Byłam pod wrażeniem, ot taki sobie na pozór przeciętny film, książki nie czytałam, więc nie
wiedziałam czego się spodziewać.
Film był piękny, poruszający i, co mi się najbardziej podobało, cudownie mówił o religii. Po
obejrzeniu takiego filmu człowiek długo rozmyśla, postanawia wiele zmienić. Powinno być
więcej takich filmów o miłości, nadziei i pomaganiu.
Oczywiście były i wady. Te walki zapaśniczek to była totalna pomyłka, tylko zniszczyły film i
zmieniały jego charakter. Przydałby się jeszcze inny koniec o pani Róży. Mogłaby się
ustatkować w życiu, znaleźć mieszkanie, poznać kogoś miłego...
To prawda, że ciężko doświadczone przez życie osoby bardzo często mają wiele mądrości
życiowej, jeśli oczywiście się nie załamały i nadal potrafią się uśmiechać. Powinniśmy
obcować z nimi na co dzień i się od nich uczyć. Przekonywać ich, że życie nadal jest piękne, że
mogło być gorzej i że mają wsparcie z naszej strony.
Może i my nauczylibyśmy się przeżywać każdy dzień jako nasz ostatni, wyjątkowy, a nie tylko
narzekać i się pogrążać.
Zachęcam do pomagania w wolontariatach!