Naprawdę dobry film. Ma swoje lata, ale dalej robi ogromne wrażenie. Jeżeli ktoś lubi 'bajery' - nie spodoba mu się. Jeżeli ktoś myśli - będzie wstrząśnięty. Scena atomowej zagłady, mimo niezbyt dobrej jakości, jest wprost przerażająca. A to, co dzieje się potem... Nie można zapomnieć.
Dzisiaj po raz pierwszy obejrzałem ten film. I rzeczywiście - różne filmy, lepsze albo gorsze, mówią o post-apokaliptycznej wizji świata - ale chyba jeszcze nigdy nie widziałem tak przejrzystej wizji samej apokalipsy - takiego obrazu dotyczącego samego ataku i tego, jak przerażający będzie on w trakcie i w pierwszych chwilach po tych wydarzeniach.
Nie wiem jak to wy czujecie, ale ja byłem po prostu przerażony - paradoksalnie dlatego, że pierwsza część tego filmu była dla mnie niejako... nudna. Nudziłem się tym ciągłym ukazywaniem życia tych ludzi, typowym zachowaniom, nie wykraczającym ponad to, co mogę przeżyć ja w powszedni dzień - ale właśnie ta "normalność" i nuda spowodowały, że gdy doszło do samych wybuchów - nie potrafiłem wyobrazić sobie mojego zachowania w owym momencie. Po prostu nie miałem pojęcia, jakim człowiekiem byłbym ja, gdyby ta moja "nuda" została przerwana przez coś takiego. Nie wiem, czy to było zamierzone, czy tylko ja to tak odebrałem - jednak w każdym razie nie przypominam sobie, ażeby nudne i wydłużające film sceny stały się dla mnie ogromnym jego plusem...
Ten film można obejrzeć jako swego rodzaju Science-Fiction - ale można też spróbować postawić się w psychice jako ta dziewczyna, która wymyka się chłopakiem na noc, jako facet podróżujący autostopem lub jako ustawiony i szanowany lekarz - tyle, że wtedy trzeba mieć pojęcie o tym, co możecie odebrać w chwili, gdy "koszmar stanie się jawą"...
Przyznaję się, że moja ocena 9/10 jest zawyżona, bo można to było zrobić lepiej - ale już dawno nie obejrzałem tak zapadającego mi w pamięć filmu - i właśnie dlatego oceniam go tak wysoko.
Widziałem ten film jako dziecko i do teraz go pamietam. Wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. Nie wiem jak dziś bym go odebrał, ale kiedyś przypominał mi coś na kształt prawie że dokumentalnego zapisu etapów nuklearnej katastrofy. Pamiętam że auta na autostradzie zaraz po błysku straciły moc. Coś jak w Wojnie Swiatów. Pamietam też skażonych ludzi. Zawsze wymieniałem ten film jednym tchem z Tragedią Posejdona, Portami lotniczymi, Płonącym wieżowem, Trzęsieniem ziemi czy Rojem jako katastroficzny. Dopiero po latach dowiedziałem się że Nazajutrz to w zasadzie produkcja TV.
Tak, tak, bogata tradycja amerykańskiego kina katastroficznego poszła w cholerę przy takich klejnocikach jak " 2012".
Jestem rocznik 1975 pamiętam te filmy i klimat epoki wyścigu zbrojeń i projektu gwiezdnych wojen. No i rozmowy dorosłych o bombie atomowe..., normalnie oczy jak denka od butelki.