Żeby było łatwiej:
UWAGA SPOILERY!
Alice i Bill szykują się na przyjęcie Zieglera - Dmitri Shostakovich "Jazz Suite, Waltz 2".
Alice i Bill nadzy przed lustrem - Chris Isaak "Baby Did a Bad Bad Thing".
Alice będąc pod wpływem trawki zwierza się ze swoich erotycznych fantazji Billowi / Bill wyobraża sobie w myślach Alice odbywającą stosunek płciowy z oficerem marynarki - Jocelyn Pook "Naval Officer" oraz "The Dream".
Bill na balu maskowym przygląda się tajemnej ceremonii - Jocelyn Pook "Masked Ball".
Bill przemierza komnaty w których odbywa się orgia - Jocelyn Pook and The Jocelyn Pook Ensemble with Manickam Yogeswaran "Migrations".
Bill zostaje zdemaskowany, jest nieproszonym intruzem na balu maskowym / Bill raz jeszcze powraca do tajemniczej posiadłości i otrzymuje ostrzeżenie / Bill śledzony na ulicy - György Ligeti "Musica Ricercata II".
Bill odwiedza kostnicę - Franz Liszt "Grey Clouds".
Ligeti jeszcze był w trakcie czytania gazety przez Billa oraz w scenie z maską na poduszce:) ale to i tak raczej mało istotne :P Dla mnie najgłębsza i najbardziej klimatyczna jest kompozycja Jocelyn Pook "Masked Ball", ale Ligeti również stworzył niezapomnianą melodię. Kubrick był geniuszem w podkładaniu dźwięku do obrazu.
A dla mnie najbardziej kunsztowne kompozycje to "Naval Officer" i "The Dream". Dzięki Pook, "Oczy" zyskały niesamowitą oprawę muzyczną. Cała ścieżka dźwiękowa znakomicie spisuje się zarówno w filmie, jak i poza nim.
Nurtuje mnie tylko pytanie czy gdyby Kubrick żył nie zmodyfikował by nieco ścieżki muzycznej, wiadomo że niemal zawsze do samego końca pracował nad montażem scen czy samą muzyką. Warner Bros twierdził, że to ostateczna wersja filmu, ale co mieli powiedzieć ludziom ? :)
Obsesja na punkcie najmniejszego detalu który u Kubricka musiał być doprowadzony do perfekcji. I dlatego nie oglądał własnych filmów. Po co miał się wkurzać na samego siebie? ;) A w kwestii ścieżki, zmiany raczej nie byłyby wielkie. Cóż tam miał Kubrick dodawać? Wszystko podłożone idealnie.
No właśnie, muzyka była podłożona idealnie ale dlatego, że Kubrick od początku tworzenia filmu robił wszystko perfekcyjnie, bardziej chodziło mi o to czy nie usunął by niektórych scen jak np. (badanie chłopca przez Harforda) - jak wiadomo w Lśnieniu scena z wizytą lekarki u Dannego została usunięta w wersji ogólnodostępnej i Kubrick w Oczach też mógłby usunąć kilka takich nic nie wnoszących scen i okroić film o kilkanaście minut. Prócz Barry Lyndona filmy Kubricka trwały max 140 minut, a Oczy 159. To zakończenie też mogłoby się nie znaleźć, a np. mogło zakończyć się na scenie z maską leżącą na poduszce...
"bardziej chodziło mi o to czy nie usunął by niektórych scen jak np. (badanie chłopca przez Harforda)"
Ah, to były tylko takie przebitki na zasadzie: zobaczmy jak upływa dzień panu doktorowi, a jak jego żonie siedzącej w domu.
"To zakończenie też mogłoby się nie znaleźć, a np. mogło zakończyć się na scenie z maską leżącą na poduszce..."
Wtedy widz dostałby enigmatyczne zakończenie. Ale to ostatecznie przygotowane też jest świetne. Co do czasu trwania "Oczu", ja się nie nudzę na tym filmie ani przez chwilę. Mało tego, po jego pierwszym obejrzeniu stwierdziłem: to już? Koniec? Bo jak dla mnie film mógłby być dłuższy o kolejną godzinę (więcej zagadek, ale nie do rozwiązania, bo to byłby grzech śmiertelny ze strony Kubricka). Fascynujące dzieło.
Dla mnie również to dzieło jest hipnotyzujące i mogłoby trwać dłużej, ale przyznasz że to enigmatyczne zakończenie z maską byłoby ciekawsze, bo wówczas film kończyłby się sprawą dotyczącą problemów Harforda z sektą masońską i to mogłoby spowodować, że niektórzy ludzie którzy śmieją nazywać ten film czysto erotycznym i nic poza tym nie widzą [mają oczy szeroko zamknięte :)] mogli by zmienić spojrzenie ale mogę się mylić - w końcu jeżeli ktoś nie docenia filmu o takiej klasie to nawet istotna zmiana zakończenia może go nie przekonać :)
Dramat psychologiczny najwyższej próby. Jeżeli ktoś twierdzi, że "Oczy" to głównie erotyczny thriller, to najwyraźniej niezbyt skupił swoją uwagę na filmie, będąc zajętym czymś innym.
Scena z maską na poduszce to prosty symbol, ale jakże adekwatny do położenia w którym znalazł się Bill. Skłaniający do refleksji, ale uwaga tu może się kryć pułapka, pewna naiwność Kubricka: nie zdradzaj żony, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Wyrzekaj się kuszących, a w efekcie niebezpiecznych pokus. Banał. Wiemy o tym i dobrze, że Kubrick ciągnie opowieść dalej. Daje koniec po którym nie wiemy nic. Nie wiemy czy małżeństwo Billa i Alice zostało uzdrowione, czy też uświadomili sobie, że być może coraz mocniej oddalają się od siebie: ona, bo była gotowa pójść do łóżka z oficerem marynarki, on wcale nie lepszy - wątek z uroczą Domino.
Super film i Kubrick podobno uważał, ze to jego najlepszy film. Albo to tylko taka forma promocji ze strony Warnera ;)
Tyle ,że wszelkie przygody Billa były wynikiem opowieści Alice. Można go więc nieco usprawiedliwić. Do tego "szczęśliwym trafem" nie dochodzi do zbliżenia, zawsze przeszkadza jak nie dzwonek do drzwi to telefon od żony:) W sumie istnieje opcja, że wszelkie wydarzenia z tej nocy są snem, a wszystko rozgrywa się tak jak to u Kubricka często bywa w głowie bohaterów.
Z tą promocją to może być racja, chociaż Kubrick często mówił coś, a było inaczej. Gdyby zapytać go ponownie to najlepszy film to zapewne odpowiedź byłaby inna :)