Pretensjonalny wysryw sfrustrowanej samicy-matki do swojego samca, który zaszczekany doznaje wychowawczego "przebudzenia" zamieniając się w potulną suczkę. Smycz, buda, micha, napisy końcowe.
Typie, filmu nie widziałeś, więc nie komentuj. Szczególnie, że uderzasz we mnie w sposób obraźliwy. Mogę tylko podejrzewać, że ktoś zawalił z wychowaniem. Szanuję kobiety, a matki szczególnie! Nie podoba mi się sposób przedstawienia postaci oraz końcowy przekaz filmu. Wg mnie jest dość niesprawiedliwy dla mężczyzny/ojca i delikatnie ujmując szkodliwy.
nikt nie odbiera kobietom prawa do czucia się niezrozumianymi i pokrzywdzonymi w trakcie ciązy i kiedy wychowują dziecko ale w filmie rola faceta została zrównana dosłownie z ziemią na zasadzie - nic nie robi przy dziecku, gra na konsoli a to że jej ciężko wie dopiero jak ona zażądała separacji. nie twierdze że nie ma takich związków ale film raczej próbuje pokazać że to norma a nie jest. ogólnie to formuła moim zdaniem się wyczerpała dość szybko, kiedy już dociera do widza o czym jest metafora to nie zostaje nic ciekawego.
Film słaby, z narzeczoną oglądaliśmy z zażenowaniem. Macierzyństwo da się podzielić, jak było jej tak ciężko to mogła się nie rozmnażać...