Myślę, że scenarzyści poszli na łatwiznę obdarowując Minionki ich własną mową. Nikt się nie trudził, żeby napisać śmieszne teksty bohaterom, a duża część filmu to niezrozumiały bełkot. Niestety, film nie zaskarbił mojej sympatii.
Bo zaczynały jako postacie tła w "Despicable Me" i nikt nigdy nie sądził, że staną się tak popularne iż dostaną własny film z główną rolą
Myślę że konstruowanie nowego języka jest jednak nieco bardziej wymagające niż sobie wyobrażasz. Tiktaki nie mówią zwykłym bełkotem, jest to jakaś dziwaczna mieszanka francuskiego i hiszpańskiego. Nie wiem jak jest w polskiej wersji, nasi tłumacze mogli faktycznie pójść na łatwiznę i zdubować bełkot w miejsce oryginalnych dialogów. Inna sprawa że to film dla dzieci, i to raczej bardzo małych dzieci, dzieci, które same mówią często równie zrozumiałym językiem co miniony - jaki byłby sens pisania wyrafinowanych dowcipów kiedy połowa targetu nie pojmie o co w ogóle chodzi?
Miniony nie były zdubbingowane
Też myślałam, że to produkcja dla maluchów, ale na sali w której miałam przyjemność zobaczyć kreskówkę połowa widowni miała znacznie powyżej 18 lat (niektórzy sami, bez pociech) i śmiali się jak szaleni z każdego dowcipu. Film trafił w swój target, we mnie nie.
A to inna sprawa, że w naszym kraju od kiedy wyszedł Shrek, w którym było sporo tekstów celowanych w dorosłych, panuje przekonanie że "animacja jest nie tylko dla dzieci", które błędnie przystawia się niczym stempel do każdej kreskówki która wejdzie do kina. Panuje przekonanie że teraz na każdą animację dorosły może wybrać się bez wstydu. W efekcie na filmach dla dzieci jest czasem więcej widzów którzy dawno dziećmi już nie są niż dzieci właśnie, a na filmwebie pełno kosmicznie wysokich ocen dla wszystkiego co wyszło spod ręki Pixar czy Dreamworks :D Ale banda najaranych trawą nastolatków nie jest wyznacznikiem grupy wiekowej w którą wymierzony jest film... Jak sama stwierdzasz, brak tu bardziej wyrafinowanego humoru, pełno za to irytującego popiskiwania tiktaków, które żeby wytrzymać (ba, czerpać wręcz przyjemność) trzeba być właśnie albo dzieckiem albo po wpływem substancji psychotropowych.
Najważniejsze, że film ma swoich odbiorców, nie mnie ich oceniać. Sama nigdy nie poszłabym na Minionki gdyby nie towarzystwo członka rodziny w wieku wczesnoszkolnym. :) Jeśli chodzi o pełnometrażowe animacje, bardzo lubię Rodzinkę Robinsonów, nadaje się i dla dużych i dla małych.
Najważniejsze czy ów nieletni z którym poszłaś do kina dobrze się bawił. Jeśli tak - to film trafił w swój target właśnie :)
Każdy chyba ma jakąś fajną animację która zarówno nadaje się jak i celowana była w widzów w wieku 1-101... Dla mnie takim filmem jest choćby Wall-E. Minionki wytrzymałem z obowiązku jako opiekun, ale każdy powyżej 15 lat kto wybrałby się na to dobrowolnie, nieobciążony dzieciakiem, w moich oczach wygląda podejrzanie :P
Nie wiem skąd tyle pogardy dla animacji. Oczywiście, że animacje nie są tylko dla dzieci i nie widzę nic złego w tym, że dorośli je oglądają. Bardzo często teksty są dwuznaczne dzięki czemu świetnie bawić może się osoba starsza jak i dziecko, a są idealne dla zrelaksowania się wieczorem i jako niewymagająca rozrywka. Tym bardziej nie widzę żadnego powodu do wstydu przez osoby które wybierają się na nie do kina. Osobiście niedawno byłem na LEGO Batman i zdecydowanie tego nie żałuję, świetnie się bawiłem i nie wyobrażam sobie żeby ktoś na mnie krzywo patrzył z tego powodu. To co oglądam jest tylko i wyłącznie moją sprawą. Tak samo Zootopia też jest świetnym filmem animowanym. A jak ludzie mają sprawdzić czy film jest zabawny też dla starszych widzów a nie tylko dla dzieci jeśli nie poprzez obejrzenie? A skoro wystawiają później pozytywne oceny na filmwebie to chyba jasno oznacza, że im się podobał i nie żałują pójścia do kina? Tym bardziej, że Pixar i Dreamworks robią bardzo dobre animacje (choć zdarzają się słabsze wyjątki). Już bardziej wstydziłbym się pójścia obecnie na Botoks czy trzecią część Pitbulla dla Januszy i Sebków.\
Minionków oceniać nie zamierzam bo nie oglądałem, z tego co widziałem fragmenty to bywają zabawne sceny ale jeśli chodzi o stricte sceny z minionkami to są żarty sytuacyjne a nie z dialogów.
Są zdubbingowane...częściowo bęłkoczą po polsku......choćby "nasi ziomi: jak pokazuja królowej zdjęcia swoich kumpli.