PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=603781}

Oslo, 31 sierpnia

Oslo, 31. august
2011
7,3 8,9 tys. ocen
7,3 10 1 8908
7,0 33 krytyków
Oslo, 31 sierpnia
powrót do forum filmu Oslo, 31 sierpnia

Film to studium psychologiczne ludzkiego wnętrza. Jest to na pewno film nie dla widzów lubiących wartkie akcje. Dałbym jemu 6,5 pkt , ponieważ końcówka całkowicie mnie zdołowała. Film ciągnie się bardzo rozwlekle, chociaż poszczególne jego odsłony w jakiś sposób zaciekawiają. Film może być przestrogą i pewnym przesłaniem - że narkotyki tak uzależniają i aby wyjść z tego trzeba mieć prawdziwe szczęście. Szczęście to ujawnia się poprzez ludzi, którzy chcą pomóc. Można mieć wszystko, a nie mieć nic.

ocenił(a) film na 8
franciso

to wygląda trochę na pracę gimnazjalisty... przypominają mi się lekcje języka polskiego i pytania polonistki: "co poeta miał na myśli mówiąc..."- mniej więcej takiej odpowiedzi należało oczekiwać; ech- jak masz pisać takie oklepane teksty, to lepiej nie pisz nic; "Dałbym jemu 6,5 pkt , ponieważ końcówka całkowicie mnie zdołowała."-??? czyli filmom z happy endami dajesz same dziesiątki, tak?

ocenił(a) film na 9
Gwozdziu

cóż, ja mimo braku talentu do pisania prac gimnazjalnych mam też swoje odczucia wobec tego filmu. wydaje mi się, że głównym problemem Andersa nie były narkotyki, ale zagubienie w świecie, bierność wobec losu; uzależnienie od narkotyków jest w tym filmie tylko po to by nadać sens śmierci Andersa: skoro życie już tkwiło w martwym punkcie to chociaż niech śmierć nie będzie bez sensu.

ocenił(a) film na 8
rockie

ooo- już lepiej:) nakotyki w tym filmie nie mają żadnego znaczenia( zamiast tego mógłby to być alkohol, nieszczęśliwa miłość lub... po prostu NIC; najbliżsi Andersa sądzą, że to właśnie koka i heroina doprowadziły chłopaka do takiego stanu, ale tak naprzwdęi to sam Anders jest problemem, gdyż wydaje mu się, że zrozumiał jak to się wszystko kręci) - to nie film o narkomanie, który nie potrafi wyjść z nałogu, a o człowieku, który stracił sens życia i nie potrafi się odnaleźć w rzeczywistości będąc czystym; dragi pozwalały mu jakoś znieść życie, zapomnieć o śmierci; paradoskalnie, narkotyki były dla Andersa lekiem- dzięki nim udawało mu się przetrwać kolejny dzień; Anders wiedział, że chce z sobą skończyć, ale do tej pory brakowało mu odwagi (albo po prostu nie był jeszcze gotowy?); wyjeżdżając do Oslo jeszcze nie wiedział, że to będą jego ostatnie godziny- ale wszystko jakoś tak się układało, że z każdym miejscem i z każdą osobą, którą spotykał, potrzeba śmierci stawała sie coraz bardziej oczywista; zginął w ostatni dzień lata dając sobie w żyłę- chyba rzyczywiście chciał, aby przynajmniej dla reszty ludzi jego śmierć miała jakieś wytłumaczenie (przedawkował, bo był narkomanem)

ocenił(a) film na 5
Gwozdziu

Panie Gwoździu, Pan to wogóle nic ciekawego nie dodał w swoim komentarzu i jeszcze się wymądrza. Chciałem po prostu przekazać taką myśl, może i to zrobiłem nieumiejętnie. Otóż tak-film dołujący, a końcówka dobija, chociaż ma pewne odsłony, które w jakiś sposób zaciekawiają. Widać Pan czy Pani utożsamia się z bohaterem, życzę powodzenia, ale proszę nie pociągać na dno swoich znajomych. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
franciso

sorry- po prostu wróciłem wczoraj poddenerwowany i chyba musiałem się na kimś wyżyć- zajrzałem na filmweba i akurat napatoczyłeś się Ty- ot cała historia; na pocieszenie, dodam, że nie byłeś jedynym:) cóż, jestem małym człowiekiem ze swoimi wadami; NO HARD FEELINGS?

ocenił(a) film na 5
Gwozdziu

Spoko, jest dobrze, pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 6
franciso

Ciekawe dyskusje się pojawiły pod tym wpisem :) Ja i owszem utożsamiam się z bohaterem,(może kiedyś bardziej niż bym się utożsamiła dziś) ale nie z racji że jestem narkomanką, czy alkoholiczką, ale z takiej, że nie odnajduję się w dzisiejszym facebookowym durnym świecie. Wiem, że "głupie" czasy były w każdej epoce, a coś więcej rozumiały tylko jednostki. Tak było zawsze i tak będzie zawsze. Nie bez kozery tacy ludzie jak Hesse, Thoreau (moze na nich poprzestańmy bo byli w tym pionierami poniekąd) o tym pisali już daawno temu. Jednak najważniejsze to żeby nie dać się "zwerbować" na stronę mas. Nie dostosowywać się jak kameleon do otoczenia. Trudno, że z pewnością, jako że będziemy mniejszością, nasza wrażliwość na tym ucierpi. Może nie będzie to po nas do końca spływać jak po kaczce, tak. Jednak lepsze to niż robienie tego co inni, w tym samym czasie co inni, bo tak jest przyjęte, tak chce otoczenie, tak jest od początku świata, itp...można by wymieniać do woli. Tak jak znajoma, była Andersa, która mówi że jej ostatnia przyjaciółka, która zawsze zapierała się przed posiadaniem dzieci, teraz jest w ciąży i ona - ta była :) zastanawia się co z nią jest nie tak, skoro też nie czuje potrzeby ale czuje ze przecież ona tez w końcu powinna! Chyba jakoś tak to zrozumiałam. No i przyjaciel głównego bohatera, który rzekomo powinien być według ogólnie przyjętych zasad szczęśliwy, bo ma rodzinę, dzieci(ale pewnie nie do końca z własnego wyboru, pragnień i chęci) i dlatego szczęśliwy nie jest, bo nie robił w swoim życiu tego co sam czuł, ale co inni czuli dla niego. Bo przed 30 trzeba już mieć 5 dzieci szczyt kariery i żyć nie po swojemu, ale po "czyjemuś". Jak tak ludzie będą myśleć i postępować to zawsze będą nieszczęsliwi, i ci którzy się dostosowują i ci którzy tego nie robią, ale uważają, że w związku z tym nie ma dla nich miejsca na tym świecie!

ocenił(a) film na 5
Messalina

To co Pani napisała widać jest szczere. Tak jak Pani pisze nie powinniśmy zmieniać siebie na użytek innych, dostosowywać się na siłę do otoczenia. Nie zgodzę się jednak z Panią, że nie po to człowiek wychodzi za mąż, czy się żeni, aby mieć dzieci. Moje życie i moje doświadczenie podpowiada, że człowiek właśnie wiąże się z drugą osobą, aby mieć dzieci, aby te dzieci jak najlepiej wychować i one były szczęściem dla niego, ale i również same szczęśliwe. Na tym samym poziomie jest również związanie się z drugą osobą, aby ją uszczęśliwiać i samemu być szczęśliwym. Człowiek idąc przez życie samotnie działa przeciw sobie, nie dając szczęścia innym, nie poszerzając też swego serca przez miłość do dzieci, nigdy tak naprawdę nie będzie szczęśliwy. Powiedziałbym ze miłość w znaczeniu bycia dobrem dla innych jest wyznacznikiem naszego człowieczeństwa. Myślę że Pani jest młodą osobą i nie ma sprecyzowanego planu na życie. Utożsamianie się z bohaterem tego filmu uważam osobiście za złe wykorzystanie wolności. Robię co mi się podoba jest uważane za wolność, a ja sądzę, że wolność jest wielką odpowiedzialnością za siebie i innych. Czy główny bohater był taką osobą? Serdecznie Panią pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
franciso

Nie do końca tak. Mam 31 lat jestem w związku od 11. Jesteśmy szczęsliwi i niczego nam właśnie nie brakuje. Doskonale wiem gdzie jestem i czego od życia chcę i wlasnie dlatego nie mam dzieci, a pieniadze które wydala bym na ślubl i inne takie bzdety, które tak na prawde nic nie znaczą, gdyż są tylko obrządkami, przeznaczam na eksploratowanie świata Ja nie neguję ludzi, którzy biorą ślub i zakładają rodziny :) nie. Jeżeli robią to z własnych przekonań, pragnień i chęci oraz potrzeb, i miłości prawdziwej i DOJRZAŁEJ, to OK, a nie dlatego że takie jest życie, świat i z pobudek innych o których pisałam. Proszę czytać ze zrozumieniem. Nie uważam, że dojrzałość to koniecznie posiadanie rodziny, praca na wysokim stanowisku, kredyt, dzieci i pies. Gdyż więkoszśc ludzi wchodzi w takie życie młodo, bez przekonania, na siłę, bo mają już 24 lata i uważąją, że już czas. W ogólniejszym ujęciu. Dojrzałość toświadomość siebie,to życie zgodnie ze swoim sumieniem, zgodnie ze swoimi pragnieniami, moralne, zgodne z własnymi zasadami, zgodne z takim poczuciem szczęcia jakie mnie samą odzwieciedla, z szacunkiem do siebie i innych. Bzdura że ktoś bez dzieci nigdy nie będzie szczęsliwy. Często właśnie ludzie nieszczęśliwi decydują się na dzieci, bo myślą, że to ich na nowo ukształtuje, zmieni ich położenie, uratuje związek i tego typu podobne bzdury. Albo jeśli są bardzo młodzi, biorą ślub to dziecko według nich powinno przysc w nastepnej kolejnosci bo co...? tak społęczenstwo narzuca, kościół, rodzina, koleje losu???Często też oni właśnie nie mają pomysłu na życie więc uciekają w macierzyństwo. Zatem totalnie Pan nie trafił jeśli o mnie chodzi. To takie wypowiedzi jak Pana według mnie mogą skłonić do myślenia że jest Pan młodą osobą i nie wie jeszcze co w życiu ze sobą zrobić. Pan mnie zupełnie chyba źle odczytał, myśląc że uważam zakładanie rodziny za brak wolności. Jednak patrząc niestety po wielu, wielu związkach, oglądając takie filmy sądzę, że jesteśmy z moim facetem o niebo szczęśliwsi, gdyż żyjemy w zgodzie z samymi sobą przede wszystkim. W poczuciu własnych zasad, szanując innych i siebie.
Pewnie powtarzałam się często, ale mam nadzieję że tym razem przeczytał Pan ze zrozumieniem. I proszę nie myśleć ze chciałam być uszczypliwa. Również pozdrawiam.
"Powiedziałbym ze miłość w znaczeniu bycia dobrem dla innych jest wyznacznikiem naszego człowieczeństwa."
No i prawda, ale czemu zawsze kojarzyć ją z miłoscią tylko do dzieci??

ocenił(a) film na 6
Messalina

I jeszcze jedno, to akurat dobrze Pan odczytał (skoro już tak sobie "Panujemy'')co tez jest w Polsce dla mnie bzdurą, bo nikt nie jest dla nikogo Panem, anie nie może być. A jeżeli ktoś kojarzy to z okazywaniem szacunku to jeszcze gorzej, gdyż to nie zwracanie się do kogoś na Pan/PAni świadczy czy kogoś szanuje czy nie!!
Jakaś chora pozostałość po polskiej szlachcie)..mianowicie to, że wypowiedź moja była SZCZERA, a szczerość też jest oznaką dojrzałości jak mniemam? Tego bym właśnie jeżeli chodzi o śluby, małżeństwa i w ogóle życie, innym życzyła.
Mało ludzi mówi to co na prawdę czuje!!

ocenił(a) film na 5
Messalina

Możemy nie panować i mi też tak bardziej odpowiada. Mówisz że panowanie to taki relikt z zamierzchłych czasów przynależny szlachcie, a ja chociaż nie lubię panować, to jednak przyznaję się, że pochodzę z szlachty ziemiańskiej herbowej, szczególnie ze strony mamy. Gdyby nam ruscy nie zabrali ziemi po wojnie na wschodzie, to gospodarowałbym na kilkuset hektarach. Całkowicie mylisz się do mojego wieku, bo jestem o 20 lat od Ciebie starszy i też zabierając głos w jakiś sposób jestem do tego upoważniony z racji studiów, bo mógłbym pracować jako doradca rodzinny. Mam na imię Franek. Mam 2 dorosłych synów, z których jeden ma ślub i uszczęśliwił mnie obecnie 4 miesięcznym wnukiem. Tak prywatnie patrząc na syna i synową w pełni rozumiem szczęście i tylko z takim się utożsamiam. Wracam teraz do filmu i ten wątek właśnie wyjaśnia mi destrukcyjne podejście bohatera do swojego życia. On w wewnętrznym monologu stwierdza, ze jego starsza siostra w inny sposób była wychowywana niż on sam. Rodzice zmienili rodzaj wychowania przez to, że ojciec otrzymał wreszcie umowny, długo oczekiwany statut artysty. Bohater mógł robić co żywnie podoba, bez względu na swoje zachowanie i narkotyki był tak samo akceptowany przez rodziców, którzy do tego stopnia go kochali, ze prawie cały majątek wydali na leczenie z uzależnienia narkotykowego. Otóż chcę Ci powiedzieć że nie jestem zwolennikiem wychowania bezstresowego, a takie otrzymał bohater. Teraz co do Twojego życia w związku nieformalnym, spytaj się u swojego partnera co by było, gdyby nagle okazało się, że masz raka, czy nadal z taką czułością i miłością podchodził do Ciebie. Czy jest na tyle odpowiedzialny i Cię kocha, że do końca życia troszczył by się o Ciebie. Wiesz że u faceta nadrzędną rolę odgrywa seks, ciało, atrakcyjność i porównywanie do innych kobiet wśród których on się porusza. Może przyjść taki moment, że ci powie że przestałaś już być dla niego atrakcyjną, czego oczywiście Ci nie życzę. Co daje ślub, mówię oczywiście o kościelnym, ale żeby taki rozumieć, trzeba być człowiekiem wierzącym. Ślub nazwałbym w obecnych czasach nawet czynem bohaterskim, bo jest przysięgą wierności na całe życie, bez względu na to co będzie się działo. Przykład z twojego życia wręcz zniechęca do powiedzenia tak na ślubnym kobiercu, bo po co się wiązać, kiedy można żyć bez zobowiązań, co w wypadku większości facetów bardzo odpowiada. Myślę że większy niepokój daje kobiecie, zwłaszcza gdy są dzieci, a gdy ich nie ma to też niedobrze. A co u Ciebie z instynktem macierzyńskim, czy takiego nie posiadasz, a może zapragniesz mieć dziecko sierotę(tylko jedno) ...piszę sierotę, bo nie będzie miało oparcia w kimś bliskim, gdy ty umrzesz i może twój partner, gdy przy Tobie dotrwa. Największą szansę na urodzenie zdrowego dziecka mają kobiety do 30-ki, Ty przekroczyłaś, co będzie dalej. Piszesz że nie będziesz nikogo słuchała i nikt nie będzie Ci mówił co masz robić. Czyli zmierzasz do chaosu, bo normy prawne i zasady współżycia ogólnoludzkiego Ci nie odpowiadają. To połóż nogi na stoliku w restauracji a partnera zachęć aby zarzucił nogi na żyrandol i głową zwisał w dół. Co mnie interesują inni, najważniejsze abym ja czuła się dobrze, tak? Piszesz, że nie będziesz słuchała księży i Kościoła, otóż Kościół nie uprawia swojej polityki, nie powinien w każdym razie, tylko interpretuje naukę Chrystusa. Podaje ją ludziom, dostosowując ją do współczesnych czasów. Gdybyś bardziej w nią się wgłębiła, to poznałabyś jej mądrość. Wykładnia tej nauki znajduje się w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Już kończę, ale jej ważne treści dotyczące związku mężczyzny i kobiety skrótowo opiszę. Gdyby mężczyzna i kobieta zawierając ślub wykluczali zrodzenie dziecka, to taki ślub w swej naturze jest grzeszny i nieważny. Przed małżeństwem stoją trzy równoważne wartości (cele), które są ze sobą ściśle związane. Nie można powiedzieć że jedno czy drugie ma większą wartość. 1. uśmierzenie pożądliwości 2. zrodzenie potomstwa 3.wzajemna pomoc. Przepraszam za tak obszerne wyjaśnienia, pewnie przesadziłem. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
franciso

Wiesz co, właśnie takie podręcznikowe, sztampowe, szablonowe patrzenie na ludzi mnie przeraża. Takie akademickie, wyuczone a nic własnej filozofii i przemysleń! Ślub nie daje żadnej gwarancjii wierności i tego czy ktoś z tobą zostanie na starość albo jak zachorujesz na raka!!! Co to za średnioweiczne poglądy!!! Do takiego doradcy jak ty nikogo bym nie posłała i sama bym nie poszła. Gdyby mój partner miał nie dotrwać ze mną kolejne nie wiem, 20 lat albo ile tam pożyję to już dawno by odpuscił. Wiele przeszliśmy dróg. Myslę, że w dużej mierze powiedziałam to, do czego sam boisz sie przyznać, dlatego starasz się mnie obrazić. My nie mamy po 15 lat żeby myśleć tylko o pieprzeniu, za przeproszeniem, związek składa się z innych aspektów również.. Nie wiem jak dojrzały ty jesteś, ale z tego co widzę to mój o 20 lat od ciebie młodszy facet jest dużo bardziej. My nie narzekamy tak jak większość małżeństw na słaby , rzadki seks, bo jest w tej dziedzinie wszystko na miejscu. Jesteśmy sobie wierni, bo w pełni się w każdej dziedzinie zaspokajamy, zarówno cielesnej jak i umysłowej, więc przykro mi znów nie trafiłeś. Nie znam drugich takich, co by łaczyli w sobie po tylu latach jeszcze tyle wspólnych pasji, zainteresowań i myśli. Nam do tego żeby być siebie pewnym nie potrzebny głupi obrządek cywilno-kościelny. Mamy trochę szersze horyzonty myslowe :) Znam milion par, które mimo ślubu zdradzają się aż się kurzy, podczas gdy my tego problemu nie mamy. Ślub niestety musze ci powiedzieć nie powstrzyma kogoś, kto chce skoczyć w bok. Instynktu, owszem nie posiadam. Nie każdej kobiecie jest dany. Mam moim zdaniem jak dla ciebie zbyt odważne poglądy a wiem, że ludzie się takowych boją. Wiem, żyję w tym kraju trochę. O zakładaniu nóg na żyrandol nie ma mowy, bo posiadamy coś takiego jak kultura osobista i nie ma to nic wspólnego z tym, że robimy co nam się podoba. więc...znowu pudło. Nie jestes w stanie mnie sklasyfikować jak przeciętniaka niestety. A z nauką Chrystusa daj sobie w moim przypadku w ogóle spokój. Jestem zatwardziałą ateistką, podobnie jak mój facet. Szkoda właśnie, że rzekomo wierzący ludzie, nie stosują się do zasad jego nauki tak jak starają się wpoić ją innym hehe.
No i "co mnie interesują inni robię żeby mi było dobrze" - oczywiście, że przejumuję się innymi istotami na ziemi, znam pojęcie empatii do cholery, po prostu staram się nie przejmować tym, co mówią inni, jak mnie postrzegają, tylko żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami, zasadami moralnymi, itp itp.Pisałam już o tym wyżej i znowu zrozumiałeś zbyt drastycznie, po prostu przełożyłeś od razu na swoją modłę - ZŁA.
Także, skończmy na tym, że każdy człowiek ma WYBÓR w swoim życiu a kto jak, gdzie i z kim skończy na starośc to się sami o tym przekonamy prędzej czy później. Super że ty jesteś szczęśliwy tak jak żyjesz, bo o to przecież chodzi. tylko pamiętaj nie okłamuj sam siebie, bo ludzie niestety najczęściej właśnie to robią, nawet częściej niż oszukują innych.
Sory, trochę się uniosłam może, ale zawsze jak dyskutuję z kimś, kto ma trochę odmienne poglądy to tak jest, wiadomo.
Jakby nie było ja szanuję poglądy innych, nawet jak się z nimi srodze nie zgadzam. Pozdro.

ocenił(a) film na 6
Messalina

Przepraszam, że takie dyskusje pod tematem filmu. Najpierw było o filmie, potem debata wymknęła się spod kontroli :)

ocenił(a) film na 8
Messalina

brawo. dobra odpowiedź. impertynencja i chamstwo niektórych "katolików" jest zadziwiająca. a jeśli chodzi o film to chyba każdy człowiek trochę myślący jakoś tam utożsamia się z bohaterem bo trudno trwać w naszym świecie w stanie permanentnego szczęścia i samozadowolenia. tak zwany ból istnienia dopada każdego i niektórzy, ci bardziej wrażliwi, mniej dopasowani z tym bólem sobie nie radzą. wskazywanie tutaj jakiejś jednej czy nawet kilku przyczyn poczucia wypalenia, braku sensu będzie zawsze uproszczeniem, albo strzelaniem na chybił trafił. nie da się podać jednoznacznej przyczyny dlaczego on się zabił. dlatego ten film jest tak prawdziwy i dobry.

ocenił(a) film na 9
franciso

@franciso
Ciekawe - w ogóle nie doceniłem jako istotnego wątku na który się powołałeś. A masz rację, jest to jedna z najważniejszych scen.

"Ciepło przyjmowali wszystkich moich znajomych (...). Szanowali moją prywatność, może za bardzo. Mówili, że religijność jest słabością, nie wiem czy mieli rację. Nie nauczyli mnie gotować ani tworzyć związków"

Co do intrygującej dyskusji jak się tu wywiązała - że wcielę się w arbitra - jedna strona przypomina to co najlepsze w poglądach Tomasza z Akwinu, druga przypomina humanizm i krytycyzm Ericha Fromma. Kończąc te analogie - każde z tych nastawień do życia ma odrębne dla siebie pułapki, co zostało celnie wytknięte przez obie strony. I wielu się na nich rozp... kiedyś, ale nie wszyscy...

ocenił(a) film na 5
Chomone

Dzięki, o tą właśnie scenę mi chodziło. Narkotyki nie są przyczyną ale skutkiem nieprzemyślanego wychowania. Nie można powiedzieć wychowałem dziecko, pozwalając mu na wszystko. W takim przypadku określiłbym brak procesu wychowawczego i tym samym brak włożonej pracy w wychowanie dziecka przez rodziców. Takie wychowanie nazwałbym chowem, lub w stylu- chcę mieć święty spokój a jutro jakoś tam będzie. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
franciso

Tak, na marginesie - również wywodzę się ze szlachty ziemiańskiej herbowej ze strony mamy. Ziemi nie odebrali ruscy natomiast połowę włości rozdali chłopom i duma mnie rozpiera żem takich przodków miał. A o tym co najważniejsze jest na tej stronie, czyli o ocenie filmu, który mieliśmy możliwość obejrzeć. Krótko - jestem zbieżny z Twoim tokiem myślenia - 5/10 !!!

ocenił(a) film na 9
Messalina

@Messalina
podobnie odczytuje przesłanie filmu. Jak już ktoś napisał - narkotyki są tam raczej nieistotne, są przejawem a nie przyczyną acedii. Jak dla mnie - jaskrawsza rolę odgrywa presja sukcesu i pasjonujących przeżyć wyrażona monologiem nastolatki w restauracji.

użytkownik usunięty
franciso

"Film może być przestrogą i pewnym przesłaniem - że narkotyki tak uzależniają i aby wyjść z tego trzeba mieć prawdziwe szczęście" - no co ty naprawdę?? Próbowałeś tę odkrywczą myśl gdzieś opatentować?

ocenił(a) film na 5

O widzę że nowy <<młody gniewny>> dodał swoje trzy grosze. Poczytaj całośc moich wypowiedzi i odpowiedz proszę na nie, a nie łap mnie z wypowiedzi wyrwanej z całego kontekstu. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
franciso

Film jest o bezsensie egzystencji, ludzie w zachodniej cywilizacji dochodzą do siany, widza te ścina a za nią pustka. Do tego momentu doszedł bohater, wiec zupełnie naturalna konsekwencja stwierdzenie bezsensu życia jest śmierć.

ocenił(a) film na 5

To pobawmy się w odrzucanie piłeczki. Widzę że chcesz uogólnić treść filmu do jednego albo dwóch zdań. Co to znaczy że:"....naturalna konsekwencja stwierdzenie bezsensu życia jest śmierć". Tak być nie musi. Słyszałeś o czymś takim jak t trwanie w nadziei wbrew nadziei. Czemu wogóle dochodzimy do takiego stwierdzenia. Zachodnia cywilizacja sprawia, że ludzie dochodzą do stwierdzeń o bezsensie życia. A w innych cywilizacjach to nie istnieje? Myślę, że w krajach trzeciego świata do czegoś takiego można dojść, gdy nie ma środków na utrzymanie się przy życiu-głód. Bohaterowi nic nie brakowało a swoje zycie uczynił poligonem doświadczalnym, goniąc za nowymi doznaniami. Dla takiego czlowieka "normalność" jest czymś co nie daje szczęścia. Osobiście zauważam zły kierunek wychowania dziecka przez rodziców. Tak jak pisałem, przyczyną takich rzeczy jest źle zrozumiana wolność i to że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie. Tylko przed kim jesteśmy odpowiedzialni? Czy potrafisz na nie odpowiedzieć? Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
franciso

1. " Co to znaczy że:"....naturalna konsekwencja stwierdzenie bezsensu życia jest śmierć". Tak być nie musi"
Owszem, nie musi i nie powinno wcale być, tak było po prostu w tym przypadku, On nie miał o co się zaczepić w tym życiu, oprócz tej heroiny. Może powinien po prostu powrócić do ćpania i dać sobie szanse na życie tym przewrotnym sposobem.

2. "Zachodnia cywilizacja sprawia, że ludzie dochodzą do stwierdzeń o bezsensie życia. A w innych cywilizacjach to nie istnieje? Myślę, że w krajach trzeciego świata do czegoś takiego można dojść, gdy nie ma środków na utrzymanie się przy życiu-głód."

Według mnie jest odwrotnie. Zachodni cywilizacja sprawia ze wszystkie nasze potrzeby są lepiej lub mniej zaspokojone i dochodzi się do ściany potrzeb, dalej już nic nie ma. Ludzie rożnie na to reagują, czasami po prostu się zabijają. Gdzie może być lepiej niż w Norwegii? W Szwecji ;-) ? On miał już wszystko, ale to go znudziło, nie widział w tym co ma sensu. Może miale wiec wszystko z punktu widzenia materialnego a duchowo był na pustyni? Znamienne jest ze jego rodzice pojechali sobie do Francji gdy on był w ciężkim okresie na odwyku. Natomiast ludzie w krajach trzeciego świata musza się skupić na ciągłym zaspokajaniu podstawowych potrzeb, w tej walce nie przychodzi im do głowy taka fanaberia jak samobójstwo.

3. "Tak jak pisałem, przyczyną takich rzeczy jest źle zrozumiana wolność i to że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie. Tylko przed kim jesteśmy odpowiedzialni?"
Źle zrozumiana odpowiedzialność, która zakłada ze wogle powinniśmy być przed kimkolwiek odpowiedzialni. Otóż nie musimy,.

ocenił(a) film na 5

Dobrze zrozumiana wolność zakłada istnienie Boga, przed którym jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie. Można mieć wszystko i być duchowo na pustyni zakłada, że bohater był niewierzący. I to by było na tyle. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
franciso

"ocena: 5
3 godziny temu
Dobrze zrozumiana wolność zakłada istnienie Boga
" może dla Ciebie, bo według mnie jest dokładnie odwrotnie, Bog to zniewolenie umyslu. Tym bardziej ze przecież nie istnieje. . Ja nie potrzebuje żadnego boga, pozdro,