"O nieskończoności" wzbogaca filmowy dorobek Roya Anderssona o refleksję na temat ludzkiego życia w całym jego pięknie i okrucieństwie, świetności i banalności. Wędrujemy tu jak we śnie, a narrator prowadzi nas niczym Szeherezada. Błahe chwile mają te same znaczenie, co momenty historyczne. Para unosi się nad ogarniętą wojną Kolonią; w...
Andersson to taki trochę Fellini skandynawskiego kina. Coś tam mu się roi, ma jakieś przemyślenia, ale mało kto pojmuje o co mu chodzi. Tyle tylko, że nie wypada tego krytykować, bo nazwisko uznane. Lepiej napisać, że fajne, bo mogę się zbłaźnić. Żaden krytyk nie napisze ,że kiepski był film uznanego mistrza, bo a nuż...
więcejfilm polecam obejrzeć 2 razy...pierwszy raz dla przyjemności i ogarnięcia wyjątkowości scen a drugi raz zadając pytanie co ma zrobić człowiek który stracił wiarę np...w zwycięstwo .. w życie, w Boga,.. w ideologię...
Mimo całej sympatii do Roya, tym razem nic z tego. Sama chęć przemycenia tutaj treści nie wystarcza. Można argumentować, że chodzi tutaj o kontemplację poszczególnych scen niczym obrazu w galerii, jednak moim zdaniem w ten sposób dałoby się obronić każde, w gruncie rzeczy pretensjonalne, banalne dzieło. Przebijają w...
więcejCzekałem na nowy film Anderssona z dużymi nadziejami. Mniej tu groteski niż w „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu”, ten ekscentryczny zbiór kadrów dużo bardziej melancholijny i momentami mroczny. To samo obrazowanie jest dla mnie atutem, bo reżyser konsekwentnie stawia na sytuację i człowieka, starając...
więcej