Ja wiem, że to może infantylne pytanie ale....dlaczego oni po prostu gdzieś nie uciekli ?
ta sama myśl mi się nasunęła dziś po obejrzeniu filmu...
dlaczego nie uciekli, dlaczego nikt z grona "donatorów" nie podniósł buntu? Oczywiście, że jeszcze nie w okresie dziecięcym, ale później? Skoro była konkluzja, że oni tak samo jak reszta ludzi mają dusze i uczucia, to niewiarygodne wydaje się, żeby (poza może jednostkami) byli tak mocno przekonani o swoim przeznaczeniu jako dawcy organów...
Aczkolwiek cały film bardzo mi się podobał.
Kwestia wychowania od samego poczęcia. Dzieciaki w specjalnych ośrodkach, uczone zdrowego życia i z wpajaną ideą "spełnienia", o której to bardzo często wspomina narratorka. Trzeba też zwrócić uwagę, że dzieci nigdy nie opuszczały tych ośrodków, bo były zastraszane historyjkami... i jeszcze te opaski na nadgarstkach, zapewne miały spełniać funkcję kontrolną. Jednak nie przekonuje mnie to wszystko, aby ktokolwiek miał nie uciec przed "spełnieniem". Widocznie więcej odpowiedzi daje lektura książki.
Przecież nie wiemy, czy ktoś nie uciekł. Powieść jak i jej ekranizacja koncentrują się jedynie na trójce bohaterów, a cała historia przedstawiona jest oczami Kathy. Wiemy tylko tyle, ile ona wiedziała.
Całkiem przekonywująca odpowiedź lecz mnie ciekawi dlaczego w obliczu tak mocnego uczucia jakim darzyli się główni bohaterowie, nie przeszło im nawet przez myśl to aby uciec? Podobnie jak "tomciup" wydaje mnie się, że to kwestia wychowania.
ja też jestem ciekawa, kto dzieciom kazał chodzić do tej szkoły i nie spełniać marzenia takie jak małżeństwo, dziecko, praca, rodzina. Czyżby te dzieciaki nigdy nie widzieli tzn. spotkać rodzinę matkę, ojca, babcię itd.?
w filmie rodziców nazywano pierwowzorami. Pada również podejrzenie, że są to dzieci tzw. marginesu społecznego (prostytutek, narkomanów itp.) Zapewne odbierano właśnie im dzieci wiedząc, iż nie czują nic do nich i nie będą próbowali ich odnaleść. Tak ja to sobie tłumacze.
Oni przecież byli klonami. W filmie jest to wyraźnie określone. Materiał genetyczny został pobrany od "marginesu".
Chyba nie tylko kwestia wychowania, mieli na rękach przez cały czas obroże, musieli je przykładać do czytników nawet będąc na wsi w tym domku. Może tego nie dało się zdjąć?
Przeczytałam książkę i tam też nie ma odpowiedzi na pytanie 'czemu nie uciekli'. Nie ma wzmianki o jakiejkolwiek próbie buntu. Film jest dosyć wierną adaptacją książki; zresztą Kazuo Ishiguro jest jednym z producentów filmu.
Pytanie może nie infantylne, ale świadczące o istnieniu instynktu przetrwania ;). Tak się zastawiałam nad tym i to pytanie zrodziło kolejne: Dokąd oni mieli uciec? Przecież w końcówce filmu dano widzowi do zrozumienia, że to cały świat się godzi na ich rolę, a nawet jej oczekuje. Nie byli uznawani za pełnoprawnych ludzi i obywateli, więc jak i gdzie mieliby żyć normalnie bez pracy, domu, uznani za coś gorszego?
A dokąd uciekają więźniowie jak mają okazję? :) Cały swiat też jest przeciwko nim, jednak mało kto mając przed sobą wyrok śmierci by nie uciekał, zawsze można znaleźć jakiegoś dobrego człowieka, chatę w lesie albo wyprowadzić się na koniec świata i jakoś żyć, lepiej lub gorzej, ale żyć. Moim zdaniem film po prostu zupełnie ignoruje instynkt przetrwania.
Zgadzam sie. Wychowanie nie stlumi woli zycia. Widzielismy to w "Wyspie". Bohaterowie tez mieli wszczepiony strach przed swiatem zewnetrznym, a jednak wola przetrwania okazala sie silniejsza i pozwolila im obalic systemw ktorym zyli. Dlatego "Nie opuszczaj mnie" stanowi dla mnie zagadke. Nie rozumiem ich, wogole.
Może stłumić i wolę życia. Pamiętasz takie jednostki występujące podczas wojny jak "kamikaze"? Wystarczyło odpowiednie wychowanie połączone z praniem mózgu, żeby normalny człowiek wsiadał z własnej woli (oddanie życia za kraj i Cesarza było uznawane za wielki zaszczyt) za stery samolotu i samobójczo taranował wrogie jednostki.
A z przykładów bardziej aktualnych - arabscy terroryści poświęcający życie, aby wysadzić się w powietrze i zabrać ze sobą jak najwięcej innowierców. I gdzie tu ten instynkt samozachowawczy i wola przetrwania?
Pranie mózgu i wychowanie w "odpowiedniej" kulturze to niesamowicie silnie warunkujące bodźce. Do teraz w Afryce przeprowadzane są rytualne "zabiegi" wycięcia łechtaczki u małych dziewczynek (często brudną i zardzewiałą żyletką. Duży procent "pacjentek" nie wychodzi z życiem po takim "zabiegu") będące symbolem wejścia w dorosłość. Co najlepsze - małe dziewczynki same się aż rwą do takiego "zabiegu", bo w ich kulturze oznacza to, że stają się wówczas kobietami... Z punktu widzenia cywilizowanego Europejczyka - niemożliwe! A jednak...
Patrząc pod tym kątem - sytuacje przedstawione w filmie (Dawcy zgadzający się na swój los) nie są wcale takie nieprawdopodobne.
Jeśli dobrze pamiętam to w ostatnich scenach madame zwróciła się do bohaterki tymi oto słowami: "biedne stworzenie/a". To odpowiedź na "gdzie mieli uciec?". Kwestia wychowania jest owszem do przeskoczenia, ale jedynie w bardzo skrajnych przypadkach. Kto wie, może skoro byli "z probówki" (bo nazwijmy tak klonów) to kto wie, czy nie zostali pozbawieni genów odpowiedzialnych za "bunt", czy jakkolwiek inaczej chcecie to nazwać. Wszak to powieść i film Sci-Fi, traktujmy przedstawione fakty z przymróżeniem oka i dajmy się ponieść klimatowi filmu, który, przynajmniej mnie, urzekł :) a jak ktoś usilnie chce zadawać takie pytania, niech napisze jakieś opowiadanie o klonach, którzy uciekli. Dobry materiał na historyjkę.
wezmy jeszcze pod uwage to, iz nie byli oni przystosowani do zycia w spoleczenstwie. mimo, ze wyksztaltowali w sobie uczucie milosci czy tez zazdrosci, ale to nie stanowi o ich czlowieczenstwie. byli w pewien sposob aspoleczni.
Oglądałam ostatnio wywiad na temat tego filmu i właśnie poruszono tę kwestię. Odpowiedź brzmiała: "this isn't a story about escape, it's a story about acceptance", co pokrótce oznacza: To nie jest opowieść o uciekaniu(ucieczce), to jest opowieść o akceptacji.
można tłumaczyć to wychowaniem, ale byli normalnymi ludźmi, bunt, chęć lepszego życia jest rzeczą naturalną! niestety nie moge się z tym pogodzić. Podczas oglądania ciągle nasuwał mi się na myśl film "Wyspa" który, chociaż był już kompletną fantastyką, był bardziej wiarygodny niż ten. Nie powiem jednak, że mi się w ogóle nie podobał. Ale się zawiodłam
Dlaczego mieszkańcy Chin w swej sile nie zrobią przewrotu? Dlaczego w Afganistanie legalnie można obciąć twarz kobiecie za niekochanie? Dlaczego Niemy przed II WŚ uwierzyli, że są jedyną właściwą rasą?
Nie interesuje mnie, że w innym filmie, innej książce historia potoczyła się tak, a nie inaczej... Historia jest tutaj lepszym przykładem, że czasami wola wolności nie wystarcza. Że przeważają jednostki, które się boją lub trzymają się narzuconych idei, niż walczą o swoje lepsze warunki.
Chiny:
Może dlatego, że w Chinach mimo wszystko większość ludzi dożyje emerytury i jako tako im się żyję? Może nie najlepiej, ale to jednak co innego niż pewna śmierć. Poza tym poziom życia w Chinach ciągle rośnie i byłbym skłonny przypuszczać, że gdyby nie galopująca gospodarka i liberalizm w sferze gospodarczej to takie protesty jak w 89 na placu Tiananmen byłyby częstsze.
Afganistan / radykalne prawo Islamskie:
A czy to nie było prawdą tylko za rządów radykalnych Talibów? Nowy rząd także zezwala na takie praktyki? Pomijając tę kwestię... może dlatego, że kultura niektórych krajów bliskiego wschodu, ich religia i obyczaje są głęboko zakorzenione? Nie znam szczegółów, ale wydaje mi się, że tego typu obyczaje są praktykowane od grubo ponad tysiąca lat i są powszechnie lub szeroko akceptowane. Zauważ, że w filmie mamy do czynienia z eksperymentem, który nie trwał 1000 lat, a najwyżej kilkadziesiąt (a może i mniej), a już na pewno nie jest powszechnie akceptowany, chyba w samym filmie stwierdza się, że eksperyment nie będzie kontynuowany. Poza tym myślę, że jeszcze za twojego życia będziesz świadkiem jakiejś wielkiej rewolucji kulturalnej w którymś z krajów islamskich, bo wydaje mi się, że wraz z powszechną edukacją dzieci, a szczególnie dziewczynek (bo w wielu krajach to one są pozbawione edukacji) i dostępem do internetu pojawią się zmiany lub wielkie bunty.
Dlaczego Niemcy głosowali i popierali Hitlera?
To coś innego, to nie znaczy, że głosowali na pewną śmierć, liczyli na zwycięstwo w wojnie i znacznie lepsze warunki życia, wielu ludzi bywa próżnych i zaślepionych takimi obietnicami, ale jakby Hitler im obiecał pewną śmierć, to raczej sukcesu by nie odniósł.
To nie znaczy, że ignoruję tzw. "pranie mózgu" i jego skuteczność. Myślę, że najlepszym przykładem obecnie jest Korea Północna, ale zauważ jak różne to sytuacje. W Korei Północnej ludzie nie mają żadnego dostępu do informacji ze świata, telewizja lub radio są całkowicie kontrolowane przez rząd, internetu nie ma. Poza tym wszyscy (lub prawie wszyscy) są zjednoczeni patriotyzmem, nie ma tam przynajmniej teoretycznie podziału na ofiary (umierających) i beneficjentów (tych którzy będą długo żyć dzięki ofiarom). Nawet jeśli takie podziały istnieją, to są mniej wyraziste i cały system komunistyczny (lub akurat tam monarchia, jak zwał tak zwał, bo w praktyce jest podobnie) opiera się na ładowaniu do głowy, że wszyscy są równi, pracują tyle samo i dostają tyle samo i maja wspólnego wroga - Amerykę.
W filmie za to wszystko jest jasne dla ofiary - ty umrzesz tylko po to, żeby ktoś mógł żyć. Poza tym ofiary mimo początkowej izolacji później są wypuszczone samopas w świat, mogą sobie kupić gazetę, pogadać z kim chcą. Mimo pozornych podobieństw to skrajnie różne sytuacje i można śmiało przypuszczać, że taki dostęp do świata i do informacji dla klonów to byłaby katastrofa tego systemu.
Prawdopodobnie, w realnym świecie, gdyby taki proceder miał miejsce, ludzie-klony próbowaliby się przeciwstawić, nawet mimo "prania mózgów". Nie tyle instynkt człowieka, co każdej żywej istoty na tej planecie, każe w obliczu zagrożenia śmiercią uciekać bądź walczyć.
Autor tej historii jednak, jak przypuszczam, celowo opisał hipotetyczną sytuacje "co gdyby ci ludzie, dawcy byli całkowicie pogodzeni ze swym losem, czy dla "naturalnych" ludzi, którzy na tym korzystali, wszystko byłoby w najlepszym porządku?" Dzięki temu powstał taki moralitet. Bo mimo, że film i książka opowiadają historię tych "biednych stworzeń", tak naprawdę nie o nie tutaj chodzi... Tylko o nas, oczywiście: o bierność, wygodę, bezwzględność i egoizm.
>"Autor tej historii jednak, jak przypuszczam, celowo opisał hipotetyczną sytuacje "co gdyby ci ludzie, dawcy byli całkowicie pogodzeni ze swym losem"
Dlatego ten film jest tak nieprzekonujący. Nie przyjmę na wiarę, że można całkowicie wyplenić z człowieka instynkt samozachowawczy.
Nie musisz wierzyć, tylko przyjąć na chwilę takie założenie. W filmie ważniejsze jest pytanie, nie dlaczego nie uciekli, tylko dlaczego rozwinięte wydawałoby się społeczeństwo akceptowało taki stan rzeczy. Jeśli robię komuś krzywdę, a ten ktoś się nie broni, czy wina leży po jego stronie?
A moim zdaniem nie uciekli bo po pierwsze zostali wychowani w pewnym srodowisku, z pewnymi ludzmi, w pewnych okolicznosciach, bylo to dla nich normalna koleja rzeczy, nawet Kathy nie utrzymywala jakichs znajimosci poza ludzmi z kliniki, prawda?? Oni po prostu dla ludzi takich jak my, nie istnieli, nie mieli nazwiska, tozsamosci, znajomych, rodziny, niczego wiec gdzie by uciekli??
Zostali "zainstalowani" w pewnym otoczeniu, ktorego nie mogli zmienic. To tak jak byscie sie urodzili w wiezieniu, okresleni ludzie, okreslone miejsca, wszystko okreslone, zero rodziny tylko straznicy, ucieklibyscie?? Pozdrawiam, a film bardzo mi sie podobal, swietny pomysl autora ksiazki!
Według mnie nie uciekli przede wszystkim dlatego, że nie wykorzystali momentu kiedy ucieczka miała jakikolwiek sens, czyli wtedy kiedy przebywali na wsi. Zanim się rozdzielili i zostali donatorami, ale wtedy ich wzajemne relacje nie pozwalały im na podjęcie działania. Kiedy Kathy spotyka ponownie Tommy'ego, ten jest już po dwóch donacjach, jego stan nie jest tak zły jak stan Ruth, ale nadal nie wydaje mi się by nadawał się on do życia uciekiniera. Poza tym Kathy i Tommy nie mają charakteru buntowników, nawet wtedy gdy postanawiają odmienić swój los, chcą to zrobić zgodnie z zasadami. Myślę, że scena kiedy dowiadują się, że nie ma szans na odroczenie donacji, jest kluczowa, ta wiedza zabija w nich nadzieję i odbiera im chęć do działania.
A może byli tak wyedukowani, że nie wiedzieli o reszcie świata?
A może autor chciał wzbudzić emocje? Widz przez polowe filmu czuł mieszankę nadziei, rozczarowania, zaskoczenia, wlaśnie z tego powodu.
A może to nie jest film pt. "co by tu zrobić, żeby oni przetrwali?". Gdyby film zakończył się happy endem straciłby wiele.
A może to w dużej części SF i bohaterom po prostu nie przyszło to do głowy, bo taka opcja nie istniała. Wyobraźcie sobie:
UCIECZKA -----> zupełna abstrakcja. :)
ludzie oczekujący w celi śmierci na wyrok, w większości wypadków, nie próbują uciekać. owszem dostają ataków histerii, załamania ale prawie nikt nie próbuje robić podkopu albo skakać przez mur więzienny w czasie spaceru. dla bohaterów filmu cały świat był takim więzieniem, a dokładniej - celą śmierci, w której oczekiwali na ostateczne "spełnienie" (ze względu na opaskę, czy czipa wczepionego do mózgu właściciele klonów stale wiedzieli o ich dokładnym położeniu; szczegóły techniczne nie są tu ważne. ważne jest to że - podobnie jak w przypadku skazańca zamkniętego w celi śmierci - ucieczka nie miała sensu). dzięki takiemu przedstawieniu okoliczności odbiorca filmu mógł spokojnie kontemplować uniwersalny los człowieka - przemijanie, skończoność, śmierć - nasze wspólne przeznaczenie zarówno klonów jak i "normalnych" ludzi.
właśnie obejrzałam film i moja pierwsza reakcja była podobna jak sporo tu opisywanych - dlaczego nie uciekli?
jeśli chcesz zobaczyć co by się stało gdyby uciekli zobacz "the island" albo "repo man"
to oczywiście żart.
konformizm był dzieciom wpajany już od szkoły, domyśleć się możemy że czuli oni, iż mają misję do spełnienia i taki altruizm był podstawą ich życia, wytresowani i zmanipulowani nie czuli potrzeby ucieczki.
Byli pogodzeni z losem, ale nauczycielka Lucy, która powiedziała im przedwcześnie prawdę zasiała w nich ziarno wątpliwości i stąd pojawiały się późniejsze plotki o "specjalnym traktowaniu" uczniów z ich placówki, o możliwych "odroczeniach".
Ten film ma sporo niedopowiedzeń tak zaaranżowanych abyśmy sami postarali sobie odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących świata W którym żyli i świata DLA którego żyli...
Nie uciekli, bo nie umieli sami decydować. Nigdy nie doznali uczucia, że mają na cokolwiek wpływ.
W scenie kiedy miss Lucy po raz pierwszy ich uświadamia - nie ma żadnej reakcji. Panuje cisza jak na normalnej lekcji, żadnego poruszenia, nie podnosi się żaden szmer, nikt do nikogo nie szepcze w zdziwieniu, czy oburzeniu. Wiatr zrzuca ze stołu kartki - Tommy je posłusznie podnosi. (świetna scena, swoją drogą). Ich emocje/reakcje są całkowicie wyuczone i tylko odtwarzane, tak jak podstawowe społeczne interakcje (Nauka zamawiania kawy itp.)
Jeśli by tak nie było, to dlaczego Tommy i Kathy nie zrobili najmniejszego kroku, żeby być ze sobą, kiedy Ruth ich rozdzieliła? Żadnych protestów, walki, najmniejszego słowa - ciche łzy. Ten film jest o akceptacji. Wszystkiego, co przynosi życie/system.
śmieszne pytanie, gdzie mieli uciec? Mogli tylko popełnić samobójstwo, taki bunt, dojść do spełnienia bez oddania swoich organów, to by był jakiś sposób, ale co by to dało? Nic by to nie zmieniło, bo na ich miejsce było wielu innych, więc pytanie śmieszne;p
Nie uciekali, bo...tak na prawdę, nie odczuwali takiej potrzeby. Co by nie mówić, nie byli to "normalni" ludzie. Ich uczucia były tak jakby stłumione, tłamszone a nawet jeśli wyrażane to nie w pełni i nie w sposób, którzy "normalnie" odczuwający ludzie byli by w stanie zrozumieć. Jakimś sposobem byli zaprogramowani na to, by poświęcić zdrowie i życie dla kogoś, kogo w ogóle nie znali. Nikt z nich tego nie kwestionował. W scenie w szpitalu, kiedy Kathy rozmawiała z pielęgniarką zostało to chyba najlepiej zaznaczone...powiedziała ona coś w stylu "przecież wiesz jacy oni są, za wszelką cenę dopną swego i staną się dawcami".
Nawet mnie, widzowi, trudno było to zrozumieć a miałam pomoc w postaci pierwszoosobowej narracji i znajomości historii całej tej trójki. Pewnie w tej ich rzeczywistości, byli ludzie, którzy walczyli o ich prawa o to by, dano im szanse na godne życie i nie traktowano jak chodzących banków narządów. Jednak jak walczyć o prawa, życie kogoś, kto sam nie wyraża chęci, by je mieć i by żyć? Nie da się.
Kiedy Kathy i Tommy poszli prosić o odroczenie a dyrektorka powiedziała im całą prawdę...nie zareagowali. Tak nie zachowałby się żaden normalnie odczuwający człowiek. I też żaden normalnie czujący człowiek nie zrozumiałaby tej dwójki. Najbardziej dołującą jak dla mnie sceną była ta, kiedy Kathy przez szybę przyglądała się jak umiera miłość jej życia. Tylko tam stała. Nie zrobiła nic by temu zapobiec....przyglądająca się temu z boku obca osoba, doszłaby do wniosku, że te biedne stworzenia na prawdę nie mają duszy.