, że takich filmów nie oglądam. Wręcz przeciwnie, szczególnie ostatnio zdarzyło mi się oglądać kilka tytułów stricte o uczuciach i wiele z nich bardzo mi się podobało, mimo, że były nudne jak flaki z olejem (w sensie tempa akcji). I oczywiście zabrałam się też i za Pamiętnik, ale po niecałych 10 minutach wyłączyłam, bo aż ni się niedobrze zrobiło od ilości cukru na minutę filmu. O nigdy w życiu takich romansideł :) I proszę Cię nie oceniaj od razu w stylu "ale to tylko pokazuje jaki poziom kinomana sobą reprezentujesz....". Pamiętnik jest kiczowaty i powiem to już po tych 10 minutach. Tak samo jak kiczowaty z perspektywy czasu jest np. Titanic (choć tu mamy chociaż jakąś akcję, dla odmiany). I mimo, że wspomnianemu dałam 10 (ten boski Leo :D) to się nie kłócę z kimś kto stwierdza jego oczywistą kiczowatość. Melodramaty były, są i będą mniej lub bardziej kiczowate. Deal with it :)
no masz racje, nie powinnam może pisać o tym poziomie, ale tak mnie to troszkę podirytowało ;) jak ktoś daje takie porównanie to dla mnie to jest jakis absurd i dlatego troche mnie poniosło. przepraszam, poprostu uważam, że Pamietnik jest całkiem ok:)
to wobec tego mam pytanie do autora wątku: dlaczego więc obejrzałeś/obejrzałaś ten film?? a raczej: dlaczego postanowiłeś/aś go obejrzeć, skoro wszędzie można było przeczytać opis filmu, więc m-w wiadomo, co w nim miało być. naprawdę jestem ciekawa.
Powiem tak: Nie lubię tandetnych romansideł, ale ten film jest naprawdę dobry i nie mam pojęcia jak pustym i "chłodnym" musisz być człowiekiem, że ten film Cię nie ruszył. Wnioskuję, że albo nigdy nie miałeś nikogo będąc wielokrotnie zakochanym albo dostałeś od życia po dupie bo ktoś kogo kochałeś nie potrafił odwzajemnić uczucia lub Cię w jakiś sposób zranił. Tak czy siak... Współczuję Ci. A być może to tylko marna prowokacja...
Ojej, ta psychologiczna analiza tak mnie wzruszyła, że aż się ustosunkuję. Co do mojego życia prywatnego, jestem mężatką od 6 lat nieustannie i z wzajemnością zakochaną w swoim mężu :))) To tyle. Co do filmu, film jest DLA MNIE pozbawiony prawdy. Od filmu oczekuję, żeby mnie albo rozbawił (wspomniane powyżej "Marsjanie atakują" czyli moim zdaniem bardzo udana i autoironiczna parodia), albo dostarczył lekkiej rozrywki bez przeciążania mózgu (filmy typu "Braveheart"), dostarczył wrażeń "artystycznych" (np. "Labirynt fauna"), albo poruszył i skłonił do refleksji. Jest wiele filmów, które mnie poruszyły, wiele filmów na których płakałam (np. film "About Schmidt" - oglądałam go już chyba z 5 razy, za każdym razem płacząc na ostatniej scenie), jest wiele pięknych i niebanalnych filmów o miłości (miłości szeroko rozumianej, np. "Pokój Marvina" ze wspaniałą Meryl Streep i Diane Keaton). W filmie "Pamiętnik" dla mnie nie ma nic. Historia ograna, jak słusznie zauważył ktoś w recenzji złożona wyłącznie z utartych schematów i klisz, marne aktorstwo, które mnie nie przekonało, krańcowa przewidywalność, nadmierny patos, do tego kiepsko komputerowo zrobione łabędzie :) Nie czytałam książki, więc nie chcę obrazić jej fanów, ale film niestety wygląda jak ekranizacja jakiegoś harlekina. Nie odczułam w nim prawdy uczuć, jedynie kiczowaty obrazek, jak jelenie na rykowisku w świetle zachodzącego słońca.
film jest niesamowity,magiczny,nie wiem co to powoduje czy historia podobna do mojej,czy świetnie zagrane role,klimat,nieważne.Film ma to COŚ!Ale ludzie sa różni--->odczucia różne....
Film jest świetny, a Rachel Weisz gra w nim po prostu niesamowicie !!! Warty obejrzenia Polecam !!! Daleeeeeeeeko mu do M jak miłość...
Po przeczytaniu tematu, od razu nasunęła mi się myśl, że bankowo pisał to facet, gdyż prawie każdą kobietę ten film porwał, a tutaj zdziwienie. Jesteś chyba jedną z nielicznych osób, mam na myśli, grono żeńskie, które mają taką opinię o filmie. Mam zupełnie inne zdanie, wedlug mnie to najpiękniejszy film o miłości, i nie obchodzi mnie czy był przesłodzony, czy nie. Ważne, że przepięknie mi się patrzyło. I nie widzę żadnego związku z "M jak miłośc", dziwne porównanie....
A ja zgodzę się z założycielką wątku. Wydaje mi się, że to kwestia wrażliwości, a ta, wiadomo, u każdego jest inna. Może też kwestia wieku i ilości obejrzanych filmów wpływa na moje podejście do "The Notebook". Za słodko, za łzawo (w teorii, bo ja się nie wzruszyłam, czułam się jakbym oglądała niedzielny seans przed obiadem na TVP2 nakrywając do stołu), zbyt przewidywalnie... Nie tego oczekuję od kina, dlatego film oceniłam nisko. Obejrzałam go, bo poleciła mi koleżanka. Nie uważam, jakobym straciła czas, bo oglądało się przyjemnie, ale tylko tyle. Nic z niego nie wyniosłam. Jest całe mnóstwo lepszych filmów, pokazujących w mniej bezpośredni sposób uczucie dwojga ludzi, w bardziej realnym świetle okoliczności. Tutaj odczuwa się, że każda scena jest przerysowana a aktorzy grają jak w przedwojennej sztuce, te teatralne maniery - złość, radość... Odniosę się jeszcze do tego, co napisała _Ninel_ : oceniłam "Kac Vegas" na 8/10 czy to skreśla mnie jako osobę? Durna amerykańska komedia? Może i owszem, ale z założenia miała bawić i rzeczywiście cały seans śmiałam się i bawiłam rewelacyjnie, stąd ocena. W przypadku "The Notebook" nie odczułam żadnych z emocji, których reżyser ode mnie wymagał. Zdarza się.
Na myśl przychodzi mi film "Smażone zielone pomidory", trochę podobny klimat amerykańskiego południa, ale jakże inne podejście... Zachęcam porównać z Pamiętnikiem, który... niestety w tym towarzystwie wypadnie blado.
Jeśli już poruszyłaś temat "najpiękniejszego filmu o miłości" to.. polecam "In the Mood For Love". Nie wiem, ile masz lat, może tyle, co ja, ale jak już wspomniałam, różnimy się wrażliwością - w pewnym wieku rozumiesz i czujesz, że miłość nie musi być wyrażona słowami, nawet dotykiem; że po to, by wzruszyć się w trakcie seansu nie potrzebne są ckliwe widoki i maślane spojrzenia, czy utarte formułki. Do mnie trafia zupełnie inny przekaz, taki właśnie jaki został zawarty w "Spragnionych miłości", czy chociażby we wzorujących się na perełce Wong Kar Waia "Wyśnionych miłościach" Dolana.
_Niniel_ - jeleń na rykowisku na tle zachodzącego słońca? m i s t r z :)
Ciekawe, że piszesz o "Smażonych zielonych pomidorach", bo oglądałam ten film chyba dwa dni po "Pamiętniku" i też mi się bardzo podobał, przede wszystkim był świetnie zagrany, poza tym miał w sobie to "coś": klimat, pomieszanie nostalgii z humorem... :)
Ja pierdziele, nie przesadzajmy z porównywaniem do M jak miłosc... To tak jakby porównać Terminatora do Charliego Chaplina...
Film może i jest przesłodzony, ale zaraz - opowiada przecież o miłości a w miłości takiej nastoletniej, namiętnej i uwaga - wakacyjnej wszysztko takie jest!
Kocham ten film mimo, że arcydziełem kinematografii nie jest, namówiłam nawet chłopaka żeby go obejrzał.
Dla każdego kiczem jest co innego. Ja lubię zarówno kino akcji jak i romanse i nie uważam 'Pamiętnika' za kicz, bo myślę, że właśnie takim czymś romans się cechuje - dużą ilością cukru. No, ale zależy kto co lubi, ja 'Pamiętnik' stawiam w gronie moich ulubionych filmów ;)
Przesłodzone? Banalne? Dla starych babć? Najwidoczniej ktoś tu nie dorósł do oglądania prawdziwych miłosnych historii. "Pamiętnik" nie ma nic z tandety. Opowiada historię dwojga ludzi, którzy zakochali się w sobie jako nastolatki. Z wiekiem, pomimo rozłąki ta miłość stawała się silniejsza. Nawet ciężka choroba Allie nie powstrzymała uczucia między nimi. Film 9/10. Gorąco polecam książkę. Czytając ją nie mogłam przestać płakać. Jest wzruszająca, pełna emocji.