PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8280}
6,8 11 tys. ocen
6,8 10 1 11466
7,0 9 krytyków
Odmienne stany świadomości
powrót do forum filmu Odmienne stany świadomości

kompletne dno

użytkownik usunięty

Do oglądania tego filmu przystąpiłem dużymi nadziejami. Niestety, ciężko się zawiodłem. Ten obraz jest po prostu porażająco głupi, a co najgorsze, w niezamierzony sposób śmieszny. Drażni jego pseudomistycyzm, pseudonaukowość i pseudopsychodeliczność.
Dialogi są napuszone i głupie, gra aktorów beznadziejna. Dobre filmy nawet technicznie się nie starzeją, ten niestety postarzał się w przyśpieszonym tempie. Film usiłuje filozofować, ale niestety wychodzi z tego bełkot, co chwila zaprzeczający sam sobie. Uff, wyrzuciłem, co miałem na wątrobie, a teraz do rzeczy. Nie wiem, kto usiłował wykreować odbicie wizji psychodelicznych w filmie, ale mogę napisać tylko jedno: spartolił robotę w wielkim stylu, wykazując się kompletnym dyletanctwem w dziedzinie działania środków halucynogennych. Wywołują one swoisty efekt kina, tzn, pozwalają zanurzyć się w świecie podświadomości pozostawiając jednocześnie świadomość (dlatego ludzie wariują po psychodelkach - świadomość nie jest w stanie działać równolegle do podświadomości, dlatego różne irracjonalne zdarzenia w naszych snach przyjmujemy za zupełnie normalne, gdy śnimy), a tymczasem, to, co oglądamy w filmie to podszyta tępą prowokacją mało skomplikowana symbolika, udająca, że jest odwzorowaniem stanów psychodelicznych. Na początku prowokuje, a po chwili śmieszy, i to niestety tak, że spadamy z foteli śmiejąc się z naiwności scenarzystów, z ich poczucia swojej awangardowości i kompletnego braku dystansu do obrazu. Patetyczne monologi bohatera o doznaniach religijnych są koszmarnie głupie, zupełnie nie pasują do kontekstu filmu, rażą swoją sztucznością i udowadniają, że film pozbawiony jest jakiejkolwiek ironi.
Wiliam Hurt gra tak, jakby miał świadomośc, że nawet jego gra nie jest w stanie wydźwignąć badziewnego scenariusza na choćby znośny poziom. Dlatego serdecznie radzę omijać ten film z daleka, jeżeli chcecie dobrego, psychodelicznego, ostro zakręconego filmu, to zamiast "Odmiennych stanów świadomości" sięgnijcie po "Drabinę jakubową", "Zagubioną autostradę" czy chociaż imponującą sferą wizualną "Celę". Bowiem z przykrością muszę stwierdzić, że "Odmienne stany ..." to kompletna chała.

użytkownik usunięty

to, że komuś nie podoba się film z czasów, gdy cycate laski jescze tak nie pchały się na ekrany, to zrozumiem, ale, ze ktoś poleca "celę"???? nie zrozumiem...litości

użytkownik usunięty

Mam podobne wrażenia odnośnie Twojego komentarza jak osoba powyżej, ale postaram się nieco bardzie to rozwinąć. Po pierwsze kompletnie nie zrozumiałeś tego filmu. Na dodatek Twoje niezrozumienie zaczyna się u samych podstaw. Film opowiada o regresie człowieka do fazy zwierzęcej, a właściwie o ujawnieniu tej warstwy z głębi podświadomości i wysunięciu na pierwszy plan. Stąd też doskonały pomysł pokazania owego regresu poprzez odcięcie człowieka od świata zewnętrznego, cywilizacji, kiedy to unoszący się na wodzie w czarnym pojemniku, kiedy każdy ze zmysłów jest nieaktywny a wewnętrzne moralne i kulturowe bariery tracą sens, osiąga stan absolutnego spokoju i wyciszenia. Wtedy też to do głosu dochodzą jego pierwotne instynkty będące w rzeczywistości częścią człowieczeństwa. Spodziewanie się tutaj niesamowitych wizji symbolizujących człowieka i rozwój zamiast zwierzęcości to kompletna pomyłka świadcząca o tym że nie ma się pojęcia co się ogląda.

Trudno też powiedzieć coś o patetyczności wiary przedstawionej w filmie, w końcu wiara z samej natury jest patetyczna i jej inne przedstawienie tutaj było by nieautentyczne. Tym bardziej biorąc pod uwagę uniesienia jakich doznawał bohater przechodząc w odmienne stany świadomości. Być może teksty śpiewane w gospel bądź jeszcze lepiej w stylu hip-hopu bardziej by co-niektórym odpowiadały.

Film jest świetny i polecam każdemu szukającemu czegoś więcej w filmach niż "foki z fajnymi cycami" i wizji rodem ze zmazów nocnych nastolatka. Porównywanie fabuły filmu z fazą po joincie wyjadanym w kiblu czy tabletą połkniętą na dyskotece budzi zrozumiałe rozbieżności. Dlatego też chciał bym polecić "Nagi Lunch" Cronenberga. Tam wizje powodowane przez narkotyki mają kompletnie inny charakter, zaś sam film oparty jest na książce a częściowo i dość dramatycznej biografii Wiliama Burroughsa (o ile nie przekręciłem).

Dobrze oki, ale o co wam kurwa chodzi z tymi narkotykowymi wizjami, czy wam wszystkich pojebało? Naprawde tak cieżki okazał się ten film dla was, że musieliście oglądać go pod wpływem narkotyków. To nie są wizje narkotyczne! Co prawda tam jest jeden etap przechodzenia przez picie cudownego napoju indian, ale to nie muszą być narkotyki, a nawet jeśli, to na poczatku w pierwszej kapsule jak i w tej drugiej on nie poddaje sobie zadnych środów, on czeka aż w tym miejscu odezwie się jego prawdziwa natura. Tylko nie rozumiem czego nie rozumiesz w filmie, wszystko jest jasne. (no może nad wizjami podswiadomosci trzeba by bylo popracować, ale widzę w nich wpływ reżysera, choć ksiązki nie znam)

Hmm, nie zgadzam się z Tobą, wręcz powiem, że to nie kinoa dla ciebie, to zupełnie wygląda jak krytyka kogoś kto ogląda kino rozrywkowe i nagle oglada Odyseje kosmiczną 2001. Co by powiedział? Niech zgadnę: kicha, nic się nie dzieje, człowiek zasypia z braku akcji, a kiedy ktoś wytrzymuje do końca to wie jeszcze mnie niż wiedział na poczatku filmu:) Tak działa dobre kino na zlych kinomanów. Ale przechodząc do setna sprawy, zastanawia mnie czy pseufilozoficznym filmem wydaje ci się rownież Odyseja kosmiczna 2001 ze względu na brak odpowiedzi w tym filmie?
Robisz inny podstawowy błąd. Porównujesz. Nie dość, że samo porównywanie jest głupotą, bo Russel nie mówił ze wzrouje się na takich i takich filmach (zresztą te wymienione powstały później a więc mogły powstac pod natchnieniem Odmiennych stanów swiadomości:) ale to znowu inna bajka) to po drugie ywmieniasz złe filmy. Filmy, które wymieniasz nie mają nic wspolnego z filmem Russella. Choć oczywiście, chodzi ci za pewne o wizje podświadomości, ale ten film jest zupełnie inny. Jeśli jednak chodzi o te wizje podswiadomosci, to jedna duzo nie rozumiem w twojej wypowiedzi. Po pierwsze wizje w filmie są dobre, są chaotyczne jak dusza Russella, która wplata te rzeczy, któe go najabrdziej gnębią, a więc mistycyzm, wiara, seks. Są to rzeczy, które mają wielki wpływ na nasze życie. Nie łapie też porównania ze snami, nie mamy w tej kwestii zadnych snów, to co się dzieje, dzieje się podswiadomie, ale mozna stwierdzic, ze pacjent spi, ale tak nie jest wrzuca sie w hipnoze. Gdy czlowiek zapada zbyt gleboko w hipnozie zasypia, ale dopiero wtedy, tak sie dzieje z bohaterem po skonczonej przemianie. Film jest bardzo ciekawy, a porowanine z Zagubiona autostrada jest rażące, bo to jest film na ktorym trzeba myslec, ogladac wiele razy kojarzyc fakty wizje, oddzielac prawdziwe od sztucznych, marzenia senne od snów itd. Tymczasem tak naprawdę Russell nawet nie każe nam myśleć na tym filmie, bo chce nam tylko coś pokazać i przekazać i robi to świetnie i banalnie, ale mimo wszystko genialnie. A Cela - wiesz to już raczej taka zabawa efektami. O Drabinie jakubowej się nie wypowiem, bo nie widziałem jeszcze... Więc jednym słowem nie zgadzam się z Tobą!:) i tyle

ocenił(a) film na 1
mariouszek

"... po drugie ywmieniasz złe filmy. Filmy, które wymieniasz nie mają nic wspolnego z filmem Russella ... O Drabinie jakubowej się nie wypowiem, bo nie widziałem jeszcze..."

"Robisz inny podstawowy błąd" mowisz o filmach, ktorych nawet nie widziales. Ten film nie dorasta "drabinie" do piet, zreszta tak samo jak około 90% filmow, ktore widzialem. Przepraszam, ale musialem dac 1/10 zeby chociaz troszke zanizyc te nieszczesne 9/10, ktore ten "film" otrzymal.
Takie filmy robilby Edward D. Wood Jr. gdyby zył w latach 80... w ogole mnie nie przekonal, a naprawde mialem dobre checi... do momentu pojawienia sie motywow z uzewnetrznienem tych cech prymitywnych...

ocenił(a) film na 10

umyjcie mózgi wezcie heroine do odbytniczo .....dobry film o co chodzi narkonauci ?....poczytajcie sobie troche freuda i borąłsa wy mechaniczne manadarynki jak ja nie lubie takich ludzi......

ocenił(a) film na 10
pan_cogito14

zgadzam się w 100%. Jesto jeden z tych filmów do którego lubię wracac.pozdro

ocenił(a) film na 8
sqra21

Ogladałem dawno, ale pamietam ze bardzo mis sie ten film podobał. Technicznie moze sie zestarzal ale poza tym, warstwa fabularna jest wciaz przystepna.
Podstawowym błędem zalozyciela tematu jest niewlasciwe podejscie do filmu. To nie jest ani dzielo filozoficzne, ani naukowe. To prosty film w stylu Pi. Czyli efektowne kino s-f i tylko tyle.
Drugim błedem bylo wymienienie "Celi" - zreszta ktos juz wczesniej zauwazyl ze to gniot pospolity.

ocenił(a) film na 6
Motorcycle_Boy

musi być jakieś inne PI, do którego porownałeś ten film, bo dzieło Aronofsky'ego jest o psychozie, a tu [SPOILER] gość zmienia się DOSŁOWNIE w praczłowieka! więc o czym Ty wogóle gadasz?!

pan_cogito14

wyrazasz sie troche zbyt enigmatycznie cogito - chyba masz lekki dym w glowie. oczywiscie pomyslisz w tym momencie, ze to co piszesz jest na wysoce wysublimowanym poziomie abstrakcji, przekraczajacym mozliwosi zrozumienia byle prostaka, ale imho masz raczej problem z precyzyjnym formulowaniem wypowiedzi, spowodowanym chaosem wlasnych przemyslen, co dodatkowo pogarsza twoja tendencja do naduzywania wyrazen figuratywnych.

pan_cogito14

a film jest raczej sredni. sadzac po tytule spodziewalem sie raczej ostrej jazdy na trasie id-ego-superego w scenerii powalajacych efektow specjalnych (bylbym wdzieczny gdyby ktos mi dal namiary na cos w tym stylu). wlasciwie zaczelo sie nawet obiecujaco, ale w momencie transformacji jessupa w pawiana film calkowicie stracil sens i powage.
to tyle o tym filmie. mam jeszcze mala prosbe.
dawno temu widzialem film dosyc niedorzeczny, w ktorym na fabule skladaly sie dosyc luzno ze soba powiazane epizody roznych ludzi, ktorzy spotykali sie w przypadkowych sytuacjach. pamietam jakas kobiete, ktora zatrzymala sie w motelu w ktorym byli tez zakonnicy hazardzisci i malzenstwo, ktore zorganiazowalo impreze, na ktorej zona zaczela okladac meza po dupie, ktora wystawala przez dziure wycieta w spodniach (byc moze to byl smoking). film byl chyba francuski. calosc jak widac lekko niedorzeczna, cos w stylu dyskretnego uroku burzuazji. mozliwe ze przekrecilem jaies szczegoly, ale ten film widzialem bardzo dawno i bardzo mi zalezy zeby go jakos znalezc. bede wdzieczny za info.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
H0don

Widmo Wolności Bunuela.
klasyka, polecam.

pan_cogito14

mishieq@wp.pl*************************************************

Polecam tych autorów a następnie film może wtedy zmienisz zdanie William S. Burroughs, Robert Anton Wilson, Richard Brautigan, Allan Ginsberg, Jack Kerouac, Gary Snyder, Ken Kesey, Alan Watts, Hunter S. Thompson oraz Stanislav Grof, Albert Hoffman, Timothy Leary, John Lilly, Wilhelm Reich...
zwłaszcza, że 29 kwietnia 2008 roku zmarł Albert Hoffman - człowiek, który odkrył LSD;))))))))))))))

miko_klimkiew

pomysł na film bardzo dobry, myśle ze mozna bylo ten film zdeczka inaczej poprowadzic- duuzo mniej fantastycznie, a bardziej naukowo, bo ja pomimo wrodzonej powagi, parskałam śmiechem co rusz.. a zakończenie? potworne! a'la milosc wszystko zwycieza.

milein

Niech koleżanka zwróci uwagę z którego to roku film i spróbuje się wczuć w tamte czasy, bo mam wrażenie że jednak większość na tym forum patrzy na ten film przez pryzmat dzisiejszych czasów!

miko_klimkiew

Podobnie jak większość wypowiadających się tutaj mam mieszane odczucia w stosunku do tego filmu. Ciekawe początkowe wizje (wielooki kozioł zrobił na mnie szczególne wrażenie), nienajgorsza gra aktorska, podobny klimat jak w późniejszej "Musze" Cronenberga. Niestety od pewnego momentu zaczęło mi coś śmierdzieć. I wtedy stał się małpolud :/ Miałem ochotę wyłączyć film, ale ponieważ z reguły tego nie robię brnąłem dalej. Pod koniec kilka kolejnych ciekawych wizji i...? Ckliwe zakończenie. Mimo wszystko za odwagę, tematykę, interesujące transy oraz to, że pomijając małpoluda film trzymał się całkiem mocno przysłowiowej kupy daję 7/10

PS "Widmo wolności" szczerze polecam! "Niech żyją kajdany!" ;)

Zombie_Grinder

Jesteście trochę jak historycy z IPN-u do wszystkiego przykładacie dzisiejszą miarę co jest ahistoryczne bo przecież ten film ma przecież 28 lat i trzeba na niego patrzeć przez pryzmat przełomu lat 70 i 80-tych a nie równać do dzisiejszego poziomu filmów, notabene jednak moim zdaniem zdecydowanie niższego niż filmów z tamtych lat!

miko_klimkiew

Przyznam, że twórca powyższego posta zachował się jak IPNowiec wrzucając wszystkich do jednego worka. Zauważ, że są tu posty zupełnie różne, od krytycznych, przez umiarkowane, po krytykujące krytycznych ;) Jeżeli chodzi o mnie to zawsze uwzględniam aspekt historyczny, ale trudno go uwzględniać przy fabule. Wspomniana małpa jest dla mnie niesamowicie chybionym pomysłem pod kątem scenariuszowym, a nie jej wykonania.

Zombie_Grinder

Odsyłam kolegę do Ewy Foley, Louise Hay i innych ludzi którzy są związani z samorozwojem...co do kwestii małpy możemy o tym podyskutować choć dla mnie jest to umowne...

miko_klimkiew

Pamiętaj, że dobry film broni się sam, bez czytania dodatkowych opracowań na temat choćby prezentowanego przez niego problemu czy też filozofii. Analogicznie powinienem odsyłać wszystkich niezadowolonych z seansu "Mechanicznej pomarańczy" do esejów Burgessa i tekstów na temat proponowanej ówcześnie metody sterylizacji przestępców? Albo nakłaniał przeciwników "Donniego Darko" do czytania Hawkinga?

Zwróciłbym jeszcze twoją uwagę na fakt, że dałem filmowi 7/10 co oznacza, że mi się po-do-bał, a mam wrażenie, że nastajesz na każdego, który nie uznaje "Odmiennych stanów..." za arcydzieło.

Zombie_Grinder

Skoro już kolega wspomniał "Mechaniczną pomarańczę" to przyznam, że film oglądałem po przeczytaniu książki Anthony Burgessa co ma swoje dobre i złe strony...ale odbiegłem od tematu;) Nikogo nie zmuszam do niczego;) ale jeśli już ktoś chce dokonać konstruktywnej krytyki - nie mówię tu akurat o koledze raczej o niektórych osobach powyżej - to powinien chociaż liznąć temat choć oczywiście nie mam już zamiaru namawiać nikogo na czytanie takich autorów jak William S. Burroughs, Robert Anton Wilson, Richard Brautigan, Allan Ginsberg, Jack Kerouac, Gary Snyder, Ken Kesey, Alan Watts, Hunter S. Thompson oraz Stanislav Grof, Albert Hoffman, Timothy Leary, John Lilly, Wilhelm Reich... wystarczy że się choć parę artykułów na ten temat przeczytało...

miko_klimkiew

Ok, w takim razie howgh! Przyznam, że ja raczej czynię odwrotnie, film winien być dla mnie syntezą, po której dopiero sięgnę po prezentowany dział filozofii, psychologii czy też zainteresuję się choćby wspomnianymi bitnikami. Ale rozumiem, też nie szanuję krytyki typu "nie podobał mi się, bo był ch..owy", co jest, biorąc pod uwagę poziom filmwebu, niestety nagminne. Pozdrawiam!

Zombie_Grinder

Tak nawiasem mówiąc dla mnie największą tajemnicą jest jakim cudem Albert Hoffman dożył 102 lat;)) cyt. "Z pewnością całe spektrum doznań towarzyszyło Albertowi Hoffmanowi, szwajcarskiemu chemikowi, który jako pierwszy zsyntetyzował LSD. Połknął przypadkowo, po czym już całkiem świadomie wziął więcej i dokładnie opisał, jakie wywołało to skutki. Dożył 102 lat i zmarł na zawał serca, co czyni go niezbyt pouczającym przykładem osoby, która mimo przyjmowania narkotyków (badał też inne środki odurzające), nie uzależniła się." zresztą zmarł w zeszłym roku o czym wspominam wyżej w moim wpisie jeszcze z maja 2008;))

ocenił(a) film na 6

Taki sobie filmik o poszukiwaniach absolutu. Mamy tu też troszkę Doktora Jekylla i Mr Hyde'a, co faktycznie wyszło dość "zabawnie". W sumie zakończenie mnie zadowala i rekompensuje w pewnym sensie wiadro wylanych wcześniej metafizycznych pomyj ;). Bo rzeczywiście żadnej prawdy, przez duże "p", nie ma. Jesteśmy tylko ludźmi i najwygodniej nam w naszych przyrodzonych powłokach. Czyli w sumie OK.