W kwestii śląskiej film prezentuje ograniczoną, tendencyjną i przekłamaną wizję wydarzeń. Fakt, zwycięzcy piszą historię, więc mogą "nauczać" jedynie takiej wersji historii jaka jest im najbardziej na rękę. Każdy, kto choć trochę więcej interesuje się historią Śląska, dobrze wie, że nie było tak biało-czarno (czy też biało-czerwono) jak to przedstawiono w filmie. Polska polityka historyczna na potrzeby polskiej racji stanu robi swoje od dekad... niestety :(.
Cytat: "W kwestii śląskiej film prezentuje ograniczoną, tendencyjną i przekłamaną wizję wydarzeń. Fakt, zwycięzcy piszą historię, więc mogą "nauczać" jedynie takiej wersji historii jaka jest im najbardziej na rękę."
Zatem rozumiem, że boli ciebie brak ukazania niemieckiej wizji wydarzeń na Śląsku?
nie, bo historia Śląska nie jest czarno-biała. nie jest tak, że byli dobrzy Polacy i ci źli Niemcy. rozumiem, że dla ciebie, jedyna inna opcja inna od tej "polskiej" jest "niemiecka". ale zrozum też, że historia Śląska jest pełna szarości, dramatów i wyborów. jest jeszcze opcja pośrednia, ani polska, ani niemiecka, czyli śląska. a prawda zawsze leży pośrodku.
Trzy powstania śląskie wywołali Ślązacy, którzy chcieli przyłączenia do Polski. Taka jest prawda i nie dyskutuj z tym. Większość mieszkańców Górnego Śląska uważała się za Polaków i ku Polsce dążyła. Ta twoja opcja śląska jest w rzeczywistości opcją niemiecką, bo Ruch Autonomii Śląska jest proniemiecki i dąży do oderwania tych ziem od Polski. Dowód - słynna gazetka wydawana przez RAŚ, w której w związku z rocznicą wybuchu II wojny światowej zamieszczono artykuł jak to rzekomo Ślązacy witali wkraczających Niemców z kwiatami i uśmiechem na ustach. Proszę, zamilcz już człowieku, bo twoje wypowiedzi obrażają uczciwych Ślązaków i tych, którzy polegli w obronie polskiego Śląska.
W jaki sposób miałem się niby zaorać? A kto stał na czele tych Powstań i je wywoływał? Kosmici? W takim razie kim byli według ciebie Alfons Zgrzebniok i Wojciech Korfanty? No chyba Ślązakami.
Nawet nie masz pojęcia o co chodzi RAŚowi. Nie odróżniasz autonomii i oderwania. Nie masz pojęcia o Ślązakach. Bez odbioru.
Dobrze wiem, o co chodzi RAŚiowi. Wystarczy przytoczyć kilka wypowiedzi jego przewodniczącego herr Gorzelika:
1. "Dać Polsce Śląsk to tak, jak dać małpie zegarek. No i po 80 latach widać, że małpa zegarek zepsuła."
2. "Nie rozumiem, dlaczego dzieci śląskie mają czytać Sienkiewicza czy uczyć się o romantyzmie i polskich uniesieniach. Ta kultura jest nam kompletnie obca."
3. "Jestem Ślązakiem, nie Polakiem, i nie Polsce przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem i nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa."
4. "Swego czasu korona brytyjska była silnym mocarstwem, a jednak trzynaście stanów się oderwało. – Może czas na opolskie parzenie herbaty?"
RAŚ chce wykopać rów nienawiści między Ślązakami a resztą Polski, aby oderwać ten region od Polski i później przyłączyć go do Niemiec, które cały czas mają zapis w swojej konstytucji, iż istnieją w granicach z 1937 roku.
Brawo Anonimowy_Anonim102 żeś wyciągnął prawdę na temat tego niemieckiego ruchu. Mamy znajomego Ślązaka z krwi i kości. Niestety ma on bardzo złe zdanie o Ślązakach jak i o tej całej autonomii, raś itp.
Szanowny Panie, proszę nie wierzyć Anonimowemu. Proszę poczytać poniższy komentarz a dowie się Pan o co chodzi RAŚowi. "Mamy znajomego Ślązaka z krwi i kości. Niestety ma on bardzo złe zdanie o Ślązakach" - to w końcu jest Ślązakiem czy nie? A jeśli jest, to znaczy, że ma kiepską wiedzę o swoim regionie, co jest efektem niestety polskiej polityki historycznej, która jak widać przynosi zamierzone rezultaty.
Ulfi, uspokój się. Jak ci się nie podoba na polskim Śląsku, wyjedź do Niemiec i przestań obrażać Polskę. Jeszcze raz zacytuję jedną z powyższych wypowiedzi Gorzelika: "Swego czasu korona brytyjska była silnym mocarstwem, a jednak trzynaście stanów się oderwało. – Może czas na opolskie parzenie herbaty?" W tej wypowiedzi jest jasna zapowiedź dotycząca oderwania Śląska od Polski, bo przecież 13 amerykańskim stanom nie chodziło o autonomię a o oderwanie się od Zjednoczonego Królestwa, do czego zresztą doszło i mamy dzisiaj USA. Zatem Ulfi, nie wciskaj ludziom kitu. Zresztą z twoich wypowiedzi aż kipi nienawiścią do Polski, zatem nieświadomie zdradzasz prawdziwe cele RAŚ.
" Jak ci się nie podoba na polskim Śląsku, wyjedź do Niemiec i przestań obrażać Polskę." hahaha gdzie obraziłem Polskę? Nie przypominam sobie, na serio. Z takimi jak wy jest jak z Kościołem. Wystarczy napisać cokolwiek co wam się nie podoba, albo jakąś trudną prawdę, albo coś wbrew waszym poglądom, zaraz to nazywacie " atakiem" albo "obrażaniem". Mam z was niezłą bekę. Kolejny durny tekst to ten że mam wyjechać z Polski. Kim jesteś aby mi rozkazywać? Uczciwie płacę w tym kraju podatki więc mam prawo mówić co uważam. Kropka.
Ja tobie nie rozkazuję, ja tylko wskazuję tobie opcję, która może ukoi twoje skołatane nerwy z powodu życia w Polsce, której nie cierpisz. Obraziłeś Polskę traktując ją, jak okupanta, który "wynaradawia" twój Śląsk.
Ciągle nie rozumiesz. Śląsk jest w Polsce, ok, niech już będzie. Nikt nie chce tego zmieniać. Ale nie ma mojej, oraz ludzi myślących jak ja zgody na to, aby przeinaczać śląską historię i manipulować odpowiednią (czyli pasującą do przekazu) polityką historyczną. Nie ma naszej zgody aby jacyś politycy z warszawy mówili nam kim mamy się czuć, co mamy obchodzić oraz co mamy myśleć. Dla was każda inność to zagrożenie, to tylko jest wyznacznikiem waszej słabości. W całej Europie regionalizmy oraz "małe ojczyzny" są otoczone szacunkiem i pełnią praw, wiele regionów w krajach europejskich jest autonomicznych i potrafią współżyć z resztą kraju. Za to w Polsce rozpowszechniony jest mit "jedności etnicznej narodu" a każdy wyraz inności traktujecie jak wroga który wyjechać z kraju (absurdem jest ten powtarzany jak mantra tekst o Niemczech). Ślązacy i Polacy mogą obok siebie żyć w spokoju, mam żonę Polkę więc wiem co mówię. Ale jak słyszę bzdury które padają z ust warszawskich polityków lub prawicowców, gdy ktoś lepiej wie kim jestem, albo oddala się śląskie starania o uznanie śląskiej mniejszości etnicznej i śląskiego języka, to mnie się to po prostu nie podoba.
Zrozum wreszcie, że Ślązacy nie są narodem. Śląsk zawsze był albo pod panowaniem polskim,albo czeskim (później austriackim, gdy Czechy weszły w skład Monarchii Habsburgów), a następnie pruskim i znowu polskim. W tyglu tym mieszali się Polacy, Czesi, Austriacy, Niemcy i to ich potomkowie żyją obecnie na Śląsku. Mogę się zatem zgodzić, że Ślązak może powiedzieć o sobie, że jest narodowości polskiej, czeskiej, austriackiej lub niemieckiej, ale nie może powiedzieć, że jest narodowości śląskiej, a jeżeli tak mówi, to oznacza, że po prostu sam nie jest świadomy swojej przynależności narodowej i uważa się za tutejszego. Ślązacy nie są zatem grupą narodową, lecz etnograficzną, czyli ludźmi zamieszkującymi dany obszar geograficzny, wyróżniającymi się wśród okolicznej ludności cechami kulturowymi i mającymi świadomość przynależności do swojej grupy poprzez odczuwaną odrębność kulturową. Nie ma zatem żadnej mitycznej narodowości śląskiej, tak jak nie ma narodowości mazowieckiej, wielkopolskiej itd.
Cała ta kłamliwa gadka o narodowości śląskiej jest natomiast spowodowana rozgoryczeniem mieszkańców Śląska w związku z zamykaniem kopalń i kiepską kondycją finansową regionu. Gdybyście mieli "jak za Gierka" wszyscy byście uważali się za Polaków pełną gębą.
Artykuł z 2002 roku o prawdziwych celach Ruchu Autonomii Śląska (link: http://web.archive.org/web/20080224224605/http://www.zpka.or... ):
Śląska autonomia
W kwietniu bieżącego roku za sprawą Ruchu Autonomii Śląska kwestia rejestracji Związku Ludności Narodowości Śląskiej ponownie stanęła przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Strona oskarżoną jest państwo polskie, które odmówiło uznania odrębnej narodowości Ślązaków. Cala akcja budzi wiele emocji i kontrowersji. Jednak to, co w tym wszystkim najbardziej zastanawia to współpraca autonomistów z radykalnymi działaczami mniejszości niemieckiej na Śląsku i idąca w awangardzie wzajemnych przedsięwzięć korporacja mniejszości niemieckiej Salia Silesia z Gliwic. Ale po kolei, zacznijmy do początku.
Budowa struktur
Awantura wokół autonomii śląskiej rozpoczęła się w roku 1990 za sprawą grupy 16 Ślązaków, którzy po upadku komuny w nowej rzeczywistości politycznej postanowili zainicjować działania mające na celu wywalczenie większej samodzielności regionu śląskiego. W tym celu powołano do życia nową strukturę organizacyjną Ruch Autonomii Śląska, mającą o tą samodzielność zadbać. W wyborach parlamentarnych 1991 roku RAŚ uzyskał 2,5-3,5 proc. głosów w okręgach gliwickim i katowickim, co pozwoliło mu wprowadzić dwóch posłów do Sejmu. Taki był początek. W ostatnich wyborach Ruch wystawił trzech kandydatów do Senatu w okręgach katowickim, gliwickim i rybnickim, którzy choć nie uzyskali końcowego sukcesu to jednak zdobyli w sumie 157 tysięcy głosów. RAŚ uczestniczy ponadto aktywnie w wyborach regionalnych i dziś posiada ponad trzydziestu radnych gminnych i powiatowych. Uczestnictwo w wyborczej grze to jednak tylko margines działalności autonomistów. RAŚ podejmuje także liczne inicjatywy kulturalne i oświatowe: organizuje konkursy historyczne, literackie i plastyczne dla młodzieży, prelekcje z zakresu historii i kultury Śląska, sesje naukowe, wydaje własne pismo "Jaskółka Śląska". W czerwcu 1994 roku powołano do życia akademicką przybudówkę autonomistów - Śląski Związek Akademicki, którego siedzibami są rotacyjnie Katowice, Opole i Cieszyn. W ciągu dwunastoletniej działalności ruchu podjęto również pewne działania na arenie międzynarodowej. Od listopada 2001 r. RAŚ jest członkiem - obserwatorem Wolnego Sojuszu Europejskiego (European Free Alliance), ugrupowania reprezentowanego przez 10 posłów w Parlamencie Europejskim, zrzeszającego partie i stowarzyszenia o charakterze regionalnym lub mniejszościowym. Zasiadają tam członkowie Baskijskiej Partii Narodowej, Szkockiej Partii Narodowej, walijskiej Plaid Cymru, Ligi Sabaudzkiej i innych.
O co im chodzi?
Opowiadają się za Europą stu flag, w której znikną państwa narodowe, większość kompetencji przekazując historycznym regionom. Według RAŚ na gruzach Europy narodów powstanie więc Europa ludów: Ślązaków, Morawian, Szkotów, Bretończyków, Basków itd. Od początku też podstawowym celem RAŚ jest autonomiczny Śląsk (cokolwiek miałoby to oznaczać) w dawnych granicach historycznych i etnograficznych. Z dzisiejszego Śląska poza taką strukturą znalazłoby się Zagłębie, Częstochowa, część Podbeskidzia, doszłaby za to Opolszczyzna, a po wejściu do zjednoczonej Europy jeszcze śląskie ziemie Czech. W odezwie z czerwca 1996 roku RAŚ głosił: "(...) Wierzymy, ze kształtowane w czasie stuleci na Naszej Ziemi Śląskiej wartości kulturowe są nieprzemijające. Nie są to wartości polskie, niemiecki ani czeskie. Przez dziesiątki lat i przez stulecia większość panujących na Naszej Ziemi próbowało naginać Ślązaków do utożsamiania się z kulturą i narodowością swoją. (...) Żeby zachować naszą odrębność kulturową, tożsamościową, my Ślązacy, powinniśmy umacniać integralność Śląska, pomijając obecne granice państwowe". W oficjalnych zewnętrznych wystąpieniach RAŚ stara się odżegnywać od idei separatystycznych i zaprzecza oskarżeniom o pomysły oderwania Śląska od Polski - a "Wbrew przypisywanym nam etykietkom autonomiczny Śląsk widzimy tylko w obecnych strukturach państwa polskiego, składającego się z 6-8 autonomicznych regionów" - przekonuje Krzysztof Kluczniok, przewodniczący RAŚ. Przewodniczący też łagodzi kryterium etnograficzne przyszłego Śląska: "Nie chodzi nam o etniczną czystość regionu, ale o identyfikację z ziemią śląską". Mniej oficjalne wystąpienia odkrywają jednak prawdziwe poglądy członków ruchu.
Oblicze prawdy
W jednej z ogólnopolskich gazet codziennych rzecznik prasowy RAŚ Jerzy Gorzelik będąc bohaterem poświęconego mu reportażu barwnie i ciekawie zaprezentował czytelnikom swoje poglądy na otaczającą go rzeczywistość. Autorka reportażu przytoczyła m.in. sytuację, w której podczas publicznej debaty: "Zryw narodowy czy wojna domowa - spór o powstania śląskie" Gorzelika poniósł temperament. Przywołał on wówczas wypowiedź byłego kanclerza skarbu i premiera Anglii Davida Lloyda George'a, który mówił, że dać Polsce Górny Śląsk to tak, jak małpie dać zegarek. Gorzelik dodał od siebie: - "Po 80 latach, widać, ze małpa zegarek zepsuła". Można by te obraźliwą wypowiedz potraktować jako niefortunny wypadek przy pracy, składając wszystko na karb gorącej atmosfery dyskusji i emocji jej towarzyszących. Jednak pobieżna nawet lektura publikacji zawartych w organie RAŚ "Jaskółce Śląskiej" nie pozostawia już żadnych wątpliwości, co do intencji ich autorów. Oto krótka próbka tej publicystyki "A co nas czeka dziś, naszą młodzież, oto pytanie! Odpowiedź jest jedna! tylko SUWERENNOŚĆ ŚLĄSKA (pisownia oryginalna)" albo "Na tle dotychczasowej tragicznej historii Śląska, jego Ziemi i Ślązaków, weder Schlesier, jedyną właściwą wartością jest: nasza Ziemia, Odrębność Etniczna i Kulturowa oraz wciąż brakujące ogniwo do całości Śląskiego Jestestwa, to jest SUWERENNNOŚĆ!! (...) Idźcie i zostawcie Śląsk w spokoju! Jak mówi Wasz Papież: Polacy czyńcie pokój. Więc czyńcie i zostawcie nas w spokoju". "Jaskółka Śląska" promuje też własną wizje historii, w której nie ma miejsca dla polskich patriotów. Potrzeba przykładów? Proszę bardzo: "w oczach wielu Korfanty jest postacią symboliczną, którą jednak nigdy nie był. Uczyniono z niego rzecznika górnośląskiej odrębności i bojownika o prawa jego rodaków w obronie przed niemieckimi wpływami oraz przeciw dyskryminacji i próbom asymilacji, czynione w czasach polskich. W rzeczywistości był on jednak wywrotowcem, który buntował przeciw własnemu pochodzeniu, Kościołowi, własnym nauczycielom, a przede wszystkim przeciw rzekomemu uciskowi państwa pruskiego" Uff!!! myślę, że te przykłady wystarczą. W kontekście powyższych cytatów zrozumiały niepokój muszą budzić deklaracje programowe Ruchu Autonomii Śląska domagające się (pomimo zapewnień o legalizmie) de facto odrębnego państwa: z własną konstytucją, skarbem (uprawianie własnej polityki finansowej w oparciu o zasadę dysponowania własnym dorobkiem), parlamentem (z prawem ustanawiania ustroju wewnętrznego) i głową państwa wybieraną w wyborach powszechnych. Zaniepokojenie to wzmaga się jeśli uświadomimy sobie, że nie są to tylko czcze deklaracje, ale podjęto już konkretne kroki zmierzające do realizacji tych zamierzeń. Próbuje się na przykład zarejestrować organizację, której nazwa sugeruje istnienie odrębnej narodowości śląskiej.
Związek Ludności Narodowości Śląskiej
Próbę rejestracji Związku działacze RAŚ podjęli już w roku 1996. Sprawa z miejsca stała się głośna i wzbudziła szereg kontrowersji, na tyle poważnych, że problemem zainteresowały się liczne lokalne osobistości. Ostatecznie sprawa wniosku ZLNS oparła się o urząd wojewody katowickiego. Ten sprzeciwił się treści statutu określającego nowe stowarzyszenie jako organizację śląskiej mniejszości narodowej, uznając że jego rejestracja oznaczała by formalnie uznanie i prawne usankcjonowanie istnienia w Polsce mniejszości narodowej. Ponadto wojewoda zarzucił, iż rzeczywistym celem założycieli stowarzyszenia było skorzystanie z przywilejów, jakie gwarantuje ordynacja wyborcza do sejmu zarejestrowanym organizacjom mniejszości narodowych (zwolnienie z uzyskania 5% lub 7% progu poparcia). Powołując się na opinię wojewody jako organu nadzorującego, Sąd Wojewódzki oddalił wniosek o zarejestrowanie Związku. W tej sytuacji Komitet Założycielski ZLNS wniósł pozew przeciwko państwu polskiemu do Europejskiej Komisji Praw Człowieka w Strasburgu. W uzasadnieniu autonomiści powołali się na artykuł 11 Konwencji Praw Człowieka mówiący o prawie każdego do stowarzyszania się z innymi. Ostatecznie w marcu bieżącego roku Trybunał orzekł, że polskie sądy nie naruszyły prawa odmawiając rejestracji ZLNS. Niezadowolenia nie krył wówczas rzecznik prasowy RAŚ Jerzy Gorzelik. Na pytanie dziennikarki "Czy czuje się pan zdrajcą ojczyzny?" odpowiedział: "Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Moja ojczyzna to Górny Śląsk. Nic Polsce nie przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem. Państwo zwane Rzeczpospolita Polska, którego jestem obywatelem, odmówiło mi i moim kolegom prawa do samostanowienia i dlatego nie czuje się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa". Z takimi ludźmi podjęli wspólne działania młodzi, radykalni działacze mniejszości niemieckiej w Polsce, w tym najbardziej aktywna Salia Silesia.
Porozumienie i współpraca
Pierwsze kontakty pomiędzy śląskimi autonomistami a mniejszością niemiecka zostały nawiązane na terenie akademickim w roku 2001. Od tego czasu trwają regularne spotkania działaczy studenckiej przybudówki RAŚ - Śląskiego Związku Akademickiego z członkami AV Salia Silesia. Nie jest tajemnica, że wśród członków niemieckiej korporacji znajduje się spore grono młodych aktywistów Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego na Śląsku Opolskim. Trzeba jednak przyznać, że nie cała mniejszość niemiecka entuzjastycznie odnosi się do współpracy ze śląskimi autonomistami, a nawet zdecydowanie się im opiera. Polaryzacja opinii przebiega wokół problemu zjednoczenia województw opolskiego i katowickiego i powrocie do granic dawnego Górnego Śląska. Opcję "zjednoczeniową" reprezentuje grupa Dietmara Brehmera - "O Górnym Śląsku marzyły pokolenia - argumentuje - i nawet te pół wieku (podział na dwa województwa wprowadzono w PRL) nie zniszczyło historycznych więzi". Pomysłom tym zdecydowanie sprzeciwia się jednak grupa skupiona wokół innego wpływowego działacza mniejszości niemieckiej posła Henryka Krolla. Komentując poprzednią wypowiedź swego antagonisty Kroll skwitował krótkim zdaniem: "Powinien dodać "autonomiczny Śląsk", a my jesteśmy od takich działań jak najbardziej z daleka". Nie bez znaczenia jest tu zapewne fakt, że po połączeniu regionu posłowie mniejszości niemieckiej z Opolszczyzny straciliby niemal pewne miejsca w Sejmie. Współczesne standardy wyraźnie bowiem mówią, że jeśli liczba przedstawicieli mniejszości będzie niska w proporcji do pozostałych mieszkańców regionu, to mniejszość straci wpływy. Z pewnością tak by się stało po połączeniu obu województw. Młodzi Niemcy chcą jednak poświęcić poselskie stołki na ołtarzu sprawy zjednoczonego Śląska. "Ograniczenie się do myślenia wyłącznie w kategoriach tzw. regionu opolskiego tylko po to, by kilka osób z TSKN znalazło się w Sejmie, gdzie i tak nie mają za dużo do gadania, to działanie na szkodę Śląska i Ślązaków" - twierdził w wywiadzie dla Rzeczpospolitej jeden z młodych działaczy mniejszości. Deklarował ponadto, ze wspólnie z kolegami założy w Opolskiem organizacje o programie podobnym do RAŚ, choć niekoniecznie wchodzącą w struktury tej organizacji, żeby jak to określił "nie płoszyć ludzi". Młodzi niemieccy działacze akademiccy nie są bynajmniej w swoich działaniach osamotnieni i mogą liczyć na doraźną pomoc - na przykład Związku Burschenschaftów z Niemiec i Austrii (Deutsche Burschenschaften). Związek ten założył nawet fundację zapewniającą studentom mniejszości niemieckiej pomoc finansową, stypendia, praktyki zgodne z kierunkiem nauki, organizuje sympozja na tematy dotyczące mniejszości. Ostatnio międzynarodowe sympozjum zorganizowane prze fundację "Burschenschaftliche Stiftung fur nationale Minderheiten - und Volksgruppenrechte in Europa" zorganizowano w listopadzie 2001 r. w Polsce w Opolu. Nic dziwnego, ze niemieckie środowisko akademickie w Opolu coraz bardziej się uaktywnia i zaczyna z rozmachem działać. Głośne inicjatywy porozumiewawcze środowiska mniejszości niemieckiej z Ruchem Autonomii Śląska wychodzą wiec w dużej mierze ze środowisk studenckich, a w szczególności z K! Salia Silesia. Pierwsze wspólne spotkanie miało miejsce w październiku 2001 roku na górze św. Anny. Od tego czasu współpraca zacieśniła się na tyle, że w kwietniu bieżącego roku zorganizowano wspólnie z autonomistami na Uniwersytecie w Opolu debatę, szumnie nazwana "I Górnośląskim okrągłym stołem". Wzięło w nim udział dziesięć organizacji. W dyskusjach i wypowiedziach często powracano do problemu autonomii. Także Niemcy. Jeden z działaczy Tow. Społ. Kulturalnego Niemców Bernard Sojka stwierdził: "Kiedy myślę o autonomii, serce mówi: tak. Jednak rozum każe zachować dystans. Mówienie o tym przed referendum w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej może zostać odebrane przez część Polaków, zwłaszcza starszego pokolenia, jako pewnego rodzaju zagrożenie. Być może pomyślą, ze te cholerne Ślązaki będą chcieli odłączyć się od kraju, a to może zaszkodzić wynikom głosowania".
AV Salia Silesia zu Gleiwitz!
Na śląskiej ziemi Korporacja Salia Silesia nie jest zjawiskiem nowym. Została założona przez grupę studentów mniejszości niemieckiej 7 kwietnia 1992 roku w Gliwicach. W bieżącym roku obchodziła więc dziesięciolecie swojego istnienia. Jednak tradycja, do której odwołuje się korporacja, sięga jeszcze okresu przedwojennego. Salia Silesia kontynuuje tradycje dawnych stowarzyszeń działających we Wrocławiu. Śląscy korporanci przejęli od wrocławskich barwy, z tym, że odwrócili ich układ (czarno-pomarańczowe na białym tle). Proces unifikacji tradycji stowarzyszeń wrocławskich poszedł nawet dalej. Do grona filistrów przyjęto również żyjących jeszcze (przeważnie w Niemczech) dawnych burszów z Wrocławia. Ogólną liczbę członków przedstawiciele korporacji deklarują dziś na 150 osób. Związki z niemieckim ruchem korporacyjnym przypieczętowano w roku 1993 wstąpieniem do Federacji Niemieckich Katolickich Korporacji Studenckich (Cartellverband der Deutschen Katholischen Studentenverbindungen). Ponieważ Salia Silesia powstała jako najmłodsza korporacja spośród tych skupionych w Federacji w związkowej hierarchii zajmuje odległą 122 pozycję. Dziś jest jedną z trzech korporacji związkowych, działających poza granicami Niemiec. Od 1996 roku siedziba Towarzystwa Akademickiego "Salia Silesia" została przeniesiona do Opola, a członkowie spotykają się na terenie całego Górnego Śląska. Dzięki międzynarodowym powiązaniom członkowie Salii Silesii mogą liczyć na pomoc w uzyskaniu stypendiów z różnego rodzaju fundacji lub zaproszenie na praktyki zagraniczne. Kondycja finansowa korporacji nie może więc być chyba zła, tym bardziej, że w wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej" członkowie "Salii Silesii" deklarują utworzenie domu korporacyjnego w Opolu, dla studiujących na miejscowej uczelni. Przyznają jednak, że są to jeszcze plany odległe ze względu na koszty. Na pytanie dziennikarki, czy nie jest to zamykanie się we własnym środowisku Com! Janusz Tluczykont odpowiada - Każdy z nas chce być razem z ludźmi mu bliskimi. To naturalne. Staramy się wychodzić do ludzi. Na przykład teraz zamierzamy zarezerwować sobie kilka stolików w restauracji w Cisku - dodaje. Członków korporacji potrafią rekrutować nawet przypadkowo. Jeden z korporantów tak relacjonował swój pierwszy kontakt z Salia Silesia - W Cisku jest maleńka kawiarenka. Jednego wieczoru spędzałem tam czas z bratem i znajomym i dosiadł sie do nas Zygmunt, który zaproponował udział w spotkaniu "Salii - Silesii". - Znam niemiecki, mam pochodzenie. Pomyślałem, że mogę spróbować - opowiada. Przy takim sposobie rekrutacji "mniejszości niemieckiej" nie mogą oczywiście dziwić swojsko brzmiące nazwiska obecnego prezydium: Nowak, Tluczykont, Wawrzynek, Ploszczyk, Smykalla (Smykała). Hasłem AV Salia Silesia jest "Nec aspera terrent" (Nie straszne nam cierpienia). W codziennym życiu korporacyjnym członkowie korporacji zobowiązani są do przestrzegania w sposób szczególny czterech zasad - religio, scientia, amicitia, patria (wyznawać wiarę katolicką, rozwijać się naukowo, pielęgnować przyjaźń, dbać o ojczyznę rozumianą jako Ziemia Śląska). Na stronie internetowej poświęconej korporacji, niemieccy burszowie deklarują, że Salia Silesia "Zabiega o zgodne i wspólne życie narodów w Europie". Jak to? Zabiega o zgodne współżycie narodów współpracując z ludźmi deklarującymi rozbicie państwa polskiego? Coś tu jednak nie gra. Szkoda, że korporanci Salii Silesii nie mieli odwagi wystąpić z otwartą przyłbicą i powiedzieć o sobie - Tak, jesteśmy Niemcami i uważamy, że ziemia śląska jest ziemią niemiecką i dołożymy wszelkich starań by nią została. Byłoby to przynajmniej uczciwe postawienie sprawy. Choć dołożyłbym wszelkich starań by plany niemieckich burszów nie zostały zrealizowane, a ziemia śląska została w polskich rękach, to jednak musiałbym szanować poglądy comilitonów z Salii Silesii. Cóż Stalin swoim posunięciem z 1945 roku odbierającym nam kresy wschodnie z Wilnem, Grodnem, Lwowem, a przesuwającym nasze granice na dotychczasowe ziemie niemieckie chyba na zawsze już skłócił nasze narody. Na postawę rewindykacyjną Niemców nie można by się było oczywiście zgodzić, ˇale też i obrażać nie byłoby się na co. Sami przecież też tęsknimy za naszymi wschodnimi kresami. Pięknie o tej sytuacji wypowiedział się kiedyś redaktor "Stańczyka" Tomasz Gabiś na komerszu niemieckiego Burschenschaftu Danubia. Omawiając wówczas ten narodowy klincz powiedział: "W zaistniałej sytuacji nie zostaniemy zapewne przyjaciółmi, nie musimy się nawet lubić, ale możemy się przynajmniej szanować". Patrząc na ostatnie kontakty niemieckich burszów wydaje się jednak, że Salia Silesia nie za bardzo szanuje państwo polskie i nas Polaków.
Konkluzje
Inaczej przedstawia się sprawa z RAŚ. Nie sposób rozpatrywać całego zagadnienia bez zastanowienia się nad korzyściami jakie mogą osiągnąć śląscy autonomiści. Pomijając już oczywisty fakt, że uznanie ludności Śląska za mniejszość narodową pozwoliłoby działaczom RAŚ obejść wymogi 5% progu w wyborach parlamentarnych należy zwrócić jeszcze uwagę na współczesne trendy. Na świecie panuje moda na tzw. wielokulturowość i wzmacnianie prądów rozbijających jedność poszczególnych narodów. Tendencje te wyczuwa się wyraźnie w strategiach możnych tego świata. Nie można wiec wykluczyć, że kontekst europejski pojawia się w programie autonomistów jako szansa na zdobycie pieniędzy. Unia przecież promuje euroregiony. Czyż nie można w związku z tym faktem domniemywać, że jest to zwykły skok na unijna kasę? W imię przyszłych korzyści można przecież poświęcić jakąś tam jedność z Polską. W chwilach dla Polski trudnych podobne postawy osób pojawiały się często w dziejach naszego państwa. Opisał je kiedyś doskonale Sienkiewicz w "Potopie" wkładając w usta księcia Bogusława słowa: "Rzeczpospolitą diabli biorą, bo już tak bezsilna, na takie psy zeszła, że się nikomu nie może opędzić (...) - Jest zwyczaj panie kawalerze (mowa do Kmicica), zwyczaj w tym kraju, iż gdy kto kona, to mu krewni w ostatniej chwili poduszkę spod głowy wyszarpują, ażeby się zaś dłużej nie męczył (...) Jeśli zaś nie przemówiłem ci tym porównaniem do głowy i nie zdołałem w samo sedno utrafić, tedy powiem inaczej. Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągnie kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło, dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy". Czy i tak jest tym razem? Trudno na te pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Trzeba jednak samokrytycznie przyznać, ze sami jako naród, który przestał szanować własną tradycję i historię, zapracowaliśmy sobie na ośmielenie i zachęcenie niektórych jednostek, a nawet grup całych do podobnych poczynań. Przytoczę może jeden wymowny przykład jaki miał miejsce właśnie w Opolu. W minionym roku podczas kolejnej edycji opolskiego festiwalu polskiej piosenki, żartowniś prowadzący imprezę zaproponował zebranej publiczności powstanie z miejsc. Po czym zadowolony oświadczył, że właśnie mieliśmy IV Powstanie Śląskie. "Żart" ten tak się spodobał prowadzącym festiwal, że mieliśmy później tzw. kolejne Powstania Śląskie - V, VI, itd.
Dziś z pewnością możemy żałować, że na Śląsku nie odrodziła się jak dotąd żadna polska korporacja promująca ojczyste wartości i umacniająca wśród polskiej młodzieży pochodzącej ze Śląska, narodowego i obywatelskiego uświadomienia. Korporacja, która by w pracy samowychowawczej czerpała natchnienie ze skarbca idei pozostawionych Polakom przez wielkich nauczycieli naszego Narodu - Dmowskiego, Korfantego i innych.
Fil! Daniel Pater (K! Aquilonia)
Ja od dłuższego czasu obserwuję RAŚ i nie wciśniesz mi żadnego kitu ;) RAŚ jak i jego zwolennicy to mitomani, podżegają do nienawiści i wielu nie ukrywa że ich dążeniem jest połączenie się z Niemcami. Anonimowy ciebie po prostu zaorał :)
Aha, gdzie w powyższych przykładach autor miał na myśli cokolwiek proniemieckiego? Do takiego ograniczonego łba jak twój nie dociera, że antypolskość nie oznacza proniemieckości. Ślązak nie musi być Polakiem ani Niemcem. Te cytaty niczego nie potwierdzają, a wyciągając je z kontekstu starasz się pan dopasować do swojej absurdalnej teorii. RAŚ, oraz żaden ze znanych mi Ślązaków nie chce oderwania Górnego Śląska od Polski ani tym bardziej przyłączania do Niemiec (co jest szczególnie głupie gdy z nimi nie graniczy). RAŚowi chodzi (i codziennie musi takim zaślepionym ignorancją głąbom tłumaczyć), o autonomię. Czyli większą niezależność (głównie finansową) od Warszawy, ale w ramach Polski. Ślązacy mieli autonomię już w maju 1918, czyli zanim znaleźli się w Polsce (czyli wg twojego rozumowania chcieli oderwać się od Prus :D ). Tzw. Powstańcy Śląscy również wywalczyli autonomię Śląska w Polsce. Śląsk miał swój sejm i niezależny budżet. Najpierw sanacja a potem komuna odebrali bezprawnie Śląskowi autonomię. O to właśnie chodzi panie geniuszu, o większą niezależność, aby pieniądze wypracowane przez region najpierw zasilały budżet regionu a dopiero potem docierały do warszawy gdzie są marnowane przez warszawskie partie polityczne. Chodzi również o umocnienie edukacji regionalnej oraz ochrony dziedzictwa kulturowego. Co więcej, jednym z postulatów RAŚ jest aby to samo dotyczyło innych regionów, czyli szeroka decentralizacja. Każdy region b na tym skorzystał, bo na miejscu lepiej od "warszawy" wiedzą co dla nich dobre. Decentralizacja to efektywniejsze i szybsze wydawanie środków budżetowych. W zasadzie władza centralna powinna być odpowiedzialna tylko za służby od których zależy bezpieczeństwo kraju. Reszta powinna być zarządzana przez niezależne finansowo samorządy.
Nie masz za grosz kultury. Uważaj bo ci żyłka pęknie ;) Cóż, twoja nerwowość i to, że mnie wulgarnie obrażasz, dowodzi, że brak ci argumentów, a ja ukazałem prawdziwe oblicze RAŚ. Sam napisałeś, że (cytuję): "antypolskość nie oznacza proniemieckości", a zatem sam uważasz, że RAŚ jest antypolski i prowadzi antypolską działalność. Myślę, że w tej sytuacji nie potrzeba już więcej pytań :)
Widzę że nie zrozumiałeś przekazu. W sumie nie oczekiwałem tego po tym, co pisałeś. Widzę że rozmawiam z zaślepionym betonem. Nie masz zielonego pojęcia o Śląsku i Ślązakach. O historii Śląska też. Gŏdka z tobōm do darymny futer. Mam lepsze rzeczy do robienia niż uświadamianie ignorantów.
Napisałeś o antypolskości w kontekście działań RAŚ, napisałeś, a zatem nie mam więcej pytań.
Nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz, masz zero rzetelnych informacji, powtarzasz tylko kłamliwe hasła wynikające z ignorancji i nienawiści do inności. Jakież to polskie...
Cóż, ja powołuję się na fakty, które popieram twardymi dowodami. Widzę, że nie potrafisz ich podważyć, dlatego kolejny raz uciekasz się do obrażania Polski i Polaków. Twoja postawa również stanowi dowód na prawdziwe intencje RAŚ. Proszę, nie pluj już więcej na Polskę, za którą tylu Ślązaków oddało życie.