Nie jest dobrze, gdy korepetycje z kultury chce dawać ktoś, kto sam nie ma jeszcze żadnych osiągnięć w tej dziedzinie.
Jaka była, krytykowana w "Pół serio", polska produkcja filmowa/TV lat 90., taka była. Wówczas myślałem, że jest średnio. Dziś, w kontekście wszechobecnego badziewia, widzę, że było nawet całkiem nieźle (w porywach nawet b. dobrze). Kto jest odpowiedzialny za to obniżenie poziomu polskiego kina w ostatniej dekadzie? Kto teraz robi te wszystkie nastawione na kasę miałkie wydmuszki "na bogato" traktujące o d... Maryni? No przecież właśnie (m.in.!) Saramonowicz i Konecki - twórcy rzeczonego "Pół serio". Ciekawe jak się teraz czują, gdy widzą swój pierwszy krytykujący komerchę film? Chciałoby się napisać - "gdzie się podziały wasze ideały sprzed 13 lat?" Tylko, że ja szczerze wątpię w to, że ci panowie mieli jakiekolwiek własne krytyczne spojrzenie na sztukę, czy też popkulturę, a już na pewno nic takiego nie pokazali w "Pół serio".
Film ten nie jest żadną oryginalną, czy głębszą refleksja na ten temat. Taka parodia w stylu anglo-amerykańskim w polskim wykonaniu po prostu nie działa (podobnie jest z Francją) i dla mnie zawsze wypada żałośnie. Tak jest i w tym przypadku - wtórny, wystudiowany do bólu humor.
Po za tym w ogóle jest to film bez filmu (pomimo, że widzimy tu wiele filmów). Wątek spinający wszystkie historie (i sposób ich spięcia) jest poniżej krytyki, choć Stelmaszyk, jako producent, był zabawny.
Słaba produkcja nieodbiegająca za wiele od tych, które chciała ośmieszyć. Film do zignorowania, ale rozpisałem się, bo wkurza mnie taki pseudo mesjanizm i prorocy fałszywi! Zrobione to jest przez snobków i spodoba się snobkom, co to mogą się dowartościować tym, że wyłapali (toporne) nawiązanie do Bergmana, a Maciek z 2C nawet nie wie kto to.

P.S. Na koniec jednak daję jeden, jedyny plus za historię o TW i towarzyszące jej konsekwencje - za samo poruszenie tego tematu. Dziś by to już raczej nie przeszło. (Po co się wychylać, nie?)