A tak ostrzyłem sobie na ten film zęby. Tierra del Fuego, Indianie Ona, naród chilijski i co? Ano po początkowym zachwycie ujęciami, muzyką, grą zobaczyłem jakiś horrorystyczny, mocny dramat , by ostatecznie wszystko skręciło w okropne nudy i rozbija się o ściankę filiżanki. Cóż.