Widziałem wszystkie cześci ale tylko dark Knight był rewelacyjny Batman bez Jockera to film do
bani a trzecia część rises to porażka
Bane był lepszym przeciwnikiem Batmana niż Joker. Zaś Nicholson lepiej zagrał Jokera od Ledgera.
Tu bym się kłucił kto zagrał lepszą role Jockera Nicholson czy Ledger ,który zagrał rewelacyjnie .Sorry ale 3 część jest do bani ten samolot i wogóle przez godzine sie nic nie dzieje .A dark Knight jest rewelacyjny
Tylko to potrafisz napisać? "Rewelacja, rewelacja, rewelacja"? Nicholson jest lepszym aktorem od Ledgera w ogóle, rolę Jokera też zagrał dużo lepiej - taka jest moja opinia. Film ma inny klimat niż druga część trylogii Nolana i niektórym to jak widzę nie pasuje. W swojej kategorii Powstanie jest filmem rewelacyjnym, gdzie wszystko gra idealnie i harmonicznie. Zaś Bane był dla Batmana godniejszym wrogiem od ledgerowskiego Jokera.
Bo film był wciągajacy dark Knight był ciekawy można patrzeć przez 2 godziny nie nudząc sie a Rises przez godzine sie nic nie dzieje ..Ledger nie zyje zmarł jakbyś nie wiedział .Nicolson grał Jockera 23 lata temu Ledger 4 lata temu .Popatrz na ich role i porównaj kto zagrał lepiej Rolę możemy się kłucic ale dla mnie Ledger Gra lepiej rolę jockera niż Nicholson .Każdy ma swoje zdanie
Dark Knight Rises był filmem szalenie wciągającym i nie budzącym nudy przez choćby sekundę swojego trwania. Napięcie Nolan budował mistrzowsko. Oczywiście, to film inny w klimacie od The Dark Knight. Kompletnie inne światy, powiedziałbym - nie każdemu musi to odpowiadać, w pełni to rozumiem. Ledger nie żyje, zaćpał się, tyle to i ja sam wiem. Porównuję go do Nicholsona względem umiejętności aktorskich - były gorsze.
Nickolson to może straszyć dzieci tym swoim cukierkowym make upem i stylem. Ledger zagrał jokera tak, że mógłbym uwierzyć w tą postać w realnym świecie. Joker Burtona jest zbyt baśniowy, może i bardziej komiksowy jednak to żaden argument. Komiks to nie kino.
Gdyby Nicholson zagrał Jokera tak jak zagrał Jacka Torrance'a w Lśnieniu, to Ledger ze swoim mlaskaniem nie miałby czego w konkurencji w ogóle szukać. Burton jednak postawił na inny klimat postaci, Joker Burtona był inny niż Joker Nolana. Mi osobiście ten zagrany przez Nicholsona odpowiadał dużo lepiej, był taki bardziej... jokerowski. Kwestia realności postaci jest jak sądzę drugorzędna, choć to moje zdanie. Film to nie rzeczywistość.
Który Jocker był bardziej realny autentyczny ten Grany przez Nicholsona Czy Legdera chyba przez tego drugiego a może Kaczyński
Co ma autentyzm do filmu, powiedz mi? To, że Batmany Nolana mają urealistycznioną konwencję nie znaczy, że to filmy realistyczne - w rzeczywistości faceta w lateksowym kostiumie gacka zamknęliby w psychiatryku. Poza tym. Jak qrwa Kaczyński, chłopcze?
nie chodzi to tylko o brak Jokera ale o ogólny zarys filmu. Przeciwnik Batmana dobrze zagrany ale bez rewelacji, scenariusz ma duże dziury, muzyka Zimmera dużo gorsza niż w Mrocznym Rycerzu. Miało być arcydzieło i epickie zakończenie. Nie było ani tego, ani tego. Film niezły ale porównując go do poprzednika to wypada słabo.
Dokładnie każdy liczył na epickie zakończenie wyszło jak 3 częśc transformers czyli bubel .A brak Jokera to minus filmu Ledger zagrał go rewelacyjnie
na śmierć aktora nic nie poradzimy, może nie porównujmy go do Transformers, bo ten film to kompletna kaszana. TDKR jest dobry ale na tle TDK jest słaby. Nie wiem dlaczego ale Bane mnie irytował, rozwinąłbym bardziej wątek Talii
Ale Joker nie był w stanie stawić jakiego kol-wiek oporu w walce z Batmana. Fakt Joker miał gadanego ale nic poza tym troszkę wyższy poziom od Stracha na Wróble. Natomiast Henri Ducard i Bane potrafili nawiązać równorzędną walkę z Batmanem.
Przecież to jest Film tak zawsze Batman wygrywa tylko tym razem miał trudniej ale porównywanie Bane i Jockera jest smieszne to że tamtem mial parę ale nie miał mozgu jak jocker
Bane był nie dość, że przerażająco silny, to jeszcze bardzo inteligentny i charyzmatyczny. Zauważ, był mistrzem manipulacji, dawał świetne przemówienia, jego plany i przewidywania prawie zawsze się sprawdzały - zawiódł właściwie dopiero w końcówce. Był dla Batmana równorzędnym przeciwnikiem. Za oboma stały też napędzające ich idee, zresztą bardzo podobne. Joker był tylko szalony, i z tego szaleństwa wynikał geniusz. Sądzę, że w starciu Bane-Joker błazen nie miałby czego szukać.
.Ale po
obejrzeniu tych poprzednich części wróciła mi ochota na filmy batmana ale po obejrzeniu 3
części rises znowu dam sobie spokój z tym filmem
Uważam że Bane nie miał aż tak wielkiej przewagi nad Batmanem. To po prostu Bruce się stoczył. Patrz na ich ostatnią walką. Tu cytat z pamięci " powiedz gdzie jest detonator, wtedy masz moje pozwolenie by umrzeć" . Bruce od początku filmu batman powstaje jest po prostu dużo słabszy , jakby w depresji. Sam Alfret mówi że nie jest już batmanem. Gdyby Bane pojawił się w gotham zamiast jokera 8 lat wcześniej Mroczny Rycerz rozniósł by go na strzępy. Przewagą Jokera nad Banem było to, że wiedział że jest słabszy fizycznie i potrafił to wykorzystać. Przypominam, że Mroczny Rycerz pokonał Jokera tylko dlatego że wykorzystał nieetyczne zresztą, maszynę do podsłuchiwania milionów ludzi. Spryt i manipulacja Jokera były nie przejścia w inny sposób. Natomiast Bane dostał w pysk, maska popsuta i po ptokach. W starciu Jokera z Bane'a ten z pewnością nie stawił by mu czoła osobiście. Bane jest inteligentny ale zbyt logiczny i nie byłby w stanie rozgryźć Jokera tak jak zrobił to z Brucem . Z pewnością Joker wykorzystał by Talię jako jego jedyną słabość . Nie zaś jednak aby go zabić jednak aby złamać Bane'a psychicznie. Pokazać kruchość jego starań w kontrolowaniu świata. Joker podporządkował by sobie Bane'a tak jak zrobił to choćby w Batman Arkham Asylium i z tym praktycznie nie ma jak dyskutować.
Zauważ - napisałem, że Bane był godnym, równorzędnym przeciwnikiem dla Batmana. Przyznaję Ci rację, że na początku Bruce był cieniem samego siebie, toteż Bane najpierw łatwo go zmanipulował, a następnie złamał dosłownie i w przenośni. Nie można jednak pominąć tego, że już ich drugie, ostatnie, starcie, nie przebiegało na linii równorzędności, tak samo jak pierwsze. Tutaj przewagę miał już Bruce. Dlaczego? Otóż więzienie zmieniło go. Stał się silniejszy niż był kiedykolwiek, silniejszy niż Bane, bo ten drugi nie wyszedł przecież z dziury, nie dał rady wspiąć się do wolności. Gdyby Bane był w miejscu Jokera w Gotham te osiem lat wcześniej, wtedy mielibyśmy faktycznie pojedynek równorzędny, bo Batman byłby standardowy, a i Bane w pełni możliwości. Poza tym, niby Wayne wygrał z nim czysto? Wiedział, że maska jest jego słabym punktem, że jej unieszkodliwienie wyeliminuje Bane'a z walki, gdyż zacznie odczuwać straszliwy ból. Batman nie zawahał się i bił właśnie w maskę. Według mnie niezbyt to czyste zagranie... Zakładasz, że Joker wykorzystałby Talię - dlaczego? Dlaczego miałby o niej wiedzieć, skąd? Zresztą, niech już będzie. Bane był na tyle inteligentny i logiczny, że przewidziałby ruchy Jokera. W szaleństwie nie ma nic nieprzewidywalnego, szaleniec jest po prostu szalony. To absolutna i zimna, racjonalna inteligencja jest nieprzewidywalna, zdolna do zaskoczenia i bezwzględna. Sądzę, że Bane przejrzałby Jokera. Zgadzam się też, że do bezpośredniego starcia by nie doszło. W takim razie przychodzą na myśl zwolennicy obu schwartzcharakterów... Bane był niesamowicie charyzmatyczny, miał w sobie siłę, która pociągała tłumy, miał ideę, a przede wszystkim - był świetnym manipulatorem i kłamcą. Za Jokerem nie stanęłoby tylu ludzi, zwłaszcza w obliczu pojedynku dwóch osobowości.
Arkham Asyllum nie znam, piszę z perspektywy tylko i wyłącznie widza filmów. No, jeszcze kreskówkę Batman Przyszłości widziałem ;) ...
Podoba mi się twój tok argumentacji. Jaki byłby rzeczywisty wynik tego nie wiemy. Co nie zmienia faktu, że Bane Nolana jest niezwykle interesującą postacią i szczerze trzymałbym za nim kciuk gdyby miał rozprawiać się Jokerem. Szaleniec jest jak numery toto lotka. Może ci strzelić 6 cyfr albo i w wrzucić granat do komory losowania. Trudno jednak znając możliwości szaleńca w równym stopniu bronić się na 49 frontach.
Dokładnie tak. Bane potrafił iść jeden na jeden z Batmanem. Joker natomiast stale chował się za pomagierami dopiero jak wszyscy leżeli na glebie to nie miał wyjścia i rzucał się na Batmana ale jaki był tego skutek wszyscy widzieli w filmie. Najlepszym przykładem było starcie Joker - Batman na bankiecie w biurowcu a o przesłuchaniu Jokera nawet niema co pisać.
Jak dla mnie tdkr jest na takim samym poziomie jak dk. Oba są po prostu świetne. Jeśli chodzi o przeciwnika dla batmana to są oni po prostu inni. Mnie akurat obaj główni oponenci Batmana nie zawiedli. Powiedziałbym nawet, że byli po prostu świetni! Hardy miał utrudnione zadanie poprzez maskę, ale jednak moim zdaniem i tak wypadł kapitalnie. Ostatnia czy przedostatnia rola Heatha, była też po prostu genialna. To tylko moje skromne zdanie. Film osiąga sukces, i moim zdaniem istnieją ludzie, którzy nawet jeśli im się spodobał, to po prostu tego nie przyznają i będą starali się być tacy anty trędi;).
Batman poczatek i Dark Knight wciągnęły mnie na nowe żeby oglądać Batmana gdyż wizerunek i sam film pokazywał Batmana w innym świetle i był dużo ciekawszy od tych shitów z Arnoldem w roli Frezzera i Robina itd itd .Dlatego na nowo zacząłem oglądac batmana a 3 część Dark Knight 2 jest tak słaba że się płakac chce ci policjanci siedzących w kanalizacji nie mogacy się wydostać to jedzenie itd dziur jest tyle że ręce mozna załamywac byłem tak samo zniesmaczony jak po obejrzeniu Transformers 3 albo Prometeusza spodziewałem się coś w stylu Władcy Pierscienia Powrót Króla tak wszyscy zapowiadali a tu wyszło .Pingwin Kaczyńskiego